Warto wiedzieć

ponad rok temu  28.08.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 3 minuty

Samochody elektryczne? Wrażenia użytkowe i serwisowe #EVwWarsztacie

Fot. Piotr Łukaszewicz

Przez najbliższe dni w portalu warsztat.pl będziemy pisać o samochodach elektrycznych. Czy i jak się psują? Jak je serwisować? Jak przygotować na nie swój warsztat?

W lipcu przyglądaliśmy się natomiast samochodom hybrydowym. TUTAJ znajdziecie informacje o ich (nie)awaryjności oraz o tym, jak rozpocząć ich serwisowanie.

Wracamy do pełnych elektryków, ale na początek aspekty czystko użytkowe. Odebraliśmy w Warszawie na redakcyjne testy elektrycznego Volkswagena e-UPa. To oczywiście mały, miejski samochód. Z malutkim bagażnikiem, bez efektów specjalnych za kierownicą. Z baterią o deklarowanym zasięgu ok. 260 km. My patrzymy jednak na auto głównie przez pryzmat jego napędu. 

Napęd elektryczny sprawia, że pełna moc silnika dostępna jest od razu - nie czekamy na wyższe obroty. Dzięki temu auto rusza bardzo sprawnie i dynamicznie. To może się podobać! I ta cisza, szczególnie w mieście, jest naprawdę przyjemna. Dodatkowo, przynajmniej w Łodzi, można korzystać z buspasów.

Nasze średnie "spalanie" na 120 kilometrowej trasie z Warszawy do Łodzi było niewielkie - to 16,3 kWh na 100 km. Choć jechaliśmy bardzo zachowawczo (max 120 km/h, 1 osoba na pokładzie). Ale to i tak sporo ponad połowa zasięgu baterii, co widać na zdjęciach. Deklarowany zasięg 260 km dotyczy więc raczej tras miejskich, gdzie przy częstym hamowaniu bateria doładowuje się. Trzeba szukać pierwszej stacji ładowania.

16,3 kWh - drogo to czy tanio? To oczywiście zależy od tego, gdzie i jak będziemy "tankować". Są stacje, gdzie za 1 kWh zapłacimy 2 zł, 1 zł, a czasem 0,49 zł. Ale wciąż są też stacje bezpłatne!

Ładowanie? Kiepska baza ładowania to często powtarzany przez przeciwników elektromobilności argument. I rzeczywiście dalszą trasę trzeba planować w szczegółach i odpowiednio wcześniej, by bezpiecznie dojechać z punktu A do punktu B. Spotkany przez nas na jednej ze stacji mieszkaniec Śląska w elektrycznym Nissanie Leaf dziś wyruszył rano z Warszawy, zajechał do Łodzi tylko po to, by naładować samochód i … bezpiecznie dojechać do Częstochowy. Tam kolejny postój, ładowanie i już ostatnia prosta do Katowic. Na każdej ze stacji postój to co najmniej pół godziny. Natomiast w miastach, szczególnie tych dużych, stacji - wydawałoby się - nie brakuje. Ale…Greenway, Orlen, PGE i kilka innych. Podjeżdżamy i ładujemy? Tak łatwo nie jest. Wcześniej ściągamy aplikację, rejestrujemy się. Czasem podpinamy kartę kredytową. Mnóstwo formalności. I dla każdej sieci z osobna trzeba tę drogę przejść.

Punkt ładowania ma dwa stanowiska? W teorii tak, w praktyce dziś musieliśmy czekać, aż pierwszy samochód zakończy ładowanie, by rozpoczęło się ono u nas.

Ale są też takie ciekawe miejsca jak łódzka Manufaktura. Tu bezpłatna stacja, bez aplikacji i rejestracji. Podpinasz się i ładujesz. Chociaż na tej stacji musisz mieć … własny przewód.

Tyle o aspektach użytkowych. W kolejnych dniach będziemy przyglądać się aspektom technicznym i serwisowym. Zaglądajcie do nas.

Czytaj także:
Serwis klimatyzacji w hybrydach i elektrykach
1 walizka z narzędziami, 1 szkolenie i 1 egzamin. I gotowe.
 

Komentarze (2)

dodaj komentarz
  • ~ ekoleaf 2 ponad rok temu Jeżdżę elektrykiem Leafem praca dom, dom zakupy. Nie nastawiam się, że to auto na trasy. Na trasy mam drugie spalinowe. Auto ładuję w domu (wlasna stacja ładowania w tym ta szybkiego), na dachu fotowoltaika, system sprawdza się idealnie. Jazda ekonomiczna i ekologiczna.
    oceń komentarz 0 0 zgłoś do moderacji
  • ~ samochody elektryczne w krakowie i okolicy 1 ponad rok temu Fajnie, że podjęliście temat, a nie tylko o spalinowozach w kółko...
    oceń komentarz 0 0 zgłoś do moderacji
do góry strony