Należy bezwzględnie pamiętać, że zgodnie z europejskimi przepisami zabrania się pracy przy pojazdach z napędami alternatywnymi bez rękawic izolacyjnych i bez osłony twarzy w pobliżu źródeł energii
Samochody z napędami alternatywnymi to wystarczający powód, by zwrócić uwagę na odzież. Odzież ostrzegawczą – obowiązkową przede wszystkim dla pomocy drogowej, ale także dla realizujących usługi w nowoczesnym „warsztacie na kołach”. Wytyczne dla podejmujących się obsługi pojazdów z akumulatorami trakcyjnymi muszą być po prostu wiele wyższe.
Zacznijmy od tego, że w przeciwieństwie do innych krajów UE w Polsce nie doczekaliśmy się zaimplementowania klarownych, odrębnych norm prawnych w dziedzinie środków ochrony osobistej dla branży automotive. Owszem, przepisy BHP nakładają na warsztaty obowiązek zastosowania specjalnych narzędzi izolowanych. Bezpieczeństwo pracy wymusza używanie wkrętaków, nasadek, kombinerek, grzechotek, detektora napięcia – tych i innych przystosowanych do pracy przy maksymalnym napięciu 1000 V AC – 1500 V DC. Produktów potwierdzonych odpowiednim europejskim atestem. A w dziedzinie odzieży ochronnej?
– Zauważamy, że w wielu warsztatach sprawa jest nadal bagatelizowana. W naszej praktyce, np. podczas rozmów na targach branżowych, często słyszymy, że rękawice „to można kupić za grosze w najbliższym centrum handlowym czy w sklepie ogrodniczym” – mówi Adam Widera z firmy Italcom. – Owszem, rękawice ogrodnicze będą o wiele tańsze, ale z pewnością nie zadowolą inspektora PIP czy BHP podczas kontroli. Powstaje także pytanie, kto poniesie odpowiedzialność karną w przypadku porażenia i urazu pracownika, który nie pracował w wydzielonym miejscu, nie miał zapewnionych odpowiednich narzędzi i środków ochrony?
Mając na uwadze fakt, że elektrolity wyciekające z uszkodzonych wysokonapięciowych układów magazynowania energii są z reguły drażniące, łatwo palne i potencjalnie żrące, pośród wytycznych dla służb ratowniczych producenci pojazdów z napędami alternatywnymi każą zawsze używać przyłbicy! Ciecze wyciekające z wysokonapięciowych układów magazynowania energii to z reguły płyny chłodzące. Na szczęście w poszczególnych ogniwach znajduje się tylko niewielka ilość (kilka ml) elektrolitu. To dlatego wystarczyć mogą suche skórzane rękawice i sucha odzież robocza, zapewniająca podstawową ochronę przed napięciem elektrycznym. Co innego, że to właśnie nitrylowe rękawice gwarantują dodatkową ochronę przed napięciem elektrycznym i chemikaliami.
Jak groźny może być łuk elektryczny?
Jeżeli wysokonapięciowy układ magazynowania energii, a też jego komponenty zostały odłączone od pojazdu podczas wypadku, to układ taki nadal stanowi zagrożenie elektryczne, chemiczne, mechaniczne i cieplne. Nie taki drobiazg, gdy mieć na uwadze zapisy o obowiązku korzystania tylko z certyfikowanych rozwiązań. Tyle że źródłem wiedzy są póki co wytyczne tworzone przez producentów pojazdów. Przykład? Nie dość, że należy unikać kontaktu z uszkodzonymi częściami – co jest niejaką regułą – to jeżeli już doszło do uszkodzenia wysokonapięciowego układu magazynowania energii, elementów wysokonapięciowych lub przewodów wysokiego napięcia (np. doszło do otwarcia elementów lub przerwania przewodów), to takie uszkodzone elementy lub wysokonapięciowe układy magazynowania energii należy przykryć izolacją elektryczną. I to nie byle jaką. Do tego celu zaleca się użycie odpowiedniego materiału izolacyjnego. A konkretnie? Skoro nie panuje określony standard, to jeden z producentów pojazdów elektrycznych sugeruje zgodność np. z IEC 61112. Zdroworozsądkowym podejściem będzie użycie do tego celu folii plastikowej lub innej osłony zapewniającej izolację elektryczną, ale też właściwości antywilgociowe – idzie o barierę dla wody. Otóż do transportu wysokonapięciowego układu magazynowania energii lub jego części w stanie odłączonym od pojazdu ktoś inny zaleca używanie dużego metalowego pojemnika. I każe zwrócić uwagę na stan wysokonapięciowego układu magazynowania energii (np. obecność dymu, odgłosów, iskrzenia, grzania) i przygotować się na ewentualność... zalania metalowego pojemnika.
Z tych też względów oddzielone elementy wysokonapięciowych układów magazynowania energii można podnosić tylko za pomocą elektrycznie izolowanego sprzętu!
– Wśród środków ochrony osobistej absolutnym minimum jest zestaw złożony z rękawic elektroizolacyjnych odpornych na przebicie łukiem elektrycznym wraz z ochroną mechaniczną, przyłbicy z ochroną głowy, okularów z osłoną boczną i nakładek izolacyjnych na buty. Konieczny jest także kombinezon czy fartuch chroniący przed łukiem elektrycznym. Właściwości, czy to rękawic, czy odzieży, muszą być potwierdzone odpowiednim oznakowaniem, którego przykład pokazujemy na zdjęciu – kontynuuje Adam Widera z firmy Italcom. I dodaje, że specjalne wózki do wyciągania zespołu akumulatorów z tzw. elektryka są już na wyposażeniu niektórych warsztatów, jednak mało kto zdaje sobie sprawę, że górną, metalową płaszczyznę wózka należy oddzielić od pojazdu matą elektroizolacyjną.
Całość tak tworzonej strefy uzupełniają elementy wydzielające w nowoczesnym warsztacie stanowisko pracy z tzw. elektrykiem. Są to słupki z łańcuchem, oznakowanie magnetyczne, klamry i kłódki zabezpieczające – wszystko wykonane z tworzywa.
Certyfikowane rozwiązania kosztują
I pewnie dlatego, póki nie doświadczyliśmy scenariusza mniej czy bardziej katastroficznego kontaktu z „elektrykami”, nie przemówi do wyobraźni ryzyko odmowy wypłaty świadczeń przez towarzystwo ubezpieczeniowe. A będzie tak, gdy doszło do wypadku w pracy i okaże się, że pracodawca nie zadbał, a pracownik zbagatelizował obowiązek używania bezpiecznych środków ochrony osobistej.
– I na pewno nasunie się pytanie: kto poniesie odpowiedzialność karną w przypadku porażenia czy innego urazu pracownika, który pracował na niewydzielonym miejscu i nie miał zapewnionych odpowiednich narzędzi czy środków ochrony? Możemy być pewni, że ubezpieczyciel „zwróci” na to uwagę w przypadku naszego roszczenia o wypłatę odszkodowania z tytułu posiadanej polisy – podkreśla nasz rozmówca.
Oczywiste jest, że osoby odpowiedzialne z pomocy drogowej, warsztatów oraz, w stosownych przypadkach, firm utylizacyjnych muszą zostać poinformowane o szczególnych właściwościach i zagrożeniach związanych z pojazdem.
Na szczęście rosnący trend związany z samochodami hybrydowymi i elektrycznymi powoduje zwiększone zainteresowanie akcesoriami przeznaczonymi dla tego sektora. Co innego, że najbardziej świadomi zagrożeń są dziś pracownicy ASO. I nic dziwnego. Aby obsługiwać takie auta, nie wystarczy już klasyczne wyposażenie. Pojazd, który uległ wypadkowi, należy zaparkować w odpowiednim miejscu na zewnątrz, ponieważ akumulator litowo-jonowy teoretycznie wciąż może ulec reakcji. Miejsce postoju trzeba odpowiednio oznaczyć (oznakowanie/odgraniczenie). Należy też zachować odległość co najmniej 5 m od innych pojazdów, budynków i obiektów łatwo palnych.
Duże znaczenie mają w tym przypadku zarówno środki ochrony osobistej, jak i narzędzia izolowane. A jak się okazuje, także personel, który przeszedł specjalne szkolenie w zakresie pomocy technicznej po wypadkach drogowych. Należy bezwzględnie pamiętać, że zgodnie z europejskimi przepisami zabrania się pracy bez rękawic izolacyjnych i bez osłony twarzy w pobliżu źródeł energii. Zabrania się także używania przyrządu pomiarowego (klasycznego miernika) do sprawdzania braku napięcia. Do tego celu służy detektor.
Pomoc drogowa i holowanie? O ile w warsztacie wystarczy zestaw podstawowy (kask z ochroną twarzy, rękawice izolacyjne, kombinezon odporny na działanie łuku elektrycznego, buty lub nakładki izolacyjne), to już podejmujący się odholowania pojazdu z napędem alternatywnym muszą nosić kurtkę odblaskową zapewniającą dodatkowo ochronę przed deszczem, zagrożeniami termicznymi łuku elektrycznego, ciepłem i płomieniem. Musi być antystatyczna i odporna na niewielkie rozbryzgi płynów agresywnych.
Straż pożarna? Tu kolejny przykład, jak poważnym zagrożeniem jest powypadkowy „elektryk”, skoro służbom ratowniczym zaleca się użycie kamery termowizyjnej lub termometru na podczerwień. Przed transportem pojazdu (np. przez holownik) należy ponownie sprawdzić stan akumulatora litowo-jonowego. Pomoc drogowa? Pojazd można załadować i przewozić tylko wtedy, kiedy można zakładać, iż w czasie transportu nie dojdzie do dalszej reakcji. Należy wybrać najkrótszą i najbezpieczniejszą trasę. Unikać tuneli. W niektórych przypadkach zasadne jest, aby holownikowi towarzyszył pojazd straży pożarnej.
Odzież ostrzegawcza
By mogła skutecznie realizować swoją rolę, odzież ochronna musi przede wszystkim spełniać wymogi w zakresie bezpieczeństwa specyficzne dla danego stanowiska pracy. Na zdjęciach prezentujemy rozwiązania zabezpieczające przed zagrożeniami elektrycznymi. Catu, francuska firma z ponad 100-letnim doświadczeniem, stworzyła kompleksową ofertę środków ochrony i narzędzi związanych z transformacją energetyczną.
– Dzięki zaangażowaniu w międzynarodowe komitety techniczne także laboratoria badawcze zyskały certyfikat Cofrac, a firma Catu, której wyłącznym dystrybutorem w sektorze elektromobilności w Polsce jest Italcom Katowice, szybko zareagowała na potrzeby automotive. Za wdrożoną normą ISO 9001 oraz zgodnością z normami środowiskowymi ISO 14001 idzie obietnica bezpiecznych i trwałych propozycji – zapewnia Adam Widera.
Uwaga to istotna, bo odzież robocza musi być bezpieczna przez cały czas, również po praniu, a więc powinna być prana, czyszczona i naprawiana w taki sposób, by zachowała swoje funkcje. Tego zadania podejmują się profesjonaliści w zakresie tekstyliów przemysłowych, którzy opracowali zasady działania gwarantujące wysoką jakość wyrobów: począwszy od wyboru tkaniny poprzez konserwację i kontrolę funkcjonowania odzieży aż po dokumentację wszystkich procesów. Mowa o firmach, które oferują tekstylia przemysłowe w ramach systemu pełnej obsługi, tj. w zakresie usług typu textilsharing (wynajmu odzieży roboczej). Przykładowo w zakładach Mewa stosowany jest system RABC (Analiza Ryzyka i Kontroli Skażenia Biologicznego) oraz norma europejska EN 14065. W zakresie zarządzania higieną obowiązują wytyczne dotyczące obszaru produkcji żywności zwarte w normie DIN EN 10524. Co to oznacza? Każdy element odzieży roboczej – także ochronnej – spełnia wymogi w zakresie higieny w tak wysokim stopniu, iż mógłby być w zasadzie stosowany również w sektorze związanym z produkcją żywności.
Tkanina sprawdzana jest w firmowym laboratorium technicznym jeszcze przed jej wykorzystaniem do produkcji, potem jest prana co najmniej 30 razy, czyszczona, a następnie testowana. Przed wprowadzeniem odzieży roboczej do użytku, ale także w czasie jej użytkowania, Mewa prowadzi monitoring tkanin. Losowo pobierane są próbki w celu zbadania właściwości tkaniny, takich jak ścieralność, odporność na rozdarcie czy trwałość koloru.
– Kontrola jakości tkanin przeprowadzana jest nie na wynajmowanej odzieży, ale bezpośrednio na tkaninach, które odpowiadają tym jej partiom, które zostały zastosowane do produkcji danej odzieży – wyjaśnia Piotr Borowczyk, przedstawiciel firmy Mewa w Polsce.
Jeśli dana odzież jest regularnie w użyciu, to każda jej część po upraniu jest dokładnie sprawdzana i ewentualnie dokonywana jest naprawa lub wymiana. Do wyobraźni przemawia, że wszystkie procesy kontrolne realizowane i dokumentowane są z wykorzystaniem technologii cyfrowych.
Rafał Dobrowolski
Fot. R. Dobrowolski i materiały Italcom
Komentarze (0)