Automechanika
Z Tadeuszem Makowskim, Przedstawicielem Messe Frankfurt GmbH w Polsce, rozmawia red. Mirosław Giecewicz.
Jak Pan sądzi, czy możemy już dziś powiedzieć, że Targi Automechanika 2004 osiągnęły sukces?
Cyfry odwiedzających spoza granic Niemiec są zdecydowanie lepsze niż w roku 2002. Jeśli chodzi o branżystów z Niemiec jest lekki minus, ale jest to wynik tego, że struktura rynku niemieckiego się zmienia. W roku 2002 w Niemczech było 60 tys. warsztatów samochodowych, w roku 2004 już tylko 45 tys. Także to jest cyfra, która musi zastanawiać, to jest cyfra, która dla nas jest jasna. W latach 1992 i 1994 samochód jeździł od wymiany oleju do wymiany oleju – 5 tys. km, teraz jest to 20-30 tys. km, czyli jest to mniej wizyt w serwisach. Samochody są bardziej niezawodne.
Cieszy mnie wielki sukces polskich wystawców i polskich odwiedzających. We Frankfurcie było 75 polskich wystawców. Nie spotkałem firmy, która powiedziała, że było dobrze. Wszyscy mówią, że było bardzo dobrze. Cieszę się, że praca, którą wykonaliśmy razem z naszymi partnerami: “Nowoczesnym Warsztatem” i Polską Izbą Motoryzacji przyniosły efekty. Już dzisiaj możemy sobie powiedzieć, że musimy zrobić drobną kosmetykę i wziąć się za Automechanikę 2006.
Kapitalnym pomysłem okazała się inicjatywa polskiego stoiska informacyjnego, na którym była nasza gazeta i PIM. Jaka była rola tego stoiska?
Pomysłodawcą tego stoiska byłem ja. Dlaczego? Dlatego, że trzeba kopiować dobre pomysły innych nacji. Nie można udawać, że inni coś robią i im się udaje, a my nie będziemy tego robić. Dlaczego byłem autorem tego? Dlatego, że to było pierwszy raz. Może miałem największe przekonanie do tego, że jest to celowe. Wydaje mi się, że dzisiaj przekonanie takie same jak ja, ma do przygotowania takiego stoiska w 2006 roku “NW” i PIM. Mam nadzieję, że obudzą się także inne stowarzyszenia. To jest jedyna droga.
Oczywiście dzisiaj nie można powiedzieć, że ktokolwiek zrobił jakiś interes wprost przez kontakt na tym stoisku. Nie, te kontakty już są nawiązane, a efekty będą za 3 miesiące, pół roku, rok.
Odwiedził Pan stoiska wielu polskich firm. Jakie są opinie tych wszystkich polskich wystawców?
Opinie polskich wystawców są budujące. Dlatego, że wszyscy mówią, że jest bardzo dobrze. Wszyscy są zadowoleni z szerokości geograficznej, z jakiej przyjechali klienci. To nie są tylko Niemcy. Ja cały czas podkreślam, że Frankfurt to nie jest rynek niemiecki. To jest rynek globalny, rynek światowy. Mamy zarejestrowanych odwiedzających ze 170 krajów. Jest to wielki sukces polskiej oferty, że nasi wystawcy robią interesy bez żadnych kompleksów. Przychodzi obywatel z krajów azjatyckich, przychodzi obywatel z krajów afrykańskich, z Bliskiego Wschodu, z Ameryki Płd., nie ma najmniejszego kłopotu. Nasi klienci są przygotowani do tego, żeby z nimi rozmawiać, żeby złożyć im ofertę. Świat się staje coraz mniejszy i dlatego trzeba pilnować interesów we wszystkich szerokościach geograficznych.
Jest całe grono polskich firm, które mają dobrą ofertę, które mogły się wystawić, a tego nie zrobiły. Co te firmy straciły?
Co straciły? Szansę takiego rynku, takiej prezentacji. Jesteśmy po rozmowie z 12 firmami na temat Automechniki 2006, które nie były uczestnikami Automechaniki 2004. I już teraz mogę realistycznie powiedzieć, że w roku 2006 na Automechanice będzie 110 – 120 firm. Będziemy cały czas starać się mobilizować administrację państwową i wszystkie stowarzyszenia, związki i izby, żeby współdziałały ze swoimi członkami. Na targi nie przyjeżdżają te związki i stowarzyszenia, które powinny tu być i razem z nimi patrzeć, czy Frankfurt jest miejscem, gdzie te stowarzyszenia powinny się prezentować. O ile członkowie stowarzyszeń mówią, że tak, to chyba najwyższa pora, żeby stowarzyszenia też tak powiedziały.
Dziękuję za rozmowę.
Komentarze (0)