Wywiady

ponad rok temu  21.11.2016, ~ Bartłomiej Ryś - ,   Czas czytania 4 minuty

Rau: Do Cadillaca też bym zamontował kamerkę

Emil Rau podczas swojego wystąpienia na Akademii Renowacji w Poznaniu fot. Bartłomiej Ryś

Emil Rau znany również jako „Łowca Fotoradarów” nie tylko walczy z policją, strażą miejską, fotoradarami i ręcznymi miernikami prędkości, ale także zauważa, że nasz kraj przoduje jeżeli chodzi nie o dbanie o bezpieczeństwo, ale „dbanie” o portfele kierowców. To również wielki fan motoryzacji wszelakiej. 

Emil Rau to dziś ekspert jeżeli mowa o pomiarach prędkości i dbanie o bezpieczeństwo na drogach. Obecnie współpracuje ze stacją Polsat, wcześniej miał swój autorski program m.in. w TVN Turbo. Jest człowiekiem niezwykle miłym, pogodnym ale też twardym i zdecydowanym. Kodeks zna prawdopodobnie na pamięć. Twierdzi również, że wideorejestratory to przyszłość.

Pod Pana filmikami można znaleźć komentarze, że namawia Pan do przekraczania prędkości.

Tak mówią Ci, którzy nie rozumieją o co chodzi. Jestem zwolennikiem tego (i wszystko wskazuje na to, że to się wydarzy), że każdy w samochodzie za (powiedzmy) 5 lat będzie miał czarną skrzynkę, znaki będą rejestrowane na bieżąco, tak samo jak tor jazdy. Będzie tak, że nie pojadę, dopóki nie wsadzę gdzieś do czytnika mojego prawa jazdy. Jeżeli minę znak ograniczenia do 70 km/h a jadę 90 km/h, to automatycznie z konta zostaną mi zdjęte pieniądze - to kwestia czasu. W mojej Skodzie mam uruchomione dwie kamery, które są stałymi rejestratorami, są moją czarną skrzynką mojej jazdy. 

Rau dodaje, że jest zwolennikiem tego, aby młody kierowca był świadomy zachowania samochodu na drodze, aby miał możliwość sprawdzenia swoich zdolności np. na torach. 

Pragnę, aby kierowcy wreszcie zdali sobie sprawę, że opony to jedyna rzecz w samochodzie, która łączy ich z nawierzchnią drogi. Obrazek jest zawsze taki sam: nagle popada deszcz i są wypadki. W obrazkach widzimy zmiażdżone auta - a ja chciałbym zobaczyć opony, chciałbym się dowiedzieć, czy ten kierujący miał w swoim aucie układ ABS, ESP.

„Łowca Fotoradarów” tłumaczy, że posiadanie wideorejestratora w samochodzie studzi emocje kierowców.

Ten przypadek z Anglii, kiedy kierowca bawił się telefonem i spowodował wypadek. Ja mam tę samą świadomość, że jeżeli dojdzie do jakiegoś zdarzenia to w ciągu 12 godzin, (bo mam takie rejestratory) to pierwsze co pan prokurator, policjant zrobi to wyciągnie stamtąd kartę i zobaczy, jak ja się zachowywałem. Ja się nauczyłem jazdy z „czarną skrzynką”. Zawsze w głowie pojawia się taki chochlik „a może go wyprzedzę, a może zdążę” i zaraz się pojawia anioł stróż „pamiętaj, nagrywasz!”. Dlatego też nie lubię „fałszywych szeryfów”, którzy nagrywają zdarzenia cudze, ale nie rozliczają siebie i tego, jak sami się zachowują na drodze.

Emil Rau stwierdził, że na drogach rocznie ginie 3600 osób, ale popełnia samobójstwo już 7 tysięcy. Tym samym zaznaczył, że tragedie na drodze są bardziej „spektakularne i medialne”

Osoby, które umierają w związku z rzeczą, nazwijmy to, „medyczną” to nie ląduje wtedy na moim bloku helikopter, nie przyjeżdża 5 wozów strażackich, nie jest zamykane pół miasta - to jest moja, prywatna tragedia.

Nasz rozmówca zwrócił również uwagę na to, że najbezpieczniejsze drogi (autostrady) są u nas zbyt drogie i jest ich zbyt mało. Tym samym zmusza się kierowców do poruszania się bocznymi gdzie czają się fotoradary, odcinkowe pomiary prędkości, policjanci, kontrole. Wszystko służy nie tylko bezpieczeństwu, ale przede wszystkim zasilaniu budżetu państwa

Emil Rau prywatnie

„Łowca…” to również olbrzymi fan motoryzacji zwłaszcza w odsłonie „retro”. Podczas wizyty na „Akademii Renowacji” w Poznaniu streścił krótko swoją przygodę z polskimi zabytkami.

Radość z wejścia do Jelcza, super sprawa, trzeba było nagrać moją minę, osoby, która po 25 czy 30 latach pierwszy raz wchodzi do środka. Ale powiem najlepszy gag z tego Jelcza: chodzi grupa gimnazjalistów wokół niego, siedzą koło silnika, coś sprawdzają a ja do nich: słuchajcie, mam dla Was konkurs. Kto mi powie gdzie jest kierunkowskaz? Zaczynają patrzeć: pod tachograf, pod kierownicę, zaczynają szukać. Pada teza: może wtedy tego kierunkowskazu jeszcze wtedy nie było? Nie, nie, był, był. Nikt nie wpadł na to, gdzie on jest. A ta lodziarka-Żuczek, z chłodnią to tak naprawdę pierwsze auto, jakim kierowałem samodzielnie po otrzymaniu prawa jazdy. On był wtedy pusty, ale nie byłem w stanie jechać nim szybciej, niż 50 km/h, bo ten Żuk jedzie po całej drodze. Kontroli trakcji brak, zbieżność w lesie, opony nawet jak były nowe to wyglądały jak stare. Dramat. Ale to jest taka wycieczka do czasów dzieciństwa. 

Rau sam zastawia się nad zakupem klasyka…

Na takich samochodach trzeba się znać, do nich nie podłączymy komputera, który wyświetli błędy. Dlatego sam się zastanawiam nad czymś takim dla siebie. Nie wiem czy pójść w stronę Cadillaca, Borewicza czy może Nyskę sobie kupić bo pamiętam, że mój tata taką jeździł. 

Gdyby kupił Pan Cadillaca, to zamontował by Pan tam kamerkę?

Ależ oczywiście. Może jakąś taką małą, żeby nie psuła wyglądu, ale w każdym samochodzie muszę ją mieć. W schowku mam nawet taką małą, dyżurną kamerę na potrzeby tego, że czasem jadę nie swoim samochodem.
 

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony