Przykład niedużego, ale praktycznego serwisu maszyn. Spore bramy i duża wysokość hali warsztatowej to podstawa
Wieloletnie serwisowanie ciężarówek oznacza ogromne doświadczenie, które można wykorzystać przy poszerzaniu portfolio usług. Kto naprawiał pojazdy budowlane, z pewnością nieraz był pytany o możliwość obsługi maszyn. O czym warto pomyśleć, zanim zdecydujemy się na ten kierunek rozwoju warsztatu?
Współczesne firmy budowlane coraz rzadziej korzystają z własnej bazy serwisowej. Przyczyną tego jest nie tylko powszechność usługi wynajmu czy leasingowania z kontraktem serwisowym, ale i dynamika budownictwa. Średnie i duże firmy operują na terenie całego kraju – od kontraktu do kontraktu – i rzadko kiedy „zjeżdżają na bazę”. Koszty takiego powrotu także nie są małe, dlatego wygodniejszą opcją jest korzystanie z lokalnego warsztatu, położonego niedaleko od prowadzonej inwestycji.
Może to stanowić inspirację do rozwoju placówki serwisowej właśnie w tym kierunku. Jednak poza narzędziami, wykwalifikowanym personelem, zapasem odpowiednich materiałów eksploatacyjnych warto też przeanalizować możliwości posiadanego obiektu. Okazuje się, że to kluczowy element sukcesu albo porażki.
Plac i jego nawierzchnia
Pierwszym czynnikiem wymagającym analizy jest przestrzeń wokół budynku serwisowego. Chociaż maszyny budowlane są różne, to warto pamiętać o tym, że spora część z nich jest szersza od typowej ciężarówki mierzącej 255 cm – oscyluje w zakresie 255-450 cm. Oznacza to, że plac, na którym oczekują „pacjenci”, szybko się zapełni.
Ponadto konieczna jest powierzchnia operacyjna, po której może poruszać się zespół pojazdów dostarczający maszynę „na kanał”. Nie bez powodu zestawy złożone z ciągnika siodłowego i naczepy niskopodwoziowej bardzo często noszą miano ponadnormatywnych. I chociaż kierowcy poruszający się takimi pojazdami to profesjonaliści, to i tak na ich manewry potrzebny jest odpowiedniej wielkości plac.
Maszyny budowlane poruszają się na kołach lub gąsienicach. Zwłaszcza te drugie wymagają uwagi. Z natury lepiej radzą sobie na miękkim podłożu niż na betonie czy asfalcie. Z drugiej strony twarde podłoże można szybko zniszczyć gąsienicą, jeśli nie jest przystosowane do dużych obciążeń. Masa najcięższych koparek gąsienicowych przekracza 100 t, ale nawet w najpopularniejszym segmencie mamy do czynienia z maszynami o masie 20-65 t. I tu pojawia się pytanie: czy plac przed warsztatem został przewidziany do takich obciążeń? Jaką nawierzchnię zastosować?
Okazuje się, że nie ma reguły, jaką nawierzchnię zastosujemy – bardziej liczą się jej wytrzymałość i jakość zastosowanych materiałów niż ich rodzaj. Solidna podbudowa to podstawa. Można na niej położyć kostkę brukową, asfalt lub płyty żelbetowe. Dość popularną opcją jest plac utwardzony kruszywem, ale szybko będzie wymagał renowacji i na pewno stanie się źródłem zanieczyszczeń wnoszonych do hali napraw. Dlatego „na starcie” praktyczniejsze będzie zastosowanie płyt żelbetowych. „Pełna profeska”, czyli budowa dedykowanej nawierzchni, to ogromna inwestycja, na dodatek mocno obwarowana przepisami.
Myjnia
Place budów, nawet te w miastach, to odwieczny problem z błotem. Rzadko kiedy możliwe jest umycie maszyny przed zabraniem jej z budowy. Dlatego bardzo często na warsztat trafiają egzemplarze poważnie zabrudzone. Maszyny gąsienicowe mogą mieć na sobie nawet kilkadziesiąt kilogramów błota. Aby się go pozbyć, potrzebna są myjka wysokociśnieniowa i miejsce, w którym z niej skorzystamy. W przeciwnym razie przed rozpoczęciem napraw serwisantów czekają poważne „wykopaliska”, a hala warsztatowa szybko stanie się brudna. Wspomniane dziesiątki kilogramów błota wskazują, że miejsce mycia nie może być przypadkowe.
Posadzka, brama i dach
Umyta maszyna może już wjechać do hali. I tu pojawiają się kolejne pytania: czy posadzka wytrzyma nacisk wywierany przez stalową gąsienicę? Czy ściany kanału serwisowego przystosowane są do tego typu „pacjentów”? Czy instalacje znajdujące się pod posadzką są bezpieczne? Idąc w górę, pozostaje kwestia rozmiarów bram i wysokości sufitu. Standardowa brama, przez którą wjeżdża ciężarówka, może być wystarczająca, gdy maszyna porusza się samodzielnie.
Co wtedy, gdy maszynę trzeba do hali dostarczyć, np. na naczepie niskopodwoziowej, i tam dopiero rozładować? Wiele maszyn przewożonych naczepami z obniżoną platformą i tak przekracza dopuszczalną wysokość wynoszącą 4 m. Również instalacje podsufitowe mogą wymagać przeniesienia – odpowiednie dla ciężarówek mogą zawadzać przy obsłudze dużych maszyn. Dlatego warto dobrze pomierzyć warsztat także w tym kierunku.
Logistyka w warsztacie
Spore rozmiary maszyn budowlanych wymuszają użycie innych narzędzi logistycznych niż przy serwisowaniu ciężarówek. Nic dziwnego, że w profesjonalnych serwisach maszyn znajdziemy nie tylko suwnicę obsługującą całą powierzchnię hali, ale i wózki widłowe czy inne dźwigniki. Bez ich pomocy nawet najprostsze prace stają się niewykonalne. Nie zawsze jednak konstrukcja budynku warsztatowego pozwoli na zainstalowanie torowiska dla suwnicy. Rozwiązaniem mogą być przejezdne suwnice bramowe, poruszające się po posadzce. Zespół kilku z nich pozwala unieść nawet najcięższe elementy maszyny. Pomocny jest także wózek widłowy, ale o większym udźwigu, gdyż wiele mniejszych podzespołów waży więcej, niż pozwalają przenosić pracownikom przepisy BHP.
Duże rozmiary i masa podzespołów maszyn budowlanych wpływają na magazyn części zamiennych. Do wielu z nich musi być dostęp za pomocą wózka widłowego lub paletowego. Pojawia się też problem z ich piętrzeniem – regały muszą być dostosowane do większych obciążeń lub musimy mieć większą powierzchnię „w parterze”. Nawet miejsce tymczasowego składowania zdemontowanych elementów – stosowane dotychczas – może okazać się zbyt małe.
Hala namiotowa?
Dobrym rozwiązaniem niektórych wymienionych bolączek może być postawienie hali namiotowej. Jest to opcja tańsza, szybsza i niezwykle praktyczna – w porównaniu z budową nowego warsztatu. Wymiary obiektu można dopasować do maszyn bez potrzeby remontu głównego budynku. Namiot można postawić w dogodniejszym miejscu na placu, a formalności związane z jego wzniesieniem są proste. Hala namiotowa może służyć także jako zewnętrzny magazyn części zamiennych, opon lub czasowo zdemontowanych podzespołów, które mogą przeszkadzać na hali serwisowej.
Summa summarum
Uruchomienie warsztatu serwisującego maszyny budowlane to spore wyzwanie. Nawet jeśli posiadamy już obiekt warsztatowy, może się on okazać niewystarczający do tej roli. Ważne są podstawy, jak wielkość parceli, nawierzchnia, budynek. Liczy się także jakość zastosowanych materiałów. Gdy tego zabraknie, czeka nas długa i kosztowna inwestycja. Dobrą metodą jest podpatrywanie największych serwisantów maszyn, takich jak Volvo, Caterpillar czy Liebherr. Owszem, posiadają oni środki i możliwości do stworzenia idealnych rozwiązań, ale jak naśladować, to tylko najlepszych.
Grzegorz Teperek
Fot. Swecon, Volvo, Kiesel, VDVlist, Becker
Komentarze (0)