Części i regeneracja

ponad rok temu  05.01.2015, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Dioda diodzie nierówna

W dzisiejszych czasach, za sprawą Internetu, dostęp do wiedzy jest ułatwiony. Jednak Internet nie tylko pomaga nam w pracy, ale i zachęca ludzi, którzy mają na to czas, do samodzielnych napraw. My, warsztatowcy, nie lubimy, kiedy ktoś przed nami podejmuje się naprawy i robi to po amatorsku, a potem my musimy po nim poprawiać. Zresztą tak samo jest z lekarzami, zegarmistrzami i przedstawicielami wielu innych zawodów.

Owszem, zdarzają się wyjątki – czasem taka amatorska naprawa wykonana jest z wykorzystaniem właściwych elementów i wówczas nawet nie zorientujemy się, że stoi za nią osoba, która nie pracuje na co dzień w warsztacie samochodowym. Czasem jednak – i jest to najgorszy dla nas scenariusz – mamy do czynienia ze zmianami wprowadzonymi w konstrukcji samochodu. Może jest to zbyt mocne określenie, ale wymiana na przykład przepływomierza na inny, wyglądający tak samo, z taką samą wtyczką, ale o zupełnie innych parametrach, jest w dosłownym znaczeniu zmianą konstrukcji układu sterującego silnikiem. Dla naprawiających takie zmiany jest to duże utrudnienie. Nie będziemy przecież sprawdzać w każdym samochodzie, czy wszystkie elementy są właściwe, ponieważ nie mamy na to czasu.
I jeszcze jedna uwaga, aby nie robić tego samego innym. Nie naprawiajmy samochodu na chwilę, prowizorycznie i nierzetelnie. Nie montujmy części niewłaściwych lub inaczej – nie róbmy złej opinii naszemu rzemiosłu, z którego jesteśmy przecież dumni.
Łatwe w naprawie mogą wydawać się np. zepsute diody w światłach LED-owych. W sklepach jest coraz więcej elementów optoelektronicznych. Nie chodzi tutaj o żarówki z diodami świecącymi, które zastępują normalne żarówki, ale o pojedyncze diody, które do lamp muszą być wlutowane. Dosyć łatwo jest naprawić wskaźniki wewnątrz samochodu, dlatego że zastosowane tam diody nie mają wygórowanych wymagań, a poza tym stopień ich jasności nie jest dla kierowcy tak istotny jak w lampach zewnętrznych. To właśnie lampy zewnętrzne odpowiadają za bezpieczeństwo kierowcy i innych użytkowników dróg. Dlatego, zanim wymienimy takie diody, upewnijmy się, czy wykonamy tę naprawę zgodnie „ze sztuką”.
Możemy użyć diod z innej lampy albo kupić nowe. Musimy mieć jednak pewność, że wybieramy diody właściwe, a zatem należy: zwrócić uwagę na parametry, właściwości pracy, no i możliwość zastosowania w motoryzacji. Jeśli zadowolimy się pierwszym lepszym rozwiązaniem, to niestety nasza naprawa nie będzie fachowa.
Powody, dla których kupione przypadkowe diody nie spełniają swojej roli, mogą być następujące. Po pierwsze – w technice samochodowej istnieją elementy specjalnie zaprojektowane do surowych warunków klimatycznych, a przede wszystkim do dużych zmian temperatury. Może okazać się, że w warsztacie taka dioda świeci względnie dobrze, ale już w trasie, przy minusowej temperaturze, ledwo ją widać.
Druga sprawa, że nowo kupiona dioda niekoniecznie pracuje we właściwym zakresie napięcia. Chodzi o to, że elektroniczne układy scalone sterują napięciem zasilającym. Te same diody mogą pełnić funkcję zarówno świateł mijania, jak i świateł dziennych. Wszystko zależy od przyłożonego napięcia. Natomiast przypadkowa dioda może w ogóle nie pracować w tak szerokim zakresie napięcia. Może LED-y w głównych reflektorach to na razie rzadkość w naszych warsztatach, ale przecież montowane w lampach tylnych diody też mają różne funkcje.


Trzeci problem to kąt, pod jakim wysyłane jest światło. Wiązka strumienia świetlnego może być skupiona (mały kąt) i wysyłać światło daleko albo rozproszona (duży kąt). Czy diody, które chcemy zamontować, spełniają te same warunki co diody oryginalne?
Następna sprawa to skutki zastosowania niewłaściwych diod. Poza aspektem mniejszego bezpieczeństwa pojazdu możemy uszkodzić również elektronikę, która steruje diodami. Diody świecące sterowane są wyspecjalizowanymi zasilaczami. Chodzi o zapewnienie odpowiedniego stałego napięcia. Te zasilacze przygotowane są na skrajne zachowanie się obwodów zewnętrznych. Muszą m.in. wytrzymać temperaturę od minus do plus kilkudziesięciu stopni, być odporne na wysoką wilgotność i agresywne chemikalia, „przeżyć” zakłócenia elektromagnetyczne i same nie powodować tych zakłóceń, a także być odporne na zmianę polaryzacji napięcia, czyli odwróconą biegunowość. Dlatego w zasilaczach (a dokładniej – układach sterujących) jest cały szereg zabezpieczeń: temperaturowych, podnapięciowych, nadnapięciowych, przetężeniowych i przeciwzwarciowych. To wszystko realizują układy scalone, a pomimo tego co pewien czas trafiają do nas samochody, w których w wyniku błędnej naprawy taki układ sterujący jest uszkodzony. Czyli jak „brutalna” musiała być ingerencja w układ oświetlenia, aby doprowadzić tak zabezpieczone układy do zniszczenia. Dlatego do każdej takiej naprawy musimy podejść z dużym rozsądkiem i nie spieszyć się z eksperymentami na zasadzie „a może się uda”.
Omawiając wymianę diod świecących, nie sposób ominąć tematu wymiany normalnych żarówek wolframowych na oświetlenie z cokołami tradycyjnymi, ale z zamontowanymi diodami. Z punktu widzenia prawnego elementy oświetlenia muszą mieć homologację. Na rynku możemy kupić wiele produktów – od najdroższych, mających odpowiednie oznaczenia dopuszczające stosowanie w Europie, aż do produktów sprzedawanych nawet w wielkich sklepach, bez właściwych, wymaganych badań. Osoby najbardziej ostrożne nie będą kupować towaru niesprawdzonych marek lub przynajmniej nieznanych tak powszechnie, jak Philips, Osram, Hella, Valeo czy Bosch. Ale przecież istnieją firmy np. tajwańskie, które spełniają wszystkie europejskie normy, a jakość ich wykonania stoi na najwyższym poziomie. Poza tym wprowadzenie świateł LED-owych przez wszystkie koncerny samochodowe wynika z oszczędności energii elektrycznej (a więc mniejsze spalanie silnika) i bezpieczeństwa. Chodzi o to, że żarówka wolframowa musi się najpierw nagrzać, aby jej światło zostało zauważone przez innych użytkowników (na przykład światła stopu przez kierującego pojazdem jadącym z tyłu) w jak najkrótszym czasie. Żarówka nagrzewa się w czasie około 1/5 sekundy, a LED widoczny jest praktycznie od razu. Skraca to czas reakcji, a więc i drogę hamowania (o kilka metrów). Wielokrotnie dłuższa jest również trwałość świecących diod. Nawet po wielu latach nie mamy do czynienia ze zjawiskiem zmniejszonej jasności, co w tradycyjnych żarówkach widoczne jest gołym okiem.
Warto dodać, że minęły czasy, kiedy zastępowanie alternatywnych żarówek skutkowało komunikatem o spalonych żarówkach. Dobre żarówki LED-owe potrafią niejako oszukiwać system sprawdzający ich oporność, oszczędzając nam fałszywych alarmów o niesprawności oświetlenia.
Zapewne niektórzy z was chcieliby wiedzieć, jakie firmy godne są polecenia? Warto czytać fora internetowe albo nowych dostawców odkrywać samemu. Można także obserwować, jak zachowują się części użyte przez naszych stałych klientów. I właśnie to doświadczenie jest najcenniejsze. W warsztacie, w którym pracuję, trafiliśmy niegdyś na dobrą markę świateł dziennych. Było to wiele lat temu. Zapisywaliśmy nazwy świateł, które zastosowali nasi stali klienci – po roku eksploatacji, a zwłaszcza po zimie, widzieliśmy, które zachowały pełną sprawność techniczną i optyczną. W ten sposób wyłoniliśmy produkty, które następnie sami zaczęliśmy kupować. Była to współpraca, którą nawiązaliśmy bez żadnego ryzyka, a za sprawą której mieliśmy dostęp do dobrych części w dobrej cenie. Można zatem stwierdzić, że rozmawiając z klientami, badając naprawiany samochód, sami możemy się wiele nauczyć.

Stanisław Mikołaj Słupski

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony