Kolor przy odpowiedniej aplikacji może stać się zjawiskowy
Są sytuacje w życiu, w których chciałoby się rzec „you can’t run, you can’t hide”, nieważne, jak bardzo się starasz. Do takich momentów należy wybór odpowiedniego koloru nie tylko podczas zakupu samochodu. Niektóre rzeczy w pewnych kolorach, nieważne jak bardzo je wypucujesz, wychuchasz i umyjesz, zawsze będą wyglądać po prostu źle, a jedyne co może pomóc, to ostry retusz w programie graficznym. Powitajcie Pantone 448 C – najbrzydszy kolor świata.
Nominalnie kolor ten nosi nazwę Drab Dark Brown, co w wolnym tłumaczeniu znaczy: szary/ponury ciemny brązowy. Nie dajcie się zwieść, ta nazwa nie oddaje szkaradzieństwa tego koloru. Dla mnie to bardziej kolor zgniłej (ale tak porządnie) trawy, brązowo-zielone tortury dla oczu. Pantone 448 C, jak możemy wyczytać w Wikipedii, został określony mianem najbrzydszego koloru na świecie w 2012 roku w Australii. Początkowo nosił nazwę oliwkowej zieleni, ale Australijskie Towarzystwo Oliwne obraziło się i wniosło sprzeciw (wcale się nie dziwię). Zadanie tego koloru jest dosyć proste – odstraszyć potencjalnych kupców, dlatego zaczęto go umieszczać na paczkach papierosów i wyrobów tytoniowych. Pomysł genialny, a co ważniejsze – powstał po „coś”. Raport GfK Bluemoon potwierdza, że podczas siedmiu badań, w których uczestniczyło ponad 1000 regularnie palących osób w wieku od 16 do 64 lat, wskazano, że „szare ciemnobrązowe” opakowania miały najmniejszy ogólny urok i wyglądały, jakby zawierały papierosy najniższej jakości, które wyrządziłyby najwięcej szkód. Jak to wygląda w przypadku samochodów?
Co roku tysiące nowych samochodów w różnych kolorach wyjeżdża na ulice, by oprócz oczywiście funkcji użytkowej zaspokoić potrzeby wizualne. Kolor ma zachęcać do kupna, dyktuje, jak będzie postrzegany dany samochód i jego kierowca. Pewne barwy wiążą się z prestiżem, niektóre mają wywołać efekt wow. Generalnie mają wzbudzać emocje.
Najpopularniejszymi kolorami samochodów są: biały, czarny, szary i srebrny. Stanowią one ponad 70% całkowitej światowej produkcji pojazdów. Na kolejnych miejscach są samochody czerwone, niebieskie i brązowo-beżowe, których udział wynosi od 6% do 9%.
Na popularność koloru wpływa moda. Śledząc trendy na przestrzeni lat, dostrzegamy zmiany preferencji: od kolorów ciemnych, neutralnych na samym początku motoryzacji, poprzez bardziej żywe z lat 50. i 60. oraz 80., kończąc ponownie na współczesnych neutralnych.
U podstaw popularności kolorów neutralnych leży ich prostota, ale i doświadczenie nabywców. Zdecydowana większość kierowców spodziewa się, że będzie użytkować dany samochód przez kilka lat, dlatego należy zachować ostrożność przy wybieraniu koloru, ponieważ z czasem preferencje ludzi zmieniają się. „Bezpiecznym” wyborem dla kupujących jest ten kolor, jakiego użył producent na pierwszej okładce broszury; są to barwy wybrane przez sztab osób, których celem było pokazanie samochodu w najbardziej interesujący sposób. Popularne kolory pojazdów pozostają dominujące, ponieważ większość nowych kupowanych jest bezpośrednio z placu dealera, a ten dobrze wie, które kolory zejdą na pniu. Duża ilość samochodów jest sprzedawana do flot firmowych i wynajmujących pojazdy, to one preferują auta w neutralnych kolorach i właśnie w takie zaopatrują swoje floty, prawdopodobnie dlatego, że są łatwiejsze do oklejenia czy do akceptacji przez osobę wynajmującą. Neutralny kolor może być połączony z dowolnym kolorem. Podczas gdy wiele osób lekceważy tę radę, jeśli chodzi o ubiór, częściej podążają za nią w przypadku ważnych zakupów, ponieważ zmiana koszulki jest o wiele łatwiejsza i tańsza niż modyfikacja koloru samochodu.
Wróćmy jednak do brzydkich kolorów. Historia nie obchodziła się z niektórymi z nich zbyt przychylnie. Przykład? Techno Pink – sama nazwa wywołuje śmiech. Kolor z palety Chevroleta nie zawojował świata, trafiał na jedno z mniejszych aut na rynku, mianowicie na model Spark, który już sam w sobie przypomina psa rasy york na kołach. Podczas gdy ostry róż stał się powszechnie akceptowanym kolorem samochodów, sprany róż jest odcieniem, którego obawiam się, wymagający kierowca po prostu nie wytrzyma. Podobnie jak truskawkowy koktajl mleczny – ten odcień nie ma młodzieńczego charakteru, który sprawiłby, żeby podobnie jak gorący róż stał się hitem wśród początkujących kierowców. Jeśli samochód ma być różowy, to niech będzie prawdziwie różowy. Poza tym w czarnym ten samochód wyglądałby zdecydowanie dużo lepiej. Co mamy dalej? Kolor z grupy WAG – Sunflower (kod OEM B1B), fabrycznie na modelu Beetle. Rozumiem zamiar, auto jest dosyć nietuzinkowe i ma wierną rzeszę fanów. Nazwa kojarzy się z pełnią lata, wypadami za miasto, niestety samochód w tym kolorze wygląda, jakby spędził za dużo czasu zbyt blisko słońca. Stępienie żółci nie wyszło na dobre i tak jak w poprzednim przypadku, cały czas ma się wrażenie, że coś tu nie pasuje.
No i wisienka na torcie, crème de la crème samochodowej kolorystyki – Pale Orange. Nie rozumiem, dlaczego w koncernie Toyota ktoś doszedł do wniosku, że taki kolor sprawi, że samochód będzie łatwiej sprzedać. Z żółtymi, pomarańczowymi i czerwonymi pojazdami jest trochę tak, że wyglądają wystrzałowo tylko i wyłącznie na samochodach klasy premium. Kolor ten stosowany często na modelach Yaris i Prius jest pozbawiony życia, można go opisać raczej tylko jako coś więcej niż mdły. Od czasu wypuszczenia tego mandarynkowego snu Toyota zaktualizowała odcień, nadając mu znacznie ostrzejszy, wyróżniający się wygląd, ale mleko już się rozlało. To nie jest żadne zaproszenie do kupna, a raczej zachęta do zezłomowania.
Teraz najciekawsze – samochody w tych kolorach bardzo dobrze trzymają swoją cenę. Badanie wykazało, że pomarańczowe tracą na wartości najmniej po 3 latach (21,6%), tuż za nimi plasuje się żółty (22%). To odpowiednio 27,4 i 26,2% mniej niż w przypadku przeciętnego pojazdu (dane z iSeeCars.com). Oczywiście pomyślisz, że pojazdy pomarańczowe i żółte są zwykle poszukiwanymi muscle car lub samochodami typu young/old timer – to prawda. Na samochodach, na których widok każdy się ślini, często pojawiają się niestandardowe żywe kolory, ale coś jeszcze działa na ich korzyść – rzadkość i mniejsze zużycie. Pojazdy pomarańczowe i żółte stanowią zaledwie 1,5% rynku. Te dwa kolory znalazły się na szczycie listy „najmniejszej amortyzacji” w prawie wszystkich wersjach nadwozia i segmentach rynku. Zielony, brązowy i czerwony dopełniają pięć pierwszych kolorów z najmniejszą amortyzacją. Szare, białe, niebieskie i czarne wśród najczęściej wybieranych kolorów są zbliżone do średniej. Srebro i beż, czyli kolory lat 90. i 2000., mają wyższe stawki amortyzacji, ale nie ma nic gorszego niż złoto. Przy średniej deprecjacji wynoszącej 33,9% złote samochody są na samym końcu. Co dziwne, to trzeci najszybciej sprzedający się kolor w badaniu, zaraz po szarym i czarnym. Niestandardowe barwy zachowują swoją wartość, ale nie skracają czasu, w którym pojazd znajduje się na rynku. W tej części badania kolory żółty i czerwony zajmują drugie i trzecie miejsce od dołu. Średnio 55,8 dnia na rynku – beżowe pojazdy sprzedają się najdłużej.
Parafrazując słynne już słowa Henryego Forda (klient może zażyczyć sobie samochód w każdym kolorze, byle by to był czarny), napiszę: klient może zażyczyć sobie samochód w każdym kolorze, byle by to był samochód marki premium. Te ładne i brzydkie kolory, a także tysiące innych można znaleźć w naszym programie recepturowym Kar-Bon.
Jakub Tomaszewski
Multichem
Komentarze (0)