Diagnostyka

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Skanery w praktyce

Coraz częściej mamy do czynienia z chwilowymi zakłóceniami pracy silnika, niewykrywalnymi przez sterownik silnika. Ogólnie rzecz biorąc, samochód co pewien czas szarpie, przerywa lub nie ma mocy, a w sterowniku nie ma żadnych zarejestrowanych błędów. Bez względu na to czy jest to silnik benzynowy, czy wysokoprężny, jeżeli nie mamy gotowej koncepcji (zazwyczaj na podstawie własnego doświadczenia), musimy długo wpatrywać się w ekran naszego skanera, bo tam między wierszami mamy dużą szansę na znalezienie odpowiedzi. Na pewno skaner i jego możliwości komunikacji z samochodem są bardzo ważne, ale również istotny jest sposób wyświetlania danych na ekranie. Zazwyczaj mamy możliwość przedstawienia danych w postaci tablicy (kilka lub kilkanaście wartości wybranych parametrów) lub wykresu. To w jaki sposób zostaną wyświetlone wartości na ekranie, ma duże znaczenie dla sprawności przeprowadzanej diagnozy. Niech przykładem będzie naprawa Opla z 2004 roku, z silnikiem Z17DTL. Silnik pojazdu “gasł” podczas jazdy, ale bez trudu można go było uruchomić. Czasami wydawało się, że silnik nie osiąga pełnej mocy. Oczywiście, nie było żadnych zarejestrowanych błędów. Do auta zostały podpięte przyrządy diagnostyczne, a wszystkie wtyczki elektryczne i połączenia pneumatyczne gruntownie przejrzane. Znowu okazało się, że wszystko jest w porządku.



Podczas testowania nowego skanera firmy Snap-on Solus Pro zaskoczyła nas możliwość wyświetlania danych na wiele sposobów. Na ekranie możemy mieć dwie, cztery lub osiem danych. Ale najciekawsze jest wyświetlanie danych na wykresie. Przede wszystkim są pokazywane minimalne i maksymalne dane. Producenci skanera poszli dalej, bo mamy możliwość ustawiania ręcznego wartości (może być to maksimum lub minimum), poza którymi skaner przestaje analizować przebieg. Może brzmi to trochę zawile, ale na kolejnych przykładach zostanie to wszystko zobrazowane. W omawianym przypadku zainteresowała nas dosyć szybka zmiana wartości ciśnienia paliwa. Na podstawie wyświetlanych liczb było widać, że żądane ciśnienie jest bardziej stabilne niż rzeczywista wartość. Ale prawdę pokazał dopiero wykres, czyli graficzny sposób przedstawienia wartości liczbowych. Tu wyraźnie było widać dziwne skakanie wykresu. Na skanerze mogliśmy ustawić sobie minimalną i maksymalną wartość ciśnienia. W ten sposób wykres zyskał niejako na czułości i lepszemu zobrazowaniu usterki. Bo właśnie tu była przyczyna nieprawidłowej pracy silnika. Były momenty, że bez żadnej przyczyny krzywa nagle lekko opadała, aby po chwili powrócić na swoje miejsce. Program komputerowy nie rejestrował tego zachwiania jako błędu, ale fachowiec po analizie wykresu mógł postawić śmiało diagnozę, że coś się dzieje z pompą paliwa. Po wyjęciu pompy okazało się, że gumowy przewód łączący pompę z metalową rurką jest popękany. Te chwilowe zachwiania ciśnienia paliwa wpływały tak znacząco, że silnik potrafił zgasnąć. Przykład ten jest jeszcze pod innym względem pouczający. W samochodach benzynowych, gdzie zazwyczaj nie ma pomiaru ciśnienia, jakie wytwarza pompa paliwa, odruchowo wpinamy manometr. Ale w naszym przypadku pojazd jest wyposażony fabrycznie w bardzo dokładny manometr. Mało to, informacje o ciśnieniu są obserwowane i porównywane z wartością zadaną przez sterownik silnika. Dlatego łatwowierni ufają i sami już nie wnikają w dokładną obserwację wartości tych parametrów na skanerze. A to jest błąd. Skaner powinien być wykorzystany w maksymalnym stopniu.



Obserwacja jednego parametru względem drugiego to następny ciekawy temat. Przecież w samochodzie ciągle coś się zmienia, jedna rzecz względem drugiej. I tylko na tej podstawie wysuwamy wnioski co jest uszkodzone. Wydaje się, że diagnosta, który “przelatuje” listę danych w górę i w dół, nie bardzo wie co robi. Na początek naszej diagnozy, oczywiście możemy pobieżnie odczytać wiele danych. Czasami w ten sposób zauważymy usterkę, na przykład silnik jest gorący, a czujnik temperatury wskazuje 20° C. Typowe uszkodzenie, niewykrywalne dla sterownika silnika. Ale przechodząc do głębszej analizy, musimy umieć znaleźć parametr lub kilka parametrów, które niejako zostaną umiejscowione (zakotwiczone) na ekranie. Wtedy inne wartości możemy przesuwać, porównując z tymi zakotwiczonymi. Na przykład, falujące obroty na biegu jałowym. Ustalmy sobie w jednym miejscu prędkość obrotową silnika. A teraz możemy zobaczyć, co pokazuje czujnik obciążenia (przepływomierz, czujnik ciśnienia w kolektorze dolotowym powietrza lub potencjometr przepustnicy). Inne ciekawe dane to położenie pedału gazu i podgląd czy sterownik wykrywa bieg jałowy. Doświadczenie z zaworami EGR też każe nam sprawdzić, w jakim położeniu zatrzyma się pedał gazu na biegu jałowym. To tylko niektóre wskazówki do analizy niestabilności biegu jałowego przy pomocy skanera. Trudniejsza sprawa to usterka występująca tylko podczas jazdy. Jeżeli nasze doświadczenie nam nic nie podpowiada, to powinniśmy przejechać się samochodem ze skanerem na kolanach. Jednak nie zawsze zauważymy zmianę kilku wartości w trzęsącym się samochodzie. O wiele wygodniejsza jest funkcja zapamiętywania danych. To taki nagrany film z wieloma danymi, które potem możemy sobie odtworzyć w spokoju. Trudno jest nagrać całą próbną jazdę, a potem wszystko analizować. Dlatego skanery są wyposażone w przycisk nazywany “Snapshot”. W momencie kiedy dana usterka zaczyna się pojawiać, naciskamy przycisk i zaczynamy nagrywać. Ale któż z nas by nie chciał takiego urządzenia, które samo by wiedziało od kiedy należy nagrywać. Solus Pro ma taką ciekawostkę. Możemy wybrać sobie wartość dowolnego parametru, po przekroczeniu której skaner zbiera i zapisuje dane. Na przykład, szarpanie samochodem podczas zmiany biegów. Wpisujemy wartość 400 obrotów na minutę jako granicę, od której skaner włącza nagrywanie filmu. Późniejsza analiza może pokazać nam na przykład nieprawidłową wartość potencjometru pedału przyspieszenia albo potencjometru przepustnicy. W Solusie Pro odczytujemy nie tylko zebrane dane z tego jednego momentu, ale także tuż przed zdarzeniem i po tym momencie. Zapisane cenne informacje możemy zachować w skanerze, wydrukować, a najlepiej przegrać je do komputera. Prowadzenie takich zbiorów na pewno przyda się w przyszłości, jak zapomnimy o konkretnym przypadku. A zresztą sam fakt zapisywania i gromadzenia zmusza nas do kilkakrotnego obserwowania wartości parametrów, co przecież jest dla nas samych bezcenną nauką.

Stanisław Mikołaj Słupski
B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony