Części i regeneracja

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Części i widma
Popyt na części samochodowe jest odwrotnie proporcjonalny do cyklu produkcyjnego samochodów. Z każdym debiutującym modelem spada wartość poprzednich generacji pojazdów, co skłania statystycznego kierowcę do poszukiwania ekonomicznych sposobów napraw. Taka sytuacja w równym stopniu pobudza rynek zamienników i… szarą strefę. Producenci i dystrybutorzy odpowiadają oczywiście na rosnący popyt na produkty regenerowane, które w dużej mierze powstają z myślą o przywracaniu sprawności jednostek napędowych i osprzętu silników.

15295 left Sprzedaż części zamiennych ma się bardzo dobrze. O kieszenie kierowców walczą punkty ASO, renomowani producenci, wyspecjalizowane warsztaty, dystrybutorzy części na rynku aftermarket i firmy zajmujące się demontażem pojazdów. Na marginesie rynku funkcjonuje oczywiście szara strefa, a mamy przecież jeszcze niemałą ofertę wyraźnie słabszych jakościowo produktów z Azji. W jakim stopniu podaż marnej jakości podzespołów silnikowych generuje zapotrzebowanie na profesjonalną regenerację kosztownych podzespołów? Pokusa napraw silnikowych jest niemała, skoro ocenia się, że 80% samochodu nadaje się do regeneracji, a doskonale nadaje się do tego osprzęt silnika – zwłaszcza alternatory i rozruszniki. Coraz wyraźniej występuje też zjawisko sezonowości popytu na określone rodzaje części. Sprawdziliśmy, jak wygląda popyt na elementy niezbędne do napraw napędów silnikowych.

- Największy dochód dla prowadzących stacje demontażu pojazdów generuje teraz obrót częściami mechanicznymi, a zwłaszcza osprzętem silnika – potwierdza Adam Małyszko, prezes Stowarzyszenia Forum Recyklingu Samochodów (FORS). - Głowice silnikowe, pompy wtryskowe, rozruszniki i alternatory to wyjątkowo szybko rotujące produkty, które bardzo szybko znajdują nowych właścicieli. Pokusa wykorzystania takich w nieprodukowanych modelach pojazdów w miejsce kosztownych części zamiennych z logo producenta jest ogromna.

15296 right Stacje demontażu pojazdów są dziś bardzo zainteresowane wiekowymi pojazdami, których kasację poprzedzić może wymontowanie poszukiwanych na rynku części. Nie bez powodu żądają też od kierowców, by złomowany samochód był kompletny – tego wymaga też od kierowców ustawa o recyklingu pojazdów. Samochód może być niesprawny, rozbity, zniszczony, zaniedbany, a nierzadko nawet spalony – byle tylko wyposażony w cenne elementy. Dawno też odzysk cennych części silnikowych i elementów osprzętu skłonił potentatów na rynku motoryzacyjnym do wdrożenia systemów regeneracji. Przodują w tym także oczywiście dostawcy części na pierwszy montaż. Valeo, Bosch, Visteon, Denso, Magneti Marelli – żeby wymienić tylko kilku producentów. Odpowiadają tym samym na ekologiczne tendencje, by minimalizować energochłonne procesy produkcyjne. Przykładowo, w 2011 roku około 40% z wynoszącego 51,4 mld euro całkowitego obrotu firmy Bosch zostało wygenerowane dzięki sprzedaży produktów pomagających chronić środowisko i zasoby naturalne. Z kolei Valeo Service, jako jedna z wiodących europejskich firm zajmujących się regeneracją części dla motoryzacji, po raz pierwszy zaprezentowała swoje usługi w zakresie regeneracji na międzynarodowych targach części regenerowanych ReMaTec 2011. Gamę regenerowanych części do samochodów osobowych obejmują najczęściej też rozruszniki, alternatory, kompresory, choć oczywiście równie dynamicznie rozwija się rynek przywracania fabrycznej sprawności elementów systemów wtrysku diesla i silników benzynowych czy turbosprężarek. Naprawa tego typ elementów może być wykonywana jedynie przy zastosowaniu fabrycznego reżimu technologicznego i kosztownego zaplecza warsztatowego, więc i tu wiodącą rolę mają renomowani producenci „na pierwszy montaż”. Części samochodowe po profesjonalnej regeneracji posiadają identyczne parametry techniczne jak nowe części, przechodzą też kontrolę techniczną, po której udzielana jest na nie gwarancja. Podobnie ma się rzecz ze sprężarkami. Do niedawna największym utrapieniem była podaż turbosprężarek sfałszowanych, podrobionych nieudolnie.

- Tak kosztowne podzespoły bywają jednak coraz częściej zregenerowane w sposób tak niestaranny, że maleje nam grono klientów. Jeszcze 2 lata temu często naprawiało się silniki, teraz coraz częściej całość trafia na złom – zauważa pracownik firmy Ambit, wyspecjalizowanej w obrocie używanymi i naprawianymi częściami silnikowymi. Regenerowane alternatory czy rozruszniki jeszcze 5 lat temu były nawet o 20-30% tańsze od nowych. Czasy się zmieniają i dziś, kiedy pokusa oszczędności bierze górę, to cena „z sieci” dyktuje popyt.

- Przyjęło się uważać, że części z Chin są bardzo słabej jakości, bo powstają w tej samej fabryce, a trafiają na rynek do różnej maści dystrybutorów. Trudno jednak nie przyznać racji kierowcy, który, stając przed koniecznością zakupu rozrusznika, wybierze nowy na aukcji internetowej – dowodzi pracownik stacji demontażu pojazdów Ambit. - Chiński produkt do Opla Astry to wydatek 80 zł. Co z tego, że to produkt słabej jakości z „deficytem miedzi”. Skutecznie kusi gwarancja. Nic więc dziwnego, że wiosną spadł nam popyt na używane rozruszniki, powodzeniem cieszą się tylko te „mercedesowskie” i z BMW. W stacjach demontażu przyjdzie nam wydać za wspomniany rozrusznik zwykle ok. 200 zł. Generalnie też bardzo dużym zagrożeniem dla rynku używanych części samochodowych jest dziurawy system ewidencji pojazdów. Szara strefa w demontażu wraków „pochłania” rocznie według statystyk ponad milion pojazdów, choć nieoficjalnie ich liczba może sięgać nawet 2 milionów. Należy się też spodziewać, że aktywność różnej maści firm wzrośnie, a sprzedaż „w sieci” przyczyni się do legalizacji części z niewiadomego źródła. Dlaczego?

- Rok 2012 będzie najprawdopodobniej ostatnim dla rozwoju stacji demontażu pojazdów. W 2013 roku zniknie wsparcie finansowe NFOŚ. To duża zmiana, bo też zniknie opłata recyklingowa, a to tylko umocni szarą strefę! – zauważa A. Małyszko. - Już dziś kwitnie handel dokumentami pojazdów i w mojej opinii pomimo ogólnego spadku kradzieży samochodów będą się rozwijać nowe formy nielegalnego procederu wprowadzania na drogi pojazdów, które nie znikły z ewidencji wydziałów komunikacji. Możemy śmiało mówić o problemie „reinkarnacji pojazdów”. Na powyższą sytuację nakładają się błędy w bazie CEPiK. Nie tylko figurują w niej samochody-widma, które rozmontowano na części lub po prostu porzucono (uprzednio zdejmując tablice rejestracyjne), ale także zdarzają się zwykłe błędy – na przykład dany egzemplarz auta odnotowany jest kilka razy. Wspomnijmy tylko ciekawe sygnały. Analitycy z firmy Samar szacują, że nieaktualnych rejestracji (aut, które fizycznie nie istnieją) może być nawet kilka milionów. Część pojazdów mogła zostać wykorzystana do legalizacji kradzionych samochodów, z innych wymontowano wartościowe części, a resztę pocięto na złom.

Rafał Dobrowolski
Fot. R. Dobrowolski

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony