Coraz więcej osób na świecie, również w Polsce, pasjonuje się zabytkowymi pojazdami, poświęcając ich renowacji cały swój wolny czas i pieniądze. Cierpliwością i pracą są w stanie zdziałać wiele, ale nie wszystko...
Każda kolekcjonersko-konserwatorska przygoda zaczyna się od zakupu zapomnianego, nadgryzionego zębem czasu wraku i od wizji przywrócenia mu dawnej, fabrycznej młodości. Jej realizacja to najpierw dokładna inwentaryzacja stanu wszystkich zachowanych, oryginalnych elementów, potem żmudne poszukiwania części brakujących, a jeszcze później rękodzielnicza regeneracja uszkodzonych lub zużytych detali. Są jednak wśród nich i takie, których żadnym sposobem odnowić się nie da, czego przykładem mogą być stare przewody zapłonowe ze skorodowanymi, miedzianymi rdzeniami i rozpadającą się izolacją.
Ten widoczny na zdjęciu piękny Chevrolet Camaro z 1977 roku został odbudowany z wielką pieczołowitością i wszystko w nim już działało poprawnie oprócz ośmiocylindrowego, benzynowego silnika o pojemności 5,7 litra. Zawiodły bowiem próby dopasowania do niego wiązki kabli zapłonowych złożonej z dostępnych obecnie gotowych elementów. Właściciel zwrócił się z tym problemem do naszej firmy i dobrze trafił, gdyż wykonanie nietypowych przewodów jest dla naszego działu technicznego przyjemną odskocznią od codziennych zadań i jednocześnie poważnie traktowanym wyzwaniem.
Praca nad takim zleceniem spoza naszego katalogu seryjnych produktów zaczyna się od fotograficznej dokumentacji oryginalnej wiązki, a dokładniej rzecz biorąc – śladów jej istnienia. Na tej podstawie tworzy się jej rysunek techniczny i można już wybrać wspólnie z klientem optymalny jej wariant materiałowy. Mamy opanowaną produkcję przewodów we wszystkich współcześnie wykorzystywanych technologiach, najbliższe oryginału byłyby w tym wypadku przewody miedziane, lecz z kolei ferrytowe są bardziej w tej funkcji niezawodne i nie generują elektromagnetycznych zakłóceń, na które zabytkowe radia są szczególnie wrażliwe. Właściciel Chevroleta wybrał drugi z tych wariantów, wychodząc z założenia, że jakość liczy się tu bardziej niż wierność starym, elektrotechnicznym wzorom. Tak powstał pokazany na drugiej fotografii prototyp ferrytowej wiązki, „na oko” wręcz identycznej z montowaną kiedyś fabrycznie. Przeszedł on pomyślnie wszelkie próby w firmowym laboratorium, spisuje się też dobrze w eksploatacyjnej praktyce i teraz może być wykonywany w dowolnej liczbie egzemplarzy. W tym samym miesiącu, na podobnej zasadzie, nasz konstruktorski dorobek wzbogaciły przewody do samochodu Dodge Custom rocznik 1963 i... do niemieckiego czołgu SPZ-10 Hotchkiss z okresu II wojny światowej. Ich właściciele też wybrali komplety z rdzeniem ferrytowym.
Małgorzata Kluch
www.sentech.pl
Komentarze (0)