Nasze rozmowy

ponad rok temu  15.04.2019, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

„Tylko zielona energia ma sens”

Przeciwnicy elektromobilności twierdzą, że w naszym kraju samochody elektryczne nie są zeroemisyjne – „tankowane” są czarną energią wytwarzaną z węgla, co powoduje, że ekologiczny sens jeżdżenia nimi jest znikomy. O tym, czy i jak można tę sytuację zmienić, rozmawiamy z Filipem Wiśniewskim, prezesem zarządu MAF Energy, jednym z prekursorów budowy klastrów energetycznych w Polsce. 

- Panie Filipie, na początek jesteśmy winni naszym czytelnikom definicję klastra energetycznego. Prosimy o krótkie wprowadzenie. 
Klaster energii to lokalne porozumienie producentów i konsumentów energii – inicjatywa dążąca do budowy lokalnego rynku energii, opartego na wykorzystaniu ekologicznych technologii produkcji i racjonalizacji wykorzystania lokalnych zasobów energetycznych. Jego celem jest maksymalne uniezależnienie się danego obszaru od zewnętrznych dostaw energii – oczywiście w granicach rozsądku zarówno ekonomicznego, technologicznego, jak i społecznego. Samo pojęcie zostało zdefiniowane w ustawie o OZE (odnawialnych źródłach energii) oraz odpowiednich wytycznych Ministerstwa Energii. 

- Czyli w pewnym sensie klastry są konkurencją dla tradycyjnych sprzedawców energii? 
Zdecydowanie nie, nie można tak powiedzieć. Klastry są uzupełnieniem i jednocześnie szansą dla konwencjonalnej energetyki. Lokalni producenci energii wręcz nie mogliby bez niej funkcjonować. Dzięki współpracy jednych i drugich jesteśmy w stanie zbudować efektywny model – model, który może być wzorcem dobrych praktyk dla środowisk międzynarodowych. Klastry mają także edukować odbiorców energii elektrycznej, jak zużywać ją optymalnie. 

- Mówi Pan o zadaniach klastrów. Można je jakoś zdefiniować? 
Generalnie klaster energii ma służyć szeroko pojętemu interesowi publicznemu. Dzieje się to na różnych polach. Zaczynamy od zdefiniowania potencjałów, opracowania strategii i budowy źródeł OZE z wykorzystaniem lokalnych zasobów energii. Oczywiście mogą one być różne. Są obszary, gdzie dobrze sprawdzają się farmy wiatrowe lub fotowoltaiczne, są obszary, gdzie dobrze radzą sobie biogazownie. Często mamy również do czynienia z instalacjami hybrydowymi, łączącymi wymienione technologie. Kolejnym zadaniem jest dbałość o efektywność energetyczną budynków. Jako że bardzo często członkami klastra są gminy, właściciele dużych budynków – niekoniecznie nowych – takich jak szkoły czy szpitale, to uzasadnione jest przeprowadzenie odpowiednich remontów, zwanych termomodernizacją. Klastry to też miejsce na projekty technologiczne, takie jak systemy bilansowania energii czy rozwój inteligentnych sieci energetycznych, połączonych z systemami magazynowania energii. Te z kolei łączą się już bezpośrednio z elektromobilnością, o której dziś rozmawiamy. 
Wiedza o możliwościach energetycznych regionu czyni nas dobrym partnerem do rozmów na temat samochodów elektrycznych – zarówno pod kątem ładowania aut, jak i oddawania prądu do sieci – tzw. V2G. Proszę sobie wyobrazić, że publiczne, w znaczeniu samorządowe, samochody elektryczne mogą być jednocześnie zasilaniem zapasowym w sytuacjach awaryjnych dla budynków, kiedy zasilanie jest krytyczne dla prawidłowego funkcjonowania. Wnosi to nową jakość dla miasta i daje poczucie bezpieczeństwa. Do tego dochodzi jeszcze brak emisji spalin i hałasu.

- Mam wrażenie, że Pańskie spojrzenie na motoryzację jest trochę inne.
To zapewne przez projekty, które realizuję. W nich zawsze na końcu muszą się znaleźć korzyści finansowe, korzyści dla członków klastra i dla mieszkańców regionu. Na elektryczną motoryzację patrzę przez pryzmat kosztów, ale dużo szerzej niż tylko na koszty zakupu. Wiem, że serwis aut elektrycznych jest tańszy niż spalinowych, że tania energia to tania jazda, ale wiem też, że tylko zielona energia dla elektryka ma sens. To akurat, jako jedni z nielicznych, jesteśmy w stanie dostarczyć do samochodów, które muszą zacząć pojawiać się w miejskich flotach. Tylko takie podejście ma sens. Wiem, że to odważne stwierdzenie i, być może, wielu czytelników uzna to za populizm, ale w klastrach naprawdę produkowana jest czysta energia, która może trafić do miejskich stacji ładowania.

- Jest Pan już gotowy na takie projekty?
To dobre pytanie. Projekty związane z energetyką, zwłaszcza z odnawialnymi źródłami, wymagają dobrego przygotowania: plan projektu, finansowanie, aspekty prawne, współpraca z uczelniami, lokalnymi władzami, przedsiębiorcami i mieszkańcami, a na końcu oczywiście wdrożenie pilotażowe. Pierwszy etap to zawsze analiza stanu zastanego. Tylko wtedy możemy przygotować odpowiednią strategię i wybrać optymalne rozwiązanie, dopasowane do rzeczywistych potrzeb i przede wszystkim uzasadnione finansowo. Mam świadomość, że elektromobilność to bardzo podobna historia. Czasem nawet mam déjà vu. Technologie do wytwarzania zielonej energii były od zawsze abstrakcyjnie drogie. Wiele mówiono o potrzebie publicznego wsparcia, pokazywano przykłady z Europy i na siłę starano się znaleźć argumenty przeciw. Dokładnie tak, jak dziś w elektromobilności. Trochę na przekór, ale utwierdza mnie to w przekonaniu, że to dobra inwestycja. Mamy przecież własne „rafinerie”, trzeba tylko zbudować stacje ładowania, a te są prostsze, a także tańsze niż benzynowe i powtórzę jeszcze raz – nasze „paliwo” jest w 100% ekologiczne i przeznaczone w każdym wymiarze do „tankowania” auta.

- Na koniec chciałbym zapytać, jakie są Pańskie doświadczenia związanie z elektromobilnością?
Pyta Pan, czy jeżdżę elektrykiem? Tak. Między innymi... Oczywiście. W ramach współpracy ze zgorzeleckim klastrem energii mamy do dyspozycji kilka aut elektrycznych. Doceniam ich zalety. W mieście są niezastąpione. Nie byłbym jednak sobą, gdybym nie dodał, że dziś jeszcze na długie podróże wybieram konwencjonalny napęd. To kwestia użyteczności. Mam jednak świadomość, że technologia baterii aut elektrycznych i rozwój infrastruktury ładowania spowodują, że niedługo będą bezkonkurencyjne. To samo dotyczy prototypu uniwersalnej platformy, na bazie której powstał Sokół 4×4 – najnowsze dziecko zgorzeleckiego klastra. Mam spore nadzieje z nią związanie.
Jeśli chodzi o budowę stacji ładowania, to mamy za sobą projekt w Jeleniej Górze. Powstało tam kilka punktów w miejscach przyjaznych do odpoczynku, zwiedzania miasta czy zakupów. To swoiste zaproszenie samorządu do odwiedzenia tych miejsc przez świadomych kierowców aut elektrycznych. Mam wrażenie, że tylko takie podejście ma sens. Bardzo podobne rozmowy toczą się w Legnicy. Tam też włodarze miasta mają świadomość wagi elektromobilności, oczywiście w połączeniu z OZE. Myślę, że w bardzo krótkim czasie i tam będziemy mieli się czym pochwalić.

Rozmawiał Michał Baranowski
Materiał był publikowany w magazynie „Menadżer Floty”

GALERIA ZDJĘĆ

Filip Wiśniewski, prezes zarządu MAF Energy

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony