Warto wiedzieć

ponad rok temu  03.04.2014, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Widlak w warsztacie – praktyczny pomocnik

Jednym z powodów mniejszego zainteresowania pracą mechanika wśród młodzieży jest jej „fizyczność”. I faktycznie, zawód ten wykonuje się rękoma – czasami trzeba w coś uderzyć młotkiem, czasami coś podnieść. Jednak obecnie dostępne technologie pozwalają ograniczyć wysiłek fizyczny i oszczędzić zdrowie. Jednym z takich rozwiązań jest wózek widłowy.

Wózek widłowy, zwany czasami sztaplarką, to maszyna kojarzona bardziej z transportem niż z warsztatem. Ale w wielu serwisach – zwłaszcza pojazdów ciężarowych i maszyn – jest on popularnym narzędziem. Jakie prace można wykonywać wózkiem w warsztacie? Właściwie wszystkie związane z przeładunkiem, transportem i magazynowaniem. Zamiast ręcznie toczyć beczki z olejem lub rozładowywać dostawę opon w kilka osób, można użyć wózka z operatorem. To cenna zaleta: jedna maszyna, jeden człowiek. Dzięki wózkowi można zredukować powierzchnię magazynową serwisu, idąc „w górę” – przy jednoczesnym zastosowaniu regałów wysokiego składowania można oszczędzić nawet do 75% powierzchni serwisu. Ponadto dzięki pracy wózka można zachować większy ład w hali napraw, gdyż bałagan często powstaje tam, gdzie pracownikom nie chce się lub nie mają sił, aby przestawić jakiś cięższy sprzęt. Ale to nie jedyne zalety widlaka. Po zastosowaniu odpowiednich przystawek może on zamienić się w wielofunkcyjnego robota. Wyposażony w specjalne chwytaki i zawiesia wózek widłowy może stać się prawą ręką mechanika i szefa serwisu.

Wśród wielu przystawek warto wymienić zawiesia przydatne do wyjmowania silników lub innych ciężkich elementów pojazdów czy maszyn. Mocowane są one na widłach w taki sposób, że zapewniają bezpieczną pracę i łatwy demontaż po pracy. Innym przydatnym urządzeniem jest chwytak do beczek opracowany w taki sposób, że nie niszczy beczki w trakcie pobierania i nie wymaga nawet wysiadania operatora z maszyny. Przydatnym dodatkiem jest również koleba na odpady motoryzacyjne. Wkładana na widły wózka przypomina kształtem i zasadą działania łyżkę ładowarki budowlanej. Można ją stosować jako warsztatowy pojemnik na odpady, a po pobraniu jej wózkiem można łatwo ją przewieźć do właściwego kontenera na odpady. A tam wystarczy zawartość koleby „wykiprować” do kontenera.
Innym praktycznym urządzeniem – zwłaszcza dla serwisów opon przemysłowych – jest chwytak do opon wielkogabarytowych. To nieoceniony pomocnik. Ważące kilka ton koło czy niewiele lżejsza opona wymagałyby zaangażowania sporej ekipy ludzi, a inspektor BHP na pewno znalazłby powody do nałożenia kary za nieprzepisowe wykonywanie takiej pracy. Do pracy na wysokościach (np. naprawy plandek) można zastosować balkon roboczy zakładany na widły.


Szef serwisu pokocha widlaka za usługi komunalne, jakie może on świadczyć warsztatowi. Dzięki zakładanemu na widły pługowi oraz małej, doczepianej piaskarce można szybko i własnym sumptem odśnieżyć warsztatowy parking, a zakładana na widły zamiatarka pozwoli łatwo i szybko zamieść nie tylko plac, ale i warsztat.
Jaki wózek wybrać do warsztatu? Oferta jest bardzo bogata, ale warto pamiętać o kilku kryteriach. Najlepszym paliwem dla wózka warsztatowego jest LPG. Dzięki temu wózek może pracować w hali napraw. Wózki elektryczne są równie dobre, ale wymagają stosowania usystematyzowanego charakteru pracy. Ładowanie baterii może przypaść na okres, gdy wózek jest potrzebny, a nieprzewidywalność terminu wizyty klienta w serwisie to przecież branżowy standard. Wózek zasilany gazem można odpalić w każdej chwili.

Kolejnym kryterium powinien być rozmiar opony – zbyt małe kółka mogą mieć problemy z progami w warsztacie, dziurami na placu parkingowym czy z kamieniami naniesionymi przez opony ciężarówek na parking. Optymalnym rozmiarem wydaje się 6.50-10-12PR z przodu i 5.00-8-10PR z tyłu.
Udźwig to jedno z ważniejszych kryteriów. Jego wielkość ustala się, biorąc za maksimum najcięższy spodziewany ładunek w warsztacie. W typowym serwisie ciężarówek będzie to maksymalnie 1500-1750 kg – tyle, ile może ważyć najcięższy silnik naprawianego pojazdu. Inną ładowność potrzeba w serwisie opon wielkogabarytowych, pomniejszoną o masę własną chwytaka – tu optimum jest 6000-9500 kg. Nie ma też sensu decydować się na wózek o większej nośności – wraz z nią wzrasta masa maszyny, jej rozmiary, zużycie paliwa i cena.

Skoro doszliśmy do pieniędzy – wózek nie jest tani. Kosztuje tyle, co auto klasy Volkswagen Passat. Ale to inwestycja na lata, nawet 20-30 lat. Można też zdecydować się na wózki chińskie lub używane. Te pierwsze oferują już coraz wyższy poziom i niewiele dzieli je od światowej czołówki.
Innym ważnym wydatkiem jest przeszkolenie pracownika na operatora wózka widłowego. W zależności od miejsca szkolenia to koszt od kilkuset do tysiąca złotych. Czasami szkolenie wliczone jest w cenę wózka. Innym praktycznym rozwiązaniem jest zatrudnienie mechanika z uprawnieniami na wózek.
W trakcie eksploatacji należy pamiętać o innych kosztach – przeglądach i serwisach. Na szczęście rzadko trzeba zawozić wózki do naprawy. Najbardziej rozwiniętym sektorem mobilnych serwisów w Europie są właśnie specjaliści od wózków. Są to zarówno serwisy autoryzowane, jak i niezależne – nawet w małych miejscowościach.
Posiadając wózek widłowy, można znacząco podnieść wydajność warsztatu oraz uchronić zdrowie pracowników przed przeciążeniem. Można też zapunktować u klienta – gdy okaże się, że jego ciężarówka musi pozostać w serwisie na dłużej, w pakiecie z naprawą można zorganizować jej przeładunek.

Grzegorz Teperek

B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony