Zbliżający się Sylwester i Nowy Rok z pewnością nie będą szczęśliwe dla osób sprzedających w „szarej strefie” towary i usługi za pośrednictwem platform internetowych. Od stycznia platformy te mają bowiem obowiązek przekazywania urzędom skarbowym szczegółowych danych o transakcjach i użytkownikach, którzy ich dokonują. Jeśli sprzedający uzyskuje przychody 3225 złotych miesięcznie, musi zarejestrować działalność.
Koniec „szarej strefy” w sprzedaży towarów i usług w Internecie wydaje się bliski. Pierwsze raporty mają dotyczyć całego roku 2023 i 2024. To skutek wejścia w życie nowych przepisów dotyczących raportowania handlu oraz najmu przez Internet, wdrażających tzw. dyrektywę DAC7. Dyrektywa UE 2021/514 w sprawie współpracy administracyjnej w dziedzinie opodatkowania (DAC7) wprowadziła od 1 stycznia 2023 r. nowe zasady przejrzystości podatkowej transakcji na platformach cyfrowych.
- Urzędy skarbowe dostaną w ten sposób cenne źródło informacji o podatnikach i dokonywanych przez nich rozliczeniach podatkowych. Nieformalnym przedsiębiorcom, w tym także młodzieży i aktywnym rodzicom chcącym w ten sposób „podreperować” budżet domowy, mogą grozić surowe sankcje, w tym egzekucja skarbowa i zajęcia kont bankowych - ostrzega Mec. Natalia Stanowska - Potoczny, Partner kancelarii Causa Finita Szczepanek i Wspólnicy Spółka Komandytowa.
Za złamanie tych przepisów grożą kary i grzywny.
Regulacje sprzedaży na platformach internetowych
- Jeżeli tacy sprzedający lub usługodawcy prowadzą działalność w sposób zorganizowany i ciągły, a osiągane przychody przekraczają 3 225 zł miesięcznie, wówczas zgodnie z prawem powinni się zarejestrować i – co za tym idzie - odprowadzić należne podatki i składki na ZUS. W praktyce jednak wiele osób działających na platformach nie rejestrowało się. Zakładały, że urzędy skarbowe nie będą zawracać sobie głowy śledzeniem milionów aukcji czy ogłoszeń i wiązaniem ich z konkretnymi podmiotami. Osób takich może być setki tysięcy co oznacza, że problem może dotknąć wielu polskich rodzin - komentuje Mec. Natalia Stanowska.
Dane przekazane Urzędom Skarbowym
Wkrótce portale te przekażą urzędom skarbowym ich imiona i nazwiska, adresy, numery identyfikacyjne, numery rachunków bankowych oraz szczegóły dotyczące zawieranych transakcji. Airbnb i Booking przekażą ponadto fiskusowi numery ksiąg wieczystych wynajmowanych nieruchomości oraz liczbę dni, przez które obiekty były udostępniane. Sprzedawcy i usługodawcy będą więc wkrótce na przysłowiowym „widelcu”. Nieobjęci obowiązkiem raportowanie będą tylko ci, którzy w danym roku kalendarzowym dokonali na platformie mniej niż 30 transakcji sprzedaży, zaś łączne wynagrodzenie, które jest im należne z tego tytułu nie przekroczyło kwoty 2 000 euro.
- W konsekwencji przyjęcia nowych przepisów, „nieformalnych” przedsiębiorców czeka cała masa problemów. Jeżeli na podstawie otrzymanych informacji urzędy skarbowe dojdą do wniosku, że prowadzili oni działalność w sposób zorganizowany i ciągły, jednakże bez wymaganej prawem rejestracji, zostaną wobec nich wszczęte postępowania podatkowe. Będą musieli zapłacić cały zaległy podatek dochodowy wraz z odsetkami. - komentuje Mec. Natalia Stanowska.
Do tego dochodzi zaległy podatek VAT w przypadku tych osób, które prowadzą działalność nie kwalifikującą się do zwolnienia podmiotowego z tego podatku (m.in. sprzedaż części i akcesoriów do pojazdów samochodowych i motocykli, preparatów kosmetycznych, komputerów, wyrobów elektronicznych i optycznych, maszyn i urządzeń, etc.). Co więcej, w związku z uznaniem ich za przedsiębiorców, pojawi się konieczność zgłoszenia do ZUS i uiszczenia zaległych składek wraz z odsetkami.
Zaległe podatki, składki ZUS, egzekucja skarbowa…
Koszty mogą okazać się astronomiczne. Sam podatek dochodowy od sprzedaży na kwotę 10 000 złotych miesięcznie może na zasadach ogólnych wynieść nawet 23 000 złotych rocznie. Ewentualny VAT to kolejne 27 600 złotych plus 30% specjalnej sankcji. Do tego zaległy ZUS.
Pomimo, że nowe przepisy ewidentnie biorą „nieformalnych” przedsiębiorców przez zaskoczenie, przewidziano w nich procedurę informowania ich przez platformę, jakie dane przekazano administracji skarbowej. Niefortunni podatnicy będą mieć zatem trochę czasu na przygotowanie argumentów na swoją obronę. To, że urzędy skarbowe będą wszczynać postępowania podatkowe, jest prawie pewne.
- Trudno jest jednak przewidzieć, kiedy przeciętny Kowalski, handlujący bez rejestracji na Allegro, może spodziewać się kontroli. Zależy to od tego, w stosunku do ilu handlujących zajdą podstawy do wszczynania postępowań i ilu urzędników administracja skarbowa może delegować do tego zadania. Argumenty, jakie mogą podnieść handlujący mogą być różnorakie. Można na przykład wykazywać, że transakcje nie miały charakteru zorganizowanego ani ciągłego, że sprzedawane przedmioty nie zostały nabyte z zamiarem ich późniejszej odsprzedaży albo że były używane. Niewątpliwie na tym etapie należy skonsultować się z prawnikiem. „Jeżeli bowiem wyjaśnienia podatnika nie przekonają urzędników, wydana zostanie decyzja podatkowa która – gdy stanie się ostateczna albo zostanie jej nadany rygor natychmiastowej wykonalności – spowoduje egzekucję skarbową, zajęcie kont i inne uciążliwe konsekwencje podsumowuje ekspertka.
Fot. KE
Komentarze (0)