
Nowa cena za badanie techniczne samochodu osobowego to 149 złotych. Zmianę ogłoszono podczas konferencji prasowej z udziałem ministra Stanisława Bukowca z Ministerstwa Infrastruktury. - Wedle zapowiedzi ministra Bukowca nowe stawki zostaną wprowadzone rozporządzeniem i jest szansa na to, że zaczną obowiązywać już we wrześniu 2025 roku. Kwestia waloryzacji stawek co roku o wskaźnik inflacyjny zostanie zapisana w ustawie - informuje na swojej stronie Polska Izba Stacji Kontroli Pojazdów.
PISKP od lat apelowała o tę zmianę, wskazując, że dotychczasowe stawki nie były aktualizowane od 2004 roku i nie odpowiadały realiom rynkowym. - Nowe stawki za badania techniczne to szansa na inwestycje w ludzi, wiedzę i nowoczesny sprzęt, a tym samym – na jeszcze lepszą jakość badań. To pierwszy, ale jakże ważny krok, który realnie przełoży się na wzrost bezpieczeństwa na polskich drogach – podkreśla Jolanta Źródłowska, prezes PISKP.
Zamrożone stawki, przy jednoczesnym drastycznym wzroście kosztów, sprawiły, że wiele stacji działa na granicy rentowności – a część już musiała się zamknąć.
– To, że przez 20 lat nic się nie zmieniło, doprowadziło do głębokiej nierównowagi. Stacje ledwo wiążą koniec z końcem, a diagności nie są w stanie utrzymać się z zawodu, który przecież odpowiada za nasze wspólne bezpieczeństwo – mówi Tomasz Bęben, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM).
Według wiceministra Bukowca, decyzja o podwyżce była oparta na wyliczeniach inflacyjnych, z rokiem 2020 jako punktem odniesienia. Co istotne, projekt zakłada mechanizm cyklicznej waloryzacji, co ma zapobiec kolejnemu 20-letniemu zamrożeniu. – Gdyby opłata była waloryzowana co roku o inflację, dziś nie byłoby problemu – przyznał Bukowiec. Minister dodał, że w pracach resortu dążono do zachowania balansu między interesem kierowców a stacji kontroli pojazdów, starając się znaleźć złoty środek.
Warto dodać, że nawet po zapowiedzianej podwyżce Polska nadal pozostanie jednym z krajów z najniższymi opłatami za przegląd w Europie. Dla porównania, w Niemczech czy we Włoszech przegląd kosztuje nawet 2–3 razy więcej.
Czy to wystarczy?
– Zapowiedziana podwyżka to zdecydowanie mniej niż realne kwoty, o których mówiła branża motoryzacyjna, i które pojawiały się w przestrzeni publicznej. To także dużo mniej niż wygórowane sumy, które czasem pojawiały się w mediach, a które później dementowało samo Ministerstwo Infrastruktury. Trudno się dziwić, że wielu diagnostów może czuć rozczarowanie, podobnie jak część kierowców czy polityków może krytykować samą decyzję o podwyżce. Warto jednak pamiętać, że diagności – osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo wszystkich użytkowników dróg – nie doczekali się żadnych zmian w wynagrodzeniu od ponad 20 lat. To jedna z najbardziej zaniedbanych grup zawodowych pod względem stawek za wykonaną pracę. Nie zapominajmy też, że już raz – kilka lat temu – byliśmy o krok od zmiany. Wtedy rozbieżności rzędu kilkunastu złotych doprowadziły do całkowitego zablokowania procesu na wiele lat. Dziś nie możemy pozwolić, aby ta sytuacja się powtórzyła. Diagności znaleźli się w wyjątkowo trudnym położeniu. Choć obecna decyzja nie jest idealna i dla wielu będzie zbyt ostrożna, a dla innych zbyt śmiała, to jest to krok w dobrą stronę. Bez niego nie ruszymy dalej. Osobiście cieszę się, że Ministerstwo Infrastruktury podjęło działania w tym kierunku – choć uważam, że wysokość opłaty mogłaby, a nawet powinna być wyższa – mówi Tomasz Bęben.
Wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec zapowiedział też zmiany w samych badaniach technicznych. - Wprowadzony zostanie nowy system szkolenia diagnostów. Chodzi o cykliczne podnoszenie kompetencji, aby odpowiadać na wyzwania wynikające z nieustannego postępu technologicznego - mówił.
O sprawie na pewno będzie głośno. Bo z jednej strony jest podwyżka, ale czy w wystarczającej wysokości? Czy rzeczywiście już od września? Jak odbiorą to kierowcy? Jak są szczegóły planowanych zmian w temacie samych badań i uprawnień diagnosty? Do tematu wrócimy.
na podstawie PISKP, SDCM, inni
Komentarze (0)