Zapotrzebowanie na takie usługi rośnie, a najpewniejszym zwiastunem wzmożonego zainteresowania profesją bezinwazyjnego usuwania wgnieceń będą anomalie pogodowe. Rejony dotknięte skutkami gradobicia mogą być oddalone od warsztatu nawet o setki kilometrów. Żaden problem. Najbardziej mobilni są w stanie zareagować niczym ekipy ratunkowe, zabierając w podróż kufry wypełnione "pogrzebaczami".
Jak usunąć w karoserii wgniecenia bez dodatkowych kosztów materiałowych? Zanim wypracowano sprawdzone sposoby z myślą o fachowcach branży warsztatowej, jako pierwsi ćwiczyli się w tej profesji pracownicy na liniach produkcyjnych koncernów samochodowych, gdzie ryzyko powstawania drobnych uszkodzeń było dość powszechne w czasach, gdy większość operacji nie wykonywały roboty, a ludzie. Z czasem metody wypychania (specjalnymi narzędziami od środka poszycia) bądź wyciągania (przyklejonymi do lakieru „grzybkami”) wgnieceń stały się coraz to ciekawszą alternatywą dla tradycyjnego rzemiosła warsztatów blacharsko-lakierniczych.
Poza granicami naszego kraju do określenia tej technologii stosowana jest nazwa PDR – SMART REPAIR, co w rozwinięciu znaczy Paintless Dent. Repair – Small and Medium Area Repair Technologies. Co ciekawe, pierwsi specjaliści PDR w Polsce w ogromnej mierze bazowali na zleceniach generowanych przez ASO. Dość często bowiem – czy to na skutek szkód transportowych, czy skutków gradobicia, punkty dilerskie oferowały takie samochody z kuszącym opustem cenowym, bo właśnie z sugestią bezinwazyjnej naprawy karoserii. Większość operacji usuwania wgnieceń przebiega podobnie. Wyprofilowane narzędzie wkładamy w otwór technologiczny, stanowiący podparcie dla dźwigni i od środka poszycia wypychamy wgniecenie. W tej technologii specjalista operuje narzędziem zgodnie z ruchem wskazówek zegara, zataczając coraz mniejsze półkola, nagina milimetr po milimetrze blachę od obwodu wgniecenia do środka. Metoda taka wydaje się prosta, acz sukces może być pogrzebany już na samym początku, gdy tylko niewłaściwie zdiagnozujemy problem, czyli rodzaj wgniecenia. Trzeba bowiem wiedzieć, że umiejętności tego typu ćwiczy się latami.
- Na początku borykaliśmy się z przekonaniem dilerów, serwisów i towarzystw ubezpieczeniowych o walorach naszej metody. A dziś? Wiadomo, że korzystniej jest kumulować takie zlecenia, więc wystarczy po każdym większym gradobiciu udać się w dowolny zakątek kraju, by pozyskać zlecenie na 2, 3, a nawet 4 miesiące pracy z dala od siedziby naszego warsztatu – tak bardzo wzrosła świadomość wśród użytkowników pojazdów – dowodzi Marcin Walczak, właściciel warsztatu MWalczak Usuwanie Wgnieceń Karoserii Bez Lakierowania z Bielska-Białej. - Kierowców przekonuje 2-letnia gwarancja na nasze usługi. Co innego, że gdy tylko wracamy z takich sezonowych „występów”, to na lokalnym rynku powstają jak grzyby po deszczu warsztaty, które chcą iść w nasze ślady. Najczęściej ich próby generują nam teoretycznie… kolejne zlecenia. Teoretycznie, bo zwykle po niewprawnych próbach struktura blachy została naruszona w stopniu dyskwalifikującym dla dalszych prób. To chyba najlepszy dowód, że posiadane narzędzia i kurs szkoleniowy nie czynią mistrza. Nieprawdą jest też, że maksymalna szerokość wgniecenia do naprawy to 50 mm, głębokość 0,5 mm, ponieważ naprawiamy dużo bardziej poważne uszkodzenia, ale wymaga to oczywiście wieloletniego doświadczenia w tej dziedzinie. Jak najbardziej też metoda ta ma zastosowanie w przygotowaniu elementów karoserii do ponownego lakierowania, gdyż skraca czas naprawy i pozwala wykluczyć wymianę części stałych karoserii.
Nierzadko metoda ta okazuje się ratunkiem na wgniecenia tzw. miękkie i szerokopowierzchniowe, które powstały np. na skutek gwałtownego osunięcia się pryzmy śniegu z budynku wprost na zaparkowany pod posesją samochód. Nawet wtedy, gdy połać dachu jest ekstremalnie wklęśnięta, można pokusić się o wypychanie. Rozwiązanie to mniej inwazyjne niż wycięcie połaci dachu – warto zawsze podjąć takie wyzwanie, a zwłaszcza w przypadku dachów fabrycznie spawanych laserowo czy klejonych. Nie należy zapominać, że naprawa z wykorzystaniem technologii bezlakierowego usuwania wgnieceń daje ogromne korzyści dla właściciela auta. Po pierwsze ogranicza utratę wartości auta. Po drugie nie ingeruje w konstrukcję auta, wspomniane wyżej wspawywanie dachu nie jest absolutnie konieczne.
Ilu jest mistrzów PDR w kraju? Przepytywani najczęściej wymieniają liczbę kilkunastu, rzadziej – dwudziestu kilku. Na pewno rynek nie jest jeszcze nasycony profesjonalistami. Kurs podstawowy oferuje w kraju kilka firm. Koszt od 1500 do nawet 7000 zł obejmuje podstawowe umiejętności.
- Koszt uzależniony jest od kompleksowości oferty (współpraca, szkolenie, narzędzia, materiały eksploatacyjne). Jeśli posiada się talent, to absolutnym minimum jest jeden pełny sezon praktyk z mistrzem – podpowiada kierownik szkoleń sieci S PLUS. - S PLUS już w zeszłym roku rozpoczął program zorganizowania wspólnych działań z niezależnymi specjalistami i unormowania warunków świadczonych usług. Zdefiniowaliśmy dwa główne problemy: cena odniesienia oraz koordynacja prac. Cennik usuwania wgnieceń został uznany właśnie za cenę odniesienia ze względu na powszechność stosowania w TU oraz funkcjonowania w Audatex i Eurotax. Koordynacja prac jest w trakcie realizacji i polega na występowaniu z ofertą S PLUS i zapleczem specjalistów na realizację większej ilości zleceń do TU, CFM, brokerów oraz biznesu. Pozwala to zapewnić pracę przez większość roku, a nie tylko sezonowo, a także uzyskać odpowiednie warunki finansowe.
O ile dość szybko można nauczyć się usuwania małych i płytkich zagłębień, to już wgniecenia podzielone (podwójne) wymagają doświadczenia liczonego w lata praktyki. Z kolei do większych wgnieceń stosuje się metodę zaczepów klejonych, pozwalającą również uniknąć wtórnego niszczenia powłoki lakierniczej. Obie metody można stosować naprzemiennie – przy użyciu grzybków, redukując wgniecenia do mniejszego formatu.
- Temat braku fachowców jest bardzo aktualny w naszej branży. Zdarza się, że serwis ma świetne narzędzia, ale nie ma wykwalifikowanych rąk do pracy. A jeśli wejść głębiej, w moją działkę, to ze specjalistami od bezinwazyjnego usuwania wgnieceń jest kłopot – szkolenie nie czyni fachowca. To długi proces, który wymaga doświadczenia – mówi Daniel Rzyczniok, właściciel katowickiej firmy DUFAŁ Profesjonalne Usuwanie Wgnieceń Bez Lakierowania. - Do tego dochodzi kwestia tego, że jeśli w zakładzie funkcjonują zarówno usługi usuwania wgnieceń i lakierowania, to zazwyczaj oferuje się lakierowanie. Usuwanie wgnieceń jest relatywnie dużo tańsze dla klienta. Tymczasem serwisy mylnie postrzegają metodę usuwania wgnieceń jako czasochłonną. Serwisowi bardziej opłaca się pomalować cały element i nie inwestować w inne metody napraw. Dochodzi jeszcze aspekt zwrotu kwoty naprawy z ubezpieczenia, w związku z tym wyższa kwota naprawy jest na rękę serwisowi. Elementy uszkodzone, demontowane, trafiają na rynek wtórny. Na tym też serwis zarabia. Dufał zajmuje się usuwaniem wgnieceń bez lakierowana. To opcja tańsza i według mnie dużo lepsza niż lakierowanie. Niektórzy mówią, że polecają klientom lakierowanie, bo po usunięciu wgniecenia czasami może pozostać ślad, tymczasem ślad zostaje w 20% przypadkach - przy trudnych wgnieceniach. Pytanie, czy po lakierowaniu nie zostaje? Oczywiście, że tak. Zatem to nie jest przewaga malowania. Ponadto delikatny ślad w ciężkich przypadkach po usunięciu wgniecenia to po prostu normalna oznaka użytkowania pojazdu. Lakierowanie elementu może sugerować, że auto jest powypadkowe, szpachlowane. Dufał zajmuje się również szkoleniem w zakresie metody PDR, dlatego oferujemy też doradztwo i dostarczamy narzędzia, które są wykorzystywane właśnie przy usuwaniu wgnieceń bez konieczności lakierowania. My dobrze wiemy, jakimi narzędziami się posługiwać i jakie wybrać, kiedy chce się rozpocząć oferowanie tego typu usług. Podstawą jest tzw. kofa, która zawiera od 25 do 30 narzędzi i może kosztować do 10 tysięcy złotych. To uważam za profesjonalny sprzęt. Jeśli jesteśmy w stanie coś kupić znacznie taniej, to należy się zastanowić nad jakością oferowanego sprzętu.
Wszyscy nasi rozmówcy podkreślają, że ich metoda nie powoduje zanieczyszczenia środowiska, co ma miejsce w przypadku innych sposobów (np. lakierowania). Tam odpady z napraw wnikają w glebę. Tu nawet klej, którego używa się do mocowania „grzybków”, jest biodegradowalny. Dobrej klasy narzędzia mają wszak gwarancję dożywotnią.
Fot. R. Dobrowolski,
Naprawy Bezinwazyjne MWalczak, Serwis DUFAŁ
Komentarze (0)