Czy polscy producenci i importerzy urządzeń zaplecza technicznego motoryzacji są przygotowani do sprostania wyzwaniom, jakie niesie ze sobą akcesja Polski do UE? Na to pytanie próbowano znaleźć odpowiedź podczas spotkania Stowarzyszenia Techniki Motoryzacyjnej z przedstawicielem Urzędu Dozoru Technicznego.
Do czasu kiedy Polska formalnie sta-
nie się członkiem Unii Europejskiej pozostał już tylko miesiąc. Sytuacja niektórych grup społecznych od dłuższego czasu stanowi przedmiot licznych debat, artykułów prasowych i programów telewizyjnych. Jednakże szereg problemów pozostawał dotychczas pomijany. Niniejszy artykuł porusza zagadnienia bardzo istotne dla jednej z podstawowych gałęzi gospodarki – szeroko rozumianego transportu samochodowego, a przede wszystkim nieodłącznie z nim związanego zaplecza technicznego. Akcesja do UE w sposób znaczący wpłynie na sytuację na rynku urządzeń, stanowiących wyposażenie warsztatów naprawczych
i urzędowych Stacji Kontroli Pojazdów. Czy polscy producenci i importerzy tych urządzeń są przygotowani do sprostania wyzwaniom, jakie niesie ze sobą nowa rzeczywistość? Stowarzyszenie Techniki Motoryzacyjnej, zrzeszające kilkudziesięciu przedsiębiorców z tej branży, zorganizowało spotkanie z wysokiej rangi przedstawicielem Urzędu Dozoru Technicznego, celem wyjaśnienia najistotniejszych kwestii. Poniżej prezentowane jest krótkie kompendium wiedzy, uzyskanej na tym spotkaniu.
Faktem bezspornym jest to, że wszystkie nowe urządzenia i narzędzia, sprzedawane na rynku polskim, który stanie się integralną częścią rynku unijnego, będą musiały spełniać wymagania określone w odpowiednich dyrektywach. W przypadku tego typu wyposażenia oznacza to bezwzględny obowiązek oznaczania znakiem CE. Należy jednak w sposób jednoznaczny uzmysłowić sobie implikacje umieszczenia takiego znaku na produkowanym lub importowanym przez siebie wyrobie. Niezbędne jest tu dogłębne zrozumienie istoty tzw. Dyrektyw Nowego Podejścia, które samo w sobie może wielu producentom wydawać się wręcz rewolucyjne. Otóż istota sprawy sprowadza się do odstąpienia od kontroli i nadzoru nad procesem projektowania i wytwarzania urządzeń, sprawowanego dotychczas przez jednostki wyznaczone przez organa państwowe, wyznaczone uchwałą sejmową lub rozporządzeniem ministerialnym. Przyjęto regułę, w myśl której to sam wytwórca deklaruje zgodność swojego produktu z określonymi wymaganiami i ponosi peł-ną odpowiedzialność za prawdziwość takiej deklaracji. Na tym etapie warto postawić pytanie, kto w myśl prawa europejskiego jest producentem wyrobu? Odpowiedź jest jednoznaczna – ten, kto się do tego przyzna (niezależnie od stanu faktycznego) i wystawi deklarację zgodności, zawierającą informację o dyrektywach i ewentualnie normach, których wymagania spełnia produkt. Wystawienie deklaracji zgodności jest podstawą do oznaczenia wyrobu znakiem CE. Z chwilą jej wystawienia producent (czyli wystawiający deklarację) przejmuje na siebie pełną odpowiedzialność administracyjną, karną i cywilną za produkt, nawet jeśli fizycznie nie jest jego wytwórcą. Nie ma również możliwości rozdzielenia odpowiedzialności projektanta i wykonawcy, co stanowi nowość w polskich realiach.
Fakt rezygnacji z nadzoru nad procesem projektowania i wytwarzania nie oznacza rezygnacji z nadzoru nad wyrobem wprowadzanym do obrotu. W każdym państwie UE istnieje jedna wyznaczona jednostka, zajmująca się kontrolowaniem wyrobów znajdujących się na rynku. Podkreślić jednak należy, iż jednostka taka nie ma prawa kwestionować deklaracji zgodności bez poważnych ku temu przesłanek. Jeśli istnieją uzasadnione podejrzenia niespełnienia pewnych wymagań dyrektyw określonych w tejże deklaracji, możliwe jest przeprowadzenie kontroli tylko w tym konkretnym aspekcie, nie wolno natomiast kontrolować cech niebudzących ewidentnych podejrzeń. W Polsce rolę jednostki nadzoru rynku pełnić będzie Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta.
W ostatnich miesiącach wiele słyszy się, częstokroć sprzecznych i nieprecyzyjnych, informacji na temat tzw. jednostek notyfikowanych. Wyjaśnijmy zatem, co oznacza to pojęcie i jaka jest rola takiej instytucji. Jednostka notyfikowana to jednostka, która jest akredytowana w systemie akredytacji danego kraju (w Polsce przez PCA – Polskie Centrum Akredytacji) i która uzyskała autoryzację. Na tej podstawie przyznano jej tzw. notyfikację, czyli uznano jej kompetencje w skali całej zjednoczonej Europy. Jednostka notyfikowana, niezależnie od kraju w którym się znajduje, posiada takie same uprawnienia i wydane przez nią dokumenty honorowane być muszą na całym terenie Wspólnoty (taka jest istota notyfikacji). Jaka zatem jest jej rola? Otóż pełni ona kilka funkcji. Przechowuje dokumentację wyrobów oznaczonych CE, bowiem producent po nadaniu tego znaku zobowiązany jest zdeponować wspomnianą dokumentację w jednostce notyfikowanej oraz, w szczególnych przypadkach, przeprowadza analizę wyrobów. Jakie to przypadki? Dotyczą one przede wszystkim urządzeń wymienionych w załączniku nr 4 do Dyrektywy Maszynowej jako stwarzające szczególne zagrożenie. W odniesieniu do tych urządzeń udział jednostki notyfikowanej w procesie oceny zgodności jest obligatoryjny. W przypadku wyposażenia warsztatowego dotyczy to przede wszystkim dźwigników do unoszenia całych pojazdów bądź ich osi. Dodatkowo producent, chcąc zminimalizować ponoszone przez siebie ryzyko, może zwrócić się do jednostki notyfikowanej z prośbą o wykonanie oceny zgodności wyrobu niewymienionego w załączniku 4, przed oznaczeniem go znakiem CE, dla uzyskania pewności, czy spełnia on wymagania odpowiednich dyrektyw. Na marginesie należy tu wspomnieć, że rolą producenta jest zidentyfikowanie dyrektyw, które mogą dotyczyć jego wyrobu, w czym również może być niezwykle przydatna pomoc kompetentnych organów. Działania jednostki notyfikowanej opierają się jednak zawsze na podstawie umowy cywilno-prawnej z zamawiającym badania, który ma pełną dowolność wyboru spośród wszystkich jednostek europejskich. Co więcej - posiadanie potwierdzenia zgodności wystawionego przez taką jednostkę, nie zwalnia producenta z odpowiedzialności za wystawioną przez niego deklarację. W przypadku stwierdzenia jakiejkolwiek niezgodności, to on ponosi jej konsekwencje, często niebagatelne. Grzywna, która grozi za wystawienie fałszywej deklaracji to maksimum sto tysięcy złotych, a dodatkowo ponieść można pełną odpowiedzialność odszkodowawczą.
Najbardziej niepokojące są jednak istotne niekonsekwencje w polskich aktach prawnych dotyczących w sposób pośredni i bezpośredni Stacji Kontroli Pojazdów. Obowiązujące rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 16.12.2004 r. stoi w rażącej sprzeczności z projektem Ustawy o swobodzie działalności gospodarczej wraz z przepisami wprowadzającymi. Brak jednoznacznego określenia kompetencji jednostek nadzorujących działania SKP prowadzić może do chaosu. Niektóre zmiany, wprowadzane we wspomnianym projekcie ustawy, powodują utratę praw nabytych właścicieli SKP (uprawnienia do wykonywania pewnych dodatkowych badań, które częstokroć stanowią wręcz podstawę egzystencji dla tych stacji). Brak dostosowania krajowych procedur certyfikacji urządzeń i samych SKP grozi dublowaniem niektórych procedur weryfikacyjnych, potwierdzanych znakiem CE umieszczonym na urządzeniach, co jest absolutnie niedopuszczalne w Unii Europejskiej, której przepisy zezwalają jedynie na badania urządzeń na zgodność ze specyficznymi wymaganiami krajowymi, różnymi (uzupełniającymi, lecz nie sprzecznymi) od ogólnoeuropejskich. Tymczasem w Polsce brakuje takich wymagań, określonych na odpowiednio wysokim szczeblu. Wszystko to razem sprawia, iż sytuacja zarówno właś-cicieli Stacji Kontroli Pojazdów jak i dostawców specjalistycznego wyposażenia nie jest łatwa i niezbędne są natychmiastowe działania ze strony państwa, ukierunkowane na stworzenie zestawu logicznych i klarownych reguł postępowania.
Bez odpowiedzi pozostaje podstawowe pytanie – czy urządzenia stosowane w SKP będą poddawane dodatkowym testom (tak, jak ma to miejsce w chwili obecnej), czy też podstawą do uznania ich za odpowiednie będzie oznakowanie CE?
mgr inż. Lucjan Grzymała
Prezes STM
mgr inż. Łukasz Dzierżawa
Inter-Auto-Technika
Komentarze (0)