Firma Precyzja z Bydgoszczy, obchodząca 70-lecie swojego istnienia, zawsze podchodzi do każdego tematu – nomen omen – precyzyjnie. Tak było przez te wszystkie lata, jest obecnie i na pewno będzie też w przyszłości. Z Andrzejem Bukowskim, stojącym od wielu lat na czele tej organizacji, rozmawia red. Mirosław Giecewicz.
- Precyzja kontynuuje trwającą od lat 50. ubiegłego wieku działalność Spółdzielni Precyzja. Lata 50., czyli czasy powojenne, rozwój motoryzacji – co można dziś powiedzieć o Spółdzielni Precyzja działającej w tamtych czasach?
Spółdzielnię Pracy „Precyzja” poznałem w 1956 roku, gdy z racji nakazu pracy zatrudniałem się w niej jako technik produkcji. Zetknąłem się wówczas z zespołem wspaniałych rzemieślników. Dwustuosobowa załoga wyposażona w przedwojenne maszyny i urządzenia do obróbki mechanicznej, lakierniczej i galwanicznej wytwarzała wiele urządzeń laboratoryjnych i medycznych, takich jak m.in. kalorymetry służące do pomiaru ciepła spalania paliw stałych, ciśnieniomierze do badania ciśnienia krwi, tachometry do pomiaru ilości obrotów czy kasowniki sygnalizacyjne dla szpitali. W latach 60. nakazano nam uzupełnić produkcję, podążając za potrzebami rynku, o sprzęt agd. To wtedy zaczęliśmy dostarczać masielnice, wirówki do mleka i foremki do ciast. Natomiast hobbystyczny „ciąg” do motoryzacji pozwolił nam skonstruować pierwsze w Polsce urządzenie do badania zbieżności kół, tzw. PK-1.
W roku 1988 nasi konstruktorzy w czasie przerwy śniadaniowej (żartobliwie mówiąc) opracowali elektroniczny wyświetlacz punktowy Pixel. To dzięki temu wyrobowi jeden z bydgoskich polityków dostał się do tzw. sejmu kontraktowego. Kupił od nas ponad sto urządzeń i zainstalował je w Bydgoszczy, reklamując swoją kandydaturę. Potem przez wiele lat podkreślał, że to dzięki naszemu wyrobowi znalazł się w tym historycznym sejmie.
- Z okazji tak pięknego jubileuszu przypomnijmy, czym obecnie zajmuje się Precyzja?
Już od blisko 60 lat projektujemy i produkujemy przyrządy do pomiaru geometrii kół i osi samochodów osobowych, ciężarowych, autobusów, przyczep i naczep. Zajmujemy się także kompleksowym wyposażaniem stacji obsługi samochodów. Podejmujemy się ponadto nietypowych zleceń. W ostatnich latach stworzyliśmy, na specjalne zamówienie, m.in. przyrządy do pomiaru geometrii kół: w wózkach golfowych i dla kołowego transportera opancerzonego Ryś.
- Właściwa Precyzja powstała w 1995 roku. Czy był to jakiś przełom, czy kontynuacja dzieła, ale w innych ramach prawnych?
Tak naprawdę Precyzja cały czas jest jedna. Tworzą ją ludzie, którzy czują się tu jak w rodzinie. Warto zauważyć, że kilku pracowników pracuje u nas już w trzecim pokoleniu, w drugim pewnie doliczylibyśmy się kilkunastu osób. Wielu z nich pamiętam jako małe dzieci, ich rodzice przyprowadzali je na zakładowe gwiazdki czy zabierali na firmowe majówki.
Lubię wspominać czas, gdy wspólnie z Pol-Motem tworzyliśmy spółkę Precyzja-Motors, która zajmowała się sprzedażą i serwisowaniem samochodów marki Mercedes na terenie Bydgoszczy. Pol-Mot wkrótce wycofał się ze spółki. Zastanawiając się, komu zaproponować udziały, zadzwoniłem do Sobiesława Zasady. Przebywał akurat w swoim domu w Wiedniu i natychmiast wykazał zainteresowanie współpracą. W związku z tym zapytałem, kiedy i gdzie możemy się spotkać, żeby omówić szczegóły. Ku mojemu zaskoczeniu odpowiedział: „Jutro rano będę w Precyzji”. I mimo braku w tym czasie autostrad, rano był u nas.
- Jakie były kamienie milowe w historii Precyzji? Czy są jakieś daty, które można uznać za przełomowe?
W mojej subiektywnej ocenie w 70-letniej historii Precyzji najważniejsze daty to:
- 1960 r. – „Buick” – z placówki ONZ w Szwajcarii brat ówczesnego prezesa J. Stepczyńskiego przemycił w bagażniku swojego buicka urządzenie Bema Mullera do badania geometrii kół pojazdów. Zostawił je z samochodem, który przydał się nam do prób diagnostycznych. To był duży skok w technologii pomiarów geometrii kół. Po naszym PK-1 nazwaliśmy go PKo-1. Potem już samodzielnie modernizując ten pierwowzór, produkowaliśmy kolejne wersje oznaczane kolejnymi numerami: 2, 3 i 4. Ówczesny rynek w całym socjalistycznym obozie był bardzo chłonny, a my byliśmy pierwsi w kalibracji geometrii kół samochodowych i przy tym dobrzy.
- W 1970 r. zostałem prezesem technicznym spółdzielni. Poprzez Pol-Mot (centralę handlu zagranicznego w ramach motoryzacji) rozwinęliśmy eksport – byłem przewodniczącym Rady Exporterów. Dzięki uczestnictwu w międzynarodowych targach, na których prezentowaliśmy nasze urządzenia, poznaliśmy techniczne trendy światowe w konstruowaniu urządzeń diagnostycznych.
- W 1980 r. załoga powołała mnie na prezesa zarządu spółdzielni. To wtedy zatrudniłem dotychczasowych pracowników naukowych – elektroników z ówczesnej Akademii Techniczno-Rolniczej – i ze spółdzielni branży metalowej staliśmy się firmą mechatroniczną. Stało się to przyczynkiem do kolejnego kamienia milowego.
- 1987 r. – powstało wtedy pierwsze polskie „elektroniczne” urządzenie do pomiaru geometrii kół Auto-Geo-Test GT 12/16, zwane popularnie Shogunem, za które otrzymaliśmy Złoty Medal na targach Auto Progress w Brnie. W tym czasie zauważyłem też zainteresowanie Precyzją ze strony dobrych firm światowych.
- 1988 r. – kolejny kamień milowy dla firmy. Wtedy zatrudniłem młodego mgr. inż. Sławomira Kocznura, który nas nie zawiódł. Teraz jest kierującym prezesem.
- 1989 r. – dla wszystkich w Polsce była to ważna data. Doszło do zmian ustrojowych. Nastąpiło całkowite zatrzymanie eksportu do Związku Radzieckiego, a wówczas eksport na Wschód stanowił dwie trzecie naszej produkcji. Sytuacja na rynku wymusiła na nas modernizację produkowanych urządzeń. To były trudne dni, ale wyszliśmy z nich obronną ręką. To wtedy wdrożyliśmy do produkcji urządzenie GTO Super.
- 1990 r. – początek lat 90. ubiegłego wieku to nawiązanie współpracy z firmami niemieckimi: najpierw Hermann Electronic, a następnie Beissbarth z Monachium. Odważnie, będąc dobrze postrzeganym jeszcze w RFN-ie, podpisuję, udając właściciela spółdzielni, umowę o współpracy z Beissbarthem. Trochę starsi czytelnicy pamiętają, że to Precyzja jako pierwsza wprowadzała urządzenia tej firmy do Polski. Zaowocowało to dużym importem ich urządzeń na nasz rynek wraz z nauką załogi nowych technik i serwisowania urządzeń już komputerowych. Jednak niewiele osób wie, że firma z Monachium brandowała nasze przyrządy GTO Laser i GTL Truck i sprzedawała pod swoją marką, pod nazwami handlowymi: Laser Line i Truck Line.
- Jak Precyzja poradziła sobie w latach kapitalizmu, po zmianie ustrojowej?
Lata 90. to sprzyjająca koniunktura i dobre wyniki pracy. Dlatego pojawiła się potrzeba zmian organizacyjnych. Postawiłem na stworzenie w oparciu o załogę spółdzielni spółek z o.o. specjalizujących się w określonych zadaniach. Powstały wtedy:
- Precyzja-Technik obejmująca zaplecze techniczne wraz z produkcją,
- Precyzja-Service zajmująca się handlem i serwisem,
- Precyzja Motors sprzedająca i serwisująca na terenie Bydgoszczy samochody marki Mercedes,
- Precyzja-Bit obsługująca informatycznie całą Grupę Precyzja.
Do kierowania poszczególnymi spółkami powołałem prezesów wyłonionych spośród członków załogi spółdzielni. Taka organizacja przez 20 lat owocowała zadowoleniem naszych odbiorców i załogi. Jednak konkurencja i błędy spowodowały u nas w 2015 r. zmiany organizacyjne. Obecnie, w roku jubileuszu 70-lecia tworzymy jeden 50-osobowy zespół pod nazwą Precyzja Sp. z o.o. w Bydgoszczy przy ul. Gdańskiej 99 (dawniej 1-go Maja). Hasłowo można określić naszą działalność jako Technik & Serwis. Produkujemy w siedzibie firmy, a serwisujemy swoje wyroby w Bydgoszczy i w całej Polsce. Przekornie można powiedzieć, że wróciliśmy do korzeni, łącząc Spółdzielnię Precyzja ze spółką Precyzja-Technik. Pozostałe spółki nie są obecnie z nami powiązane.
- Wiele lat obecności na rynku to wiele sprzedanych urządzeń. Ile takich pracuje już w Polsce i na świecie?
Jak już wcześniej powiedziałem, Precyzja produkowała różne urządzenia, często dla bardzo różnych branż. Było to inspirujące dla pracowników. Warto przypomnieć, że w latach 80. ubiegłego wieku dostarczaliśmy krzesła obrotowe dla Ikei, której wysłannicy wypatrzyli je na jednych z targów, w których uczestniczyliśmy. Po przetestowaniu kilku sztuk przysłali nam pierwsze zamówienie od razu na tysiąc sztuk. Następne zamówienie było już na 10 tys., a kolejne na 30 tys. Musieliśmy wówczas podjąć bardzo trudną decyzję: czy stajemy się fabryką mebli, czy wiążemy się bardziej z motoryzacją, która, czego nigdy nie ukrywałem, była mi bardzo bliska. Ostatecznie licencję na produkcję krzeseł sprzedaliśmy innej bydgoskiej firmie.
Jeżeli chodzi o urządzenia do pomiaru geometrii kół, to określenie ich dokładnej liczby jest obecnie niemożliwe. Niemniej wg naszych szacunków wyprodukowaliśmy i sprzedaliśmy blisko 50 tys. urządzeń, około 20 tys. zostało wyeksportowanych do różnych krajów, zarówno ościennych, jak i tak odległych, jak Japonia, Argentyna czy Brazylia. Jako ciekawostkę powiem, że od kilkunastu lat regularnie dokonują u nas zakupów szwajcarskie szkoły samochodowe, które kształcą swoich uczniów na naszych wyrobach.
- W ciągu ostatnich lat otrzymaliście sporo nagród, wyróżnień itp. Które z nich są dla Was szczególnie ważne?
Rzeczywiście tych nagród było w historii całkiem sporo. Jeden z kolegów ostatnio podliczył, że w ciągu ostatnich 12 lat otrzymaliśmy ich 19. Każda z tych nagród ma swoje znaczenie i jest dla nas miła. Z każdą z nich związana jest również jakaś historia. Dla mnie szczególną wartość mają te nagrody, które związane są z innowacyjnością naszych produktów. Należą do nich Złote Medale Międzynarodowych Targów Poznańskich, które otrzymaliśmy (tylko ostatnie w: 2009, 2011 i 2014 roku).
Liczymy, że również w tym roku nasz uniwersalny przyrząd do pomiaru geometrii kół GeoHybrid 70 zostanie doceniony przez Kapitułę Złotego Medalu MTP. Poza tym dużą radość sprawiło nam otrzymanie w 2015 r. specjalnego wyróżnienia w I edycji konkursu Innowacyjna Marka Regionu InnoMaRe – Made in Kujawsko-Pomorskie oraz II nagrody w 2017 r. w konkursie: Orły Polskiej Przedsiębiorczości w kategorii „Innowacyjność. Nowe Technologie”.
- Dziś rynek jest wypełniony po brzegi przeróżnymi produktami. Konkurencja jest bardzo silna. Dlaczego warto stawiać na Was i na Waszą ofertę?
Jesteśmy firmą w 100% polską, która funkcjonuje na rynku od wielu lat. Cały czas staramy się współpracować z naszymi klientami i służyć im pomocą, nawet gdy dotyczy to wyrobów, których już od kilkudziesięciu lat nie produkujemy. Dostosowujemy nasze produkty do czasami bardzo specyficznych wymagań. I co dla klientów jest niezwykle istotne, mamy bardzo sprawnych i kompetentnych serwisantów. Nie boimy się przy tym nowych wyzwań. Przywiązujemy dużą wagę do jakości naszych produktów. Nieprzerwanie od 1998 r. szczycimy się certyfikowanym system zarządzania jakością zgodnie z ISO 9001.
- Motoryzacja prze do przodu, zresztą zawsze tak było, ale to nie zwalnia projektantów z czujności. Zawsze trzeba być krok do przodu, gdyż nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Jak ten zmysł koncepcyjno-projektowy wygląda w Precyzji?
To prawda. Cały czas śledzimy trendy w motoryzacji. Bierzemy udział w targach zarówno krajowych, jak i zagranicznych. W ubiegłym roku ukończyliśmy urządzenie do kalibracji kamer i radarów CalAdas. Zagadnienie kalibracji czujników ACC i ADAS jest w polskich warsztatach tematem dość nowym, czasami nieznanym. Jednak liczba samochodów wyposażonych w te systemy rośnie. My jesteśmy przygotowani na rynkowe zapotrzebowanie w tej kwestii.
W tym roku, w czasie Targów Techniki Motoryzacyjnej, swoją premierę będzie miał nasz nowy uniwersalny komputerowy przyrząd do pomiaru geometrii kół pojazdów do i powyżej 3,5 t – GeoHybrid 70. Jest to urządzenie faktycznie uniwersalne, chyba jedyne takie na rynku. Jego unikatowość wynika z tego, że wyposażone jest w jedną jednostkę centralną, jeden komplet zespołów pomiarowych, jeden komplet zacisków mocujących i obrotnic zarówno dla samochodów osobowych, jak i ciężarowych.
- Jak wyglądają Wasze plany na bieżący rok?
Rynek wyposażenia warsztatów samochodowych z roku na rok jest coraz trudniejszy. Konkurencja coraz liczniejsza. Chcemy wprowadzić do sprzedaży wspomniane już dwa przyrządy: CalAdas i GeoHybrid 70. Poza tym zamierzamy otworzyć w naszej siedzibie warsztat samochodowy świadczący usługi dla właścicieli pojazdów, a naszym pracownikom pozwalać zdobywać nowe doświadczenia. Poza tym uruchamiamy wydział obróbki plastycznej. Wyposażyliśmy go już w spawalnię i numeryczną prasę krawędziową. Obecnie czekamy na dostawę nożyc gilotynowych. Umożliwia nam to pełną kontrolę rytmiczności dostaw i jej właściwą jakość.
- Panie Prezesie, rozmawiamy tylko o rynku i motoryzacji. Może odłóżmy już te tematy i porozmawiajmy chwilę o Panu. Proszę powiedzieć, co Pan lubi w życiu robić poza pracą? Jakie są Pana pasje, zamiłowania...
Myślę, jak odpowiedzieć na pytanie: co poza pracą? Chyba jednak to praca jest moją pasją, którą szczególnie lubię, bo realizuję swoje zamiłowanie do samochodów. To praca w Precyzji pozwoliła mi poznać kawał świata i wspaniałych ludzi. Dzięki motoryzacji uczestniczyłem w pięknych podróżach. Obecnie fascynuje mnie dbałość szczególnie o dom i ogród.
Osobiście z dużym sentymentem wspominam uhonorowanie nas w Londynie w 2012 r. prestiżową nagrodą dla „Najlepszego Przedsiębiorstwa”, przyznawaną przez Europe Business Assembly. Jednocześnie eksperci tej międzynarodowej organizacji przyznali mi order i tytuł menedżera roku. Na moje postrzeganie tego wydarzenia wpływ miała na pewno wspaniała oprawa w stylu wiktoriańskiej Anglii. Przy wręczaniu tej nagrody usłyszałem od przewodniczącego kapituły następującą sentencję: There’s no elevator to success, You have to take the stairs (Żadna winda do sukcesu nie istnieje, musisz iść schodami)
W pracy zawsze starałem się łączyć przyjemne z pożytecznym, a przyjemne dla mnie było wszystko to, co łączyło się z motoryzacją. Dlatego już od lat 80. ubiegłego wieku brałem aktywny udział w pracach Instytutu Transportu Samochodowego w Warszawie. W dowód uznania otrzymałem medal honorowy za zasługi dla tej organizacji. Angażowałem się również w prace w Automobilklubie i PZM-ocie, za co także otrzymałem liczne wyróżnienia. Precyzja zawsze była dobrze postrzegana w Bydgoszczy, stąd szereg wyróżnień dla firmy i dla mnie osobiście od władz miasta i marszałka województwa kujawsko-pomorskiego.
Prawdziwym dowodem uznania (moimi osobistymi Oscarami) są jednak wyrazy uznania od koleżanek i kolegów z Precyzji. Dlatego w roku siedemdziesięciolecia jestem z załogą, która powołała mnie na prezesa zarządu w „solidarnościowym” roku 1980. „Tylko koni, tylko koni żal”, że takiej atmosfery jak wtedy w naszym kraju, która dawała wiatr w żagle, obecnie nie ma.
- Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)