Pomoc drogowa

ponad rok temu  12.08.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

Targi IFBA 2013

– co roku nowości. Co roku w Kassel (Niemcy) spotykają się producenci oraz użytkownicy pojazdów pomocy drogowej. Międzynarodowe Targi Ratownictwa Drogowego i Holowania (Internationale Fachausstellung Bergen und Abschleppen – IFBA) to największe wydarzenie tego typu na naszym kontynencie.

To właśnie w Niemczech koncentruje się ruch tranzytowy. Kongestia jest przyczyną wielu wypadków drogowych, te zaś wymagają profesjonalnego sprzętu i usług. Godne pozazdroszczenia zasady panujące w środowisku niemieckich pomocy drogowych stanowią wzór do naśladowania w innych krajach. System, jakość i stawki powodują, że Niemcy kupują dobry sprzęt, a producenci z całej UE chętnie im go oferują. Targi IFBA upłynęły pod znakiem dwóch trendów – wykorzystywania pojazdów typu pick-up pod zabudowy pojazdów pomocy drogowych oraz usuwania oleju z nawierzchni drogowych. Pierwsza tendencja od pewnego czasu utrzymuje się w całej Europie i szybko nie minie. Pick-upy są wdzięcznym materiałem do wielu zastosowań i są tanie. Ramowa konstrukcja i solidne silniki Diesla wprost zachęcają do cięższych zastosowań niż tylko transport sałaty od rolnika. W Kassel, poza klasycznymi zastosowaniami jako pojazdów do ewakuacji źle zaparkowanych samochodów, można było zobaczyć także wersje do udzielania pomocy na drodze oraz ciągnik siodłowy z naczepą-lawetą. Niemal wszystkie zabudowy z podnośnikiem okularowym na pick-upach posiadały podwójne kabiny. W przeciwieństwie do pojazdów usuwających zawalidrogi ich rolą jest szybkie i tanie udzielenie pomocy na drodze, a gdy jest to niemożliwe – odholowanie. Cztery miejsca pasażerskie są wówczas jak znalazł.

Pomysł na tego typu rozwiązania nie jest nowy, ale dopiero od około 10 lat produkowane są pick-upy o sensownych parametrach. Przykładem była zabudowa o udźwigu 1200-1700 kg, pozwalająca holować nawet duże pojazdy terenowe czy dostawcze. Z reguły zabudowy zawierały także miejsce na drobny sprzęt naprawczy – w czasach, gdy większość awarii ma charakter elektroniczno-automatyczny, nie trzeba wozić wszystkiego. Korzyść z posiadania takiego auta serwisowego to niższe koszty zakupu, eksploatacji, kierowcy (kategoria B+E) oraz zaoszczędzony czas, gdy na miejscu awarii zapada decyzja o odholowaniu – nie trzeba wzywać lawety. Zabudowy tego typu udają się na wszystkich współcześnie dostępnych pick-upach. Na podwozie Forda Rangera firma TBZ zamocowała siodło i połączyła je z naczepą. W efekcie pojazd spełniający wymagania kategorii B+E posiada aż 3000 kg ładowności. Tego typu wynik na podwoziu ciężarówki musiałby wymagać zatrudnienia kierowcy z kategorią C. Nie chodzi tu o brak kierowców lub dużą rozbieżność w zarobkach, ale o łatwiejsze życie użytkownika samochodu dostawczego z przyczepą. Z reguły jest on w pierwszej kolejności serwisantem, a w drugiej kierowcą. Dla duńskiego stowarzyszenia kierowców (FDM) w firmie OMARS na Iveco Daliy 70C17 zbudowano kolejny interesujący „kombajn”. W potężnym, liczącym kilkanaście metrów sześciennych furgonie zamontowano kompletne wyposażenie warsztatowe. Korzystając z dużej ładowności, „nie szczypano” się z masą wyposażenia. Ponadto dzięki solidnemu mostowi napędowemu możliwe było zastosowanie podnośnika okularowego („widelca”) o nośności i uciągu 3 ton, czyli nawet lekką ciężarówkę lub busa.


Jednym z najbardziej obleganych pojazdów był produkt Bro Bärgningsbyggen AB – Brostarke Basic. Model zachwycał licznymi detalami oddającymi ducha szwedzkiej dbałości o zdrowie i bezpieczeństwo. Dla przykładu, aby ułatwić pracę obsłudze, zastosowano hydraulicznie wysuwane i opuszczane na zewnątrz szafy narzędziowe, z reguły zapełnione ciężkimi narzędziami. Brostarke Basic posiada udźwig ramienia rzędu 20 ton na wysokość do 5 metrów. Masa samej zabudowy wynosi 7,5 tony. Wykonano ją ze stali o wysokim współczynniku na rozciąganie (Re 640-700 mm2). Zastosowano wciągarkę Sepson H300G, posiadającą przekładnię hydrauliczną i regulację prędkości pracy. Wciągarka pracuje w zakresie 3-13 m/min. Długość liny to aż 40 metrów, a jej grubość – 26 mm. Druga wciągarka Sepson H100PF także posiada zwój 40 metrów liny (grubość 22 mm), ale mniejszą prędkość pracy (6-9 m/min.) oraz uciąg (10 ton) i jest stosowana do lżejszych zadań. Instalacją hydrauliczną steruje układ firmy Danfoss, wersja PVG 32. Układ elektryczny zawiera przetwornik napięcia (12/24 V) oraz kable rozruchowe o długości do 7 metrów, tak więc można z jednego miejsca „odpalić” zimą nawet kilka ciężarówek lub autobusów, np. w zajezdni autobusowej.
Na stoisku firmy OMARS wyróżniał się Low Line 14 T + Forca 10TV. Pojazd to połączenie ciężkiego holownika z autolawetą. Powierzchnia lawety jest składana w trzech częściach, a najazdy blokowane na czas transportu w pozycji pionowej. W ten sposób zwis tylny ulega skróceniu o jakieś 2 metry, a przez to skraca się ramię, a wzrasta udźwig. Pojazdy o małym kącie natarcia załadowuje się na platformę za pomocą trzyczęściowych najazdów. Ruchy przednią i tylną częścią platformy pozwalają poziomować przewożony pojazd.

Największym produktem firmy OMARS był 100TR z rotatorem, czyli holownik z obrotowym ramieniem podnośnika. Rotator eliminuje żuraw hydrauliczny lub dźwig na miejscu wypadku. Uzyskano oszczędność na masie własnej i pieniądzach, a zyskano na możliwościach. W ciężkich holownikach żurawie pełnią niezwykle często rolę pomocniczą. Powodem jest ich lokalizacja na ramie. Z jednej strony, znajdując się za kabiną, ulokowane są w najlepszym pod względem środka ciężkości miejscu. Z drugiej strony ich obszar operacyjny ogranicza się do obu boków, ewentualnie przodu pojazdu. Długa część pojazdu za żurawiem powoduje, że z tyłu nad „widelcem” ma on najmniejszy udźwig. Trudno więc wykorzystać jego potencjał. Rotator nie ma takich ograniczeń i niemal w każdej pozycji zachowuje maksymalny udźwig. Nogi podporowe wysuwane są zawiasowo na boki. Taka forma nóg podporowych umożliwia zastosowanie dłuższych ramion nóg, a przez to większej powierzchni podstawy. Nogi oprócz obrotu są teleskopowo rozsuwane. W czasie akcji, np. podnoszenia z rowu ciężarówki, rotator pozwala zająć tylko jeden, maksymalnie dwa pasy ruchu. Pojazdy z klasycznym ramieniem z tyłu muszą wówczas stanąć w poprzek drogi, czyli całkowicie zamknąć przejazd. Na węższych drogach bywa to utrudnione ze względu na długość holownika.

Bardzo liczną reprezentacją były urządzenia do usuwania olejów z nawierzchni dróg. W Niemczech za tę czynność odpowiedzialne są pomoce drogowe. Specjalnie dla nich kilka firm oferuje mobilne stacje usuwania olejów. Firma Brechtel pokazała zabudowany na podwoziu Unimoga U20 pojazd „Four in One”. Wyposażono go w zbiornik wody czystej (2700 l) i na zanieczyszczoną (3000 l) oraz 120-litrowy pojemnik na detergent. W połączeniu z agregatem parowym oraz zespołem szczotek jest on w stanie usunąć nawet największe wycieki i na dodatek szybko, gdyż w ciągu minuty czyści do 13 m2 nawierzchni.

Na targach licznie wystawiali się także producenci oznakowania drogowego, odzieży roboczej, ubezpieczyciele, wypożyczalnie aut zastępczych. Odbywały się także liczne pokazy dynamiczne, np. stawianie na koła wywróconej przyczepy czy usuwanie źle zaparkowanego pojazdu. Na targi przybyły całe rodziny – w Niemczech i w Polsce biznesem zajmują się najczęściej rodzinne przedsiębiorstwa. Ciekawostką był fakt, że w przeciwieństwie do polskich imprez targowych wszyscy oficjalnie podawali ceny swoich produktów. Widać na tamtejszym rynku nie trzeba się bać, że konkurencja zaoferuje niższą cenę, bo liczy się jakość i niezawodność.

Grzegorz Teperek

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony