Diagnostyka

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Diagności diagnostom
– spotkanie branży. W dniach 2 i 3 czerwca w Leszczynku koło Kutna odbył się II Ogólnopolski Zjazd Uprawnionych Diagnostów Samochodowych organizowany przez Stowarzyszenie Diagnostów Samochodowych.

Pierwszego dnia odbył się nieodpłatny cykl szkoleń. Przedstawiciel Głównego Inspektora Transportu Drogowego, inspektor Michał Niedźwiecki, w przemówieniu „Efekty kontroli pojazdów na drogach urządzeniami mobilnymi” wyjaśnił, jaki wpływ na bezpieczeństwo ma uczciwa bądź nieuczciwa praca stacji diagnostycznych. W tym celu zaprezentował efekty kontroli, jakie inspektorat prowadził na terenie województwa łódzkiego wśród przewoźników pasażerskich oraz tzw. transportu lokalnego. Kontrole inspekcji wykazały, że z niewiadomych przyczyn do ruchu są dopuszczane pojazdy, które powinny być naprawione lub zezłomowane. Inspektor podawał autentyczne przykłady przewoźników, których busy miały niezbędne przeglądy, ale technicznie nie powinny wyjechać na drogi. Podobne przypadki dotyczyły pojazdów operujących lokalnie, z których często korzystają rolnicy. W jednym z przypadków użytkownik już kilkakrotnie zatrzymywany przed ITD posiadał świeżo podbity przegląd, podczas gdy ciężarówka absolutnie nie powinna takiego otrzymać. - Wskazuje to na potrzebę podnoszenia poziomu uczciwości na stacjach diagnostycznych – zaznaczył inspektor. Dodał również, że w kilku przypadkach ITD musiała złożyć doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez konkretną stację diagnostyczną.


Z kolei zgromadzeni diagności pytali, dlaczego ITD nie dokonuje kontroli urządzeń dźwigowych, zamontowanych na pojazdach, gdyż z ich obserwacji wynika, że często te urządzenia (dźwigi hydrauliczne) są w stanie gorszym niż podwozia samochodów ciężarowych. W odpowiedzi usłyszeli, że zgodnie z przepisami ITD nie jest upoważniona do tego typu kontroli. Inną uwagą pod adresem diagnostów były dopuszczone do ruchu pojazdy dostawcze o nawet dwukrotnie przekroczonej masie całkowitej. W takich pojazdach dochodzi do trwałych zniszczeń układów hamulcowych, kierowniczych i zawieszenia na skutek stałych transportów pod mocno przekroczonym obciążeniem. Inspektor Michał Niedźwiecki nie chciał w ten sposób potępić wszystkich diagnostów, ale tych, którzy szkodząc środowisku, przyczyniają się do pogorszenia bezpieczeństwa w transporcie. Obecni diagności jednomyślnie oświadczyli, że jest potrzeba oczyszczenia branży z „szarej strefy” i poprawy wizerunku diagnosty w świadomości społecznej. Na pocieszenie inspektor wskazał grupę klientów stacji diagnostycznych, którzy postępują bardzo uczciwie i wymagają rzetelnych przeglądów – przewoźników międzynarodowych. To grupa, która w 90-95% przypadków ma uczciwe przeglądy i bardzo dobry stan techniczny pojazdów. Na pytanie diagnostów, co jest tego powodem, inspektor Niedźwiecki wyjaśnił, że tej grupie przewoźników nie opłaca się jeździć zdezelowanym sprzętem, gdyż suma mandatów za zły stan techniczny oraz wyższych opłat drogowych (wynikających z mniejszej ekologiczności pojazdów) jest tak wysoka, że mogłaby doprowadzić przewoźnika nawet do bankructwa. Przewoźnicy międzynarodowi już dawno się nauczyli, że opłaca się być w zgodzie z prawem.

Kolejne wystąpienie miał pracownik naukowy Politechniki Warszawskiej – prof. dr hab. inż. Zbigniew Lozia – który omówił „Możliwości zwiększenia zakresu pomiarowego stanowiska rolkowego do badania hamulców”. Z. Lozia wskazał na sytuacje będące poza możliwościami percepcyjnymi diagnostów, jakie występują podczas badania pojazdów. Okazuje się bowiem, że badania prowadzone na uczelni wykryły kilka stref tworzenia się błędów pomiarowych na stacjach diagnostycznych. W związku z tym pokazano, gdzie występują takie miejsca, co jest ich przyczyną i jak je wyeliminować. W dużej mierze dotyczy to stanowiska rolkowego i sił na nim występujących. Bywa, że są źle ukierunkowane lub niemierzalne przez obecnie dostępny sprzęt. Pochodzący z Politechniki Łódzkiej dr Krzysztof Surmiński w referacie „Stanowiskowa metoda diagnostyki urządzeń ABS” przedstawił wysoki poziom polskich badaczy ABS. Na kilkunastu slajdach dr Surmiński pokazał wynik badań układów ABS, jakie testowała politechnika na specjalnie zbudowanym w tym celu autobusie.

Jednak największym zainteresowaniem cieszyło się wystąpienie mecenasa Rafała Szczerbickiego z kancelarii SKP LEX pt. „Sytuacja prawna UDS-a w świetle praktyki i orzecznictwa”. Mecenas Szczerbicki reprezentuje kancelarię specjalizującą się w tematyce prawa dla stacji diagnostycznych, motoryzacji itp. Głównym tematem prelekcji była niekorzystna dla SKP interpretacja obowiązującego prawa. Mecenas wskazał na kilka błędnych interpretacji przepisów, jakich dopuściły się sądy i prokuratura oraz wskazał na właściwe zrozumienie zapisów. Dzięki takiemu podejściu do sprawy udało się uratować od zamknięcia kilka stacji SKP i uprawnień diagnostów. Mecenas przedstawił sposoby obrony diagnostów przed nadgorliwymi organami ścigania, naświetlił luki prawne oraz podał projekty zmian w przepisach, jakie złożyła jego kancelaria w stosownych instytucjach. Wskazał nawet, kiedy lepiej jest bronić się w sądzie, a kiedy złożyć wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Wyjaśnił też, że diagnosta nie jest funkcjonariuszem publicznym, a osobą działającą w charakterze organu administracji i nie może być traktowany przepisami dotyczącymi takich osób.

Ciekawe wystąpienie miał Jerzy Maliński – przedsiębiorca branży diagnostycznej i lobbysta – pt. „Ratujmy Stacje Diagnostyczne”. Dotyczyło ono krzywdzącego środowisko zapisu o wysokości stawek diagnostycznych (nieaktualizowany od 2004 roku) oraz zbytniej liberalizacji w pozwoleniach na kolejne stacje w danym regionie. J. Maliński na podstawie badań udowodnił, jak bardzo pogorszyła się sytuacja właścicieli SKP wskutek zamrożenia stawek, przy jednoczesnym bardzo dynamicznym wzroście własnych kosztów stacji. Wymienił również inne zagrożenia dla branży, takie jak: niski poziom uczciwości właścicieli SKP i wymuszanie na zatrudnionych diagnostach liberalnego podejścia do przeglądów, brak danych o faktycznej liczbie pojazdów w Polsce i w regionach działania SKP oraz złą opinię wśród społeczeństwa na temat diagnostów. Bardzo krytyczne słowa padły także pod adresem firm sporządzających biznesplany, które, bazując na niesprawdzonych danych, wskazywały na sens budowy SKP inwestorowi, podczas gdy rzeczywistość okazała się zupełnie inna – w regionie było mniej samochodów niż w rzeczywistości, a inwestor stracił pieniądze.

Drugi dzień zjazdu dotyczył wewnętrznych spraw stowarzyszenia. Organizator i moderator spotkania z ramienia Stowarzyszenia Diagnostów Samochodowych, Błażej Kowalski, podkreślił, jaką rolę pełni stowarzyszenie. - Chcemy bronić imienia uczciwych diagnostów, często zatrudnianych za najniższe stawki i nagabywanych do nieuczciwych praktyk przez część właścicieli SKP czy klientów – tłumaczył B. Kowalski. - Z drugiej strony chcemy bronić tych, którzy padli ofiarą nadużyć nadgorliwych stróżów prawa – stąd prawna część zjazdu. Frekwencja na zjeździe pokazała jednocześnie, że jeszcze dużo pracy przed stowarzyszeniem. - Największą trudnością są obawy kolegów-diagnostów przed pracodawcami. Boją się uczestniczyć w czymś, czego nie życzy sobie chlebodawca. Mamy jeszcze dużo pracy przed sobą, ale jesteśmy pełni optymizmu – dodał B. Kowalski.

Łukasz Lubnau

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony