Wydarzenia

ponad rok temu  26.05.2014, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Tendencje w branży – TTM 2014 dla pojazdów użytkowych

Firmy transportowe to łakomy kąsek dla serwisów. Dlaczego? Istnieją dwa zasadnicze powody tego stanu.

Po pierwsze, pojazdy użytkowe to narzędzia pracy – ich rolą jest zarabiać. W związku z tym użytkownicy ciężarówek, autobusów i samochodów dostawczych znacznie częściej są skłonni wydać pieniądze na niezbędną naprawę. W przeciwnym razie mogą dużo stracić, np. nie dowożąc ładunku na czas. Po drugie, wielkość pojazdów użytkowych wymaga znacznie większych ilości i rozmiarów środków eksploatacyjnych, co automatycznie przekłada się na ilość pieniędzy zostawioną w serwisie czy hurtowni części zamiennych.


Jednak żeby nie było za różowo – w tej dziedzinie liczy się jeszcze wyższy profesjonalizm niż w warsztacie aut osobowych. To także wynika z faktu, że naprawa w takim miejscu dotyczy kosztownego narzędzia pracy, jakim jest pojazd użytkowy. Podobną świadomość odpowiedzialności dało się wyczuć w trakcie tegorocznych Targów Techniki Motoryzacyjnej w Poznaniu, gdzie wystawili się przedstawiciele producentów, importerzy i usługodawcy związani z pojazdami ciężarowymi. Jakie tendencje można było zauważyć w branży?

Pierwszym zjawiskiem, jakie silnie dało się odczuć na targach, była daleko posunięta możliwość rozbudowy istniejącego sprzętu warsztatowego. Od dłuższego czasu widać, że producenci wyposażenia serwisów starają się, aby oferowane urządzenia nie stały się bezużyteczne na skutek postępu technicznego. Nie zawsze jest to łatwe, gdyż rozwój cyfryzacji jest szybszy niż motoryzacji. Dlatego cieszy fakt, że obecnie oferowane wyposażenie ma bufor na ewentualną rozbudowę. Takie „klocki Lego” to nie tylko ukłon w stronę serwisów, ale i gwarancja ich lojalności. Jeżeli można z czasem udoskonalić posiadane narzędzia poprzez ich modernizację, a nie poprzez wymianę na zupełnie nowe, to łatwiej nawiązać dłuższą i satysfakcjonującą współpracę w relacji serwis-dostawca wyposażenia. Nie ma się też co oszukiwać, że głównym czynnikiem są tu pieniądze. Na przykład na stoisku firmy Josam Polska Sp. z o.o. pokazano najnowszą wersję urządzenia Josam Laser, którą można rozbudować do poziomu wersji Truck Aligner 180. W miejscu „analogowego” systemu pomiaru prostowanej ramy pojawił się system cyfrowy. Obydwa systemy mają swoje zalety i wady, ale ich symbioza to najlepsze rozwiązanie.

Z kolei firma Kamar prezentowała tendencje w oświetleniu ostrzegawczym pojazdów użytkowych. Okazuje się, że największą grupą klientów są rolnicy. W ostatnich latach zakupili oni sporo nowego sprzętu (dzięki dotacjom unijnym), a ten już fabrycznie wyposażony był w oświetlenie ostrzegawcze. Na skutek prac polowych część tzw. kogutów ulega naturalnemu zniszczeniu, ale nowe pokolenie polskich farmerów nie godzi się z taką sytuacją i z chęcią sięga po nowe lampy. Chociaż w tej materii silną grupę produktów stanowią wyroby „made in China”, to aby nie utracić gwarancji na nowy ciągnik rolniczy albo by nie dostać mandatu za nieoświetloną maszynę, farmerzy sięgają po dobrej jakości produkty oferowane przez Kamar.
Od pewnego czasu transportowców zachęca się do korzystania z odseparowanych, pojedynczych lamp tylnych do ciężarówek i naczep. W razie kolizji są one tańsze w zakupie – wymienia się np. tylko lampę kierunkowskazu, a nie cały zespół. Czy taka tendencja przyjmuje się na rynku? Zdaniem Andrzeja Grzywacza z firmy Kamar przewoźnikom zależy także na wyglądzie swoich pojazdów. Nowoczesna, estetyczna lampa sugeruje, że taka jest np. naczepa. A nowa naczepa to lekka naczepa, czyli bardziej wydajna w transporcie. W branży, w której poziom usług jest mocno wyrównany, rywalizacja zaczyna przenosić się na nowe obszary: jakość środków transportu i design. A sprzyjają temu nowoczesne lampy zespolone.
Nowoczesny transport nie może obejść się bez równie nowoczesnego serwisu. Czasy młotka i klucza francuskiego oczywiście nadal trwają, ale poziom elektronizacji pojazdów ciężarowych oraz wzrastające oczekiwania – zwłaszcza dyspozycyjności – serwisów nie pozwalają na stagnację. Kto chce w tej branży działać, musi wykazać się dużą elastycznością i zaangażowaniem. W czasach, gdy informacja jest największym dobrem, a elektronika największym przekleństwem, liczy się sprawny akumulator w samochodzie. Pochodząca z Brwinowa firma Stef-Pol zaprezentowała zwiedzającym nowość w postaci testera akumulatorów EST-860.

Tester ten przeznaczony jest do pomiaru akumulatorów kwasowych o napięciu 6 V/12 V oraz pojemności od 30 do 250 Ah. Umożliwia on pomiar napięcia spoczynkowego oraz napięcia pod obciążeniem, pomiary są zbliżone do pomiarów przy rozruchu silnika. Przyrząd umożliwia obciążenie akumulatora prądem 200 lub 400 A przy czasie pomiaru rzędu 10 sekund. Tester ma dodatkową funkcję pomiaru prądu od 2 mA do 25 A, przy której można sprawdzić przepływ prądu przez wszystkie odbiorniki w pojeździe oraz skontrolować, który odbiornik pobiera zbyt duży prąd lub czy jest upływ prądu przy wyłączonych odbiornikach. Z jakiej przyczyny takie urządzenie przydaje się elektrykowi samochodowemu, nie trzeba tłumaczyć, ale warto podkreślić, dlaczego warto powiększyć półkę z narzędziami o taki sprzęt. Floty firm czy to pojazdów dostawczych, czy osobowych (np. dla przedstawicieli handlowych) coraz częściej korzystają z weekendowych inspekcji – sprawdzane są opony, olej oraz… stan akumulatorów. Tego typu inspekcje mają coraz większe znaczenie, a rozproszona po całym kraju flota wymaga tego typu opieki licznych serwisów – nie zawsze autoryzowanych dealerów, a coraz częściej niezrzeszonych serwisów. Dysponując takim sprzętem, serwisant-elektryk mógłby z łatwością świadczyć tego typu usługi, które wbrew pozorom wcale nie są mało płatne.
Pojazdy użytkowe to wdzięczna grupa klientów. Jak pokazuje praktyka, zadowoleni klienci z chęcią korzystają z takich serwisów, w których są profesjonalnie traktowani. Przykładem jest pewien serwis z Wielkopolski, do którego przyjeżdżają klienci z innych województw, chociaż wiąże się to z kosztami i to pomimo tego, że inne serwisy tej samej sieci znajdują się bliżej. Tegoroczny TTM pokazuje, że droga do sukcesu jest tylko jedna – profesjonalizm.

Tekst i fot. Grzegorz Teperek

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony