Warto wiedzieć

ponad rok temu  29.04.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Nowe auta podrożeją? Różne scenariusze po pandemii
Strona 1 z 2

Czy w następstwie epidemii koronawirusa i dużego spadku popytu na samochody osobowe ich ceny też spadną? Analitycy Carsmile dają takiemu scenariuszowi najniższe prawdopodobieństwo. Scenariuszem, który ma obecnie największe szanse realizacji, są podwyżki cen wynikające ze znacznego wzrostu kosztów produkcji samochodów.

Czy może to oznaczać, że Polacy skierują się w stronę zakupu samochodów używanych? Dla branży warsztatowej niekoniecznie oznaczałoby to złe informacje...

Ale wracając do raportu Carsmile...

W marcu średnia cena nowego samochodu osobowego sprzedanego w Polsce wyniosła 124,7 tys. zł – podał Samar. W skali roku nowe samochody zdrożały średnio o 11,3%, a w stosunku do grudnia 2019 r. - o 3,8%. Gdyby w kolejnych miesiącach tego roku ceny rosły w takim samym tempie, jak w pierwszym kwartale, w całym 2020 roku mielibyśmy podwyżkę średnio o 15,4%. Czy takie zachowanie cen jest realne w świetle obecnej sytuacji na rynku motoryzacyjnym w Polsce, Europie i na całym świecie?

Trzy scenariusze

Scenariusz A – wzrost cen pomimo spadku sprzedaży – prawdopodobieństwo 60%

Taki wariant wydaje się najbardziej prawdopodobny. Opiera się on na założeniu, że producenci samochodów podniosą ceny, aby pokryć rosnące koszty produkcji aut, a także koszty przestojów w fabrykach, do jakich doszło z powodu koronawirusa. Pomimo spadku sprzedaży będą więc dążyli do tego, aby w miarę możliwości obronić swoje marże.

Przypomnijmy, że od 2020 roku 95% samochodów sprzedawanych na terenie UE powinno spełniać nowy limit średniej emisji CO2, wynoszący 95 g CO2/km. Producentom niespełniającym nowej normy grożą ogromne kary, wynoszące 95 euro za każdy gram dwutlenku węgla ponad limit. Kary są naliczane od każdego sprzedanego samochodu. Do tego doszedł kosztowy obowiązek montowania w samochodach nowoczesnych urządzeń asystujących, nie mówiąc już o gigantycznych wydatkach, jakie branża ponosi rokrocznie na rozwój elektromobilności.

Średnia emisja CO2/km w pojazdach zarejestrowanych w 2018 r. w Unii Europejskiej wyniosła 120,5 g. To o 25,5 g więcej od nowego limitu. Utrzymanie tych poziomów emisji, oznaczałoby konieczność zapłaty przez producenta 2,4 tys. euro kary od jednego pojazdu (dokładnie w 2020 roku od 95% sprzedanych aut, a od 2021 r. już od wszystkich). Przyjmując, że producent doliczyłby karę w całości do ceny samochodu, dawałoby to średnią podwyżkę w Polsce o 13,5 tys. zł brutto przy obecnym kursie euro. Podwyżka o taką kwotę względem średniej ceny z grudnia ub. r., wynoszącej według Samaru 120 tys. zł, prowadziłaby do wzrostu cen średnio o ok. 11% w skali roku.

– Przyjmując, że z tego 4% zostało już zrealizowane w pierwszym kwartale, mielibyśmy jeszcze przestrzeń na podwyżki o ok. 7% w trzech kolejnych kwartałach – zauważa wiceprezes Carsmile. Dodaje, że niezależnie od kwestii związanych z kosztami produkcji i polityką producentów, podwyżki w cennikach samochodów w Polsce możemy też zobaczyć z powodu osłabienie kursu złotego względem euro. – Niektóre marki już zrewidowały cenniki w górę, nie zważając na sytuację rynkową i koronawirusa – zauważa wiceprezes Carsmile.

Scenariusz B – stabilizacja cen samochodów – prawdopodobieństwo 35%

Scenariusz ten zakłada, że w odpowiedzi na załamanie popytu, producenci nie będą na razie podnosić cen. Taki scenariusz oznaczałby sprzedaż samochodów bez marży lub wręcz ze stratą. Szanse na utrzymanie cen na obecnym poziomie byłyby większe, gdyby udało się odsunąć w czasie restrykcyjne regulacje odnośnie limitów emisji spalin. Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA), wystosowało list do Komisji Europejskiej wzywający do odstąpienia od wysokich kar w tym roku ze względu na gigantyczne koszty, jaki branża poniesie w związku z epidemią. Inną formą pomocy dla branży mogą być programy ratunkowe kierowane przez rządy do producentów samochodów na wzór naszej tarczy antykryzysowej.

Stabilizacja cen w drugim kwartale jest teoretycznie możliwa dzięki zapasom samochodów, jakie znajdują się na stockach dilerskich. Z informacji podawanych przez importerów i producentów wynika, że dysponują oni obecnie zapasami pozwalającymi pokryć zapotrzebowanie na ok. 1,5 miesiąca średniej miesięcznej sprzedaży z 2019 roku. Przyjmując, że obecnie sprzedaż spadła do ok. 40% tej z 2019 r., mamy zabezpieczoną podaż samochodów na ok. 5-6 miesięcy. Jest to jednak oferta aut gotowych, konkretnych modeli, mających określone wersje silnika czy wyposażenia, bez możliwości indywidualnej konfiguracji. Nie każdemu to odpowiada.

Jednocześnie koncerny w Europie przekazują informacje o planach stopniowego wznawiania produkcji w swoich zakładach i montowniach. Wcześniej takie informacje napłynęły w fabryk w Chinach, Japonii i Korei. Pamiętajmy jednak, że nawet po wznowieniu produkcji, nie zostaną uruchomione pełne moce produkcyjne. Konieczne są przerwy na dezynfekcje stanowisk pracy, a także ograniczenie liczby personelu przebywającego na terenie zakładu. Poza tym, koncerny motoryzacyjne zaangażowały się w produkcję respiratorów.

Scenariusz C – obniżka cen samochodów – prawdopodobieństwo 5%

Ten scenariusz, któremu Carsmile nadał najniższe prawdopodobieństwo, zakłada, że koncerny motoryzacyjne będą za wszelką cenę walczyć o utrzymanie produkcji na poziomach niewiele niższych od tych z 2019 roku, aby nie zwalniać pracowników. W takiej sytuacji, w związku z załamaniem popytu, konieczne byłyby obniżki cen, aby zachęcić nabywców do skorzystania z okazyjnych ofert zakupu nowego samochodu.

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony