Lakiernictwo i blacharstwo

ponad rok temu  10.02.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 7 minut

Z tęsknoty za dziećmi  pokochał porsche – podróże bez pustych przebiegów

Każdy egzemplarz powiększa kolekcję marki Porsche w Automobile Neff. W sumie już ok. 100 takich wyszło spod ręki mistrza lakiernictwa z Tarnowskich Gór

Lakiernikiem samochodowym został dzięki zrządzeniu losu. Owszem, ukończył szkołę kierunkową, ale do pracy nad karoseriami wrócił tak na serio, gdy za namową byłego pracodawcy z Niemiec zajął się w rodzinnych Tarnowskich Górach pieczołowitą restauracją kultowych modeli 911 marki Porsche!

Sławek Kata (rocznik 78’) urodzony w Tarnowskich Górach uchodzi za znawcę rzemiosła lakierniczego najwyższych lotów. Jest autorytetem w środowisku autodetailerów. Cenionym trenerem najwyższego stopnia wtajemniczenia dla ludzi, którzy mieniąc się specjalistami od wybłyszczania lakieru, odczuwają potrzebę zgłębienia wiedzy w temacie zabiegów przywracających po naprawach nieskazitelny wygląd karoserii samochodowych. Dość powiedzieć, że utalentowany lakiernik stale współpracuje z jedynym w Polsce międzynarodowym trenerem detailingu. Mowa o Adamie Garbaczu, na co dzień właścicielu firmy cleancar.pl, który w ramach CleanCar Detailing Academy korzysta ze wsparcia Sławka podczas szkoleń LEVEL 5 (poziom advanced + master) dla młodych ludzi, którzy chcą poznać tajniki szlifowania i polerowania lakieru.
Dlaczego zależało nam na spotkaniu ze Sławkiem? Bo wieść niesie, że przez jego ręce przechodzą prawdziwe perełki motoryzacji. Warte krocie, bo klasyczne modele Porsche 911! Wszystkie trafiają do Tarnowskich Gór z… Niemiec. Automobile Neff GmbH, specjalistyczny warsztat blacharsko-mechaniczny zlokalizowany w okolicach Ulm, zadanie nałożenia nowej powłoki lakierniczej za każdym razem powierza jednemu człowiekowi. A mowa o firmie, która od ponad 25 lat specjalizuje się w samochodach sportowych marek Ferrari i Porsche, a od 10 lat w kompleksowym odnawianiu ich najrzadszych egzemplarzy, bo Porsche 911 Carrera RS 2.7. To właśnie wtedy przedsiębiorca z Niemiec poznał się na umiejętnościach lakiernika z Polski. A odkąd Sławek wrócił z emigracji zarobkowej do kraju, to właśnie jemu powierza zadanie finalizujące wszystkie zabiegi specjalistów z Automobile Neff.
– Co kilka tygodni wsiadam w auto i wiozę na lawecie świeżo polakierowaną 911 do Niemiec, by do lakierni w Tarnowskich Górach przywieźć kolejny egzemplarz po pracach blacharskich, czasem po gruntownych zabiegach restauratorskich, a nierzadko po naprawach powypadkowych – przybliża finał prac i jednocześnie każdy początek nowego zlecenia Sławek Kata. – Dla kogoś postronnego moje zajęcie może wydać się zbyt angażujące, zważywszy na czas spędzony w podróży, ale nie dla kogoś, kto po rozwodzie zabiega o stały kontakt z dwójką dzieci mieszkających z matką w Niemczech.
Można więc powiedzieć, że to z tęsknoty za dziećmi lakiernik pokochał markę Porsche. Odkąd 10 lat temu wrócił do kraju, zdążył postawić na nogi firmę produkującą meble. Obejmując obowiązki mistrza lakierni, pilnował produkcji frontów meblowych, a w sąsiednim pomieszczeniu pracował nad klasykami motoryzacji z Niemiec. Wszystko po to, by możliwie często widywać się z dziećmi.
Ta historia ma ciekawy finał. O czym na końcu.

To już setka egzemplarzy marki Porsche 
Trzeba wiedzieć, że nasz bohater do Niemiec wyemigrował świeżo po ślubie.
– W drodze pierwsze dziecko, więc imałem się różnych zajęć bliskich lakiernictwu i nabierałem pewności w języku niemieckim. Uparłem się lakierować w tzw. przemysłówce, gdzie dzień w dzień robisz to samo. Któregoś dnia w drodze do Ulm moją uwagę zwrócił szyld: Lakiernictwo samochodowe Ronald Herbrich. Okazało się, że właściciel szuka lakiernika… od zaraz. Pierwsze dni? Dowiedziałem się, że tak na serio to niewiele umiem. Owszem, miałem wyczucie w rękach, umiałem nieźle szpachlować, ale nie posiadłem sztuki oklejania nadwozi do lakierowania elementów – sprawnie, szybko i bez bałaganu. Potrafiłem wyprowadzać podkład i kłaść lakier, więc mój przyszły mentor dał mi szansę, mówiąc po pierwszej wypłacie: jesteś niczym diament, który trzeba oszlifować – wspomina życiową szansę nasz rozmówca.
Nauka nowego podejścia do pracy lakiernika szła mu szybko. Po 3 miesiącach był już brygadzistą, a po niecałym roku powierzono mu opiekę nad trzema uczniami w zawodzie. Wkrótce stał się prawdziwym guru od „przygotówki” i ze swym mistrzem lakierniczym stworzył team, o którym fama szybko się rozeszła.

Kultura pracy dwóch światów
Do przygotówki (oklejanie papierem i folią zabezpieczającą) realizowanej ściśle według wypracowanych przez niemieckiego przedsiębiorcę standardów przekonał się na dobre, gdy po 5 latach trafił do warsztatu rodzinnego tureckich imigrantów.
– Zestawienie obu światów – niemieckiego i tureckiego – uzmysłowiło mi, jak bardzo firma zyskuje lub traci na efektywności. Wpajano mi niemiecki porządek, który po każdej operacji szlifowania przerywany był zabiegami ucznia odkurzającego miejsce pracy, co finalnie zapisywało się większą efektywnością całej załogi, większą liczbą przerobionych aut itd. A jakość? Nie do pobicia! Turecki warsztat najbliższy był realiom polskim, gdzie czynności sprzątania ograniczano do zajęć dla wszystkich pod koniec każdej dniówki. Zamiast sukcesywnego dbania o porządek, z upływem czasu panował coraz większy bałagan, podłoga była zawalona, ubrania robocze brudne… – kontynuuje Sławek Kata.
Porównanie kultury pracy w obu firmach nie pozostawiało złudzeń, gdzie panują warunki dla perfekcyjnie realizowanego rzemiosła. Mimo wszystko 2 lata pracy u tureckiego przedsiębiorcy wspomina dziś miło. Raz, że był satysfakcjonująco wynagradzany. Dwa, że właśnie wtedy miał okazję zetknąć się z pierwszym, a potem kolejnym zadaniem – polakierowania świeżo wyremontowanych egzemplarzy porsche. Takie perełki motoryzacji brał na warsztat jego pracodawca, bo zadowalał się niższymi stawkami.
Długo by opowiadać o dalszym rozwoju wypadków. Poprzestańmy na tym, że nasz bohater opanował do perfekcji kolejną sztukę – cynowanie metodą gwarantującą zabezpieczenie antykorozyjne przed kolejnymi operacjami: szpachlowaniem, szlifowaniem itd. By dziś każdy przywieziony do Tarnowskich Gór egzemplarz Porsche 911 gruntownie przygotować na trudy eksploatacji. By wrócić nim do Niemiec z lśniącym lakierem, skrywał pod powłoką ocynowane miejsca łączenia zespawanych elementów oblachowania.
– Nie może być inaczej, gdy chcieć idealnie wyprowadzić powierzchnię. Doświadczenie podpowiada, że tam, gdzie występują naprężenia, tam najlepsze rezultaty daje cyna, a nie szpachla. Wszak często po spawaniu i tak zostają mikroskopijne dziurki, które, gdy nie położyć warstw cyny, z upływem czasu będą przez szpachlę ciągnąć wilgoć i tylko czekać puchnięcia lakieru. Proces cynowania oczywiście wydłuża operacje przygotowawcze lakiernika, ale wynagrodzi trud pracy powłoką uniewrażliwioną na wpływ czynników atmosferycznych – dowodzi nasz rozmówca.

Cynowanie i tylko tak
Obserwując Sławka podczas prac, nie mamy wątpliwości, że proces cynowania wymaga cierpliwości, trzeba packą nakładać rozgrzane porcje na blachę i bez zwłoki je wgniatać, rozprowadzając płasko na powierzchni. Cyna uzupełnia nierówności po operacjach blacharskich. Tak zamknięty element traktuje podkładem epoksydowym. I dopiero na tak obrobionym kładzie kolejne materiały, poczynając od szpachli i podkładu wypełniającego. Ostatnia warstwa podkładu „odcina” ewentualne przecięcia czy przetarcia podczas szlifowania.
Na pytanie, dlaczego nie np. szpachla natryskowa, słyszymy, że jakkolwiek jest powszechnie chwalona, bo łatwa w aplikacji, to nazbyt miękka, podatna na wilgoć i „lubi wpadać”. Trwałości cyny sprzyja dobrze oczyszczona i odtłuszczona powierzchnia blachy.
– Czy od powrotu do Polski zaliczyłem jakąś wpadkę z lakierem, który nie zadowolił klienta z Niemiec? Tylko raz, gdy podczas mojej nieobecności praktykujący w warsztacie nie nałożył warstwy podkładowej jak należy, bo w kabinie lakierniczej. Zbagatelizował tak pożądane dla końcowego efektu sterylne warunki, pracując w strefie przygotowawczej, gdzie nietrudno o wilgoć i zabrudzone powietrze z kompresora zasilającego pistolet lakierniczy. Bąble na lakierze wyszły po miesiącu. Na szczęście nie nadużyłem zaufania swego klienta i do dziś cieszę się z możliwości realizowania w rzemiośle, w przypadku którego pośpiech czy droga na skróty niweczy najlepsze intencje – podsumowuje utalentowany lakiernik.

Zrządzenie losu i LackStop
Cóż, z sukcesami zawodowymi nie szła w parze sytuacja osobista. Rozpadające się małżeństwo, zasądzone (wiele wyższe) alimenty w Niemczech… Mówi się, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jego fachowość, umiejętności i profesjonalizm w podejściu do biznesu zostały zauważone przez wspólnika wspomnianej już firmy meblarskiej. Pracodawca zauważył, że lakiernik umie szanować czas, a dzięki forsowanym standardom i wysokiej kulturze biznes jest rentowny.
Finał tej opowieści rysuje się w ciepłych, optymistycznych barwach. Już wiemy, że niewielki warsztat w Tarnowskich Górach czeka przeprowadzka. Lakiernia ma się nazywać LackStop. Powstaje na wylocie w kierunku Poznania, na terenach przemysłowych (ul. Wodna) w Tarnowskich Górach.
– Sławka poznałem w poprzedniej firmie, gdzie borykaliśmy się z ogromnymi problemami, a ten w krótkim czasie uporządkował nasze procesy produkcyjne – wyjaśnia Adam Wałach, inwestor firmy lakierniczej LackStop. – Sławek skrywa bardzo unikatową wrażliwość na problemy pracodawców, więc zdecydowaliśmy się budować z nim nowe fundamenty firmy, która może okazać się jeszcze ciekawszym przystankiem dla arcyciekawych egzemplarzy porsche. Meble? Sławek nadal lakieruje fronty, które eksportujemy do Anglii.
I wiele wskazuje na to, że w nowej siedzibie praca nad klasykami motoryzacji będzie wiodącą działalnością, by wspomnieć naprawy powypadkowe, więc i blacharskie. Póki co na 1,5-hektarowej działce trwa zadaszanie hali, inwestycja nabiera tempa.

Rafał Dobrowolski
Fot. R. Dobrowolski i materiały 
www.automobile-neff.de

GALERIA ZDJĘĆ

Sławek Kata zajął się klasyczną motoryzacją w najlepszym wydaniu, by możliwie często widywać się z dziećmi
Tu podczas prac w Tarnowskich Górach – cynowanie i szlifowanie karoserii
Tu podczas prac w Tarnowskich Górach – cynowanie i szlifowanie karoserii
Tu podczas prac w Tarnowskich Górach – cynowanie i szlifowanie karoserii
Ten sam egzemplarz porsche 4 tygodnie później w kolorze Indischrot (kod lakieru 80 K)
Czysty obieg powietrza w kabinie lakierniczej, uporządkowane procesy... No i ta perfekcja rzemiosła

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony