Lakiernictwo i blacharstwo

2 dni temu  31.03.2025, ~ Administrator - ,   Czas czytania 7 minut

Nowe auta bez ochrony. Zabezpieczenie antykorozyjne współczesnych samochodów – fakty i mity

Elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, przebieg – zaledwie 20 tys. km

Strona 1 z 2

Od kilku lat przy różnych okazjach (targi, konferencje, fora internetowe itp.) coraz częściej odpowiadam na pytania, jak skutecznie zabezpieczyć lakier na nowych samochodach. Coraz większa część nabywców nowych aut zdaje sobie sprawę, że jakość (trwałość) fabrycznego lakieru jest – delikatnie rzecz ujmując – niezbyt wysoka.

Na pewno znaczący udział w krzewieniu tych informacji mają powstające jak grzyby po deszczu studia detailingowe, różne „car spa” czy producenci i dystrybutorzy powłok ceramicznych oraz folii ochronnych. Oczywiście mają w tym swój interes – jeśli skutecznie przekonają nabywców nowych samochodów, że ich lakier wymaga jakiegoś dodatkowego zabezpieczenia, to wielu z nich zdecyduje się na aplikację folii ochronnej czy powłoki ceramicznej, które kosztują wiele tysięcy złotych. Czy to ma sens? To bardzo ciekawe zagadnienie, warto poświęcić mu osobny artykuł, jednak tym razem skupimy się na innym problemie, z którego zdecydowana większość nabywców nowych samochodów kompletnie nie zdaje sobie sprawy.

Zabezpieczenie antykorozyjne? Brak!
Tym problemem jest jakość zabezpieczenia antykorozyjnego podwozia samochodu i wszystkich profili zamkniętych. Chociaż właściwszym określeniem jest nie „jakość zabezpieczenia”, tylko kompletny jego brak. Ludziom niezwiązanym z branżą pewnie trudno będzie w to uwierzyć, ale większość współcześnie produkowanych samochodów nie ma ŻADNEGO zabezpieczenia antykorozyjnego! Pomiary grubości powłoki na blachach podwozia wykazują zazwyczaj wyniki rzędu kilkunastu mikronów – a to oznacza, że na stali mamy tam tylko i wyłącznie cieniuteńką warstwę podkładu kataforetycznego. Na karoserii jest on jeszcze zazwyczaj pokryty drugim podkładem i oczywiście zawsze jest polakierowany. I nawet to nie daje jakiegoś fenomenalnego zabezpieczenia, wiele nowych samochodów po zaledwie kilku latach ma już ślady korozji w newralgicznych miejscach, jak progi, błotniki itp.

Tymczasem podwozie jest wielokrotnie wrażliwsze – to tam następuje ciągłe bombardowanie blachy kamyczkami spod kół, tam zbiera się wilgotne błoto i sól z dróg. A producenci samochodów uznali, że wystarczy tam warstwa podkładu kilkukrotnie cieńsza od kartki papieru... Efekt widoczny jest na załączonych zdjęciach, widać na nich elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, z przebiegiem 20 tys. km. W wielu miejscach warstwa podkładu została już pokonana przez wodę i sól – takie miejsca będą korodować jeszcze szybciej, gdyż czynniki korozyjne mają już bezpośredni dostęp do stali. Jeszcze gorzej wyglądają elementy konstrukcyjne zawieszenia samochodu, a ich destrukcja jest przecież dużo niebezpieczniejsza niż ewentualna dziura w podłodze samochodu.


Elementy podwozia 3-letniego samochodu klasy premium, przebieg – zaledwie 20 tys. km

Dowody na wyciągnięcie ręki
Jak zapewne zauważyliście, nie użyłem jeszcze nazwy konkretnego producenta samochodów. I nie użyję, mimo że bardzo bym chciał pokazać, jak firmy traktują swoich klientów, wydających często setki tysięcy złotych na auta. Niestety, ryzyko pozwów i odszkodowań za naruszenie dóbr wielkich koncernów jest zdecydowanie wyższe niż honorarium za ten artykuł. Zachęcam jednak do poszukania w internecie, szczególnie na YouTube nietrudno znaleźć filmiki prezentujące podwozia różnych nowych samochodów i metody ich konserwacji. Niektóre warsztaty też są „dyskretne”, ale znajdą się również tacy, którzy prosto z mostu walą nazwami konkretnych marek i modeli.
Oczywiście nie zawsze jest tak tragicznie. Są (niestety nieliczne) firmy, które wciąż dbają o trwałość swoich samochodów i stosują odpowiednie zabezpieczenia już na linii produkcyjnej. Bez problemu można wygooglować raporty z profesjonalnych badań, porównujących jakość zabezpieczeń antykorozyjnych wszystkich popularnych marek.

Dealer prawdę ci powie?
Skąd taka różnica w świadomości nabywców samochodów? Zdecydowana większość z nich słyszała o powłokach ceramicznych na lakier, wielu zdecydowało się na aplikację takich powłok na swoich autach. Jednak konserwacja podwozi to aktualnie absolutna nisza na rynku, większość warsztatów zajmuje się albo zabezpieczeniami aut 4x4 (tam świadomość właścicieli jest bardzo wysoka), albo ratowaniem starych „złomów” – maskowaniem dziur w progach i podłodze, aby zaliczyć kolejne badanie techniczne.
Zaczyna się to już u dealerów, przy zakupie nowych aut. Prawie każdy salon oferuje nabywcom usługę zabezpieczenia lakieru powłoką ceramiczną. Jednak robią to w bardzo sprytny sposób. Nikt nie mówi „lakier na naszych samochodach jest tak kiepski, że trzeba od razu wydać kilka tysięcy złotych na jego zabezpieczenie”. Argumenty są zupełnie inne – jeszcze wyższy połysk lakieru, łatwiejsze mycie, „odpychanie brudu” itp. – nie będę teraz wnikał, co jest prawdą, a co marketingowym bełkotem. Jak zaoferować konserwację podwozia klientowi wydającemu na nowy samochód 200 tys. zł? Przecież dealer nie powie, że fabrycznie to taki dramat, że za kilka lat będą dziury w podłodze. A trudno jest wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę, że będzie to lepiej wyglądać, odstraszać kuny czy cokolwiek – bo przecież nikt tam nie zagląda i nikogo nie interesuje, jak to podwozie wygląda. 

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony