Lekkie pojazdy prezentowane na wystawie pojazdów pomocy drogowej IFBA w Kassel w tym roku nie przyniosły rewolucyjnych rozwiązań czy istotnych nowości. Pokazano pojazdy znane, aczkolwiek stale ulepszane. Poprawiła się natomiast sytuacja w tym segmencie, ale nie pod względem wielkości zakupów. W jaki sposób?
Najlżejsze pojazdy pomocy drogowej to holowniki bazujące na podwoziach pick-upów, takich jak Volkswagen Amarok, Nissan Navara, Isuzu D-Max, Ford Ranger czy Toyota Hilux. Odpowiednio przystosowane do swej roli stały się najbardziej popularnymi pojazdami w tym sektorze. Wynika to z ich możliwości. W coraz ciaśniejszych miastach tylko takim pojazdem można ewakuować źle zaparkowany lub uszkodzony samochód. Gdy przewiezienia wymaga większe auto (dostawcze, terenowe), konieczna jest autolaweta, nawet z żurawiem hydraulicznym, czyli pojazd o 12-15 tonach dopuszczalnej masy całkowitej. I tu dochodzimy do pierwszej konkluzji: małe holowniki skutecznie eliminują lekkie autolawety, a zarazem „nie zabierają chleba” pojazdom cięższym. To dowód, że czasy naiwnej wiary, że jednym samochodem do 3,5 tony dmc. można świadczyć autopomoc, odchodzą do historii. Nie był to – co istotne – wyłącznie punkt widzenia Polaków. W wielu krajach europejskich po wprowadzeniu opłat drogowych przez lata próbowano unikać większych opłat, eksploatując pojazdy „podmytowe”. Życie jednak pokazało, że to droga donikąd. Aby utrzymać się na rynku, trzeba ponosić opłaty drogowe i użytkować normalnych rozmiarów sprzęt. Co ciekawe, jednocześnie pojawił się zwrot ku pojazdom cięższym, jako uzupełnieniu floty. Obecnie zachodnioeuropejskie pomoce drogowe starają się mieć pojazdy według klucza: lekkie-średnie lub lekkie-ciężkie.
Wspomniane lekkie pojazdy to najczęściej właśnie lekkie holowniki, takie jak obecny na IFBA Isuzu D-Max, z kabiną podwójną w wersji wyposażenia LX, z zabudową Omars typ 3FN. To „klasyk gatunku” o przebudowanym podwoziu i zmyślnie urządzonej zabudowie. Co ważne, w przeciwieństwie do konkurencji to nadal 5-osobowy pojazd, gdyż kabina wewnątrz nie została zmodyfikowana na skutek zabudowy. To istotny argument dla pomocy drogowych. W razie potrzeby odholowania auta z pasażerami na pokładzie w kabinie holownika znajdzie się miejsce aż dla 4 osób. Silnik o pojemności 2499 cm i mocy 163 KM oraz maksymalnym momencie obrotowym 400 Nm, za pomocą automatycznej skrzyni biegów napędza 4 koła. Mają one sporo pracy, gdyż muszą poradzić sobie z dmc. pojazdu wynoszącą 3490 kg, a wraz z holowanym pojazdem nawet 6000 kg. Wymiary pojazdu (dł. × szer. × wys.: 4800 × 1870 × 1900 mm) oraz promień skrętu (6,1 m) ułatwiają pracę w ciasnej zabudowie miejskiej lub na parkingach podziemnych. Wysięgnik skonstruowano w taki sposób, aby jego ruch odbywał się pionowo, a ramię nie ingerowało w kabinę. Ponadto wzmocniono podwozie i układ zawieszenia. Jedną z największych zalet produktu Omars jest tłoczone z aluminium nadwozie. Konkurencyjne pojazdy korzystają z tworzyw sztucznych, odpornych na korozję, elastycznych, lecz trudniejszych w naprawie, a nawet cięższych od aluminiowych. Wyciągarka elektryczna, zamontowana na szczycie wysięgnika holowniczego, to WARN 8000 MV z przekładnią planetarną o uciągu 3600 kg, z liną syntetyczną zakończoną hakiem.
W jaki jeszcze sposób poprawia się sytuacja w tym sektorze? W bieżącym roku na rynku pojawiło się lub pojawi się kilka nowości. Po pierwsze, przybędzie kilka pick-upów: „trojaczki” Renault Alaskan, nowa navara i mercedes, a także Fiat Fullback (vel Mitsubishi L200). Po drugie, do cenionego Volkswagena Amaroka będzie można zamówić silnik V6 – lepiej przygotowany do roli holownika.
Pozostałe lekkie pojazdy obecne na IFBA przystosowane były raczej do transportu lekkich osobówek, np. importu z zagranicy. Tego typu pojazdy nie muszą wykazywać się najnowszymi rozwiązaniami. Tu liczy się masa i jeszcze raz masa – musi być jak najmniejsza. Dlatego na próżno w nich szukać szybkich, ale dość ciężkich wciągarek hydraulicznych czy elektrohydraulicznego sterowania platformą. Są za to liczne punkty do mocowania pojazdów w różnym stanie. Nie można się zżymać na tego typu rozwiązania. Jeżeli wciągarka potrzebna jest raz na dobę, a załadunek nierzadko wykonywany jest wózkiem widłowym, to nie ma sensu inwestować w bardziej zawansowane wyposażenie. Takie autolawety to właściwie osobna grupa i nie można jej porównywać do profesjonalnych pomocy drogowych. Również przyczepy-lawety wystawione w Kassel odchodzą od funkcji pomocy drogowych, jak to bywało kilka lat temu. To obecnie środki transportu, ale za to coraz bardziej dopracowane w szczegółach i co też nie jest bez znaczenia – coraz ładniejsze.
Kolejną tendencją w lekkich pojazdach jest widoczny odwrót od japońskich podwozi z kabinami wagonowymi. Jeszcze kilka lat temu dało się zauważyć spore zainteresowanie tymi pojazdami (Renault Maxity/Nissan Cabstar/Isuzu NPR) na rynku europejskim. Na chwilę obecną znacznie popularniejsze są pojazdy marki Mercedes Sprinter i „król królów” Iveco Daily. Jak podkreślają zabudowcy, to wynik ciasnych kabin japońskich i słabszych silników. Fakt, Mercedes i Iveco sięgnęły ostatnio do 200 koni mechanicznych, a kabina za silnikiem zapewnia większe bezpieczeństwo i komfort.
Oprócz pojazdów na IFBA nie zabrakło sprzętu, odzieży roboczej, usług i doradztwa. Swoje 25-lecie świętowała też firma Prolux – ceniony dostawca wyposażenia branżowego. Życzymy kolejnych 25 lat sukcesów!
Tekst i fot. Grzegorz Teperek
Komentarze (0)