Diagnostyka

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Filmy w skanerze
– praktyczne porady. Nie zawsze sobie zdajemy sprawę z wartości, jaką mają nagrane filmy w skanerze

8131 left Prowadząc szkolenia, często uczestnicy pytają skąd czerpać wiedzę, gdzie znaleźć potrzebne dane, wartości napięć na czujnikach i inne podobne niezbędne informacje. W autoryzowanych serwisach czasami można znaleźć ciekawe opracowania, schematy i przekroje nowych elementów, nowych sieci cyfrowych, a wszystko pod hasłem tak zwanego wprowadzenia nowego modelu samochodu. Naprawdę wnikliwa analiza tych materiałów (plus własne doświadczanie) stanowią niezłą lekcję. Ale oczywiście nie każdy ma usłużnych kolegów w serwisach, nie każdy ma dostęp do takich publikacji. Natomiast każdy ma lub może mieć skaner samochodowy, wyposażony w funkcje zapamiętywania chwilowych danych, zapisywania całych bloków wartości parametrów czy wreszcie nagrywania całych filmów. Z punktu widzenia logiki, warsztatowcy nagrywają takie przebiegi w przypadku szukania usterki. Po naprawieniu i chwili radości z ukończenia zadania, przeważnie odstawiamy pojazd. A przecież taki samochód, najlepiej o małym przebiegu, w idealnym stanie jest „żywym modelem”, który za darmo jest w stanie pokazać nam całą swoją tajemnicę. Podłączamy skaner i już odprężeni zaczynamy obserwować liczby i wykresy obrazujące nam działanie prawie wszystkich układów w samochodzie. Możemy zobaczyć ile omów mają obwody poduszki powietrznej, możemy zaobserwować „filozofię” pracy układu klimatyzacji, a to oznacza jakie warunki muszą być spełnione, aby sterownik zdecydował się na włączenie kompresora klimatyzacji. Ale to co najbardziej nas interesuje, za co otrzymujemy największe pieniądze, to programy sterowania silnikiem. Zamiast szukać w internecie jakie napięcie powinno być na przepływomierzu, wystarczy odczytać na skanerze i zapisać do swoich notatek.

Teraz kilka słów na temat sterowania silnikiem. Podstawowymi sygnałami, które mają największy wpływ na wyznaczenie ilości paliwa i kąt zapłonu lub początek wtrysku, jest wartość prędkości obrotowej silnika, wartość sygnału z czujnika obciążenia i temperatura silnika. Te podstawowe sygnały wejściowe są przetwarzane w sterowniku w celu otrzymania danych wyjściowych. Wszystkie inne sygnały docierające do sterownika też wpływają na dane wyjściowe, ale mają mniejszy udział, są pewnego rodzaju korektą, małą „nakładką”. Dlatego pierwszym naszym zadaniem jest dokładne poznanie charakterystyki czujnika obciążenia. Jeżeli chodzi o temperaturę, to tutaj możemy wprowadzić pojęcie silnika zimnego, czyli do 20º C i ciepłego, to jest około 80º C. Takie uproszczenie pozwala nam na mniejszą liczę notatek. W przypadku silnika Diesla, można wprowadzić dodatkowo temperaturę poniżej zera stopni, podczas której włącza się grzanie świec żarowych. Jeżeli chodzi o obroty, to musimy zawsze zapisać konfigurację napięć bez uruchomionego silnika. Tu jest słaby punkt warsztatowców, bo każdemu się wydaje, że dopiero uruchomiony silnik i zmieniające się wartości parametrów są ciekawe. A przecież napięcie spoczynkowe na czujniku położenia przepustnicy, napięcie przepływomierza, napięcie na sondzie lambda mają ogromne znaczenie. To właśnie tu, bez uruchamiania silnika, często widać uszkodzenia. Dlatego trzeba tym wartościom poświęcić trochę więcej uwagi, zastanowić się co widzimy na ekranie, a najlepiej zanotować liczby i opisać czego dotyczą.

8132 right Następny punkt powinien dotyczyć częściowego obciążenia. Możemy wybrać sobie na przykład wartość 3000 obr./min i trzymając nogę na pedale przyspieszenia, zanotować (lub jeszcze lepiej zapamiętać) interesujące nas wartości parametrów. I wreszcie spróbujmy przez chwilę zasymulować duże obciążenie. W tym celu musimy gwałtownie nacisnąć na pedał przyspieszenia. To tyle na temat zapamiętywania najważniejszych danych, a jak to zrobić opiszemy dalej. Warsztatowcy są ciągle zabiegani (bo naprawiają samochody), dlatego nie lubią teoretyzować. A jak się coś mówi, to najlepiej na konkretnych przykładach. Te dzisiejsze rozważania zrobimy na przykładzie skanera firmy Snap-on. Profesjonalny sprzęt o nazwie Solus Pro ma możliwość zapamiętywania wszystkiego, co pokaże się na naszym ekranie. Na początku (czyli bez uruchamiania silnika), po nawiązaniu komunikacji, dane możemy wyświetlić w postaci dużej listy. W tym skanerze nazywa się to lista PID. Silnik nie pracuje, nic się nie zmienia, a więc taki stan statyczny najlepiej zapamiętać w postaci zdjęcia. A zdjęcia to np. znane pliki jpg lub bmp, które potem można łatwo odtworzyć w dowolnym programie. Podczas zapisywania warto opisać dane zdjęcie. Skaner nie ma normalnej klawiatury do pisania, ale ma za to bardzo wygodne gotowe wzory. Łatwo wpisujemy rok produkcji, markę i model oraz klasyfikację: dobry, zły lub nieznany. To nam wystarczy do późniejszej identyfikacji zapisanego obrazka. Potem, już w komputerze, możemy dodatkowo na zdjęciu zrobić własne podkreślenia, uwagi i graficzne strzałki pokazujące najważniejsze informacje. Może nawet lepszym powiedzeniem byłoby stwierdzenie, że musimy zrobić ten własny opis. Przecież to nasze doświadczanie jest najcenniejsze w tym całym procederze.

Oprócz pojęcia zdjęcia (chwilowego stanu, godnego upamiętnienia), jest następne ważne słowo, a mianowicie bufor. Z informatyki i nie tylko wiadomo, że chodzi o rodzaj pamięci. To co odczytuje nasz skaner (nazwijmy to strumieniem danych), nie powinno szybko znikać nam z ekranu. Powinno gdzieś zostać przechowane, chociażby przez chwilę, dlatego że może informacje, które czytamy okażą się dla nas bardzo ważne. Nagle uświadamiamy sobie, że dane odczytane dosłownie przed momentem są dla nas bezcenne. I właśnie w tym momencie przychodzi nam z pomocą bufor. Podczas pracy, wyszukiwania usterki bufor przez cały czas pracuje. Mówimy, że zapełnia się. Jeżeli nie wcisnęliśmy klawisza uruchamiającego zapisanie do pamięci, to wspominany bufor wymazuje stare dane, a na to miejsce wpisuje nowe. Ciągle oczekuje, że ktoś skorzysta z pamięci. I to jest największa zaleta tak skonstruowanego skanera. Pamiętanie niedalekiej historii. Wyobraźmy sobie, że podczas próbnej jazdy nagle coś ciekawego się dzieje. I oczywiście wtedy podanie „rozkazu” nagrania filmu ze strumieniem danych byłoby bez sensu. Chyba że wciśnięcie klawisza do nagrywania jest równoznaczne z nagraniem filmu, ale z akcją, która rozegrała się przed chwilą. To cofnięcie się jest pewnego rodzaju podróżą – „wehikułem czasu”. W praktyce okazuje się, że nagraliśmy film z momentem prawidłowej pracy, momentem wystąpienia usterki i tuż po usterce. Spokojna analiza przy biurku takiego filmu na pewno jest słusznym kierunkiem szybkiego znalezienia usterki. Ale nie tylko, jest filmem szkoleniowym, który pokazuje i uczy nas jak działa wiele mechanizmów i jak funkcjonują programy.

Stanisław Mikołaj Słupski Prive

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony