Wydarzenia

ponad rok temu  23.07.2018, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Klasyki odkryte na nowo – MotoLegends w Expo Silesia w Sosnowcu

Ze swoistych hybryd pokazano m.in. supersamochód Jensen Interceptor drugiej generacji z roku 1971 – na pierwszym planie – z karoserią legendarnej firmy nadwoziowej Carrozzeria Touring Superleggera

Kluby, stowarzyszenia, osoby prywatne, pasjonaci i firmy zajmujące się renowacją zgromadzili się w jednym miejscu z miłości do zabytkowej motoryzacji. W czerwcowy weekend (16-17) spotkali się na długo wyczekiwanym Festiwalu Klasyków Motoryzacji. 

Inicjatywa powstała z miłości i pasji do zabytkowej motoryzacji. Ambasadorem wydarzenia była legenda polskiej motoryzacji Maciej Wisławski, natomiast prezenterem wszystkich atrakcji i prowadzącym gwiazda TVN Turbo Patryk Mikiciuk. Tu od razu wspomnijmy, że pierwszy z wymienionych przyznał „nagrodę ambasadora” Muzeum Silników Stacjonarnych i Techniki Rolniczej w Konieczkowej – fundacji, której wszechstronna kolekcja jest ciekawą lekcją historii nie tylko silników spalinowych. 
Celem MotoLegends było stworzenie miejsca, w którym zarówno wystawcy, jak i odwiedzający mogliby nawiązać nowe kontakty i wymienić się doświadczeniem w renowacji zabytków motoryzacji. I można powiedzieć, że to się udało. Na 10 000 m2 powierzchni wystawienniczej prezentowano wszechstronną kolekcję. Znalazły się tam nie tylko samochody osobowe, ale też motocykle, traktory, a nawet wyposażenie warsztatów z czasów PRL i NRD. Ciekawostką była np. historia caravaningu – prezentowane przyczepy kempingowe jako żywo przywodziły skojarzenia z czasami Gierka. Nie wszystkie eksponaty prezentowano w 100% skompletowane. Część wystawców pokazała swoje kolekcje, inni demonstrowali egzemplarze, które dopiero czeka gruntowna odbudowa czy kompletacja. 
Dominowały powojenne klasyki, sporo było też youngtimerów. Organizatorzy zadbali, by mniej oswojonych z klasyczną motoryzacją gruntownie edukować na czas prowadzonych wykładów, kiedy to wtajemniczano ich w mniej znaną historię powstania koncernów samochodowych świata, a też słynących z produkcji małoseryjnej. Tak było np. na czas prelekcji poświęconej „swoistym hybrydom z lat 60.”. Dlaczego swoistym? Prekursorami takich byli włoscy designerzy bazujący na mocnych i powszechnie dostępnych silnikach amerykańskich, by wspomnieć choćby historię marki Jensen Interceptor. 8-cylindrowe jednostki gwarantowały rywalizację o gusta mniej zasobnych klientów, acz takie supersamochody wcale nie ustępowały osiągom powszechnie kojarzonym ze sportem motorowym czy luksusem. Zwykle wykonywano takich niewiele, bo kilkaset sztuk. Dziś takie hybrydy są perełkami motoryzacji, acz hybrydami w innym tego słowa znaczeniu. 
Podczas MotoLegends wzrok przykuwał pięknie odrestaurowany model Jensen Interceptor na stoisku firmy Hillford Classic Cars. Rzeszowscy specjaliści działają na rynku od niedawna, a wszystko zaczęło się, gdy założyciel wszedł w posiadanie samochodu… Rolls-Royce Silver Shadow, którego trapiły problemy z hydrauliką. Z czasem kolekcja luksusowych klasyków rozrosła się, a skompletowana ekipa sześciu specjalistów zaczęła pracować na rzecz innych kolekcjonerów, także z zagranicy.
– Doradzamy w wyborze optymalnych aut inwestycyjnych, przeprowadzamy perfekcyjną rewitalizację, garażujemy... Co stoi na przeszkodzie rozwoju firmy w Polsce? Ano przepisy – dowodził Waldemar Lenkowski, właściciel Hillford Classic Cars. – Bo jak tu dokonać jazd testowych po gruntownej renowacji, jak profesjonalnie dotrzeć zregenerowany silnik, skoro brak u nas możliwości rejestracji czasowej, czyli tzw. blach warsztatowych. Jeden rozkręca, drugi kataloguje, a trzeci wrzuca do woreczka każdą część – tak wygląda u nas procedura rozebrania auta do renowacji. A umówmy się – każdy samochód rozebrany do śrubki musi, gdy jest już skompletowany, ułożyć się „na drodze”, w rzeczywistych warunkach eksploatacji. Ułożenie auta to zwyczajowa rzecz w przypadku klasyków motoryzacji, skoro samo tylko dotarcie silnika wymaga codziennych jazd, począwszy od przejechania z prędkością ok. 30 km/h kilkudziesięciu kilometrów pierwszego dnia. Cała operacja wymaga zwykle 10 dni, a przerywana jest wnikliwą inspekcją pracujących składowych silnika w warsztacie.
Okazuje się, że nasze rodzime rzemiosło mogłoby się rozwijać dużo dynamiczniej, gdyby nie nieżyciowe przepisy. 
Popytu na gruntowne, bo kapitalne remonty silnika dowodziło uczestnictwo w wydarzeniu firmy TAS Creations z Tomaszowa Mazowieckiego, celującej w kompleksowej regeneracji podzespołów do silników. Rodzinna działalność rozkwita po przejęciu sterów przez drugie pokolenie właścicieli. W sąsiedztwie prezentowano gamę olejów do silników klasycznych marki Penrite. Uwagę zwracać musiało pokaźne stoisko firmy BB Oldtimer Garage, które zdobiły aż cztery egzemplarze Fiata 1500GT – każdy na różnym etapie renowacji blacharskiej czy lakierniczej.
– Nasza firma jest stałym uczestnikiem imprez zagranicznych, absolutnie nie narzekamy na brak popytu na nasze kompetencje, więc długo trwało, zanim ulegliśmy namowom organizatorów MotoLegends, by zadebiutować w roli wystawców w Polsce – zaznaczył Daniel Kasprzyk, CEO firmy BB Oldtimer Garage z Bielska-Białej. – Cały czas szukamy mechanika i lakiernika, najlepiej z własnym zapleczem i oczywiście wysokimi kompetencjami, bo choć mamy swoich, to po prostu nie wyrabiamy się z realizacją zleceń. 
Swe kompetencje w dziedzinie kompleksowych napraw nadwozi prezentowała też ekipa z TAS Creations, Mirosław Cichy z USA Service czy Hubert Sado z Renovation Classic Car. Nie zabrakło zupełnie świeżych w tej branży. Hubert Sado z partnerką założyli warsztat renowacji w okolicach Tarnobrzegu. 
– Uczymy się nowego fachu, a już opanowaliśmy cynowanie karoserii czy rzemiosło plastycznej obróbki blach... – opowiadał uczestnik wydarzenia. 
Prawdziwą ucztę, a raczej podróż w czasie przygotowali właściciele będzińskiej firmy Bat Profi. Agata i Robert Hendzlowie wygrali w kategorii „najbardziej konsekwentna kolekcja”. O werdykcie jury zdecydowała bogata kolekcja fordów T w różnych specyfikacjach wykonania, włącznie z egzemplarzem z roku… 1913, a też gama zabytkowych motocykli i kolekcja akumulatorów – nawet 100-letnich egzemplarzy.
Nasza obserwacja? Na czas rozmów z zainteresowanymi większość wystawców wyjaśniała, dlaczego warto inwestować w samochody klasyczne. Stale malejąca dostępność takich ma być gwarancją wzrostu ich wartości. Te i inne rozmowy miały dowieść goszczącym na stoiskach, że klasyczna motoryzacja to lokata kapitału o najlepszej stopie zwrotu!

Tekst i fot.: Rafał Dobrowolski

B1 - prenumerata NW podstrony

GALERIA ZDJĘĆ

Impreza była lekcją historii dla mniej wtajemniczonych, a też okazją do wymiany doświadczeń czy nawiązania kontaktów z potencjalnymi inwestorami
Fiaty 1500GT na różnym etapie prac renowacyjnych to lekcja rzemiosła nie do przecenienia
Klasyki odkryte na nowo – motto imprezy można odczytać dosłownie, skoro tradycyjnego fachu warsztatowego uczy się najmłodsze pokolenie
Nagrodą za konsekwentną kolekcję przyznaną przez Patryka Mikiciuka cieszyli się właścicieli firmy Bat Profi. Agata i Robert Hendzlowie zgromadzili wiele egzemplarzy fordów T

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony