Polska może stać się jednym ze światowych potentatów nowych technologii. Krajowe ośrodki badawczo-rozwojowe z powodzeniem rywalizują z wiodącymi centrami R&D w Europie, a największe koncerny samochodowe zlecają polskim firmom prace nad rozwiązaniami, dzięki którym można m.in. ograniczyć liczbę wypadków drogowych. Nasze firmy mogą jednak przegrać wyścig, jeśli przepisy regulujące prowadzenie badań drogowych pozostaną w niezmienionym kształcie – ostrzega Stowarzyszenie Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych.
Branża motoryzacyjna w Polsce kojarzona jest głównie z produkcją części lub montażem pojazdów. Niewiele osób wie, że nad Wisłą powstają technologie, które zmniejszają ryzyko wypadków samochodowych, zwiększają komfort podróży oraz ograniczają emisję spalin. Kompetencje i talenty polskich inżynierów doceniają największe koncerny motoryzacyjne, które zlecają im pracę nad rozwiązaniami wykorzystywanymi w pojazdach zautomatyzowanych. Krajowe ośrodki badawcze kładą również podwaliny pod technologie niezbędne do budowania pojazdów autonomicznych.
Obecnie w Polsce działa 20 firm z branży automotive specjalizujących się w rozwoju lub testowaniu zaawansowanych technologii wspomagania kierowcy. Mają swoje ośrodki w kilku dużych miastach: Krakowie, Wrocławiu, Gdańsku, Częstochowie i Łodzi. Zatrudniają w sumie ponad 5 tysięcy inżynierów.
Testy nie tylko „na sucho”
Wdrożenie najnowszych technologii samochodowych musi być poprzedzone szeregiem testów prowadzonych zarówno w laboratoriach i na zamkniętych torach, jak i na drogach publicznych. Niestety obecne przepisy prawa o ruchu drogowym praktycznie uniemożliwiają prowadzenie badań w warunkach rzeczywistych. Stawia to dalsze inwestycje i zlecenia globalnych marek samochodowych pod znakiem zapytania. Już dziś niektóre z nich wybierają ośrodki w Niemczech, Czechach, Słowenii czy Hiszpanii, krajach, w których przepisy zezwalają na prowadzenie tego rodzaju prac badawczych.
– Niestety procedury uzyskiwania zezwoleń na jazdy próbne po drogach publicznych są długotrwałe, skomplikowane i nie przystają do specyfiki branży. Przepisy uniemożliwiają przeprowadzenie testu na drogach publicznych w określonych warunkach pogodowych (mgła, opady deszczu czy śniegu, dzień słoneczny czy pochmurny) czy drogach danego rodzaju – wyjaśnia Tomasz Bęben, dyrektor zarządzający SDCM. – Mimo że testowany pojazd podczas badania znajduje się pod pełną kontrolą czuwającego nad jego przebiegiem kierowcy, musi poruszać się w kolumnie eskortowanej przez policję. To trochę tak, jakbyśmy chcieli uczyć dziecko jazdy na rowerze, nawet na chwilę nie puszczając kijka.
Rozwój i bezpieczeństwo
Tłumaczenie oderwanych od realiów regulacji względami bezpieczeństwa jest całkowitym niezrozumieniem tematu. W Polsce testuje się pojazdy zautomatyzowane, a więc takie, którymi kieruje człowiek, i w tym zakresie nie różnią się one od innych samochodów poruszających się po drogach. Dodatkowo, jak na ironię, obowiązujące przepisy uniemożliwiają firmom badawczym zlecanie profesjonalnym kierowcom kierowania testowanym pojazdem. Kierowcom z kwalifikacjami i umiejętnościami znacznie przewyższającymi te, jakie posiada większość kierowców poruszających się po drogach.
Branża od wielu lat apeluje do Ministerstwa Infrastruktury o zmianę rozwiązań prawnych w ustawie – Prawo o ruchu drogowym. Wskazuje, że jej wprowadzenie zaowocuje nie tylko korzyściami gospodarczymi, przede wszystkim rozwojem krajowych ośrodków badawczych, przyczyni się również do poprawy bezpieczeństwa na drogach i rozwoju elektromobilności.
Eksperci SDCM wskazują, że np. system przyspieszający reakcję kierowcy o 0,5 sekundy może zmniejszyć ryzyko wypadku o 60%. Im szybciej nowe technologie zostaną przetestowane i wdrożone, tym wcześniej będą mogły przyczynić się do ograniczenia liczby tragedii na drogach.
Wyścig się zaczął, a my w blokach
Polsce pozostało mało czasu na wprowadzenie zmian. Nasza branża motoryzacyjna stoi przed koniecznością dokonania wielkiej transformacji technologicznej, by sprostać elektromobilnej rewolucji. Wiele zakładów w Polsce produkuje elementy, które związane są z technologią napędów konwencjonalnych. Bez dostępu do nowych rozwiązań ich działalność nie będzie miała perspektyw na przyszłość. Tym bardziej więc powinniśmy wspierać prace badawczo-rozwojowe, które kształtują przyszłość branży.
Największe koncerny już dziś szukają lokalizacji, gdzie będą rozwijać coraz bardziej zaawansowane systemy wspierania kierowania, a w przyszłości technologie autonomiczne. Decyzje o wyborze partnerów technologicznych zapadną w ciągu kilku najbliższych miesięcy. Jeśli zmiany przepisów, które odblokują możliwość prowadzenia testów w warunkach rzeczywistych, nie będą wprowadzone, kompetencje i wiarygodność budowana przez polskie firmy zostaną zmarnotrawione, a o miano motoryzacyjnej Doliny Krzemowej będą rywalizować Niemcy, Czechy i Hiszpania.
Komentarze (0)