Obecna stawka za badania techniczne pojazdów obowiązuje od 2004 roku. Przedstawiciele branży motoryzacyjnej podejmowali w tym czasie wiele działań, które miały pokazać problemy z tym związane. Zwłaszcza te dotykające diagnostów samochodowych, którzy wykonują więcej czynności po cenach sprzed 20 lat, gdy sytuacja gospodarcza była zupełnie inna. Zamrożona stawka to problem dla całej branży motoryzacyjnej, ale i bezpieczeństwa na naszych drogach.
Od dwóch dekad opłata za obowiązkowe badanie techniczne samochodu osobowego nie drgnęła i wynosi 98 zł. Jest to jedna z opłat, które najwytrwalej bronią się przed podwyżkami. SKP działają na granicy rentowności i grozi nam, że niedługo nie będzie miał kto badać stanu technicznego samochodów – alarmuje Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów, której wtóruje szereg innych organizacji branżowych. Sytuacja jest na tyle poważna, że doszło już do protestów i zamykania stacji w określonych dniach. Branża wystosowała szereg apeli, odbyło się wiele spotkań i dyskusji. Wszystko po to, by zwrócić uwagę rządzącym, że problem jest palący. Rządzący do tej pory wydawali się w tej sprawie nieugięci, chcąc zapewne oszczędzić Polakom dodatkowych podwyżek. Branża wskazuje jednak, że będzie to miało negatywne konsekwencje nie tylko dla stacji kontroli pojazdów, ale i bezpieczeństwa na drogach.
W ostatnim czasie senacka Komisja Infrastruktury zaapelowała do Ministerstwa Infrastruktury o pilne zmiany tego stanu. Ministerstwo na razie jest jednak nieugięte. Trwają analizy, a branża śle kolejne apele. W mediach zaś pojawiają się zmyślone informacje o zmianach, które są dementowane przez ministerstwo.
– Jak mantrę powtarzamy, że badania techniczne muszą skutecznie eliminować z dróg niesprawne pojazdy, które powinny zostać ponownie dopuszczone do ruchu dopiero po usunięciu usterek – mówi Tomasz Bęben, prezes zarządu Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM). – Kontrola stanu technicznego pojazdów jest ważna dla całego społeczeństwa, bo przecież wszyscy jesteśmy uczestnikami ruchu drogowego. SKP nie mogą więc być zmuszone do działania na granicy rentowności lub wręcz wykonywania badań poniżej kosztów, kompensując sobie te braki wykonywaniem innej – dochodowej działalności. Mówiąc kolokwialnie – nie mogą dokładać do interesu. Opłata w dotychczas obowiązującej wysokości to poważne zagrożenie dla rzetelności wykonywanych badań. Diagności przymykają oczy na wiele usterek, aby tylko klient wrócił do nich po raz kolejny. Tworzą się więc patologie, co nie powinno mieć miejsca. Urealnienie wysokości opłaty za badanie jest niezbędne i leży w interesie wszystkich, dlatego SDCM wspólnie z PISKP i kilkoma innymi organizacjami, jak STM czy Dekra, od dawna zabiega o zmiany w tym zakresie. Ostatni apel złożony w MI w drugiej połowie czerwca po raz kolejny przypomina, że od 20 lat inflacja liczona narastająco przekroczyła 80%, a wysokość minimalnego wynagrodzenia za pracę wzrosła o ponad 500%.
Omawiane zmiany sytuacji gospodarczej w kraju nie omijają diagnostów. Niestety do tej pory ich apele i protesty nie przyniosły efektów. Co więcej, w tym tygodniu pojawiły się doniesienia medialne sugerujące, że zapadła decyzja o zmianach, a nowa stawka będzie wynosiła ponad 400 zł. W związku z tym Ministerstwo Infrastruktury zdecydowało się zdementować plotki w specjalnym komunikacje widniejącym na stronie internetowej, który prezentujemy: „W związku z pojawiającymi się w mediach nieprawdziwymi informacjami o wzroście opłat za badania techniczne pojazdów, Ministerstwo Infrastruktury informuje, że nie będzie podwyżek opłat od 1 lipca 2024 r. Nie zostały też rozpoczęte prace legislacyjne nad zmianą przepisów regulujących wysokość stawek opłata za badania techniczne. Nieprawdziwa jest również informacja o uzależnieniu wysokości opłat za badania techniczne pojazdów od wynagrodzenia minimalnego oraz podawana przez media kwota”.
Niestety nie jest to informacja, jakiej oczekiwaliby przedstawiciele branży i której spodziewaliby się kierowcy. Wszyscy zdziwieni są tym, że przy drastycznej zmianie kosztów ta jedna opłata jest tak pewna jak przysłowiowe śmierć i podatki.
– Mamy nadzieję, że pomimo jasnego komunikatu w ministerstwie trwają analizy i prace, które nie mając jeszcze charakteru trwającego procesu legislacyjnego, rozwiązałyby palący problem diagnostów i całej branży motoryzacyjnej, a przy okazji poprawiłyby stan bezpieczeństwa na naszych drogach, ale i budżet państwa – dodaje Tomasz Bęben.
Komentarze (0)