Laboratorium firmy GG Profits dysponuje mikroskopowym stanowiskiem kontrolnym, które zapewnia możliwość oglądania z dużym powiększeniem wszelkich uszkodzeń, takich jak pęknięcia, punkty przebicia izolacji itp.
Rozmawiamy z Dariuszem Gruszczyńskim, prezesem zarządu GG Profits – firmy produkującej przewody zapłonowe Sentech.
Jaka jest geneza marki Sentech?
Zanim powstała marka Sentech, współpracowaliśmy z jedną z francuskich firm, dla której produkowaliśmy i dystrybuowaliśmy przewody wysokiego napięcia. W pewnym momencie firma ta zmieniła politykę, skupiając się na promocji własnej marki. Sentech powstał niejako w odpowiedzi. Zaistniała bowiem potrzeba utworzenia nowej marki, która będzie obecna na rynku polskim i będzie działała w oparciu o dokładnie te same półprodukty, surowce itd.
Za marką Sentech stoi firma GG Profits. Jak doszło do jej powstania i jaka jest Wasza oferta rynkowa?
GG Profits to spółka, która powstała na przełomie wieków – formalnie została założona w 1999 roku, by w roku 2000 rozpocząć właściwą działalność. Produkcją przewodów zapłonowych do pojazdów zajmowaliśmy się właściwie od samego początku (w międzyczasie robiliśmy jeszcze rzeczy związane z czujnikami elektronicznymi, ale to była produkcja zlecona; podejmowaliśmy również działania w obszarze tworzyw chemoutwardzalnych). Z góry założyliśmy, że nie będziemy skupiać się tylko na marce Sentech, ale również realizować zlecenia dla innych firm pod ich markami własnymi – to jedna z naszych działalności. Wkrótce produkcję przewodów rozszerzyliśmy o dystrybucję i handel częściami do wytwarzania wiązek wysokiego napięcia, a następnie o cewki zapłonowe. Od kilku lat zajmujemy się ponadto zapłonem, przy czym mowa o zapłonie różnego rodzaju mieszanek dla przemysłu i urządzeń domowych.
Mamy wrażenie, że obecnie marki Sentech nikomu przedstawiać nie trzeba...
Znajomość marki Sentech wśród mechaników można określić jako dość dobrą. Można powiedzieć, że nie ma warsztatu czy sklepu, który nie słyszałby o Sentechu, natomiast nie wszyscy z naszych produktów korzystają.
Abstrahując od znajomości marki, na jakim poziomie jest wiedza polskich serwisantów, jeśli chodzi o zapłon?
Powiem szczerze, czasem wręcz przeraża mnie niewiedza mechaników w zakresie nawet tych podstawowych spraw. Dla przykładu: zapłon mieszanki benzynowo-powietrznej, ze względu na jonizację gazu w komorze, jest o wiele łatwiejszy niż zapłon mieszanki LPG, potrzebne jest 20-30% wyższe napięcie – niektórzy mechanicy tego nie wiedzą.
Organizujecie szkolenia, podczas których mechanicy mogą nadrobić zaległości.
Tak, oprócz promowania marki staramy się również edukować – nie tylko warsztatowców, ale zwłaszcza młodych ludzi w szkołach. Szkolenia dla tych pierwszych organizujemy zazwyczaj poprzez hurtownie, obsługujące dany rejon, i grupę warsztatów, z którymi współpracują. W tym przypadku mowa o szkoleniach przede wszystkim praktycznych. W szkołach staramy się dodatkowo nawiązać do wiedzy teoretycznej, którą uczniowie zdobywają na lekcjach, ale niekoniecznie wiedzą, jak ją wykorzystać – bo wykuć na blachę nie wystarczy. Uczniowie zastanawiają się często, do czego ta wiedza książkowa im się przyda. My podczas szkoleń staramy się pokazywać rzeczy, które rzeczywiście do czegoś się przydadzą. Wiadomo bowiem, że nie będziemy przy naprawie samochodu stosować rachunku różniczkowego, ale już prawo Ohma znajduje dla mechanika samochodowego praktyczne zastosowanie.
I ci uczniowie rzeczywiście chłoną tę wiedzę, są jej żądni, czy raczej biorą udział w szkoleniach, „bo nauczyciel kazał”?
Przez pierwsze kilka-kilkanaście minut szkolenia uczniowie rzeczywiście nie wykazują większego zainteresowania. Staramy się jednak zyskać ich uwagę, pokazując kilka praktycznych ćwiczeń – taka forma prezentacji odpowiada im najbardziej, co widać po ich pozytywnych reakcjach. Okazuje się, że zwykłe prawa fizyki można przekazać w bardzo przystępny sposób.
Wyposażacie szkoły w materiały szkoleniowe, tablice dydaktyczne i inne pomoce naukowe. To dobry sposób na to, aby po wyjściu ze szkoły młodzież kojarzyła markę Sentech...
Tak, oczywiście – jednym z celów (choć nie priorytetowym) naszych szkoleń jest budowanie marki Sentech. Szkoły często otrzymują od nas materiały dydaktyczne, np. tablice wyjaśniające działanie i budowę przewodów zapłonowych. Obecnie opracowujemy tablicę związaną z cewkami, na temat których wiedza jest coraz rozleglejsza. Nowa tablica będzie dostarczana do szkół od września bieżącego roku. Opierając się na tego typu materiałach, młodzież łatwiej zrozumie pewne zasady budowy i funkcjonowania.
Wracając do mechaników, dla których szkoleń organizuje się obecnie przecież tak dużo – jak oni mają pogodzić pracę z kształceniem się? Skąd brać na to czas i siły?
Często szkolenia są łączone, odbywają się w blokach. Nasze na przykład jest fragmentem bloku, który odbywa się w ciągu jednego czy dwóch dni, a tematyką obejmuje wiele innych zagadnień. Zgadza się, mechanikom ciężko się wyrwać, ale kiedy już im się uda, nigdy tego nie żałują – zawsze dowiadują się czegoś nowego, czegoś, co ułatwia im pracę. Martwi nas jedynie to, że mechanicy sami nie dążą do pogłębiania wiedzy, doskonalenia się. Często opierają się oni na materiałach marketingowych, które zamiast wiedzy przekazują taki troszkę bełkot. Niestety, tego typu materiały – pełne sloganów i półprawd – trafiają do warsztatów, a korzystający z nich mechanicy nie wiedzą, jak się do nich odnieść. Co więcej, potem powtarzają je, nie rozumiejąc istoty zjawisk, które zachodzą. Tymczasem wytłumaczenie tych zjawisk, pokazanie, jak one przebiegają, rozjaśnia umysł i okazuje się, że nie wszystko jest tak skomplikowane, jakby się mogło wydawać. Wszystko jest prostsze, jeśli się to rozumie.
Gdyby miał Pan scharakteryzować przewody marki Sentech, czy określiłby je Pan jako produkt z najwyższej, światowej półki? Jaką popularnością cieszą się na rynkach polskim i światowym?
Powiem tak – przed największymi, światowymi markami nie mamy się czego wstydzić, ponieważ oferujemy produkt na jednym z najwyższych poziomów. Natomiast wysoka jakość ma jedną wadę – cenę. Taki produkt niekoniecznie jest w stanie spełnić wszystkie oczekiwania, weźmy choćby właścicieli starszych samochodów – wartość ich pojazdów jest zazwyczaj tak niska, że inwestowanie w wysokiej jakości wiązki przewodów zapłonowych po prostu nie ma sensu. W takim przypadku wystarczy produkt nieco niższej jakości, ale zaspokajający potrzeby klienta.
W ofercie mamy również produkty marki Startech, które pod względem jakości nie odstają od wyrobów konkurencji, a jednocześnie są atrakcyjne cenowo. Mowa o przewodach na bazie rdzenia węglowego – w odróżnieniu od przewodów Sentech, gdzie mamy rdzenie wire wound. Mowa jednak o tym „prawdziwym” wire wound, bo na rynku są też te „udawane” – oparte na rdzeniach ferrytopodobnych, a przecież istotą przewodów ferrytowych jest rdzeń, który pochłania pole elektromagnetyczne dzięki wysokiej zawartości ferrytu (94-96%).
Stanowisko do pomiaru siły wyrywania końcówek – tu weryfikowana jest jakość połączenia końcówek z kablem
Ofertę rozszerzacie systematycznie o przewody do aut nietypowych lub oldtimerów. Czy rzeczywiście istnieje zapotrzebowanie na tego typu produkty?
Tak, tego typu produkty cieszą się coraz większym zainteresowaniem. Istnieje grupa pasjonatów motoryzacji, którą można podzielić na dwie podgrupy. Pierwsza z nich restauruje stare samochody – poszukują więc zazwyczaj wiązek, które są zbieżne z oryginałem, a my w wielu przypadkach jesteśmy w stanie im te wiązki zrobić. Druga podgrupa to osoby, które tuningują swoje stare samochody, wzmacniają je, ulepszają itp. Są tacy, którzy znając niedomagania niektórych cewek zapłonowych – tych palcowych, osadzanych bezpośrednio na świecy – rezygnują z nich, stosując zupełnie inne cewki, które montują w komorze silnika. A do tego potrzebują odpowiednich przewodów zapłonowych, które również dla nich robimy – oczywiście na indywidualne zamówienie, pod konkretny samochód.
Jak wygląda promocja firmy za granicą?
Głównie poprzez udział w targach, choćby w Automechanice we Frankfurcie – to są dla nas największe targi, jeśli chodzi o promocję marki Sentech. Często odwiedzamy też targi, niekoniecznie wystawiając się na nich, ale spotykając się z klientami.
Czyli wykorzystujecie targi, aby nawiązywać kontakty z firmami, które lokalnie zaopatrują swoje rynki?
Tak, jak już wspomniałem – produkujemy również pod prywatnymi markami, które są markami np. hurtowni samochodowych. Dotyczy to również oryginalnego wyposażenia serwisowego, gdzie dostarczamy części na tzw. OES.
Czy jako firma polska nadal spotykacie się z opinią, że polski produkt jest słabszy jakościowo od zagranicznego?
Odpowiadając na to pytanie, należy poruszyć kilka aspektów. Pierwsza rzecz to polski producent – my jesteśmy jednym z nielicznych polskich producentów. Oczywiście w Polsce działa mnóstwo firm motoryzacyjnych, ale nie są to przedsiębiorstwa polskie, tylko w Polsce zarejestrowane, a sprzedające produkty zagraniczne.
Druga sprawa to siła marki. Tak duże marki, jak Bosch, Beru czy NGK, zawsze będą postrzegane pozytywnie – zresztą wystarczy przejrzeć oferty kilku hurtowni, aby przekonać się, że wszystkie mają to samo, te same marki.
A skoro już padła nazwa NGK, które produkuje świece zapłonowe – całkiem dobre – warto wspomnieć, że firma ta nigdy nie produkowała ani przewodów, ani cewek zapłonowych. Ona je tylko sprzedaje. Podobnie jest z firmą Beru, która – jako Federal Mogul – produkowała kiedyś przewody zapłonowe i cewki, ale już tego nie robi. Natomiast produkty te nadal są w jej ofercie. To samo można powiedzieć o firmie Bosch, która już przynajmniej od 20 lat nie produkuje przewodów zapłonowych.
Mowa zatem o pewnej sile marek, do których jesteśmy przyzwyczajeni, więc dyskutowanie na temat wyższości jednej nad drugą jest trochę śmieszne. Niestety, ludzie nie mają dostępu (ani nawet nie są tym zbytnio zainteresowani) do wyników badań technicznych wyrobów. Często okazuje się bowiem, że produkty znanych firm niekoniecznie są lepsze. Siła marki to tylko i wyłącznie siła kojarzenia.
Dla przykładu, buty sportowe: jedni uważają, że lepsze są te Adidasa, inni wskazują Nike. Tymczasem z punktu widzenia technicznego obuwie obu marek jest na praktycznie identycznym poziomie, a to, które lubimy bardziej, zaszczepione zostało przez działania marketingowe.
Kto w takim razie powinien pełnić rolę doradczą? Czy pracownik warsztatu wie, który produkt jest lepszy? Czy wie, co polecić swojemu klientowi?
Wracamy do tego, o czym już mówiliśmy – niestety mechanicy nie dysponują pełną wiedzą techniczną, bardzo często opierają się na sloganach marketingowo-reklamowych. Poza tym niekoniecznie zależy im na sprzedawaniu. Problem dotyczy również hurtowni, które niekoniecznie chcą sprzedawać to, co jest dobre z punktu widzenia technicznego (innymi słowy, produkty wysokiej jakości), ale to, na czym mają największą marżę.
Po ulicach jeździ coraz więcej samochodów elektrycznych. Jakie możliwości otwierają się w związku z tym przed firmą GG Profits?
W samochodach elektrycznych jest dużo przewodów. Niekoniecznie są to jednak przewody, którymi się na chwilę obecną zajmujemy, bo mowa o wiązkach niskiego napięcia. Intensywnie pracujemy natomiast nad zmniejszeniem wagi wiązek, służących do zasilania – tych akumulatorowych, które mają duże przekroje i dużo ważą. Mowa o znacznej, bo aż o połowę, redukcji wagi, co w przypadku wiązek w samochodzie elektrycznym oznacza nawet kilkaset kilogramów. A przecież każdy kilogram przekłada się na czas jazdy takiego pojazdu.
Poprosimy na koniec o kilka słów na temat firmy, zakładu. Interesuje nas przede wszystkim laboratorium, którym na pewno dysponujecie.
Jeśli chodzi o Polskę, zatrudniamy około 100 osób. Owszem, mamy własne laboratorium, w którym testujemy zarówno przewody, jak i cewki zapłonowe. Jesteśmy w stanie przeprowadzić wszystkie badania, które są zgodne z normami, i takie, które trochę poza te normy wykraczają. Jesteśmy również w stanie zaprojektować pewne badania. Dotyczy to zwłaszcza cewek, których samo laboratoryjne badanie niekoniecznie świadczy o ich jakości – dopiero symulowanie rzeczywistych warunków w samochodzie, czyli odpowiedniego napięcia, ciśnień, temperatury i rzeczywistego zapłonu, jest w stanie oddać warunki pracy.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze (0)