Rozwój oprogramowania użytkowego nie omija również samochodów. Nawigacja staje się standardowym wyposażeniem wielu modeli. Kupujący domagają się jednak, aby możliwości, które daje im smartfon, zostały zastosowane w samochodach. Ten trend starają się wykorzystać zarówno producenci pojazdów, jak i giganci oprogramowania.
Smartfon na kółkach
7 lutego br. niemiecki dziennik ekonomiczny „Handlesblatt” opublikował artykuł autorstwa Felixa Holtermanna, Franza Hubika, Lazara Backovica i Stephana Scheuera pod tytułem Jak gigant oprogramowania chce podbić rynek samochodowy za pomocą Androida. Poniżej publikujemy omówienie tego ciekawego materiału.
Na styczniowych targach CES (Consumer Electronic Show) w Las Vegas, które są najważniejszym wydarzeniem dla producentów elektroniki użytkowej, zostały wyznaczone nowe trendy biznesowe. Stoisko największego na świecie operatora wyszukiwarki Google zostało zdominowane przez BMW i7 oraz Volvo EX90. Oba pojazdy wyposażono w najnowsze oprogramowanie firmy Mountain View. BMW pokazało najnowszą wersję Android Auto, czyli systemu, dzięki któremu treści ze smartfonów z systemem operacyjnym Google Android mogą być odzwierciedlone na ekranach w pojeździe. W volvo system Google był zastosowany nawet jako system operacyjny.
Autorzy artykułu uważają, że jest to związane z transformacją, jaką przechodzi rynek samochodowy w zakresie oprogramowania pojazdów. Producenci samochodów liczą na nowe źródła przychodów z usług związanych z samochodami, takich jak np. usługi lokalizacyjne. Dla przykładu producent samochodów Stellantis (francusko-włosko-amerykański koncern motoryzacyjny powstały
w 2021 roku w wyniku fuzji włosko-amerykańskiej spółki Fiat Chrysler Automobiles z francuską Groupe PSA) wyznaczył sobie cel osiągnięcia do 2030 r. przychodów w wysokości 20 miliardów dolarów z tytułu tego typu usług.
Najważniejszym graczem oferującym oprogramowanie dla samochodów jest Google, które zbudowało już system z milionami aplikacji na smartfony. Dzięki temu łatwo jest mu przekonać programistów do oferowania swoich programów również w samochodach. Jednak niezależni obserwatorzy ostrzegają przed uzależnieniem producentów samochodów od technologicznego giganta. Wynika to z tego, że firmy samochodowe, które zrzekły się władzy nad interfejsem użytkownika na rzecz Google, tracą nad nim kontrolę. Z drugiej strony firmy samochodowe nie mają innego wyjścia, jak tylko współpracować z gigantami technologicznymi. Wynika to z tego, że kierowcy i pasażerowie także w samochodach oczekują dostępu do informacji i rozrywki w sposób tak prosty jak w smartfonach. Google wypracowało sobie przewagę startową dzięki systemowi AndroidAutomotive OS, w skrócie AAOS, który już wkrótce może stać się preferowanym systemem operacyjnym wszystkich nowych samochodowych systemów informacyjno-rozrywkowych. Ekonomiczna opłacalność AAOS i ponad dziesięcioletnie doświadczenie w przemyśle motoryzacyjnym są powodem powszechnej akceptacji tego systemu.Specjaliści uważają, że Google próbuje przenieść sposób sprzedaży ze smartfonów do branży samochodowej. Z AAOS dostarcza system operacyjny, który może służyć nie tylko do sterowania programami rozrywkowymi w samochodzie. Oprogramowanie ma potencjał, aby stać się systemem operacyjnym dla całego pojazdu. Dzieje się tak mimo tego, że AAOS nie obejmuje wszystkich obszarów wykorzystania elektroniki w pojeździe. Produkt Google nie współpracuje na przykład z systemem wspomagania kierowcy. Program jest oczywiście cały czas rozbudowywany. Dodatkowo Google oferuje producentom samochodów wersję open-source. Może być ona dowolnie modyfikowana przez producentów samochodu. Jednak w takiej sytuacji ich zależność od Google wzrasta. Wynika to z tego, że powstały w ten sposób program jest mieszanką Androida i własnego kodu, co w efekcie końcowym tworzy produkt bardziej złożony. Jego dalsze rozwijanie wymaga większego wysiłku i jest obarczone większą podatnością na błędy.
System AAOS chce wprowadzić do swoich pojazdów koncern BMW. Bawarczycy zamierzają jednak zachować niezależność w kwestiach ważnych ze względu na bezpieczeństwo. Podkreślają, że w obszarach, które muszą pracować w czasie rzeczywistym, nie może dojść do żadnego opóźnienia lub błędu, dlatego chcą mieć kontrolę nad tą częścią oprogramowania.
Zredagował: Sławomir Kocznur
Pytania i uwagi: sekretariat@stm.org.pl
Komentarze (0)