Praktyczne porady!
Mimo że posiadamy niezłą wiedzę z zakresu likwidacji szkód komunikacyjnych, wciąż wielu Czytelników boryka się z nowymi pomysłami firm ubezpieczeniowych, które – niestety – w ogromnej większości przypadków za zadanie nie mają uproszczenie procesu likwidacji szkody, wzrost zadowolenia klienta lub współpracującego serwisu, lecz obniżenie kosztów.
Dodatkowo, postępująca liberalizacja rynku części zamiennych nie wprowadziła jednocześnie w pełni sensownego i skutecznego systemu kontroli jakości sprzedawanych produktów. Wytworzyła się więc sytuacja, w której część towaru, według zaopatrującej, a czasem narzuconej nam hurtowni, jest “porównywalnej jakości z oryginałem” lub też “tej samej jakości” co oryginał. Jednak sami doskonale wiemy, jak ma się teoria do rzeczywistości, szczególnie, gdy obejmuje ona asortyment elementów karoserii lub tworzyw sztucznych. W tym wszystkim świetnie lawirują firmy ubezpieczeniowe, bijące kolejne wyniki rentowności, a oskarżenia o wciskanie klientowi i warsztatom podzespołów o wątpliwej jakości ukrócają przedstawianiem odpowiednich Rozporządzeń Rady Ministrów, UE lub zaświadczeniami od dostawców i producentów o 100 proc. zgodności z częściami na “pierwszy montaż”. Oficjalnie też jeden z największych ubezpieczycieli, zgodnie ze zniesieniem ograniczeń w stosowaniu części alternatywnych, zmienia zasady rozliczeń szkód OC i AC w pojazdach ze wszystkimi warsztatami. Zgodnie z tym, w pojazdach powyżej 3 lat za maksymalny poziom cen części będzie uznana część alternatywna “o tej samej jakości” co część pierwszomontażowa, chyba że części takiej nie będzie w ofercie. W efekcie od nowego roku na każdą oryginalną część będzie mogła być wymagana bezwzględnie faktura zakupu.
inż. Łukasz Szarama e-mail: moto@akcja.pl
Nasze firmy często stają pomiędzy “młotem a kowadłem”, gdzie jedną stronę reprezentuje firma ubezpieczeniowa i jej portfel, a z drugiej strony jest klient, który naturalnie wymaga pewnego standardu usług. Czy rzeczywiście tak musi być? Jestem zdania, że nasza firma powinna być po stronie klienta i poza paroma oczywistymi przypadkami to jego interesy powinna reprezentować w sporach z likwidatorem szkód. Oczywiście, wyjątek stanowi tutaj grupa klientów, która poza naprawą zaistniałego uszkodzenia planuje polakierować “w ramach naprawy” drugi bok albo zaoszczędzić na kupno nowego TV. Wówczas tryb postępowania jest bardzo indywidualny. Aby wybrnąć w sporze na linii klient – ubezpieczalnia – warsztat, musimy znać pewne formuły postępowania, które są na tyle uniwersalne, że często da się je zastosować w większości przypadków. Przy tym należy pamiętać, że niektóre warsztaty działają w parciu o dwustronne porozumienia z ubezpieczalnią, będąc np. w sieci naprawczej, co w pewnym stopniu ogranicza (nakazuje postępowanie zgodnie z umową) ich pole działania. Odnosząc się do problematyki dotyczącej odpowiedzialności ubezpieczyciela z tytułu ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadacza pojazdu mechanicznego wskazać należy, że podstawy odpowiedzialności cywilnej zakładu ubezpieczeń, na podstawie zawartej umowy ubezpieczenia tzw. OC komunikacyjnego, wskazane są w ustawie z dnia 22.05.2003 r. o ubezpieczeniach obowiązkowych, Ubezpieczeniowym Funduszu Gwarancyjnym, Polskim Biurze Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (Dz. U. nr 124, poz. 1152) oraz w kodeksie cywilnym. Fakt ten oznacza np, że w kwestiach dotyczących m.in. wysokości odszkodowania znajdują zastosowanie w szczególności normy kodeksowe art. 361 kc. Zachęcam, aby zapoznać się z powyższymi przepisami, by w razie potrzeby móc się na nie powoływać w sporze z ubezpieczalniami. Jednocześnie nadmieniam, że WSZYSTKIE informacje, zapytania, odwołania i problemy wynikające podczas likwidacji szkody komunikacyjnej na linii klient/warsztat vs ubezpieczalnia kierować należy drogą pisemną, a nie telefoniczną. Inaczej możemy mieć poważne utrudnienia i narażeni będziemy na straty finansowe, tym bardziej, gdy likwidatorem szkody nie jest znany nam od 20 lat przysłowiowy “Pan Janek”.
Zakres roszczeń jakich można dochodzić
Wracając do wskazanego wcześniej art. 361 widzimy, że przepis ten wyraźnie wskazuje, iż prawo polskie statuuje zasadę pełnego odszkodowania. Oznacza to, iż w razie zaistnienia szkody zobowiązany ponosi pełną odpowiedzialność za wszelkie koszty z tego powodu wynikłe, a więc nie tylko straty realnie poniesione (np. uszkodzony pojazd), lecz także inny poniesiony przez poszkodowanego uszczerbek. Wskazać należy w tym miejscu uchwałę Sądu Najwyższego z dnia 12.10.2001 r. sygn. akt III CZP 57/01, zgodnie z którą odszkodowanie za uszkodzenie samochodu wskutek wypadku może obejmować, poza kosztami naprawy, także szkodę handlową, tzn. zapłatę różnicy między wartością samochodu przed uszkodzeniem, a wartością po jego uszkodzeniu. Zasada pełnego odszkodowania oznacza zatem obowiązek naprawienia szkody przez ubezpieczyciela nie tylko rzeczywiście poniesionej, lecz także zwrot tzw. utraconych korzyści. Regułę powyższą wyraża wspomniany powyżej artykuł poprzez wskazanie, iż naprawienie szkody obejmuje straty, które poszkodowany poniósł oraz korzyści, które mógłby osiągnąć, gdyby szkody mu nie wyrządzono.
Co ważne, zaistniałe straty oraz brak korzyści zsumowane razem dadzą górną granicę odpowiedzialności zakładu ubezpieczeń. Oznacza to, że nie możemy dochodzić odszkodowania w kwocie wyższej od poniesionej szkody, lecz do kwoty tej wliczyć możemy wszystkie koszty powiązane przyczynowo, a więc, np. koszty dojazdów na zabiegi lekarskie, koszty opiekunki do dziecka. W praktyce, część klientów zastanawia się nad tym i często też w sądzie skutecznie dochodzi należnego odszkodowania, np. za spadek wartości uszkodzonego pojazdu. Łatwo sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której stosunkowo nowy samochód ulega szkodzie z tytułu OC i jego wartość mimo naprawy zostaje obniżona. Nie ma tu znaczenia, że naprawa taka została wykonana zgodnie z technologią naprawy, na oryginalnych częściach, nawet przez ASO. Wartość rynkowa ulega obniżeniu i różnicę taką pomiędzy wartością bezwypadkową a wartością z naprawą „w życiorysie” pojazdu firma ubezpieczeniowa powinna zwrócić. Pamiętać jednak należy, że jest to najczęściej możliwe w chwili, gdy uszkodzony pojazd jest kupiony w Polsce, nasz klient jest jego pierwszym właścicielem i pojazd ten nie ma więcej jak 3 lat oraz jest to jego pierwsza szkoda.
Zwrot kosztów pojazdu zastępczego
Najczęściej spotkać się możemy w tym przypadku z rozgraniczeniem przez firmy ubezpieczeniowe szkody OC, w której poszkodowany używał uszkodzonego pojazdu do celów prywatnych lub “firmowych” i zgodnie z tym wyrażenie zgody przez płatnika na pokrycie kosztów wynajmu samochodu zastępczego na czas naprawy. Odnosząc się do obowiązku zwrotu przez zakład ubezpieczeń kosztów najmu pojazdu zastępczego zauważmy, iż nie znajduje się w przepisach powszechnie obowiązującego prawa rozróżnienia podmiotów uprawnionych do żądania zwrotu kosztów wynajmu od charakteru prowadzonej działalności, przedsiębiorcę i “innych”. Gdy szkoda likwidowana jest z tytułu obowiązkowego ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów (…), zakład ubezpieczeń jest obowiązany – zgodnie z ww. zasadą wyrażoną w art. 361 § 2 k.c. – do pokrycia normalnych następstw szkody. Jeżeli zatem poszkodowany wykaże, że koszty które poniósł w związku z wynajmem pojazdu były konieczne, wówczas firma ubezpieczeniowa jest zobowiązana do ich pokrycia. Gdy nasz klient prowadzi działalność gospodarczą, sprawa jest dość prosta. Wówczas często wystarczy napisać odpowiednie pismo będące informacją od poszkodowanej w wypadku firmy naszego klienta do ubezpieczyciela, że wnosi on o wynajem samochodu zastępczego na czas naprawy. Oczywiście, dołączyć musi do tego odpowiednie dokumenty, jak np. wpis uszkodzonego pojazdu do środków trwałych czy inne wymagane przez ubezpieczalnię. Generalnie jednak w takiej sytuacji nie ma większych problemów z samym wynajmem pojazdu zastępczego, gdyż poszkodowany prowadzi działalność gospodarczą i charakter jego pracy wiąże się np. z potrzebą dyspozycyjności i koniecznością częstego przemieszczania się. Również, gdy poszkodowany w związku ze stanem zdrowia swoim lub osób najbliższych musi dojeżdżać na leczenie lub rehabilitację i korzysta z taksówki lub samochodu zastępczego (wybór powinien być dedykowany kosztem usługi, czyli musimy działać na rzecz minimalizacji kosztów) przysługuje mu zwrot poniesionych na ten cel kosztów. Jeśli też do normalnego funkcjonowania rodziny nie wystarczy przemieszczenie się jej członków powszechnie dostępnymi środkami komunikacji, wówczas poszkodowany ma prawo domagać się pokrycia kosztów wynajmu pojazdu zastępczego. Co ważne, samochód powinien być tej samej klasy co uszkodzony pojazd oraz koszt najmu nie może odbiegać od średniej ceny za usługę tego rodzaju na danym terenie. Ponadto powinien być on udokumentowany np. fakturą, umową najmu itp.
Gdy już uzyskamy samą zgodę na wynajem pojazdu zastępczego, pozostaje kwestia najbardziej problematyczna, a więc czas wynajmu, za który powinna zapłacić firma ubezpieczeniowa. Naturalnie możemy starać się dyktować firmie ubezpieczeniowej pewne warunki, lecz nie chodzi przecież o to, aby w sytuacji naszego sporu z ubezpieczalnią ciągać się po sądach lub też kazać klientowi płacić część kosztów wynajmu tylko dlatego, że my twierdzimy swoje, a “oni” swoje - ale płatnik być musi. Mimo, że są wyjątki, to najczęściej można nawiązać z firmą ubezpieczeniową rozsądną dyskusję o warunkach takiego wynajmu, który będzie sensownym kompromisem pomiędzy oczekiwaniami obu stron. Postanowiłem więc uzyskać opinię Rzecznika Ubezpieczonych, dotyczącą wymiaru czasu wynajmu i którą prezentuję poniżej:
“Odpowiadając na pytanie dotyczące okresu, za który ubezpieczyciel powinien zwrócić koszt pojazdu zastępczego, wskazać należy, iż zdaniem Rzecznika Ubezpieczonych niezwykle trudno jest wskazać okres korzystania z pojazdu, za który ubezpieczyciel powinien pokryć koszty pojazdu zastępczego. Wydaje się, że nie ma generalnej reguły określającej taki czas, zaś każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie – w oparciu o całokształt okoliczności faktycznych (sytuacja rodzinna, odległość między miejscem zamieszkania a miejscem pracy, szkoły itp, dostęp do środków komunikacji publicznej itd.) Podkreślić jednak należy, że niewłaściwym jest stosowanie przez zakład ubezpieczeń zasady zwrotu kosztów jedynie za czas technologicznej naprawy pojazdu. W opinii Rzecznika Ubezpieczonych zobowiązany do naprawienia szkody powinien pokryć koszt pojazdu zastępczego za okres niezbędny do naprawienia, z uwzględnieniem zasad należytej staranności zarówno od zakładu naprawczego (naprawa pojazdu bez zbędnej zwłoki), jak i osoby poszkodowanej (opóźnienie w podstawianiu pojazdu do naprawy itp.)“.
Wnioskować zatem należy, że czas wynajmu, obliczany na podstawie dodawania przez ubezpieczalnie czasów napraw występujących w kosztorysie, jest jedynie czasem “bezspornym”. Do tego należy doliczyć przynajmniej czas wynikający choćby z faktu, że czasy zawarte w kosztorysie nie przewidują przestojów naprawy danego pojazdu związanego, np. z czasem potrzebnym na suszenie po lakierowaniu. Do tego dochodzi czas wynikający z przepisów prawa pracy lub też czas na przyjęcie i oddanie pojazdu po naprawie. Czynności te są przecież następstwem szkody, a nie wymysłem serwisu naprawczego. Z własnej praktyki muszę stwierdzić, że w uzgodnieniach z wszelkimi ubezpieczalniami nie ma większych problemów na zatwierdzenie czasu wynajmu w wymiarze: czas technologicznej naprawy wynikający z zatwierdzonego kosztorysu równa się np. 5 dni x 30 proc. wynikający z przepisów prawa pracy i jej warunków, co daje w rezultacie 6,5 dnia, do tego czas na oddanie i przyjęcie pojazdu wraz z przygotowaniem to następne 1,5 – 2 dni. Łącznie około 8 – 9 dni x stawka wynajmu. Prezentowany sposób liczenia to pewien kompromis na uzyskiwanie szybkiego porozumienia w sprawie trwania wynajmu, gdy chcemy uzyskać kompromis pomiędzy wynajmem za czas technologiczny naprawy, a czas liczony od dnia zaistnienia szkody, poprzez zamówienie części, czas na ich dostawę, po termin zakończenia naprawy lub nawet rozliczenie szkody. Sposób ten został wymuszony przez realia naprawy, które z różnych powodów nie pozwalają na oferowanie samochodu na czas naprawy w “ramach naprawy”, obciążanie klienta lub wielomiesięczne spory z ubezpieczalnią. Oczywiście, w różnych miejscach kraju wygląda to inaczej, jednak nie jest to zgoła inna sytuacja – wykluczająca powyższe rozwiązanie.
Zwrot kosztów powołania rzeczoznawcy
Przytoczyć tutaj możemy przypadek, w którym następuje nieprawidłowa wycena wartości rynkowej pojazdu. Wartości, która w rezultacie może skutkować wysokością wypłaconego odszkodowania oraz uzyskaniem zgody lub jej braku na wykonanie naprawy. Bywa często bowiem tak, że kwota, na którą został wyceniony pojazd na dzień zaistnienia szkody, z różnych względów odbiega od rzeczywistej. Wówczas obowiązek pokrycia kosztów wydania opinii niezależnego rzeczoznawcy wynika wprost z ww. normy prawnej wskazanej w art. 361 k.c. Zastrzec jednak należy, że osoba likwidująca szkodę w ramach ubezpieczenia OC komunikacyjnego może domagać się zwrotu kosztów powtórnej wyceny uszkodzonego pojazdu dokonanej przez “zewnętrznego” rzeczoznawcę jedynie wówczas, gdy istnieje adekwatny związek przyczynowy między koniecznością powołania niezależnego rzeczoznawcy i wyceną uszkodzeń powstałych w wyniku zderzenia. Należy bowiem pamiętać o obowiązku użycia przez Poszkodowanego dostępnych mu środków w celu zmniejszenia rozmiarów szkody, na co wskazuje art. 826 kc. Zatem, w takim wypadku powinniśmy najpierw wezwać ubezpieczyciela do ponownych oględzin/wyceny pojazdu z zastrzeżeniem, że w razie niewypełnienia żądania przez zakład ubezpieczeń powoła on niezależnego rzeczoznawcę, kosztami zaś sporządzenia przez niego opinii obciąży ubezpieczyciela. Roszczenie takie ma sens wówczas, gdy pomiędzy wyceną rzeczoznawcy a wyceną ubezpieczalni jest istotna różnica. Tym samym, dobrze jest sprawdzić wcześniej czy nasze/klienta zastrzeżenia będą mieć odzwierciedlenie w wycenie. W innym razie może być problem z pokryciem kosztów za zasadność powoływania dodatkowego rzeczoznawcy. Pozostaje też kwestia ustosunkowania się firmy ubezpieczeniowej do nowej wyceny. Zdarza się, że nie jest ona w ogóle brana pod uwagę i spór pozostaje nadal nie rozstrzygnięty, ale wówczas notowania - w razie ewentualnej sprawy sądowej - znacznie rosną po naszej stronie.
Udokumentowanie kosztów naprawy
Często spotykamy nakaz ubezpieczalni przedstawienia np. faktur źródłowych na zakupione części. Ich brak powoduje korektę cen części przedstawionych na fakturze za naprawę do cen zgodnych z innym sposobem wyceny – oczywiście niższym (np. do ceny zamienników). W opinii Rzecznika Ubezpieczonych w obecnie obowiązującym stanie prawnym zakład ubezpieczeń nie ma podstaw prawnych do żądania przedstawienia faktur potwierdzających zakup części lub wykonanie usługi. Za powyższym stanowiskiem Rzecznika przemawia m.in. orzeczenie Sądu Najwyższego z 17.05. 2007 r., zgodnie z którym zakład ubezpieczeń powinien wypłacić odszkodowanie wraz z podatkiem VAT również na podstawie “rozliczenia kosztorysowego” (sygn. akt III CZP 160/06). Pamiętać jednak należy, że w przypadku żądania przez osobę poszkodowaną kwoty wyższej od wyliczonej przez ubezpieczalnię na żądającym ciąży obowiązek, w myśl ogólnej reguły dowodowej wyrażonej w art. 6 kc, udowodnienia okoliczności, z których wywodzi ona swoje żądanie. Czyli inaczej - powinniśmy okazać dowód potwierdzający zasadność żądania wyższej kwoty od tej zaproponowanej przez ubezpieczalnię. Niemniej może to zostać dokonane także za pomocą kosztorysu zakładu naprawczego niekoniecznie przez faktury źródłowe, wycenę rzeczoznawcy zewnętrznego czy w inny sposób. Niestety, jak wiemy, większość ubezpieczalni niejako narzuciła tutaj jedyny możliwy sposób udowodnienia wyższej ceny wybranego elementu tylko poprzez fakturę zakupu.
Droga postępowania sądowego
Spory z zakresu ubezpieczeń mają charakter cywilnoprawny, czyli poszkodowany ma możliwość wybrania drogi sądowej w celu dochodzenia roszczeń. Miejscem rozstrzygnięcia sporów są tutaj sądy powszechne, zaś powództwo o roszczenia wynikające z umów ubezpieczenia można wytaczać w miejscu siedziby ubezpieczyciela, zamieszkania lub siedziby ubezpieczonego, uposażonego lub upoważnionego (np. serwisu naprawczego). Poza powództwem cywilnym, osobie poszkodowanej przysługują również inne drogi dochodzenia swoich praw. Po pierwsze, możemy zwrócić się pisemnie do Rzecznika Ubezpieczonych z wnioskiem o podjęcie interwencji. W wniosku takim należy przedstawić całokształt okoliczności zdarzenia oraz dołączyć w formie kserokopii zebraną dokumentację. Wówczas Rzecznik Ubezpieczonych, zgodnie ze swoimi prawnie przysługującymi kompetencjami, może wystąpić z interwencją do zakładu ubezpieczeń. Możemy także niezgodne z prawem działania zakładów ubezpieczeń zaskarżyć do Komisji Nadzoru Finansowego, który jako organ kontrolny czuwa nad prawidłowością rynku ubezpieczeń. Przy wyborze sposobu i drogi postępowania przez nas lub proponowanej klientowi warto się poważnie zastanowić, czy nie lepiej jest poświęcić parę dni na dokładną analizę swojej szkody i poznanie pewnych zależności. Pozwoli nam to zarówno na drogę postępowania z “użyciem” Rzecznika Ubezpieczonych, lecz także na postępowanie sądowe bez dodatkowych kosztów. Ważne bowiem jest to, że w chwili gdy zdecydujemy się na specjalistyczne kancelarie prawne, możemy liczyć się z wysokimi kosztami ich pracy. Ceny są tu różne, ale najczęściej przy mniejszych szkodach (tych poniżej 30 tys. zł) koszt waha się w okolicy 3 tys. zł. netto. Koszt takiego postępowania, niestety, nie będzie nam zwrócony przez sąd. Tym samym, wiedząc, że większość sporów oscyluje wokół niewielkich stosunkowo kwot, wydatek tej wysokości jest dla nas nie do przyjęcia. Tym bardziej wiedza z tego zakresu postępowania może nam być przydatna i da nam nie tylko wymiar satysfakcji i dobrej opinii na rynku, ale także zaoszczędzi wymierne złotówki. Szczególnie, że wiele tego typu biur tak naprawdę w typowych sprawach jedynie porządkuje dokumenty, pisze pisma z odpowiednimi załącznikami w postaci przepisów czy orzeczeń lub wytacza sprawę sądową, z których część jest już załatwiana drogą ugody przed rozprawą. Gdy tym zajmiemy się my lub nasz likwidator szkód, możemy nie tylko zdobywać bezcenne doświadczenie, ale także zaoszczędzić parę tysięcy złotych na jednej szkodzie, o sumie spornego odszkodowania nie wspominając. Wiemy jednak, że wiele osób ma różnego typu pytania lub wątpliwości w ich konkretnych przypadkach. Zachęcam tym samym, aby Czytelnicy te trudne i nietypowe sprawy kierowali najlepiej drogą mailową, gdzie będę starał się udzielić konkretnych porad, a ciekawsze przypadki wyjaśniać na łamach pisma.
Łukasz Szarama e-mail: moto@akcja.pl
O autorze:
Inż. Łukasz Szarama od 1995 roku pracuje w branży motoryzacyjnej. Ma bogate doświadczenie praktyczne w zakresie likwidacji szkód komunikacyjnych oraz napraw blacharsko-lakierniczych. Zna specyfikę pracy zarówno w niezależnym serwisie naprawczym, jak i w ASO. Autor wielu artykułów i ekspert fachowej prasy motoryzacyjnej. Absolwent Wydziału Mechanicznego UZ oraz student na Politechnice Radomskiej.
Komentarze (0)