Polacy jeżdżą coraz starszymi autami, z coraz większym przebiegiem, a w przypadku awarii decydują się tylko na konieczne, podstawowe naprawy. Do tego po drogach wciąż poruszają się „wraki na kołach”, które zagrażają bezpieczeństwu. To wyniki krajowego badania mechaników, jakie przeprowadziła największa w Polsce sieć warsztatów samochodowych ProfiAuto Serwis. Wskazuje ono m.in., jak w ostatnich 3 latach zmieniły się nawyki korzystania z pojazdów przez kierowców, czym przyjeżdżają do serwisów, a także które marki są w ich oczach najbardziej (nie)zawodne.
Polacy naprawiają auto na zasadzie „byle jeździło”
Najciekawsze wyniki badań dotyczą m.in. tego, jak Polacy naprawiają swoje samochody w warsztatach. Niemal 3/4 mechaników wskazało, że w przypadku awarii kierowcy proszą o wykonanie tylko podstawowych czynności, pozwalających na doraźne rozwiązanie problemu. Niestety takie praktyki mogą w przyszłości skutkować kolejnymi, nawet poważniejszymi usterkami całych układów w samochodzie. Jak zauważają eksperci, to zmiana w stosunku do wcześniejszych lat, gdy klienci częściej prosili, by usunąć problem kompleksowo, „od A do Z”, w celu uniknięcia potencjalnych kłopotów.
– Jest kilka przykładów awarii, przy których warto, a nawet należy pokusić się o kompleksową naprawę, a nie tylko wymianę podstawowej części – zaznacza Adam Lehnort, ekspert sieci ProfiAuto Serwis. – Gdy na przykład przyjdzie do wymiany turbosprężarki, powinniśmy przy okazji wymienić także intercooler, przewód olejowy od turbo i olej wraz z filtrami. Wówczas oprócz skutku usuwamy także przyczynę. Gdy mówimy o silniku, oszczędzanie na regularnej wymianie tanich pasków osprzętu i rozrządu może w przyszłości zemścić się w postaci napraw idących w tysiące złotych, a niekiedy nawet przewyższających wartość auta. Musimy mieć świadomość, że przy skomplikowanych systemach montowanych we współczesnych samochodach pozorne oszczędzanie to często po prostu proszenie się o dodatkowe wydatki w najbliższej przyszłości. Co nie zmienia faktu, że w obecnej sytuacji gospodarczej trudno winić właścicieli pojazdów za oszczędzanie na każdym aspekcie życia, w tym na użytkowaniu samochodu. Byle tylko nie miało to wpływu na bezpieczeństwo na drodze.
Jeździmy coraz starszymi autami i z coraz większym przebiegiem
Pytani o przebieg samochodów, jakie pojawiają się w warsztatach, większość mechaników (54%) odpowiedziało, że w ostatnich 3 latach jest on wyższy niż kiedyś. Te wyniki korespondują z odpowiedziami dotyczącymi wieku samochodów kupowanych przez klientów – aż 45% właścicieli warsztatów odpowiedziało, że w ich ocenie jest on w ostatnich latach wyższy, a 44%, że jest bez zmian w stosunku do aut kupowanych przed pandemią i drastycznym wzrostem inflacji. Pytani o roczniki modeli, z jakimi kierowcy pojawiają się w serwisach, 55% wskazało, że są to auta w wieku 5-10 lat, a 36%, że są 10-15-letnie. Jak zauważają eksperci sieci ProfiAuto Serwis, to ciekawe dane, gdy zestawi się je z innymi raportami instytutów badających polski rynek motoryzacyjny. Wskazują one, że średni wiek samochodu w Polsce to ok. 15,5 roku, nie licząc tzw. „martwych dusz”, czyli pojazdów będących w bazie CEPIK, lecz nieporuszających się już po drogach (dane za raportem IBRM Samar, maj 2022).
– Z takiego porównania wysnuć można niepokojącą tezę, że po naszych drogach porusza się wiele samochodów, które bądź naprawiamy na własną rękę, bądź też ich kierowcy nawet „nie pamiętają”, kiedy ostatni raz byli w serwisie. To koresponduje dość dobrze z wprowadzanymi regulacjami legislacyjnymi, które mają uszczelnić kwestię rzetelnych badań stanu technicznego aut i działania stacji kontroli pojazdów. Tak naprawdę chyba wciąż nie wiemy, ile tzw. „trumien na kółkach” porusza się po drogach i zagraża bezpieczeństwu – podkreśla Lehnort.
Jest lepiej, ale „wraki na kołach” wciąż się zdarzają
Pozytywnym aspektem badania było to, że samochody pojawiające się regularnie w serwisach są w lepszym stanie technicznym niż w poprzednich latach. Odpowiedziało tak aż 74% mechaników. 16% wskazało, że jest tak źle, jak w okresie poprzedzającym pandemię.
Jedno z pytań ankiety dotyczyło także tego, czy w warsztatach pojawiają się pojazdy w tak złym stanie technicznym, iż w ogóle nie powinny poruszać się po drogach. 63% mechaników stwierdziło, że takie przypadki już się nie zdarzają. Niepokojące jest jednak to, że niemal co czwarty z nich (24%) stwierdził, że do jego warsztatu wciąż przyjeżdżają kierowcy, których samochody bezpośrednio zagrażają zdrowiu i życiu uczestników ruchu.
Wystrzegaj się francuskiego zawieszenia na polskich drogach
Raport zawiera także opinie mechaników na temat najbardziej awaryjnych samochodów. Badanie potwierdziło, że najbardziej awaryjne są modele producentów francuskich (41% odpowiedzi). Obecność marek niemieckich na drugim miejscu (37%) to według mechaników z jednej strony efekt zwiększenia ich awaryjności w porównaniu do modeli z lat 90. i wcześniejszych, ale też duża liczba starszych roczników oraz aut powypadkowych poruszających się po polskich drogach. Jednocześnie najmniej awaryjne okazały się – co nie jest zaskoczeniem – samochody z Japonii oraz Korei Południowej (1%).
Wśród najczęstszych usterek, z jakimi kierowcy zgłaszają się do warsztatów, mechanicy wyróżnili awarie zawieszenia (59% odpowiedzi) oraz tzw. „elektryki” (30%). Jak wskazują eksperci, jest to z jednej strony efekt nadal słabej jakości dróg, a z drugiej coraz większej ilości podzespołów elektrycznych i elektronicznych montowanych w samochodach produkowanych od początku XXI wieku. Na kolejnych miejscach znalazły się awarie układu napędowego (w tym silnika) i karoserii.
– Wyposażanie samochodów z lat 2000 i nowszych w coraz większą ilość elektroniki niestety mści się obecnie, gdy są to już auta używane. Jeśli do faktu, że były to nowe i nie do końca sprawdzone systemy, dodamy jakość polskich dróg i stan aut, jakie czasami przyjeżdżają z Zachodu do Polski, mamy gotową receptę na awaryjny park maszyn. Dodatkowo Polacy wciąż wolą kupować tzw. odpicowane do sprzedaży auta w komisie, niż nabyć auto starsze i może z większym przebiegiem, ale za to w lepszym stanie technicznym. To niestety odbija się na portfelu, niekiedy też na bezpieczeństwie w późniejszym użytkowaniu. A przecież czasem wystarczy pojechać do profesjonalnego warsztatu i sprawdzić, w jakiej naprawdę pojazd jest kondycji i czy nie jest to na przykład „składak”. Poza tym – jak widać po naszym badaniu – słynne passaty czy golfy z końca lat 2000 i młodsze to już nie to samo co niemieckie trwałe i niezawodne volkswageny z wcześniejszych epok – wskazuje Adam Lehnort.
Nowa rzeczywistość gospodarcza odbija się na użytkowaniu aut
Jak dodaje Michał Tochowicz, prezes firmy Moto-Profil, będącej właścicielem sieci ProfiAuto Serwis, trudna sytuacja gospodarcza, związana m.in. z pandemią, inflacją oraz wojną w Ukrainie, zmieniła globalny i polski rynek motoryzacyjny.
– Mniej zasobne portfele kierowców sprawiły, że do kwestii kupna nowego bądź korzystania z używanego pojazdu podchodzimy z większą rozwagą i baczniejszą kalkulacją niż przed kilkoma lub kilkunastoma latami – zaznacza. – Nowe samochody są drogie albo trzeba na nie czekać niekiedy miesiącami. To z kolei przełożyło się na rynek samochodów używanych, których ceny także wystrzeliły. Kierowcy odraczają więc decyzje zakupowe, a w tym czasie reperują to, co mają w garażu. To sytuacja bez precedensu od momentu powstania wolnego rynku sprzedaży i serwisowania samochodów w Polsce. Stąd nasza decyzja o przeprowadzeniu badania wśród mechaników z największej sieci serwisowej w kraju.
Metodologia badania
Badanie prowadzone było w formie ankiety w IV kwartale 2022 r. wśród 162 właścicieli niezależnych serwisów motoryzacyjnych zrzeszonych w sieci ProfiAuto Serwis z całej Polski. Drukowane kwestionariusze wypełniane były bezpośrednio przez właścicieli warsztatów podczas cyklu corocznych konferencji ProfiAuto Serwis, organizowanych dla serwisów z wszystkich województw kraju.
Pełna wersja raportu dostępna jest na stronie profiauto.pl.
Komentarze (0)