Fakt, że producent akumulatorów dostarcza swoje produkty bezpośrednio do fabryk samochodów, gwarantuje, iż mamy do czynienia ze źródłem energii, które spełniło najwyższe wymogi, potwierdzone w procesie tzw. homologacji. Współczesne ogniwa prądu stałego są bowiem na tyle zaawansowanym produktem, że wymagają wiedzy fachowej, z czego skrzętnie powinien korzystać każdy warsztat samochodowy.
Niestety, ostatnimi czasy warsztaty samochodowe odczuły braki kadrowe wysokiej klasy specjalistów, spowodowane np. emigracją zarobkową. Deficyt elektryków i elektroników wynika też oczywiście z likwidacji szkół zawodowych. Nie jest też tajemnicą, że pokolenie najmłodszych fachowców w naszej branży nie garnie się do nauki u boku swych mistrzów. Młodzież pokłada dziś nadzieje w zasobach Google, więc aplikacje rozwijające umiejętności samokształcenia zawodowego są zewsząd pożądane. Dlatego też wzrasta znaczenie i rola łatwych w obsłudze samouczków wideo, interaktywnych metod uzupełniania wiedzy oraz mobilnych aplikacji na smartfony.
W kontekście tego dodajmy, że firma Johnson Controls wraz z rozwojem rynku obserwowała kilka faz zapotrzebowania na szkolenia w segmencie warsztatów. Jeszcze pod koniec lat 90. ubiegłego wieku panowało przekonanie, że nikt nie potrzebuje szkoleń, bo każdy (mechanik) wszystko wie. W pierwszej dekadzie XXI wieku dało się zauważyć nienotowany dotąd popyt na szkolenia, co można oczywiście wiązać z wkraczaniem w świat motoryzacji akumulatorów dedykowanych systemom start-stop, które wymagają zgoła innego podejścia do zagadnień związanych z diagnozowaniem coraz to bardziej rozbudowanej architektury układu elektrycznego. Odtąd rynek warsztatowy podzielił się na tych, którzy uważają, że wszystko wiedzą, i tych, którzy są świadomi, że potrzebują ustawicznego podnoszenia kompetencji. Ci drudzy poszukują nowatorskich narzędzi, bo też widzą w tym sposób na rozwój swych firm. Zapotrzebowanie na know-how deklarują ostatnio szkoły zawodowe i przyzawodowe punkty mechaniczne, co tylko dowodzi, jak bardzo duży panuje głód wiedzy w dziedzinie umiejętności zarządzania akumulatorami.
Głód wiedzy został w porę zauważony przez wiodących graczy, zwłaszcza w kontekście propozycji anonsowanych przez Johnson Controls – globalnego lidera w dziedzinie technologii i przemysłu, posiadającego ponad 100 lat doświadczenia w produkcji akumulatorów samochodowych marki Varta. Firma dostarcza fachowcom branży warsztatowej rozliczne narzędzia wsparcia, a przede wszystkim know-how. Programy wsparcia realizowane są poprzez szkolenia dla mechaników organizowane przy współpracy z dystrybutorami, podczas których w ramach wizyt i szkoleń doraźnych edukuje się kadry specjalistów. Zadania te coraz mocniej wspierane są przez zdobycze IT, np. filmiki instruktażowe, które podnoszą świadomość samych mechaników, zawracając uwagę, jak ważny jest akumulator w instalacji elektrycznej. Silny przekaz kierowany jest także do użytkowników pojazdów, którym komunikuje się, że w ich samochodach znajduje się część wymagająca regularnego serwisowania.
Mając na uwadze interesy branży warsztatowej, szkolimy jak prawidłowo dobierać akumulator i dlaczego klient powinien polegać w tej materii na wiedzy mechanika. Korespondują w tym zakresie bloki szkoleń poświęcone realizacji kontaktów i rozmów z klientami, co stanowi ważny aspekt budowania wizerunku firm i utrzymywania relacji ze zmotoryzowanymi. Aspekt ów ma szczególne znaczenie w okresie zimowym.
Ładowanie akumulatora zimą
Siarczyste mrozy z początków stycznia br. warto oczywiście potraktować jako sprawdzian dla nie tyle kompetencji, co adekwatnego sprzętu stojącego na straży gotowości akumulatorów. Które ładowarki uznać za pożądane w warsztacie? Specjaliści z Johnson Controls rekomendują dwa typu prostowników.
Pożądany będzie elektroniczny, który doładuje akumulator, wykorzystując różne charakterystyki ładowania w zależności od stanu, w jakim się on znajduje. Często sprzęt taki skrywa także funkcję odsiarczania, podczas realizacji której dobierana jest charakterystyka ładowania wspomagająca regenerację akumulatorów. Ładowarki takie kontrolują także temperaturę podczas ładowania, zapobiegając intensywnemu gazowaniu we wnętrzu akumulatora. W każdej takiej ładowarce (lepszej) jest możliwość wyboru trybu pracy, uwzględniającej technologię, w jakiej wykonany jest akumulator, co dopasowuje pracę ładowarki tak, aby akumulacja ładunku elektrycznego była najbardziej efektywna.
Nie gorszym rozwiązaniem okaże się tradycyjny (konwencjonalny) prostownik, ale tylko taki z regulacją natężenia prądu (A). Zwróćmy uwagę, że gros propozycji rynkowych ma niestety przypisany amperaż (np. 4 A lub 8 A), często bez możliwości jego zmniejszenia. W przypadku tego typu ładowania wymagana jest większa czujność użytkownika, a często po prostu nadzór nad całym procesem. W tego typu ładowarkach rzadko dostępna jest możliwość doboru typu akumulatora do ładowania, co może utrudnić prawidłowe ładowanie niektórych akumulatorów.
Sposób ładowania akumulatora – z pominięciem jego demontażu z pojazdu czy też po wymontowaniu – w największej mierze zależy od zaleceń producenta (pojazdu i prostownika). Poprzestańmy tu tylko na uwadze, że z obecnego punktu widzenia nie ma konieczności demontażu akumulatora z pojazdu celem jego ładowania. Przy okazji rozwiejmy krążące wśród zmotoryzowanych „fakty i mity”. Poniżej garść uwag do najczęściej powtarzanych zaleceń i przewijających się pytań.
Fakty i mity
Akumulator o większej pojemności będzie najlepszym wyborem! Czy aby na pewno? Otóż, w przypadku montażu nowego akumulatora zawsze należy kierować się zaleceniami producenta pojazdu i/lub akumulatora. W większości przypadków możliwy jest montaż akumulatora o większej pojemności, jeżeli oczywiście możliwości alternatora pozwolą na jego poprawną obsługę i zachowanie dodatniego bilansu energetycznego.
Czy można zamontować konwencjonalny/standardowy akumulator do pojazdów z systemem start-stop? Montaż akumulatora konwencjonalnego do pojazdów wyposażonych w system start-stop, gdzie podczas 1 km w mieście występuje średnio około 5-6 uruchomień silnika, spowoduje jego zbyt wczesne zużycie – pierwsze problemy mogą pojawić się już po trzech miesiącach. Odpowiedź brzmi więc: do pojazdów wyposażonych w podstawowe systemy stosujemy akumulatory VARTA Blue Dynamic EFB, a do wyposażonych w zaawansowane stosujemy akumulatory VARTA Silver Dynamic AGM.
Akumulator bezobsługowy nie wymaga obsługi! Wyjaśnijmy. Akumulator bezobsługowy to taki, w którym poziom konsumpcji wody podczas elektrolizy znajduje się na takim poziomie, że przez cały okres jego użytkowania nie ma konieczności jej dolewania – dlatego też takie akumulatory są hermetycznie zamknięte (bez korków). Bezobsługowość osiąga się dzisiaj poprzez zastosowanie wapnia jako dodatku usztywniającego kratkę ołowianą oraz innowacyjne pokrywy labiryntowe.
Do dużych jednostek silnikowych wymagany jest akumulator o bardzo wysokim prądzie rozruchu. Owszem, w przeszłości dominującym kryterium przy wyborze akumulatora był prąd rozruchowy, a nie jego pojemność. Dzisiaj jest odwrotnie. Wraz z rozwojem motoryzacji zmieniły się bowiem układy rozruchowe – konwencjonalne rozruszniki zostały wzbogacone o przekładanie satelitarne, co zdecydowanie zmniejsza opór przy rozruchu i tym samym zapotrzebowanie, np. silnika Diesla na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat zmniejszyło się z około 190 A do 80 A.
Akumulator GEL a AGM – to samo? Otóż nie. To dwie technologie produkcji akumulatorów ze zdecydowanie odmiennym zastosowaniem i nie wiedzieć dlaczego w Polsce klienci nagminnie mylą owe pojęcia. Akumulator GEL to urządzenie, w którym występuje elektrolit z dodatkiem krzemionki, co powoduje jego zgęstnienie – ta technologia nie jest powszechnie wykorzystywana w motoryzacji. Natomiast w akumulatorze AGM elektrolit jest zaabsorbowany przez włókno szklane, co powoduje, że we wnętrzu nie występuje kwas w formie płynnej – nawet po uszkodzeniu mechanicznym takiego akumulatora nie ma możliwości wycieku. Akumulatory wykonane w technologii AGM charakteryzują się znakomitymi parametrami elektrycznymi, w tym niską opornością wewnętrzną i szybką akumulacją energii, dlatego są powszechnie stosowane w pojazdach wyposażonych w zaawansowany system start-stop oraz w samochodach bez takiego systemu, ale z dużą liczbą odbiorników energii elektrycznej.
Pstrykanie światłami to dobry zwyczaj, zanim przekręcimy kluczyk w stacyjce w aucie stojącym na mrozie. W tej kwestii zdania są podzielone – niemniej jednak podczas mrozów i długiego okresu niekorzystania z akumulatora warto w pierwszej kolejności włączyć światła postojowe i odczekać kilka chwil. Następuje wówczas pobór energii, który powoduje wzrost temperatury we wnętrzu akumulatora. Pobudzają się płyty, co w konsekwencji pozwala skorzystać z wyższej mocy akumulatora podczas rozruchu silnika.
Fot. Varta
Komentarze (0)