Promocje

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 3 minuty

Regeneracja amortyzatorów
– czy to się jeszcze opłaca? Okazuje się, że tak, ale tylko w niektórych przypadkach. Gdańska firma NAGENGAST od prawie 30 lat zajmuje się regeneracją amortyzatorów różnego typu. Postanowiliśmy ją odwiedzić i podpytać, jak to się ma w praktyce.

W latach 80. i 90. regenerowało się amortyzatory samochodowe do prawie wszystkich pojazdów jeżdżących po polskich drogach, takich jak Fiaty, Polonezy, Zastawy oraz pierwsze pojazdy zachodnie, jak Fordy, VW czy poczciwe Mercedesy W123, tzw. beczki.


- Regenerowało się z jednej podstawowej przyczyny – nowych amortyzatorów po prostu nie było w sprzedaży. Takie były czasy – mówi nam Adrian Nagengast, syn założyciela firmy, Jana Nagengasta. - Z biegiem lat sytuacja zaczęła się stopniowo zmieniać. Amortyzatory do podstawowych samochodów zaczęły się pojawiać w sprzedaży, lecz cały czas były bardzo drogie. Gdańska firma miała wtedy najwięcej pracy, mieliśmy tygodniowe kolejki. Pod koniec lat 90. amortyzatory stały się powszechnie dostępne, a ich ceny stały się przystępne. Pojawiło się dużo zamienników wątpliwej jakości, głównie z Azji, w cenach o połowę niższych niż cena regeneracji.

- W firmie nastał kryzys – mówi Adrian Nagengast. - Regeneracja przestała się opłacać, gdyż łatwiej i szybciej można było kupić i zamontować amortyzatory nowe. Firma musiała się głęboko zastanowić, co robić dalej. Nastąpiła restrukturyzacja, redukcja zatrudnienia, dołożenie nowych usług, jak regeneracja przekładni kierowniczych, sprężyn gazowych, hydrauliki siłowej. Jednak regenerować amortyzatorów nie przestaliśmy. Dostrzegliśmy wtedy, że istnieją samochody z bardzo skomplikowanymi systemami zawieszeń, gdzie amortyzatory do takich samochodów to wydatek nawet 4000 zł za sztukę. Tam amortyzatory to prawdziwe majstersztyki inżynierów, głównie japońskich i niemieckich. Amortyzatory w luksusowych lub sportowych autach posiadają zmienną siłę tłumienia lub zmienny prześwit (lub jedno i drugie naraz). Takie amortyzatory ze zmienną siłą tłumienia występują np. w dużych limuzynach BMW (system nazywa się EDC) czy też w Subaru Forester, gdzie amortyzator sam się podnosi, np. w przypadku załadunku ciężkiego bagażu (amortyzatory mają wbudowaną pompę hydrauliczną, która wymuszona ruchem bujającego się podwozia podczas jazdy wytwarza ciśnienie oleju, które z kolei podnosi i poziomuje nadwozie samochodu). Takie amortyzatory są nierozbieralne, a więc nieprzystosowane do późniejszych napraw. Jednak firma NAGENGAST, inwestując w nowe rozwiązania i wymyślając własne patenty, opracowała technologię regeneracji tych skomplikowanych urządzeń.

- Teraz firma z Gdańska regeneruje głównie tego typu amortyzatory, a dzięki Internetowi i wysokiej jakości usług (gwarancja na regenerację to minimum rok czasu, a na regenerację amortyzatorów motocyklowych firma daje dwa lata gwarancji) firma ma klientów z całej Polski, a nawet z zagranicy – mówi Adrian Nagengast. - Dzięki kryzysowi finansowemu nasi zachodni sąsiedzi zaczęli szukać oszczędności i tym sposobem mamy klientów również zza zachodniej granicy. Musieliśmy zwiększyć zatrudnienie.

Podsumowując, regeneracja amortyzatorów to wciąż opłacalna sprawa, ale – paradoksalnie – dla klientów, którzy jeżdżą drogimi samochodami z zaawansowanymi technologiami, a równocześnie szukających dużych oszczędności w serwisowaniu swojego auta.

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony