Jaki mamy rynek? Spotkania regionalne, konferencje motoryzacyjne, a wreszcie szkolenia dla pracowników serwisów blacharsko-lakierniczych, rzeczoznawców i likwidatorów szkód powypadkowych – specjaliści DAT Polska jawią się niczym orędownicy „nowego”. Jak wielki jest głód wiedzy i faktyczny poziom potrzeb użytkowników systemów kalkulacyjnych? O transparentności napraw i wynikających z tego pożytkach dla wszystkich uczestników rynku szkód komunikacyjnych rozmawiamy ze Zdzisławem Ogrodnikiem, prezesem zarządu firmy DAT Polska Sp. z o.o.
Nowoczesny Warsztat: Zacznijmy od niezbitych dowodów. Od głośnego referatu Holendrów z firmy 3 Better minęło ponad pół roku. Wielu wróżyło, że oto nadchodzi rewolucja na rynku napraw szkód komunikacyjnych w Polsce… i?
Zdzisław Ogrodnik: Odpowiedzią DAT Polska dla serwisów B-L i TU w zakresie likwidacji szkód komunikacyjnych jest opracowany „DAT – Kalkulator odbudowy elementu karoserii”, oferowany bezpłatnie partnerom serwisowym B-L współpracującym z nami. W nawiązaniu do prezentacji i spotkań z 3 Better możemy dzisiaj w Polsce kupić urządzenia do odbudowy stałych elementów karoserii, a wykonując kalkulację w systemie „Silver DAT II wyliczyć w sposób automatyczny całkowity koszt naprawy powypadkowej z odbudową elementów, które standardowo były kwalifikowane do wymiany.
Wychodząc naprzeciw wszystkim zainteresowanym poznaniem nowych narzędzi wspomagających procesy likwidacji szkód komunikacyjnych, firma DAT Polska w przeciągu zaledwie 30 miesięcy od rozpoczęcia swojej działalności na terenie Polski przeprowadziła ogromną liczbę szkoleń. Dowodząc naszych kompetencji, można by przywołać statystykę. Otóż w tak krótkim czasie zorganizowaliśmy szkolenia dla 18 towarzystw ubezpieczeniowych – to w sumie 120 osób, 760 pracowników w łącznie 260 warsztatach. Merytorycznie wspieraliśmy konferencje w 5 największych organizacjach rzeczoznawczych – a każde takie spotkanie gromadzi za każdym razem ponad 150 rzeczoznawców.
NW: Trudno odmówić edukacyjnej roli DAT Polska. Ale jak faktycznie się to przekłada na oczekiwane zmiany? Po co właściwie organizować szkolenia – czy faktycznie są one potrzebne pracownikom, którzy przecież znają się na tym, co robią?
Z.O.: To pytania o korzyść. Zrozumiałe jest, że naszych Czytelników zainteresuje w pierwszym rzędzie odpowiedź – co zyskuje właściciel, osoba zarządzająca serwisem, a co doradca serwisowy? Jestem pewien, że warto się szkolić, bo będą wymierne efekty! Naszym celem kluczowym jest oczywiście dokształcanie fachowców naszej branży. Od razu pojawia się kolejne pytanie, czy będzie można to w jakiś sposób zmierzyć, czy będzie widoczny efekt?
Niewątpliwie szkolenia pracowników są fundamentalną, ale i zarazem długofalową inwestycją firmy. Na początku, po odbytym szkoleniu, może być trudno od razu zauważyć czy też zmierzyć efekty uczestnictwa pracownika w szkoleniu, ale jedno jest pewne – jakość sporządzanych kalkulacji w systemie „Silver DAT II” poprawia się o ok. 30%. Jednakże w dłuższym okresie widać, że firmy, które zaniedbały szkolenia, mają trudności z pozyskaniem, jak i utrzymaniem utalentowanych pracowników, więc zaangażowanych bezpośrednio w proces likwidacji szkód. Dobre szkolenie to korzyść dla pracownika, który poznaje nowe metody wykonywania swoich obowiązków, nowe narzędzia, które może wykorzystać później w codziennym funkcjonowaniu w firmie. Nie można również zapomnieć o fakcie, iż każde szkolenie to też lepsza integracja pracowników. Szkolenie pozwala poznać przysłowiowy inny punkt widzenia, inne rozwiązania danego zadania. A to może przełożyć się bezpośrednio na sytuacje mogące mieć miejsce bezpośrednio w firmie pracodawcy. Takie postępowania często też zwiększają kreatywność pracowników i zachęcają do działania.
Od kilku lat postępuje proces przekazywania wszelkich czynności likwidacyjnych od TU do dealera/serwisu B-L. Dzisiaj praktycznie to warsztat B-L obsługuje klienta TU poszkodowanego w kolizji drogowej. Niestety, jednocześnie maleje liczba napraw w serwisach wystawiających FV na rzecz rosnącej liczby właścicieli pojazdów, którzy preferują wypłatę gotówki przez TU.
NW: Kto jest więc największym oponentem zmian? „DAT – Kalkulator odbudowy elementu karoserii” – skądinąd inspirowany doświadczeniem wywiedzionym z rynku holenderskiego i UK, powstał jako odpowiedź na potrzebę posiadania skutecznego oręża w utrzymaniu klienta – mniejsza liczba szkód całkowitych (tzw. kasacji z powodów ekonomicznych), czy bardziej z myślą o promocji współpracy między warsztatami a TU?
Z.O.: Holendrzy powiedzieliby, że nadrzędna jest współpraca, bo brak partnerstwa prowadzi do braku innowacji, bez której serwis B-L nie ma przyszłości (patrz artykuł po Forum Ubezpieczeniowym PIM). Bawarskie Fair Garage jest ofertą dla przyszłych klientów warsztatów: mechanicznych, blacharsko-lakierniczych, którzy, korzystając z platformy internetowej „Fair Garage”, mogą sobie w dowolnej chwili i miejscu sprawdzić i porównać cenę usługi, ceny części, a finalnie wybrać serwis: autoryzowany, sieciowy firmy Bosch, niezależny Euro Warsztat i zarezerwować termin wizyty. Pomysł staje się globalny. W samej Bawarii ponad 800 warsztatów skorzystało z propozycji transparentnego komunikatu i nowej formy reklamy – nie trzeba chyba dowodzić, jak ucieszyło to kierowców i TU. Tam kierowcy skwapliwie korzystają z możliwości wyrażania swych opinii w Internecie po zakończonej naprawie, rozliczeniu szkody, gwarancji na usługę itp. Pokolenie Y i Z korzysta dziś powszechnie z aplikacji na smartfony, tablety, szukając serwisu samochodowego, więc wydawałoby się, że nic nie stoi na przeszkodzie, by podobne rozwiązania funkcjonowały w Polsce.
Cóż, myślę, że największa przeszkoda tkwi w naszej mentalności. Niewiele naszych serwisów jest otwartych na nowy sposób komunikacji z przyszłymi klientami. Największym wrogiem jednego ASO jest najbliższy tej samej marki punkt na mapie kraju. Wśród warsztatów panuje bezpardonowa rywalizacja o względy TU. Rynek jest nasycony i nie ma po prostu pracy dla wszystkich. Efekt? Dealerzy w jednym z miast zgadzają się podpisać stawkę RBG = 70 zł, której oczekuje TU kierujące naprawy. To tak, jakbyśmy cofnęli się o 20 lat, kiedy debiutował Audatex i Eurotax. Obowiązujące wtedy stawki RBG są dziś odrealnione. Tego są pewni wspomniani Holendrzy, którzy podczas grudniowego Forum Ubezpieczeniowego mówili, że nie można legalnie (zgodnie z prawem i obowiązującymi w Polsce przepisami) oferować dziś stawki poniżej 200 PLN netto!
Rozmawiał: Rafał Dobrowolski
Fot. DAT
Komentarze (0)