Mercedes W124 2.0D z 1986 roku
Coraz więcej osób dochodzi ostatnio do wniosku, że posiadanie zabytkowego samochodu to świetny pomysł. Mając takie auto, można brać udział w wielu ciekawych imprezach i rajdach przeznaczonych dla właścicieli oldtimerów. Posiadanie zabytkowego lub klasycznego samochodu w pewien sposób nobilituje właściciela w gronie miłośników motoryzacji. To już nie tylko kwestia odpowiednio grubego portfela, lecz także wiedzy i pasji.
Myśląc w podobny sposób, wielu miłośników motoryzacji dochodzi do wniosku, że nadszedł czas na praktykę, czyli zakup „klasyka”. Oczywiście posiadanie prawdziwego oldtimera to frajda, ale związane z tym trudności i koszty czasami wydają się nie do pokonania. Takie auto z lat 20. lub 30. XX wieku jeździ zupełnie inaczej niż współczesne. Jest dramatycznie powolne, nieergonomiczne i niebezpieczne w świetle dzisiejszych standardów, a każda większa naprawa to wydatek, którego górną granicą mogą okazać się wierzchołki najwyższych budynków Manhattanu. Wszystko to sprawia, że zaczynamy łakomie spoglądać w kierunku klasyków, którymi jeździ się prawie tak wygodnie jak współczesnymi samochodami, są dość bezpieczne, a ich osiągi mogą zachwycać i dzisiaj. Nie myślę w tej chwili o Citroënie 2CV, trabancie lub Fiacie 126, choć te auta również mają wielu namiętnych zwolenników. Myślę o samochodach zaliczających się do klasy premium lub o sportowych produkowanych przed ponad ćwierć wiekiem. Tu największą popularnością cieszą się mercedesy cenione za trwałość, przemyślane rozwiązania konstrukcyjne, solidne wykonanie i dostępność części, a przede wszystkim za legendę logo z charakterystyczną trójramienną gwiazdą wpisaną w koło. Wśród starszych pojazdów tej marki w Polsce największą popularnością cieszy się model W124, którego nieliczne egzemplarze są jeszcze eksploatowane jako taksówki i samochody podczas codziennej jazdy. Należy zrobić rozróżnienie pomiędzy pierwszymi rocznikami modelu W124 a tak zwaną klasą „E”. Samochody produkowane w latach 1984-1989 charakteryzują się wąską listwą drzwiową, nieco inną tapicerką i wystrojem wnętrza. W większości nie mają jeszcze poduszek powietrznych, nawet dla kierowcy. Samochody produkowane od 1990 roku wzbogacono o listwy osłaniające niemal połowę drzwi, co moim zdaniem jest nieestetyczne i sprzyja pojawianiu się korozji na osłoniętych elementach. Poza tym zastosowano tam inną tapicerkę z wygodniejszymi fotelami. Dużo więcej jest tu także elementów wystroju imitujących drewno. Prawdziwa klasa „E” to auta produkowane od 1993 roku, posiadające pewne niewielkie zmiany w elementach blacharskich, ale te najświeższe modele budzą najmniejsze zainteresowanie wśród miłośników klasyki.
Ceny modelu W124 sedan kształtują się następująco: za standardowo wyposażonego diesla lub dwulitrowego benzyniaka nadającego się do renowacji trzeba zapłacić około 3 tysięcy złotych, a sześciocylindrowe modele benzynowe będące w doskonałej kondycji kosztują do 30 tysięcy złotych. Można znaleźć jeszcze droższe i ciekawsze egzemplarze modelu W124, ale przeważnie w nadwoziu coupé lub kabriolet.
Dlaczego polscy miłośnicy samochodowej klasyki tak lubią ten model? Trudno jednoznacznie powiedzieć, każdy zapewne ceni mercedesa za coś innego. Ja miałem i mam zawsze w swojej kolekcji jeden egzemplarz modelu W124 i niezależnie od tego, czy jest to popularny diesel, czy sześciocylindrowy benzyniak, cieszą mnie dostępność i niska cena części zamiennych. Wpływa na to popularność tego modelu i fakt, że był produkowany u naszych sąsiadów. Cenię ten samochód za niezwykły komfort jazdy, przestronność i wygodę. Tu wszystko jest przemyślane i znajduje się tam, gdzie powinno, czyli na swoim miejscu lub pod ręką. Nie trzeba szukać jakiejś dźwigni czy włącznika, gdyż producent zawsze umieścił je w odpowiednim miejscu. Samochód zaprojektowany jest jeszcze według starej dobrej europejskiej szkoły, a więc każda jego część składowa jest zbudowana z troską o trwałość – w razie awarii można ją rozmontować i naprawić. Nie uwierzycie, ale nawet kostkę przyłączeniową do żarówki reflektora można rozmontować i wymienić w niej styki. To bardzo cieszy i dobrze wpływa na psychikę, gdy dookoła widzi się samochodowe „jednorazówki”, które należy w całości i bez remontu wyrzucić po 3 lub 5 latach eksploatacji, a ich projektanci dołożyli wszelkich starań, aby nic lub prawie nic nie dało się w nich naprawić.
Obecnie posiadam W124 300E napędzany sześciocylindrowym rzędowym silnikiem benzynowym, współpracującym z automatyczną skrzynką przekładniową i bardzo sobie cenię niesamowite przyspieszenia tego auta. Zawsze, gdy chcę, ruszam pierwszy spod świateł, a automat zwalnia mnie z obowiązku zmiany biegów. Samochód nie pali wiele w tej wersji, bo zużycie paliwa rzadko przekracza 10 l na 100 km. Wcześniej posiadałem wersję z dwulitrowym wolnossącym silnikiem wysokoprężnym, który przy oszczędnym naciskaniu na gaz zadowalał się 6 l oleju napędowego na 100 km. To naprawdę niewiele, zważywszy że nie mówimy o miejskim kompakcie, ale o limuzynie ważącej 1,5 t.
Wszystko to oznacza, że Mercedes W124 to naprawdę uniwersalny klasyczny samochód. Jego eksploatacja nie jest droga, psuje się rzadko, jest łatwy w naprawie, części są tanie i dostępne, a do tego pali niewiele i zapewnia radość z jazdy. No i najważniejsze – jeździmy prawdziwym mercedesem. Nie dziwi zatem wzrost zainteresowania tym modelem wśród miłośników starszej motoryzacji.
Rafał Dmowski
Komentarze (0)