Diagnostyka

4 miesiące temu  14.03.2025, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Czy można się obejść bez podstawiania elementów?

Jeszcze niedawno można było przeprowadzić diagnostykę bez podstawiania elementów na próbę, wystarczyły skaner diagnostyczny, multimetr i manometr. Usterki były o wiele prostsze, dlatego że układy funkcjonalne nie były tak skomplikowane jak obecnie – nie było tylu zależności w pracy wielu elementów. Oczywiście niezbędny był i jest, oprócz podstawowych przyrządów pomiarowych i skanera, także schemat elektryczny.

Do niedawna dobry diagnosta na podstawie pomiarów, swojej wiedzy i doświadczenia mógł prawie na 100% wykryć usterkę. Współczesne samochody mają za dużo sterowników i skomplikowanych elementów, aby zawsze można było w ten sposób wykryć usterkę. Usterki chwilowe, nieobecne w warsztacie, są trudne do wykrycia i dlatego sięgamy po metodę podstawiania elementów. Podstawiamy części, które możemy wymienić bez problemów, ale też te elementy, które musimy zaprogramować do danego samochodu. I nie możemy przed tym uciec albo oszukiwać się, że można w inny sposób przeprowadzić dobrą diagnostykę.

Usterka ukryta
Ciekawym przypadkiem trudnej diagnostyki było uszkodzenie zasilania sterownika silnika: od czasu do czasu nie można było go uruchomić. Podczas badania próbnikiem diodowym napięcia zasilającego we wtyczce sterownik zawsze startował – wystarczyło podać potencjał z próbnika diodowego, aby zaczął normalnie funkcjonować. Sprawdzono masy, bezpieczniki i przekaźniki zasilające, wydawało się, że wszystko jest w porządku. Choć przez kilka dni było normalnie, ukryta usterka znowu się pojawiła, występując raz na kilka dni.
Zdecydowano się na podstawienie drugiego sterownika silnika, ale i to nic nie dało. Tym niemniej doświadczenie to udowodniło, że nie jest to wina sterownika. Wreszcie rozebrano skrzynkę z bezpiecznikami i przekaźnikami, aby stwierdzić, że wszystko wygląda jak nowe. Jednak mając rozebrane elementy elektryczne, zrobiono rutynowe doginanie pinów i oczyszczanie odpowiednim płynem. Potem wymieniliśmy dwa przekaźniki od zasilania sterownika silnika i pompy paliwa. Samochód wyjechał i jest sprawny.
Czasami wykonując takie czynności, można naprawić ukrytą usterkę, w sumie niewidoczną, trudną i sporadyczną. W tym przypadku nie podstawialiśmy żadnych elementów, ale wykonaliśmy czynności, które trzeba zrobić zawsze przed podstawieniem nowych części w miejsce podejrzanych.
Podsumowując tę myśl, można stwierdzić, że przed podstawieniem warto sprawdzić i przygotować cały układ, w którym jest usterka.

Podstawić czy symulować?
Do trudnych przypadków zalicza się usterki występujące równocześnie w dwóch miejscach. Przeważnie po zdiagnozowaniu jednej usterki i udowodnieniu, że dany element jest rzeczywiście uszkodzony, nie szukamy następnego – naprawiamy uszkodzenie i sprawdzamy, czy działa. Pomimo doświadczenia rzadko kiedy przewidujemy, że to nie wszystko. Następna, ukryta i sporadyczna, usterka może objawić się w warsztacie, ale częściej da znać o sobie podczas eksploatowania samochodu. Rezultat: powrót niezadowolonego klienta.
Mieliśmy taki ciekawy przypadek z podnośnikiem klapy bagażnika, który był uszkodzony, ponieważ umieszczone w nim czujniki położenia nie działały. Zrobiliśmy symulację tych czujników, dołączając potencjometry do przewodów prowadzących do sterownika klapy, i siłownik zaczął działać. Zamówiliśmy dosyć drogi siłownik, przedstawiając koszty naprawy klientowi.
Jednak po wymianie siłownika nie byliśmy w pełni usatysfakcjonowani pracą tego układu. Klapa nie zawsze otwierała się do końca i działała bardzo wolno. Po kilku dniach klient przyjechał do nas z reklamacją. Postanowiliśmy podstawić drugi sterownik, który również okazał się być uszkodzony.
Jest to przykład naprawy, w której nie zawsze można określić usterki. Naprawiamy i wymieniamy części po kolei, ale ostatecznych kosztów naprawy nie znamy. Jest to kłopotliwe i dla nas, i dla klienta. Pomimo dużego doświadczenia w diagnostyce bardzo trudno w takich przypadkach wykryć wszystkie usterki bez podstawienia lub przynajmniej bez symulacji podejrzanych elementów. Zresztą symulacje pracy pewnych urządzeń sprawdzają się, o ile są to proste i pojedyncze elementy. Przeprowadzenie symulacji dwóch elementów w tym samym czasie jest bardzo trudne, a bywa, że tak czasochłonne, że bardziej opłaca się kupić i podstawić dany element.

Magazyn części – podręczny, niekoniecznie własny
Optymalnym rozwiązaniem byłoby posiadanie magazynu z częściami, które możemy podstawić do naprawianego samochodu. Niekoniecznie musi to być nasz magazyn, ale powinniśmy tak zorganizować sobie pracę, aby korzystać z innych magazynów, nienależących do nas. Naprawiając jedną markę samochodów, albo dwie lub trzy, już mamy taki podręczny magazyn w postaci innych samochodów stojących w warsztacie. Możemy na chwilę pożyczyć element od innego samochodu.
Inna możliwość to zapytanie się kolegów pracujących w innych warsztatach, czy akurat nie mają danego typu samochodu w naprawie, bo chcemy pożyczyć jakąś część na podstawienie. Trzecia możliwość, już bardziej utrudniona, to zaprzyjaźniona hurtownia części, w której pójdą nam na rękę i wypożyczą dany element. Wyrobiliśmy sobie na tyle znajomości, że mają do nas zaufanie, że nie zniszczymy i oddamy w idealnym stanie, bez śladów użytkowania.

Nie wyrzucaj – wykorzystaj!
Ostatnia myśl dotyczy sposobów gromadzenia części. Najlepiej przechowywać części, które mają usterki, ale nie będą przeszkadzały nam podczas podstawienia do samochodu w celach diagnostycznych. Zamiast wyrzucać takie elementy, warto je oczyścić i opisać wady. Na przykład czujnik położenia wału lub wałka rozrządu psuje się po nagrzaniu. Albo przepływomierz źle wskazuje podczas maksymalnego przepływu powietrza, to jest przy bardzo dużych prędkościach pojazdu i gwałtownym dodaniu gazu. Starannie wykonane napisy na tych częściach pozwolą nam na użytkowanie zgromadzonego, bardzo przydatnego zbioru.
Jednak nie tylko takie podstawowe elementy są bardzo przydatne. Części, które wymagają zaprogramowania do danego samochodu, także powinniśmy gromadzić, a umieszczać na nich kod wymagany do programowania. Jeszcze lepiej jest wyprogramować taki sterownik z naprawianego samochodu. Zazwyczaj możemy zrobić to prawie każdym uniwersalnym skanerem. W ten sposób sterownik jest już przygotowany do zamontowania w innym samochodzie. Oczywiście w każdym przypadku musimy znać kod potrzebny do wyprogramowywania i zaprogramowania. Warto też na takim próbnym sterowniku zapisywać te kody. Po pewnym czasie może okazać się, że coś poszło nie tak i musimy te procedury powtórzyć. Należy podkreślić jeszcze raz, że uniwersalne skanery wyposażane są w takie możliwości, aby każdy warsztatowiec mógł te czynności wykonać, bez względu na to, czy jest mechanikiem, czy elektrykiem.

Stanisław Mikołaj Słupski
Politechnika Lubelska
Katedra Elektrotechniki i Technologii Inteligentnych

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony