– 35-lecie firmy KART
Z Tadeuszem Karskim, właścicielem firmy KART, rozmawia red. Mirosław Giecewicz.
- Miesiąc temu przeprowadzałem z Panem wywiad do „Świata Opon”, w którym rozmawialiśmy przede wszystkim o myjkach. Dziś rozmawiamy po raz kolejny z okazji 35-lecia firmy KART. Jubileusz jest piękny, z kilku powodów. Po pierwsze, 35 lat na rynku i wiele sukcesów w Polsce oraz za granicą. Po drugie, to pokazuje, że polscy producenci wiele potrafią i mają się czym chwalić. Trudno się chyba ze mną nie zgodzić?
To prawda. Na co dzień skupiamy się przede wszystkim na bieżącej pracy, na tym, żeby to, co robimy, robić coraz lepiej, najlepiej. Jednak jubileusz zawsze jest okazją do refleksji i wspomnień, do podsumowań. Powiem Panu szczerze, że jak się tak na spokojnie zastanowić i spojrzeć na drogę, jaką przeszliśmy i to, co osiągnęliśmy przez tyle lat, to mnie samego to zdumiewa, jak wiele się udało i jak bardzo jest to imponujące. Ale nie popadam w samozachwyt, nie spoczywam na laurach. Te sukcesy dodają mi wiary i zachęcają do dalszego wysiłku, bo już wiem, że to ma sens. To jest największym źródłem satysfakcji. Bardzo się cieszę, że urządzenie, które zdominowało naszą produkcję – myjka do kół – mimo że jest produktem polskim, mogło się przebić również na rynki zagraniczne, nawet te najbardziej wymagające i przez wszystkie lata utrzymać swoją konkurencyjną pozycję. Zarówno firma KART, jak i marka WULKAN, to już od dawna nie są w Europie pusto brzmiące słowa w tej branży.
- Zacznijmy od początku. Jest rok 1977. Zakłada Pan firmę KART. Jak wyglądały początki? Jak to się w ogóle stało, że zaczął Pan działać w branży warsztatowej?
Przede wszystkim uściślijmy, że w 1977 roku najstarszy z braci Karskich, Janusz, rozpoczął działalność w tej branży, dając tym samym początek firmie rodzinnej, której tradycje podtrzymywane są do dzisiaj. Od samego początku było wiadomo, że firma będzie się koncentrowała na produkcji urządzeń do wyposażenia warsztatów. Ja przejąłem kierowanie firmą, kiedy po 3 latach Janusz opuścił Polskę.
- Jako pierwsi w Polsce rozpoczęliście produkcję automatycznych montażownic do opon. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.
Najpierw, w 1977 roku, wyprodukowaliśmy pierwszą montażownicę ręczną do kół samochodów osobowych i busów, tzw. „koziołka”, od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło. Już dwa lata po rozpoczęciu produkcji firmę zaczęły opuszczać urządzenia, jakich nie produkowało w tym czasie żadne inne przedsiębiorstwo ówczesnego bloku wschodniego: półautomaty, a następnie automaty do demontażu kół serii EMO. Najpierw był to typ EMO-16, a następnie kolejno EMO-20, EMO-22 itd. Urządzenia te sprzedawane były na tzw. „zapisy”, z około 6-miesięcznym okresem oczekiwania. Niewystarczająca ich produkcja spowodowana była niedostępnością obrabiarek dla rzemieślników, jak również trudnościami przy zakupie osprzętu i materiałów dla sektora prywatnego. Zaopatrzenie rzemiosła w tym okresie opierało się nie na zakupach, lecz na tzw. „załatwianiu”. Priorytetem był sektor państwowy, produkujący z reglamentowanych materiałów najczęściej buble, również na tzw. przydział, czego sztandarowym przykładem były samochody, np. Fiat czy Polonez, które po odebraniu z Polmozbytu należało najpierw odstawić do warsztatu w celu m.in. finalnego dokręcania śrub. Montażownica EMO-16 (półautomat) stanowiła duży przeskok od ręcznych „koziołków”, a która po prezentacjach w siedzibach odbiorców stała się urządzeniem tak pożądanym, że nie mogliśmy później nadążyć z jej produkcją.
- Kolejny segment Waszej oferty to sterowane komputerowo wulkanizatory do wszystkich rodzajów opon i dętek, które od lat utrzymują się w ścisłej światowej czołówce...
Marka WULKAN to nie tylko myjki do kół, to również wulkanizatory. W 1980 roku uruchomiliśmy produkcję wulkanizatorów typu WULKAN 160, służących do napraw wszelkiego rodzaju opon i dętek. Na początku były to wulkanizatory mechaniczne, które następnie zostały zastąpione przez wulkanizatory pneumatyczne. Model WULKAN 160P jest produkowany do dzisiaj. Począwszy od roku 1991, rozpoczęliśmy seryjną produkcję wulkanizatorów sterowanych mikroprocesorem komputerowym. Także w przypadku tych urządzeń rozwiązania zastosowane przez KART były unikalne w skali światowej. Aktualnie dostępne są modele WULKAN 2000 i WULKAN 3000, do największych opon i dętek.
- Jesteście jedynym producentem myjek w Polsce oraz jednym z wiodącym na świecie. W ilu krajach pracują już Wasze myjki?
Przekroczyliśmy liczbę 30, którą jeszcze niedawno się chwaliliśmy i spodziewamy się, że wkrótce zwiększy się ona do 35.
35 krajów na 35-lecie! Zdecydowanie wychodzimy poza Europę, otrzymujemy coraz więcej zapytań, także z innych części świata. Wiele z tych kontaktów nawiązaliśmy podczas ostatnich targów we Frankfurcie. Pracujemy nad tym, bo w wielu przypadkach jest to związane z innymi, specyficznymi wymaganiami zasilania. Póki co, najwięcej myjek sprzedaje się w Europie, w której mamy swoich autoryzowanych dystrybutorów. W niektórych krajach mają oni wyłączność.
- Odnoszę wrażenie, że prawdziwa przyszłość, jeśli chodzi o Wasze produkty, jest właśnie przed myjkami. W tym temacie jest wiele do zrobienia. Przecież są na rynku mechanicy, którzy nie słyszeli jeszcze nawet o takim urządzeniu. Jednak trzeba zaznaczyć, że wiele profesjonalnych warsztatów ma już na swoim wyposażeniu te maszyny i bardzo je sobie chwali.
To prawda. W Polsce wciąż jeszcze jest sporo warsztatowców, którzy słabo znają produkt albo w ogóle o nim nie słyszeli. Za granicą to przypadek znacznie rzadszy, zwłaszcza w Europie Zachodniej. Stąd duży nacisk kładziemy na dotarcie z właściwą informacją do potencjalnych klientów. Pamiętajmy, że myjka do kół to nie jest urządzenie serwisowe jako takie, lecz urządzenie wspierające serwis, dla którego ręczne mycie kół wciąż uważa się za alternatywę. Oczywiście, jest to alternatywa bardzo wątpliwa i wie o tym każdy, kto po dłuższym okresie stosowania ręcznego mycia zdecydował się na zakup myjki. Jednakże stanowi to pewną barierę w przekonaniu się do zasadności zakupu myjki. Ale jak już dojdzie do zakupu, powrót do mycia ręcznego jest niewyobrażalny. Fakt posiadania automatycznej myjki do kół świadczy o tym, że dany warsztat oferuje profesjonalne usługi, podnosi to jego konkurencyjność, bo przecież liczba warsztatów stale rośnie i trzeba wciąż podnosić jakość. Myjka w każdym warsztacie to tylko kwestia czasu. Jeśli chodzi o serwis kół, to wszystko zaczyna się od ich umycia. W związku z rosnącą liczbą pojazdów oraz wymaganiami klientów (konieczność oszczędzania czasu oraz podnoszenia jakości usług), myjka na stałe wpisze się w wyposażenie każdego profesjonalnego warsztatu.
- Wasze stoisko widać na wielu zagranicznych targach. Wielokrotnie byłem świadkiem dużego zainteresowania produktami KART wśród zagranicznych klientów. O co pytają oni najczęściej? I jak wygląda popularność myjek za granicą w porównaniu do Polski?
Pytania w dużej mierze zależą od stopnia znajomości tego produktu. Dla tych, którzy słabiej znają produkt, najważniejsze jest to, co to jest myjka do kół, do czego służy, kiedy się jej używa, jakie są korzyści z jej posiadania, w czym tkwi przewaga myjki nad myciem ręcznym, cena, koszty eksploatacji, po jakim czasie jej koszt się zwraca. Ci, którzy znają ten typ urządzenia lepiej, pytają raczej dokładniej o różnice w poszczególnych modelach, szukając czegoś najodpowiedniejszego dla potrzeb swojego warsztatu, pytają o atuty w stosunku do konkurencyjnych produktów, nie zastanawiają się „czy”, tylko raczej „która myjka”. Warto jeszcze przy okazji powiedzieć, że na targach zagranicznych dość często pada pytanie o pochodzenie myjek i niejednokrotnie zdarzało się nam zdziwić pozytywnie odpowiedzią, że to produkt polski. Dla potencjalnych kupujących jest to wyraźny sygnał, że otrzymają urządzenie wysokiej jakości, spełniające wszystkie wymagane normy i standardy europejskie, a jednocześnie jego cena będzie o wiele bardziej konkurencyjna niż produktu wyprodukowanego na zachodzie. Jeśli chodzi o popularność urządzenia, to wciąż jeszcze obserwujemy większą jego popularność za granicą niż w Polsce, ale muszę wyraźnie podkreślić, że to się zmienia coraz dynamiczniej, że ten typ urządzenia jest w Polsce coraz bardziej doceniany, a jego sprzedaż w kraju systematycznie rośnie.
- We wrześniu odbyły się targi Automechanika 2012, podczas których mieliście jubileuszowe stoisko. Czym się ono wyróżniało?
Elementy graficzne stoiska nawiązywały do całej koncepcji, jaka została opracowana w związku z naszym jubileuszem, który otrzymał hasło: „Gładko pokonaliśmy 35 lat”. Nasze logo otrzymało okolicznościowy dodatek w postaci znaczka „35 lat”. Powstał również krótki film animowany, w konwencji rysunkowego spotu reklamowego z dodatkowymi efektami dźwiękowymi, w którym Pan Kart – postać wykreowana specjalnie w związku z jubileuszem, zabiera widzów w podróż w czasie, przedstawiając w zabawny sposób historię firmy, kilka najważniejszych momentów jej działalności. Film był oczywiście wyświetlany na stoisku i cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wystrój stoiska nawiązywał do wspomnianej animacji – mieliśmy dwa standy z Panem Kartem, jeden przy naszej nowości – myjce WULKAN 500HP, a drugi był przygotowany specjalnie do robienia zdjęć. Pod koniec targów, kiedy wśród odwiedzających jest więcej rodzin z dziećmi, to właśnie one najczęściej fotografowały się z Panem Kartem. Motywy z filmu można było również znaleźć w innych częściach stoiska. Poprzez wyeksponowanie faktu obchodzenia jubileuszu chcieliśmy przede wszystkim w czytelny sposób zakomunikować potencjalnym klientom, że jesteśmy firmą z dużym doświadczeniem i tradycjami, firmą wiarygodną i solidnym partnerem w biznesie, że trzymamy się obowiązujących standardów. Znalazło to swoje przełożenie w ogromnej liczbie odwiedzających, jak również w zawartych kontaktach.
- Wasza oferta jest obecnie bardzo szeroka. Co dodatkowo wchodzi w jej zakres poza tym, o czym tu już rozmawialiśmy?
Nasz profil od samego początku to wyposażenie warsztatowe i na tym cały czas się koncentrujemy. Oprócz myjek do kół WULKAN i wulkanizatorów WULKAN jesteśmy znani od lat z montażownic serii EMO, ale nasza oferta obejmuje kompleksowe wyposażanie warsztatów, są więc w niej również wyważarki, podnośniki, sprężarki, prostowarki, wszelkiego rodzaju urządzenia i narzędzia, a także materiały eksploatacyjne. Oferujemy nie tylko nasze własne produkty, ale również innych uznanych producentów. Zależy nam, aby klient, który zamierza otworzyć warsztat, znalazł u nas wszelką niezbędną pomoc. Doradzamy, planujemy i jest to usługa całkowicie bezpłatna. Bezpłatne jest również przeszkolenie w zakresie obsługi zakupionych maszyn i urządzeń.
- Z pewnością wejdziecie w nowy, 2013 rok pełni optymizmu, nowych pomysłów, nie patrząc na doniesienia rynkowe, że czasy są gorsze...
Pełni optymizmu i nowych pomysłów to na pewno. Bez tego trudno byłoby w ogóle prowadzić biznes, rozwijać się. Ale jednocześnie będziemy śledzić dane rynkowe, co zresztą stale robimy. Jednakże wobec zapowiedzi kolejnego kryzysu na pewno należy wnikliwiej obserwować rynek i dane, zachować większą ostrożność. Będziemy starali się pracować normalnie, robić to, co do nas należy, czego oczekują klienci. Może to paradoksalnie jest właśnie jakaś recepta na kryzys, na jego przetrwanie…?
- Proszę powiedzieć kilka o słów o sobie...
Żonaty, dwoje dzieci: syn i córka. Syn prowadzi własną firmę w Polsce, córka mieszka w Stanach. Doczekałem się już kilku wnuków, sami chłopcy, więc szanse na kontynuowanie działalności firmy i podtrzymywanie tradycji rodzinnej są bardzo duże. Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca, jestem fanem sportu, nie tylko przed telewizorem. Wnuki motywują mnie do ruchu, więc jeżdżę na rowerze, pływam, w zimie jeżdżę na łyżwach. Interesuję się również numizmatyką.
- Dziękuję za rozmowę.
Z Tadeuszem Karskim, właścicielem firmy KART, rozmawia red. Mirosław Giecewicz.
- Miesiąc temu przeprowadzałem z Panem wywiad do „Świata Opon”, w którym rozmawialiśmy przede wszystkim o myjkach. Dziś rozmawiamy po raz kolejny z okazji 35-lecia firmy KART. Jubileusz jest piękny, z kilku powodów. Po pierwsze, 35 lat na rynku i wiele sukcesów w Polsce oraz za granicą. Po drugie, to pokazuje, że polscy producenci wiele potrafią i mają się czym chwalić. Trudno się chyba ze mną nie zgodzić?
To prawda. Na co dzień skupiamy się przede wszystkim na bieżącej pracy, na tym, żeby to, co robimy, robić coraz lepiej, najlepiej. Jednak jubileusz zawsze jest okazją do refleksji i wspomnień, do podsumowań. Powiem Panu szczerze, że jak się tak na spokojnie zastanowić i spojrzeć na drogę, jaką przeszliśmy i to, co osiągnęliśmy przez tyle lat, to mnie samego to zdumiewa, jak wiele się udało i jak bardzo jest to imponujące. Ale nie popadam w samozachwyt, nie spoczywam na laurach. Te sukcesy dodają mi wiary i zachęcają do dalszego wysiłku, bo już wiem, że to ma sens. To jest największym źródłem satysfakcji. Bardzo się cieszę, że urządzenie, które zdominowało naszą produkcję – myjka do kół – mimo że jest produktem polskim, mogło się przebić również na rynki zagraniczne, nawet te najbardziej wymagające i przez wszystkie lata utrzymać swoją konkurencyjną pozycję. Zarówno firma KART, jak i marka WULKAN, to już od dawna nie są w Europie pusto brzmiące słowa w tej branży.
- Zacznijmy od początku. Jest rok 1977. Zakłada Pan firmę KART. Jak wyglądały początki? Jak to się w ogóle stało, że zaczął Pan działać w branży warsztatowej?
Przede wszystkim uściślijmy, że w 1977 roku najstarszy z braci Karskich, Janusz, rozpoczął działalność w tej branży, dając tym samym początek firmie rodzinnej, której tradycje podtrzymywane są do dzisiaj. Od samego początku było wiadomo, że firma będzie się koncentrowała na produkcji urządzeń do wyposażenia warsztatów. Ja przejąłem kierowanie firmą, kiedy po 3 latach Janusz opuścił Polskę.
- Jako pierwsi w Polsce rozpoczęliście produkcję automatycznych montażownic do opon. Proszę powiedzieć coś więcej na ten temat.
Najpierw, w 1977 roku, wyprodukowaliśmy pierwszą montażownicę ręczną do kół samochodów osobowych i busów, tzw. „koziołka”, od którego tak naprawdę wszystko się zaczęło. Już dwa lata po rozpoczęciu produkcji firmę zaczęły opuszczać urządzenia, jakich nie produkowało w tym czasie żadne inne przedsiębiorstwo ówczesnego bloku wschodniego: półautomaty, a następnie automaty do demontażu kół serii EMO. Najpierw był to typ EMO-16, a następnie kolejno EMO-20, EMO-22 itd. Urządzenia te sprzedawane były na tzw. „zapisy”, z około 6-miesięcznym okresem oczekiwania. Niewystarczająca ich produkcja spowodowana była niedostępnością obrabiarek dla rzemieślników, jak również trudnościami przy zakupie osprzętu i materiałów dla sektora prywatnego. Zaopatrzenie rzemiosła w tym okresie opierało się nie na zakupach, lecz na tzw. „załatwianiu”. Priorytetem był sektor państwowy, produkujący z reglamentowanych materiałów najczęściej buble, również na tzw. przydział, czego sztandarowym przykładem były samochody, np. Fiat czy Polonez, które po odebraniu z Polmozbytu należało najpierw odstawić do warsztatu w celu m.in. finalnego dokręcania śrub. Montażownica EMO-16 (półautomat) stanowiła duży przeskok od ręcznych „koziołków”, a która po prezentacjach w siedzibach odbiorców stała się urządzeniem tak pożądanym, że nie mogliśmy później nadążyć z jej produkcją.
- Kolejny segment Waszej oferty to sterowane komputerowo wulkanizatory do wszystkich rodzajów opon i dętek, które od lat utrzymują się w ścisłej światowej czołówce...
Marka WULKAN to nie tylko myjki do kół, to również wulkanizatory. W 1980 roku uruchomiliśmy produkcję wulkanizatorów typu WULKAN 160, służących do napraw wszelkiego rodzaju opon i dętek. Na początku były to wulkanizatory mechaniczne, które następnie zostały zastąpione przez wulkanizatory pneumatyczne. Model WULKAN 160P jest produkowany do dzisiaj. Począwszy od roku 1991, rozpoczęliśmy seryjną produkcję wulkanizatorów sterowanych mikroprocesorem komputerowym. Także w przypadku tych urządzeń rozwiązania zastosowane przez KART były unikalne w skali światowej. Aktualnie dostępne są modele WULKAN 2000 i WULKAN 3000, do największych opon i dętek.
- Jesteście jedynym producentem myjek w Polsce oraz jednym z wiodącym na świecie. W ilu krajach pracują już Wasze myjki?
Przekroczyliśmy liczbę 30, którą jeszcze niedawno się chwaliliśmy i spodziewamy się, że wkrótce zwiększy się ona do 35.
35 krajów na 35-lecie! Zdecydowanie wychodzimy poza Europę, otrzymujemy coraz więcej zapytań, także z innych części świata. Wiele z tych kontaktów nawiązaliśmy podczas ostatnich targów we Frankfurcie. Pracujemy nad tym, bo w wielu przypadkach jest to związane z innymi, specyficznymi wymaganiami zasilania. Póki co, najwięcej myjek sprzedaje się w Europie, w której mamy swoich autoryzowanych dystrybutorów. W niektórych krajach mają oni wyłączność.
- Odnoszę wrażenie, że prawdziwa przyszłość, jeśli chodzi o Wasze produkty, jest właśnie przed myjkami. W tym temacie jest wiele do zrobienia. Przecież są na rynku mechanicy, którzy nie słyszeli jeszcze nawet o takim urządzeniu. Jednak trzeba zaznaczyć, że wiele profesjonalnych warsztatów ma już na swoim wyposażeniu te maszyny i bardzo je sobie chwali.
To prawda. W Polsce wciąż jeszcze jest sporo warsztatowców, którzy słabo znają produkt albo w ogóle o nim nie słyszeli. Za granicą to przypadek znacznie rzadszy, zwłaszcza w Europie Zachodniej. Stąd duży nacisk kładziemy na dotarcie z właściwą informacją do potencjalnych klientów. Pamiętajmy, że myjka do kół to nie jest urządzenie serwisowe jako takie, lecz urządzenie wspierające serwis, dla którego ręczne mycie kół wciąż uważa się za alternatywę. Oczywiście, jest to alternatywa bardzo wątpliwa i wie o tym każdy, kto po dłuższym okresie stosowania ręcznego mycia zdecydował się na zakup myjki. Jednakże stanowi to pewną barierę w przekonaniu się do zasadności zakupu myjki. Ale jak już dojdzie do zakupu, powrót do mycia ręcznego jest niewyobrażalny. Fakt posiadania automatycznej myjki do kół świadczy o tym, że dany warsztat oferuje profesjonalne usługi, podnosi to jego konkurencyjność, bo przecież liczba warsztatów stale rośnie i trzeba wciąż podnosić jakość. Myjka w każdym warsztacie to tylko kwestia czasu. Jeśli chodzi o serwis kół, to wszystko zaczyna się od ich umycia. W związku z rosnącą liczbą pojazdów oraz wymaganiami klientów (konieczność oszczędzania czasu oraz podnoszenia jakości usług), myjka na stałe wpisze się w wyposażenie każdego profesjonalnego warsztatu.
- Wasze stoisko widać na wielu zagranicznych targach. Wielokrotnie byłem świadkiem dużego zainteresowania produktami KART wśród zagranicznych klientów. O co pytają oni najczęściej? I jak wygląda popularność myjek za granicą w porównaniu do Polski?
Pytania w dużej mierze zależą od stopnia znajomości tego produktu. Dla tych, którzy słabiej znają produkt, najważniejsze jest to, co to jest myjka do kół, do czego służy, kiedy się jej używa, jakie są korzyści z jej posiadania, w czym tkwi przewaga myjki nad myciem ręcznym, cena, koszty eksploatacji, po jakim czasie jej koszt się zwraca. Ci, którzy znają ten typ urządzenia lepiej, pytają raczej dokładniej o różnice w poszczególnych modelach, szukając czegoś najodpowiedniejszego dla potrzeb swojego warsztatu, pytają o atuty w stosunku do konkurencyjnych produktów, nie zastanawiają się „czy”, tylko raczej „która myjka”. Warto jeszcze przy okazji powiedzieć, że na targach zagranicznych dość często pada pytanie o pochodzenie myjek i niejednokrotnie zdarzało się nam zdziwić pozytywnie odpowiedzią, że to produkt polski. Dla potencjalnych kupujących jest to wyraźny sygnał, że otrzymają urządzenie wysokiej jakości, spełniające wszystkie wymagane normy i standardy europejskie, a jednocześnie jego cena będzie o wiele bardziej konkurencyjna niż produktu wyprodukowanego na zachodzie. Jeśli chodzi o popularność urządzenia, to wciąż jeszcze obserwujemy większą jego popularność za granicą niż w Polsce, ale muszę wyraźnie podkreślić, że to się zmienia coraz dynamiczniej, że ten typ urządzenia jest w Polsce coraz bardziej doceniany, a jego sprzedaż w kraju systematycznie rośnie.
- We wrześniu odbyły się targi Automechanika 2012, podczas których mieliście jubileuszowe stoisko. Czym się ono wyróżniało?
Elementy graficzne stoiska nawiązywały do całej koncepcji, jaka została opracowana w związku z naszym jubileuszem, który otrzymał hasło: „Gładko pokonaliśmy 35 lat”. Nasze logo otrzymało okolicznościowy dodatek w postaci znaczka „35 lat”. Powstał również krótki film animowany, w konwencji rysunkowego spotu reklamowego z dodatkowymi efektami dźwiękowymi, w którym Pan Kart – postać wykreowana specjalnie w związku z jubileuszem, zabiera widzów w podróż w czasie, przedstawiając w zabawny sposób historię firmy, kilka najważniejszych momentów jej działalności. Film był oczywiście wyświetlany na stoisku i cieszył się ogromnym zainteresowaniem. Wystrój stoiska nawiązywał do wspomnianej animacji – mieliśmy dwa standy z Panem Kartem, jeden przy naszej nowości – myjce WULKAN 500HP, a drugi był przygotowany specjalnie do robienia zdjęć. Pod koniec targów, kiedy wśród odwiedzających jest więcej rodzin z dziećmi, to właśnie one najczęściej fotografowały się z Panem Kartem. Motywy z filmu można było również znaleźć w innych częściach stoiska. Poprzez wyeksponowanie faktu obchodzenia jubileuszu chcieliśmy przede wszystkim w czytelny sposób zakomunikować potencjalnym klientom, że jesteśmy firmą z dużym doświadczeniem i tradycjami, firmą wiarygodną i solidnym partnerem w biznesie, że trzymamy się obowiązujących standardów. Znalazło to swoje przełożenie w ogromnej liczbie odwiedzających, jak również w zawartych kontaktach.
- Wasza oferta jest obecnie bardzo szeroka. Co dodatkowo wchodzi w jej zakres poza tym, o czym tu już rozmawialiśmy?
Nasz profil od samego początku to wyposażenie warsztatowe i na tym cały czas się koncentrujemy. Oprócz myjek do kół WULKAN i wulkanizatorów WULKAN jesteśmy znani od lat z montażownic serii EMO, ale nasza oferta obejmuje kompleksowe wyposażanie warsztatów, są więc w niej również wyważarki, podnośniki, sprężarki, prostowarki, wszelkiego rodzaju urządzenia i narzędzia, a także materiały eksploatacyjne. Oferujemy nie tylko nasze własne produkty, ale również innych uznanych producentów. Zależy nam, aby klient, który zamierza otworzyć warsztat, znalazł u nas wszelką niezbędną pomoc. Doradzamy, planujemy i jest to usługa całkowicie bezpłatna. Bezpłatne jest również przeszkolenie w zakresie obsługi zakupionych maszyn i urządzeń.
- Z pewnością wejdziecie w nowy, 2013 rok pełni optymizmu, nowych pomysłów, nie patrząc na doniesienia rynkowe, że czasy są gorsze...
Pełni optymizmu i nowych pomysłów to na pewno. Bez tego trudno byłoby w ogóle prowadzić biznes, rozwijać się. Ale jednocześnie będziemy śledzić dane rynkowe, co zresztą stale robimy. Jednakże wobec zapowiedzi kolejnego kryzysu na pewno należy wnikliwiej obserwować rynek i dane, zachować większą ostrożność. Będziemy starali się pracować normalnie, robić to, co do nas należy, czego oczekują klienci. Może to paradoksalnie jest właśnie jakaś recepta na kryzys, na jego przetrwanie…?
- Proszę powiedzieć kilka o słów o sobie...
Żonaty, dwoje dzieci: syn i córka. Syn prowadzi własną firmę w Polsce, córka mieszka w Stanach. Doczekałem się już kilku wnuków, sami chłopcy, więc szanse na kontynuowanie działalności firmy i podtrzymywanie tradycji rodzinnej są bardzo duże. Lubię podróżować, poznawać nowe miejsca, jestem fanem sportu, nie tylko przed telewizorem. Wnuki motywują mnie do ruchu, więc jeżdżę na rowerze, pływam, w zimie jeżdżę na łyżwach. Interesuję się również numizmatyką.
- Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)