Philips RCH5S
Lampy robocze należą już do stałego wyposażenia warsztatu samochodowego. Na rynku jest ich wiele, co więcej – niektórzy producenci, jak Philips, oferują nawet kilkanaście modeli. Czym kierować się przy ich zakupie?
Tak jak w życiu codziennym, również w pracy staramy się uwolnić od połączeń kablowych. Nie inaczej jest z lampami roboczymi, które coraz częściej mają niezależne zasilanie. Do niedawna popularne były baterie typu AAA (np. Philips Penlight Professional), dziś jeszcze większą swobodę zapewniają wbudowane akumulatorki ładowane przez złącze USB (np. Philips RCH6) lub stację dokującą (np. Philips RCH25), a nawet własny powerbank (np. Philips EcoPro50). Są też modele, w których ze względu na specyfikę wykonywanej pracy, np. blacharstwo czy lakiernictwo, wciąż wymagana jest alternatywa w postaci podłączenia do stałego źródła prądu (np. Philips PJH20).
Zmienia się również źródło światła. Tradycyjne żarówki czy lampy jarzeniowe zostały zastąpione diodami LED. Ich zaletą jest przede wszystkim białe, zbliżone do dziennego światło, które jest neutralne dla ludzkiego oka i nie męczy wzroku nawet po kilku godzinach pracy. Emitowane światło o wartości nawet 2300 lm efektywnie pokrywa miejsce pracy. Obecnie wszystkie lampy Philips bazują na wysoko wydajnych diodach LED.
– Prawie wszystkie modele lamp roboczych Philips zostały wyposażone w przełącznik trybu pracy. Ekonomiczny zapewnia odpowiedni zakres światła wystarczający przy większości czynności wykonywanych w warsztatach samochodowych. Tryb boost zwiększa go dwukrotnie – mówi Wioletta Pasionek, marketing manager Central Europe z Lumileds Poland, producenta i dystrybutora oświetlenia samochodowego marki Philips. – W najnowszych lampach Philips RCH5S, RCH25 i PJH10 wprowadzono jeszcze wygodniejsze rozwiązanie. To tryb przyciemniania z zakresem regulacji co dziesięć procent maksymalnej wartości lumenów dostępnych w danym modelu.
Te parametry mają oczywiście przełożenie na czas ciągłej pracy lampy na jednym ładowaniu. Może on wynieść, np. w Philips RCH5S czy PJH10, nawet do 12 godzin. Obecnie standardem są 3-4 godziny.
Kolejnym wspólnym mianownikiem współczesnych lamp roboczych Philips jest ich obudowa. Z uwagi na specyficzne, trudne warunki panujące w warsztacie muszą być odporne na uderzenia mechaniczne i szczelne, by chronić zarówno przed pyłem, jak i zalaniem płynami. Cechy te określają międzynarodowe normy – IP i IK. Im wyższe są oznaczenia liczbowe, tym lepszą dają ochronę (np. Philips RCH5S czy RCH25 otrzymały IP68 i IK09).
Każda z lamp powinna mieć wygodny system mocowania. Standardem jest wbudowany magnes, zapewniający solidne przytwierdzenie do metalowych elementów samochodu. Dobrze jeśli jednocześnie jest drugi sposób, np. w postaci haczyka. Ten z kolei powinien umożliwić obrót zawieszonej lampy w szerokim zakresie. Na przykład Philips CBH51 wyróżnia się pełnym promieniem 360 stopni. Osobny zakres regulacji powinien obejmować także emitowaną wiązkę światła. W tym przypadku w 360 stopni wyposażono zestaw MDLS CRI.
– Lampy warsztatowe możemy podzielić według ich konstrukcji, a tym samym przeznaczenia. Do jednych prac optymalnym rozwiązaniem będzie czołówka, do drugich poręczna forma latarki, a jeszcze do innych długa listwa z szeregiem diod LED – dodaje Wioletta Pasionek z Lumileds Poland. – Inne wymagania, np. wbudowany filtr matowy, mają specjaliści od karoserii czy powłoki lakierniczej. Pod tym kątem tworzymy naszą ofertę, ale w praktyce niezbędne jest posiadanie w warsztacie różnorodnych modeli lamp.
Komentarze (0)