Na trasie rajdu panowały bardzo trudne warunki. W wielu miejscach droga była zasypana śniegiem, w innych kierowcy i ich piloci zmagali się z zadymką. Powalone drzewa i wypadki uniemożliwiły rozegranie w całości pierwszej próby regularności (PR1) i organizatorzy postanowili anulować jej wyniki. A był to dopiero początek.
- Wielokrotnie wjeżdżaliśmy na przemian na odcinki suchego asfaltu, śniegu i czystego lodu - komentuje Jerzy Walentowicz, który jadąc Alfą Romeo 2000 GTV (1972r.) zajął 35. miejsce w ogólnej klasyfikacji rajdu.
Historyczna edycja Rajdu Monte Carlo jest imprezą nietypową - rywalizacja opiera się tu na regularnej jeździe oraz właściwej nawigacji. Kierowcy musieli poruszać się z ustaloną średnią prędkością oraz jak najszybciej dojechać nieznanymi im fragmentami oesów.
- W takich warunkach pogodowych, jakie panowały w wielu miejscach rajdu, utrzymanie narzuconej średniej prędkości, zwłaszcza na tak wąskich i krętych drogach w górzystym terenie, było niemal niemożliwe - twierdzi Tomasz Jaskłowski, szef zespołu TJ Motorsport, który jadąc Polskim Fiatem 125p (1972r.) zajął 80. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu. - Stąd tak duża rola opon.
Dodajmy, że polscy uczestnicy rajdu używali kolcowanych opon MICHELIN X-Ice North 2 oraz zimowych X-Ice 2 i Alpin 4.
Komentarze (0)