Warto wiedzieć

6 miesięcy temu  25.06.2024, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Kabina załogowa to nie zawsze DoKa

Nawet pomoce drogowe działające w miastach mogą potrzebować kabin załogowych w swoich pojazdach

Autolawety profesjonalnych pomocy drogowych czasami wyposażone są w kabiny załogowe. Czy to ewakuacja pasażerów feralnego samochodu, czy wyjazd ekipy do większego wypadku – kilka dodatkowych miejsc siedzących jest wówczas w cenie. Jednak czy podwójna kabina ma same zalety i czy istnieje konkurencyjne rozwiązanie?

Pomoc drogowa nastawiona na prowadzenie uniwersalnych usług z pewnością docenia autolawety z podwójną kabiną, znane także jako DoKa. To skrót z niemieckiego doppelkabine, oznaczającego podwójną szoferkę. Takim pojazdem można zabrać pasażerów z samochodu wymagającego holowania lub ekipę do usuwania skutków większego wypadku drogowego. Jednak rozwiązanie to ma kilka wad.

Nie taka DoKa świetna, jak ją malują
Główną wadą „zdwojonej” kabiny jest skrócenie długości użytecznej podwozia. Szoferka jest dłuższa, nawet w wersjach typowo wagonowych. Przy próbie utrzymania długości platformy, jak w wersji z kabiną dzienną, automatycznie wzrasta długość całkowita pojazdu, a wraz z nią spada mobilność. Większy rozstaw osi i większy promień skrętu to nie koniec wad. Znacząco przesuwa się odległość między środkami ciężkości autolawety i przewożonego nią samochodu, co może mieć wpływ na stabilność całego zestawu.
Zdarza się, że DoKa nie jest tak wygodna w drugim rzędzie siedzeń, jakby się to wydawało. Niektóre kabiny są jedynie przedłużeniem bazowej szoferki, wyposażonej w drzwi. W takich przypadkach wspięcie się na drugi rząd siedzeń jest utrudnione, gdyż zamiast dwóch stopni wewnątrz instalowany jest jeden na zewnątrz. Wymaga to uwagi przy wsiadaniu i wysiadaniu, do czego trzeba się przyzwyczaić. Niemal zawsze powoduje też wytarcie brudu z pojazdu odzieniem pasażera. Tego typu kabiny są także niskie w środku, a w przypadku wersji wagonowych – głośne z powodu silnika umieszczonego niemal w centrum wnętrza.
Dobrym rozwiązaniem jest wybór podwozia o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 15 t. W tej grupie pojazdów instalowane są bardzo dobre kabiny, z których na co dzień często korzystają np. strażacy. Dzięki dużym drzwiom, wygodnym stopniom i wysokiemu wnętrzu mogą podróżować nawet w pełnym rynsztunku bojowym. A do tego szybko wsiadać i wysiadać z szoferki. Jednak takie rozwiązanie może być zbyt kosztowne dla pomocy drogowej. A co z mniejszymi pojazdami? Tu z pomocą przychodzi konwersja kabiny.

Coś z niczego
Bazą do ciekawych kabin załogowych są szoferki sypialne. Już w pojeździe klasy Mercedes Atego można stworzyć bardzo wygodne wnętrze, w dodatku o szerokich możliwościach. Pomysł polega na zastąpieniu leżanki ławką z pasami bezpieczeństwa dla 2-4 pasażerów. W innych przypadkach może to być dwufunkcyjne rozwiązanie: ławko-leżanka. Gdy kabina jest podwyższona, można pokusić się o składane łóżko – często standardową, ale składaną górną koję. Wówczas szoferka zamienia się w bardzo praktyczne miejsce do pracy i wypoczynku. Jak to zrobić? Najlepiej nie samemu. Dostawcy ciężarówek oferują tego typu konwersje razem z niezbędną homologacją (liczba miejsc w kabinie). To niezbędny warunek rejestracji i przy przeglądach technicznych lub kontrolach drogowych.
Producenci pojazdów najczęściej nie zajmują się takimi zabiegami, ale zlecają je profesjonalnym firmom z dużym doświadczeniem. Z jednej strony wiedzą one, np. w jakich punktach zamocować nowe wyposażenie, a z drugiej mają „zielone światło” od producentów. Dzięki temu nie ma obaw o utratę gwarancji czy niską trwałość.
Konwersja obejmuje także prace instalacyjne, tapicerskie czy montaż pochwytów. Oczywiście jest to rozwiązanie kompromisowe. Zaleta to mniejsza długość całkowita pojazdu, a większa platformy. Wielofunkcyjność kabiny (pasażersko-wypoczynkowa) także jest korzyścią. Do wad można zaliczyć utrudnione wejście na tylną ławkę, ale nie da się tego uniknąć także w wersjach typu DoKa. Najlepiej w tej roli spisują się pełnowymiarowe kabiny ciężarówek od 18 t dopuszczalnej masy całkowitej. Tylko najwyższe wnętrza szoferek sprzyjają bezpieczeństwu przy wstawaniu z miejsca – nie ma ryzyka uderzenia głową w podsufitkę. 
Oczywiście przy przewozie autolawetą pasażerów nie będą mieli oni prawdopodobnie okazji drugi raz korzystać z takiej formy transportu i raczej dzielnie zniosą pewien dyskomfort. Jednak w przypadku ekipy jadącej na akcję może to już być wyzwaniem.
Mimo to warto zastanowić się nad taką opcją, nawet wtedy, gdy transport pasażerów zdarza się rzadziej, podobnie jak nocowanie w kabinie. Uniwersalnie skonwertowana kabina może okazać się wartością dodaną w branży, która codziennie ma do czynienia z zaskakującymi sytuacjami.

tekst: Grzegorz Teperek
fot. ESTEPE, Falkom, Volvo Trucks, JB Trailer, MAN, Tevor

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Autolaweta idealna – także dzięki kabinie załogowej po konwersji. W wersji z drugą parą drzwi byłaby o dobry metr dłuższa
Konwersje kabin mają sens już w lekkich ciężarówkach, ale może być problem z komfortową wysokością wnętrza
Prosta ławka w miejscu leżanki daje szansę na przewiezienie pasażerów jednego samochodu osobowego
W tej kabinie można nawet położyć się na chwilę, np. po ciężkiej pracy
Wysokie wnętrze szoferki pozwala nie rezygnować z prawdziwej leżanki, ale na drugim piętrze
Bardzo wygodna kabina załogowa typu DoKa, ale znacznie wydłużająca cały pojazd
O kabinie załogowej po konwersji warto pomyśleć przy wyborze dwupoziomowej zabudowy autolawety. Przy dwóch lub więcej autach potrzeba transportu pasażerów wzrasta
Wielkie kabiny ciężarówek dają największe możliwości konwertowania wnętrza

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony