Lakiernictwo i blacharstwo

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Czy warto szkolić?

- czyli recepta na sukces

Jest kwiecień, czyli czwarty miesiąc od wprowadzenia dyrektywy o stosowaniu lakierniczych materiałów niskoemisyjnych. Polski rynek sprzedaży samochodów jest zapchany trwającym już ponad dwa lata “wyżem” importu aut używanych i ciągnącym się od końca lat dziewięćdziesiątych “niżem” sprzedaży pojazdów nowych. Rynek ubezpieczeniowy preferuje niezmienne od kilku lat system wypłacania gotówki w formie kosztorysu. Jak Polska długa i szeroka, coraz częściej zdarza się nam zobaczyć na lotniskach obrazki rodzinnych pożegnań, najczęściej młodych i wykształconych, osób szukających szczęścia poza ojczyzną. Dla opisania wpływu tych zjawisk na kondycję warsztatów blacharsko-lakierniczych wybraliśmy dwa zakłady współpracujące z Akzo Nobel Sikkens, które różni marka autoryzacji i liczba napraw wykonywanych miesięcznie. A łączy je dążenie do wykonania naprawy w najwyższej możliwej jakości i uśmiech zadowolonego klienta odbierającego auto.

Magurka Autocolor w Bielsku.

Marian Pudełko jest właścicielem firmy Magurka Autocolor w Bielsku. Posiada autoryzację Peugeot Polska na naprawy blacharsko-lakiernicze. W jego warsztacie pracuje sześciu etatowych pracowników: trzech blacharzy, trzech lakierników, wspieranych przez trzech uczniów blacharskich i czterech pomocników lakierniczych. Powierzchnia produkcyjna wynosi 600 m2. Miesięcznie wykonywanych jest w warsztacie ok. 60 napraw. Za dokumentację odpowiada jeden pracownik administracyjny i właściciel. Marian Pudełko ocenia swój optymalny jednozmianowy potencjał na 90 napraw miesięcznie. Peugeot zlecany przez dealera Magurka wypełnia jedną trzecią liczby napraw, podobnie jak Opel. Pozostałe 40 proc. to stali klienci przyciągani dobrą opinią warsztatu.

Od lewej: Marian Pudełko, właściciel firmy Magurka Autocolor w Bielsku, wraz ze swoimi pracownikami: lakiernikiem Krzysztofem Brzeźniakiem i blacharzem Pawłem Leniartem.

W pomieszczeniach warsztatu panuje wzorowy porządek. Narzędzia blacharni mają swoje miejsce w indywidualnych wózkach i uchwytach na ścianach. Lakiernia jest zorganizowana w oddzielnym pomieszczeniu i przemyślana w taki sposób, aby efektywnie wykorzystać każdy metr kwadratowy powierzchni. Od sześciu lat Marian Pudełko wraz ze swoimi pracownikami Krzysztofem Brzeźniakiem (lakiernik) i Pawłem Leniartem (blacharz) uczestniczą w zmaganiach o tytuł najlepszego zespołu blacharsko-lakierniczego Peugeot w Polsce. W finale ostatniej edycji konkursu w Szczecinie jego duet okazał się bezkonkurencyjny, zajmując bezapelacyjnie pierwsze miejsce.

Serwis i Autoryzowany Zakład Napraw Nadwozi GERMAZ.

Szukając odpowiedzi na tytułowe pytanie, czy warto szkolić, trzeba przytoczyć komentarz jednego z uczestników finału wypowiedziany podczas rozmów kuluarowych: Chciałbym mieć takiego szefa. I nic w tym dziwnego - Marian Pudełko jako jeden z nielicznych właścicieli warsztatów pełni rolę kierowcy, trenera i psychologa, towarzysząc jednocześnie swoim chłopakom na każdym etapie zmagań od eliminacji do finału. Szybko można zauważyć, że jego ludzie pracują w rodzinnej atmosferze potwierdzonej wieloletnim stażem. - To też nasz warsztat - mówią.

Dom Samochodowy GERMAZ - Wrocław.

Właściciel warsztatu z Bielska podkreśla jednak, że w jego mieście odczuwa się brak zorganizowanego kształcenia zawodowego, a sytuacja rynkowa nie motywuje najlepszych do dalszego rozwoju. Wprost przeciwnie, wielu zastanawia się nad zamknięciem lub zawieszeniem działalności. Na pocieszenie przytacza historię właściciela samochodu, dla którego przy gotówkowym rozliczeniu szkody było za drogo w autoryzowanym serwisie. Po miesiącu pojawił się jednak znowu z prośbą o pomoc we właściwym naprawieniu szkody wyrządzonej kolizją i jeszcze droższej naprawy tego, co zostało “w szopie” zepsute. Co wydaje się ważne dla innych to fakt, że obecny poziom stawek roboczogodziny oraz marża na częściach ledwo wystarcza na pokrycie wszystkich kosztów i bardziej przypomina to wiązanie końca z końcem niż działalność biznesową. Zupełnie inną firmą jest wrocławski Dom Samochodowy GERMAZ, którego właścicielem jest Andrzej Mazur. Firma ta należy do największych stacji dealerskich Forda w Polsce. Oprócz działalności dealerskiej, GERMAZ posiada dział produkcji zabudów (izotermy, zabudowy warsztatowe), samochodów specjalnych (wozy pożarnicze) oraz modyfikacji pojazdów (samochody dla osób niepełnosprawnych, bankowozy). Generalnie Dom Samochodowy Germaz specjalizuje się w obsłudze firm. Serwis i Autoryzowany Zakład Napraw Nadwozi (czyli blacharnia i lakiernia) swoim potencjałem (1200 m2 powierzchni serwisu) zapewnia sprawną obsługę klientów posiadających floty samochodów. Autoryzowany Zakład Napraw Nadwozi wykonuje miesięcznie około 200 napraw. Tak wzorowo zorganizowany Serwis i AZNN stał się miejscem finału corocznie organizowanej “Olimpiady Forda”, na której reprezentanci gospodarzy: Remigiusz Tułacz - doradca, Marian Kulesza – lakiernik oraz Andrzej Jankowski - blacharz zajęli odpowiednio dwa drugie i trzecie miejsce.

Andrzej Mazur, właściciel Domu Samochodowego GERMAZ.

Podobnie jak w przypadku serwisu Mariana Pudełki, zjawisko rotacji kadry to na szczęście margines. Ludzie lubią to co robią, a ich zaangażowanie potwierdzone jest wysoką jakością napraw. Czy warto szkolić? - pytamy Andrzeja Mazura. Jego odpowiedź brzmi następująco: Trzeba, bo zostaje się z tyłu, a ponadto certyfikacja pracowników jest narzucona przez GVO i bezwzględnie wymagana przez Ford Polska. Dealer Forda musi mieć przeszkolonych pracowników i to nie tylko na stanowiskach mechanicznych, blacharskich i lakierniczych, ale również i handlowych. Zjawisko masowej emigracji zawodowej pracowników firmy Germaz jeszcze nie dotknęło. Niewątpliwie przyczynia się do tego właściwie prowadzona polityka personalna. Rentowność takiej firmy jest wypadkową szerokiego zakresu działalności, która pozwala na czasowe wspieranie finansowe niektórych działów, ale w świecie warsztatów blacharsko-lakierniczych to wyjątek. I tu Andrzej Mazur podkreśla słabości naszego rynku zdeterminowane niską stawką roboczogodziny i gotówkowym systemem rozliczeń z firmami ubezpieczeniowymi.

Na szczęście takie firmy jak Germaz nie mają grypy, bo oznaczałoby to, że mniejsze warsztaty blacharsko-lakiernicze w całej Polsce miałyby gospodarcze zapalenie płuc. Dlatego też pomyślmy jak stopniowo zacząć lepiej cenić pracę naszych dobrze wyszkolonych fachowców. Niech jeżdżą za granicę tylko na wakacje, a nie do pracy!

Krzysztof Podhorodecki
Dyrektor sprzedaży strategicznej
Akzo Nobel Car Refinishes
Europa Środkowa
B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony