W Polsce rocznie sprzedaje się ponad 20 tysięcy nowych motocykli. Zakup takiej maszyny praktycznie nie wiąże się z większym ryzykiem nabycia wadliwego pojazdu, bo klienta dobrze chroni prawodawstwo. Za to motocykli używanych w tym samym okresie sprzedaje się u nas ponad... trzy razy tyle. W takiej sytuacji konsument narażony jest na znacznie większe ryzyko kupienia pojazdu obarczonego wadami. Czy da się zminimalizować ryzyko takiej wpadki?
Pamiętajmy, że prawo chroni konsumenta tak samo przy zakupie maszyny używanej. Obowiązuje zasada rękojmi, jednak w różnych przypadkach działa różnie. Inne przepisy regulują transakcje pomiędzy osobami prywatnymi, a inne między przedsiębiorcami zawodowo zajmującymi się obrotem motocyklami. Przy zakupie pojazdu od przedsiębiorcy konsumentowi (nabywcy końcowemu) przysługują szersze uprawnienia niż przy zakupie od osoby prywatnej. Przy tym nie ma znaczenia, czy pojazd jest nowy, czy używany. Jeżeli po zakupie odkryjemy zatajone wady, zawsze można dochodzić swoich praw na drodze sądowej.
Wśród motocykli używanych największym zainteresowaniem powinny cieszyć się maszyny kupione w krajowych salonach, bowiem dość łatwo prześledzić historię ich użytkowania i serwisowania. Takie motocykle są nieco droższe od importowanych używek, a właśnie cena stanowi główny czynnik decydujący o transakcji. Przed zakupem, jeżeli jest to możliwe, zawsze warto pozyskać numer VIN. Przy czym należy pamiętać, że motocykle mają nie tylko naklejkę z numerem VIN, jest on również nabity na ramie w widocznym miejscu. Jeżeli tylko sposób nabicia oznaczenia (krzywe, nierówne znaki) budzi wątpliwości – lepiej odpuścić taki zakup.
Korzystając z dostępnych systemów, możemy uzyskać dane dotyczące historii pojazdów zarejestrowanych na terenie Polski. Istnieją też komercyjne bazy, np. platforma carVertical, gdzie przed zakupem warto sprawdzić historię motocykla. Wykrywając ewentualne wcześniejsze uszkodzenia pojazdu, można uchronić się przed oszustwem czy wyłudzeniem.
Od czego zacząć badanie motocykla?
Po pierwsze, zainteresujmy się przebiegiem maszyny. Tak jak w przypadku czterech kółek, również tu nieuczciwi sprzedawcy są w stanie „cofnąć” licznik przebiegu całkowitego. W naszych warunkach klimatycznych i ograniczonym sezonie średni roczny przebieg motocykla szacowany jest na 6-8 tys. km. Przy czym dla maszyn typowo turystycznych, szczególnie klasy Adventure, często są one znacznie większe. W przeciwieństwie do samochodów żywotność jednostki napędowej jest stosunkowo krótka, przebieg powyżej 50 000 km określa się już jako znaczący, co wynika głównie z faktu, że jednostki napędowe motocykli są znacznie bardziej wysilone niż samochodów.
– Decydując się na motocykl w wieku powyżej 10 lat, a takie kupowane są w Polsce najczęściej, trudno dać wiarę, że ma on tylko 25-30 tys. km przebiegu. Chociaż takiej możliwości wykluczyć nie można – mówi Matas Buzelis, ekspert motoryzacyjny i szef działu komunikacji w carVertical.
Jeżeli lakier na zbiorniku paliwa w miejscu styku z kolanami, gumowe podnóżki czy manetki kierownicy są mocno wytarte, świadczy to o znaczącym przebiegu maszyny. Istnieje teoria dowodząca, że motocykl noszący liczne ślady użytkowania jest „mniej podejrzany” od świeżo wylakierowanego. Jeżeli kolorystyka i sposób malowania nadwozia mocno odbiegają od tej właściwej dla danego modelu i rocznika, bardzo często są to oznaki wcześniejszych wypadków motocykla. Producenci niemal co roku zmieniają niektóre plastikowe elementy nadwozia, warto więc porównać interesujący nas pojazd z jego zdjęciami katalogowymi właściwymi dla danego rocznika. Odkryte różnice mogą świadczyć o przygodach w przeszłości.
Oglądaj dokładnie
W większości motocykli spora część podzespołów jest dobrze widoczna ze wszystkich stron, warto przyjrzeć się więc uważnie jednostce napędowej, żeby stwierdzić, czy nie ma jakichkolwiek wycieków lub zapoceń. Nieoryginalne śruby lub noszące ślady częstego odkręcania mogą budzić nieufność. Łatwo sprawdzimy także stan klocków i tarcz hamulcowych, zestawu napędowego (łańcuch zębatki), uszczelniaczy lag przedniego zawieszenia, opon. Jeżeli te podzespoły są zużyte – wszak są to materiały eksploatacyjne podlegające wymianie – to aby doprowadzić maszynę do właściwego stanu technicznego, trzeba będzie szykować się na dodatkowy wydatek.
– Jeżeli w trakcie oględzin znajdziemy na ramie motocykla jakiekolwiek niefabryczne spawy lub ślady malowania, zrezygnujmy z zakupu i to niezależnie od ceny. Bezpieczeństwo jest najważniejsze, a takie ślady wskazują, że w przeszłości ktoś naprawiał ramę. Użytkownik nie ma żadnej gwarancji, że zrobiono to w prawidłowy sposób – uczula Matas Buzelis.
Wprawne ucho też się przyda
Gdy starannie obejrzymy motocykl, przychodzi czas na uruchomienie silnika. Róbmy to zawsze, gdy jednostka jest zimna. Trudny i powolny rozruch może świadczyć o słabym akumulatorze czy zużytym rozruszniku.
Jeśli po uruchomieniu z końcówek układu wydechowego wydobywa się dym – wszystko jedno czarnego czy białego koloru – niechybnie szykuje się remont. Gdy po uruchomieniu usłyszymy podejrzane odgłosy, jak stukanie, szuranie, klekotanie, oznacza to nadchodzące kłopoty. Wprawny mechanik po odgłosach rozpozna, czy odzywają się zawory, stukają panewki, a może kończy się sprzęgło. Dlatego jeżeli nie czujemy się na siłach, żeby ocenić stan techniczny motocykla, warto poprosić o pomoc bardziej doświadczonego kolegę lub mechanika motocyklowego. Takie konsultacje pozwolą zaoszczędzić wielu niepotrzebnych rozczarowań i wydatków.
– Na koniec odbywa się obowiązkowa jazda próbna. Jeżeli w jej trakcie poczujemy jakiekolwiek trzepotanie kierownicy, biegi nie będą wchodziły precyzyjnie, usłyszymy stuki zawieszeń, maszyna nie będzie dobrze prowadzić się w zakrętach, a po puszczeniu kierownicy motocykl nie trzyma toru jazdy, to nie kupujmy go albo nastawmy się na długie i kosztowne naprawy. Przy zakupie podstawą są zachowanie chłodnej głowy i trzeźwa ocena sytuacji. To wbrew pozorom nie są łatwe wymagania, bo w większości przypadków motocykl to nie jest zwykły środek transportu, ale magiczna zabawka dla dużych chłopców – zaznacza Matas Buzelis, ekspert motoryzacyjny i szef działu komunikacji w carVertical.
Komentarze (0)