– agresywny „język szakala” i empatyczny „język żyrafy” Jestem pod wrażeniem koncepcji i książki psychologa Marshalla B. Rosenberga. Może część z Państwa już ją zna, ale warto do niej często sięgać, aby doskonalić swoje umiejętności komunikacyjne. Porozumienie bez przemocy to sposób komunikowania się bez agresji słownej.
Rosenberg wyróżnił dwa style porozumiewania się, wybrał dwa zwierzęta – szakala i żyrafę – symbolicznie odzwierciedlające różne style komunikacji. Szakal oczekuje, że inni spełnią jego żądania, nie respektuje prawa innych do samostanowienia, własnego zdania. Generalizuje, uogólnia, rani. Za jego stwierdzeniami kryje się gotowy osąd czy opinia o ludziach. Szakal atakuje osobę, nie jej czyny. Używa takich stwierdzeń, jak: jesteś beznadziejny, nie można na tobie polegać, musisz to zrobić, ty zawsze, dlaczego ty nigdy, powinieneś...
To są typowe zwroty języka szakala – krytykuje, poucza, wie lepiej, narzuca swoje zdanie. Żyrafa jest przeciwieństwem szakala, symbolizuje szczerość, umiejętność słuchania, rozumienia punktu widzenia innych (dialog), przede wszystkim komunikowania się z innymi, bez oceniania. To właśnie żyrafę Rosenberg uczynił reprezentantką języka empatii. Dlaczego? Jej szyja sięga kilku metrów, co sprawia, że widzi znacznie dalej od innych zwierząt. Serce żyrafy, ważące kilka kilogramów, to największe serce ze wszystkich ssaków. W języku żyrafy, zamiast kogoś krytykować, mówi się o własnych uczuciach i potrzebach oraz reaguje na uczucia i potrzeby innych. Oczywiście, najpierw trzeba je rozpoznać i rzetelnie oraz obiektywnie uzmysłowić sobie, co się wydarzyło. Na model PBP składają się 4 elementy, których systematyczna realizacja przynosi skuteczną komunikację na poziomie zarówno negocjacji w pracy, jak i rodzinnych. Inaczej mówiąc, cztery kroki pomocne w kontakcie z drugą osobą.
1. Spostrzeżenia/obserwacja
Na tym etapie obserwujemy, co się rzeczywiście stało, co naprawdę zostało powiedziane – nie dodając do tego naszych ocen i osądów, nie obarczając tego, co widzimy i słyszymy tym, co pochodzi z naszej przeszłości lub jest grą naszej wyobraźni. Chodzi o to, aby nie wyrokować, tylko rzetelnie uzmysłowić sobie, co się wydarzyło.
Na etapie spostrzeżeń koncentrujesz się na tym, co faktycznie ma miejsce, powstrzymując się od osądzania. Ważne, by obserwacja danej sytuacji nie prowadziła do uogólnień typu: jak zwykle się spóźniłeś, zawsze się spóźniasz – powinna odnosić się do konkretnego przypadku, np. w tym miesiącu po raz trzeci spóźniłeś się na zebranie.
2. Uczucia
Mówisz, co czujesz w tej sytuacji. Co TY czujesz, a nie „ludzie”, „wszyscy ludzie”. Te uczucia to może być ból, lęk, radość, rozbawienie, irytacja, złość, rozczarowanie. Dysponujemy całą paletą odczuć. Dlaczego więc za każdym razem używamy tych samych słów, które najczęściej z uczuciami nie mają nic wspólnego? Należy zadać samemu sobie pytanie, co czuję, gdy on/ona to mówi, tak robi. Może to być uczucie strachu, zdumienia, smutku, wściekłości lub radości, spokoju, miłości. Wyrażając swoje uczucia w pierwszej osobie, np.: czuję się/jestem smutna, wściekła, zawiedziona, łatwiej zdajemy sobie sprawę z tego, że to my jesteśmy odpowiedzialni za własne uczucia, że mamy wpływ na to, co czujemy, nasze nastawienie i reakcje.
3. Potrzeby
Potrzeby są nierozerwalnie związane z uczuciami. Często wiele potrzeb tłumimy i dlatego nie są zaspokojone, co z kolei wpływa na nasze zachowania, komunikację. Rosenberg jest zdania, że osądy, diagnozy, krytyka i interpretacje cudzych zachowań to zastępcze formy ujawniania własnych potrzeb. Spróbuj sobie odpowiedzieć na pytanie, czego chcesz tak naprawdę?
4. Prośba
Prośba rodzi się naturalnie – po uświadomieniu sobie potrzeby łatwo ją zdefiniować, wiemy już, co w danej sytuacji umiliłoby, pomogło czy wzbogaciło nasze życie. Mówmy wprost, czego konkretnie oczekujemy od innych. Określenia typu: „bądź dla mnie miła” czy „okazuj mi szacunek” są zbyt pojemnymi pojęciami, nie wspominając o tym, że realizacja tych zaleceń może dla różnych osób oznaczać coś zgoła innego. Nie zakładajmy, że nasz rozmówca będzie wiedział, o co nam chodzi. Jeśli do tej pory się nie domyślił, to nie liczmy na to, że tym razem go oświeci. Proś w formie twierdzącej, proś o to, co chcesz, żeby zostało zrobione, a nie o to, czego sobie nie życzysz. Porozumienie bez przemocy jest „językiem nieco zapomnianym” – mową ludzi, którzy troszczą się o siebie wzajemnie i pragną żyć w harmonii, wiedząc, że to się wszystkim „opłaca”. I w pracy, i w domu. Porozumienie bez przemocy umożliwia rozwiązywanie konfliktów, wgląd w siebie, rozwój empatii i przeciwdziałanie nieporozumieniom. Jednakże taki styl komunikacji nie pomoże tym, którzy nie są w stanie zrewidować własnych poglądów, chcą za wszelką cenę kontrolować innych i zawsze postawić na swoim.
Zachęcam do lektury książki „Porozumienie bez przemocy. O języku serca”.
Iwona Kozieja
Komentarze (0)