Akademia

ponad rok temu  28.05.2013, ~ Administrator - ,   Czas czytania 11 minut

Zasady jazdy w Polsce i w Niemczech – wakacyjne przypomnienie

Ostatnie, przedwakacyjne spotkanie z panem Jackiem Ubermanem, rzeczoznawcą z Niemiec, z którym wcześniej omawialiśmy tematy ubezpieczeniowe, zostało przeznaczone na przedstawienie podstawowych różnic w zachowaniu na drogach w Polsce i w Niemczech, a także niektórych zasad parkowania. Poruszymy też kwestię zasad rejestracji pojazdów obcokrajowców w Niemczech. Przypominamy, że pan J. Uberman do 1989 roku wykonywał zawód rzeczoznawcy w Polsce, obecnie pracuje w Niemczech – najpierw w dużym zespole Auto-Expert w Duesseldorfie, a od 2004 roku prowadzi własne biuro w Solingen (Nadrenia-Westfalia).

Adrian R. Sklorz: Zacznijmy od tych najważniejszych różnic w zasadach poruszania się na drogach polskich i niemieckich (przepisy) i w zachowaniu kierowców w Polsce i w Niemczech (nawyki). Obaj jeździmy w obu krajach, proponuję na początek taką konwencję, że będziemy na zmianę wymieniać zauważone przez siebie różnice, aż temat wyda nam się wyczerpany. Chciałbym w ten sposób opracować taki podstawowy poradnik “wakacyjny” dla Czytelników Nowoczesnego Warsztatu. Szczególnie ważne wydają mi się autostrady.

Jacek Uberman: OK, proszę zaczynać.

Adrian R. Sklorz: To na początek: podróżowanie prawym wolnym pasem. Choć miałem okazję jeździć w Niemczech z Holendrami, którzy, ku mojemu zaskoczeniu, uważali powrót na prawy pas w wykonaniu Niemców jeszcze za zbyt mało zdyscyplinowany, to trzeba uczciwie przyznać, że prawdziwa przepaść w tym względzie następuje przy przekraczaniu granicy polsko-niemieckiej. W Polsce wolne samochody jadą środkowym pasem czy nawet pasem lewym, w Niemczech typowy kierowca, nawet bardzo szybkiego auta, po każdym wyprzedzeniu ma podświadomy odruch zjeżdżania jak najbliżej prawej strony jezdni.

Jacek Uberman I proszę pamiętać, że w Niemczech zasadniczo nigdy nie wyprzedzamy po prawej stronie. Ani na autostradzie, ani nawet na obszarze zabudowanym na wielopasmowych jezdniach.

Adrian R. Sklorz: W Niemczech nie ma wyścigów tirów. W Polsce wystarczy jeden raz przejechać autostradą z Katowic do Krakowa czy Wrocławia, by być parokrotnym świadkiem (i ofiarą) zdumiewającej sytuacji – przez parę minut jeden TIR jadący z prędkością 98 km/h wyprzedza innego TIRa pędzącego z prędkością 96 km/h i blokują za sobą kolejkę dużo szybszych samochodów osobowych.

Jacek Uberman: Tiry i ogólnie samochody ciężarowe podlegają w Niemczech na autostradach różnym ograniczeniom. Po pierwsze, proszę pamiętać, że często stosowany bywa znak ograniczenia prędkości, pod którym na tabliczce są podane charakterystyczne symbole aut ciężarowych, z przyczepą oraz autobusów – to znaczy, że na tym odcinku te kategorie pojazdów mają ograniczenie prędkości, inne nie. W Polsce takiego oznakowania się nie stosuje. Po drugie, jak już jest Stau (“korek”), to auta ciężarowe (tiry, autobusy, itp.) z reguły stoją na prawym pasie.

Adrian R. Sklorz: Widziałem kiedyś zdumiewający obrazek. Wracam do domu, w okolicach Hanoweru na przeciwległym pasie ruchu widzę ogromny korek, jak się potem okazuje 13-kilometrowy. To co mnie zaskakuje, to fakt, że ciężarówki stoją, a osobowe auta jadą. Tiry stoją jeden za drugim na dwóch prawych pasach, natomiast na lewym pasie ciągle jeszcze odbywa się ruch powoli, (chyba 30-40 km/h korek), ale auta osobowe nim jadą, natomiast przez cały odcinek ani jedna ciężarówka nie próbuje zjechać na lewy pas i dołączyć do osobowych.

Jacek Uberman: A propos “wybiórczych znaków drogowych”, na autostradach stosuje się u nas często znak ograniczenia prędkości w deszczu, którego także nie spotykam w Polsce (symbol deszczu pod znakiem oraz podpis “bei Naesse”). Gdy jest sucho, znak nie obowiązuje, gdy zaczyna siąpić lub gdy nawierzchnia jest mokra, obowiązuje ograniczenie.

Adrian R. Sklorz: To ja zgłaszam taki temat: wozy dostawcze jak osobowe. O ile kierowcy tirów w Niemczech robią faktycznie wrażenie dużo bardziej zdyscyplinowanych i rozsądnych niż w Polsce (ciekawe, często są to obcokrajowcy, którzy w Niemczech dostosowują się do innych reguł), o tyle o kierowcach aut dostawczych tego bym nie powiedział. Traktowani są przez przepisy jakby prowadzili auta osobowe, i tak też jeżdżą. Są to z reguły kierowcy zawodowi, ich auta mają mocne silniki i są bardzo szybkie, a kierowcy ci pędzą na autostradach jak szaleni, tyle że autostradą pędzi wtedy jak rakieta 10, 15 czy 20m3, znacznie gorzej sterowalne niż niski samochód osobowy.

Jacek Uberman: To fakt. Na autostradach zwróciłbym też uwagę na często występujące, ale dość dobrze oznakowane roboty drogowe i co wtedy ważne jeździmy według żółtych pasów. Bardzo często, np. z dwóch normalnych pasów robi się czasowo trzy węższe (trzeba umieć po nich jeździć, zwłaszcza na łukach) i wtedy stosujemy się do tych nowych pasów i oznakowań żółtych na drodze, a nie do białych.

Adrian R. Sklorz: Zwracam uwagę na numeracyjny system oznakowań na autostradach w Niemczech. Teraz wkracza już powszechnie GPS i orientacja w terenie zaczyna być coraz mniej ważna, ale kiedyś trzeba było się mocno “przestawiać”. W Polsce, trzymając w ręku mapę jedzie się “Autostradą A4” i szuka “zjazdu na Legnicę”, w Niemczech “jedziemy drogą 2 i na skrzyżowaniu 27 zjeżdżamy na drogę 33” (podaję fikcyjne przykłady “z głowy”).

Jacek Uberman: W Niemczech ciągle więcej jest dźwiękowych” pasów na drodze, choć przyznaję, że pojawiają się coraz częściej na nowych drogach w Polsce. Mam na myśli takie pasy i oznakowania na jezdni z “wybrzuszeniami”, które “hałasują” przy najeżdżaniu kołami, to ważne ostrzeżenie dla kierowcy, który np. zaczyna podsypiać i zjeżdża z jezdni.

Adrian R. Sklorz: Z kolei zwróciłbym uwagę na odmienny system sygnalizacji oboma kierunkowskazami. W Niemczech, jeśli chcemy podziękować, to – UWAGA – włączamy 2-3-krotnie, szybko, na zmianę prawy-lewy kierunkowskaz. Natomiast włączenie świateł awaryjnych jest zarezerwowane wyłącznie dla ostrzegania o korku przed nami (światła awaryjne oznaczają Stau). Proszę o tym pamiętać, bo polski kierowca, który chce podziękować na autostradzie i jest nieświadomy tych różnic, włącza na moment światła awaryjne, a to powoduje, że kierowcy jadący za nim przenoszą zaraz nogę z pedału gazu na hamulec i przy dużych prędkościach może się zrobić nieprzyjemnie.

Jacek Uberman: No to wyjdźmy trochę poza temat autostrad i, proszę się nie obrażać, ale powiem o takim generalnym odczuciu innej filozofii jazdy, by nie nazwać tego inną kulturą jazdy. Jeśli w Niemczech wjeżdżam pasem dojazdowym na autostradę, to nadjeżdżające z głównej jezdni auta zaczną natychmiast zmieniać pas na lewy, aby zrobić mi miejsce. Z kolei w mieście, gdy włączam się z drogi podporządkowanej, to nie mam wątpliwości, że jeden z najbliższych, powiedzmy trzech kierowców jadących drogą z pierwszeństwem przejazdu stanie, by mnie przepuścić. W Polsce, prawdopodobieństwo podobnego przebiegu wydarzeń jaki podałem wyżej, oceniałbym, niestety, na mniej niż 50 proc.

Adrian R. Sklorz: Jak jesteśmy przy takim temacie, to chciałbym opowiedzieć o swoim doświadczeniu dotyczącym ostrożnej jazdy wewnątrz osiedli.

Ostatnio w Niemczech zdarzyło mi się pójść na spacer po wąskich dróżkach dzielnicy willowej z osobą prowadzącą przed sobą “chodzik” – taki wózek podtrzymujący stabilność. Byłem zdumiony zachowaniem kierowców na osiedlu. Poruszaliśmy się powolutku, każde przechodzenie przez jezdnię zajmowało 1-2 minuty. Nie tylko nikt na nas nie trąbił, ale samochody stawały w znacznej odległości i cierpliwie czekały, a kierowcy pozdrawiali nas z uśmiechem. Raz, ze względu na obniżony wjazd do posesji, musieliśmy wejść na jezdnię i przejść nią ok. 10 metrów wzdłuż prawie środkiem, nadjechał z tyłu samochód, ale nie próbował nas wyprzedzać, tylko jechał wolniutko za nami, i to nie metr czy dwa za, lecz w odległości co najmniej 5 metrów z tyłu, chyba żeby nas nie stresować? Zaznaczam, że to była otwarta dzielnica, w której mieszka kilkaset rodzin, więc ci wszyscy ludzie nie mogli się znać.

Jacek Uberman: Jak jesteśmy przy osiedlach, to uwaga na rowery i drogi rowerowe – mają zawsze pierwszeństwo!

Adrian R. Sklorz: Uwaga także na poziome” znaki ulic jednokierunkowych. Taka pozioma strzałka na niebieskim tle z boku drogi z napisem “Einbahnstrasse” nie zawsze jest czytelna dla polskiego kierowcy.
Teraz chciałbym oddać Panu głos w tych dwóch sprawach, jakie Pan zasygnalizował mi przed spotkaniem. Może najpierw parkowanie aut i przyczep w Niemczech, bo wydaje mi się to zwłaszcza ważne przed wakacjami.

Jacek Uberman: Właśnie. Goście z Polski często nie wiedzą o tym, że w Niemczech obowiązują dość rygorystyczne przepisy w zakresie parkowania pojazdów ciężarowych i przyczep. Otóż, ze względów ochrony środowiska, zapewnienia spokoju i bezpieczeństwa w osiedlach mieszkaniowych, kurortach i innych miejscach odpoczynku zabronione jest stałe parkowanie w godzinach od 22.00 do 6.00 pojazdów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 7,5 tony, jak i pojazdów ciężarowych z przyczepami powyżej 2 ton. Pojazdy te winny udać się na specjalnie dla nich przeznaczone parkingi. Specjalną uwagę chciałbym zwrócić na mało znany przepis mówiący o tym, że przyczepa (nawet mała, dla samochodu osobowego lub kempingowa) może na ogólnodostępnym parkingu stać samodzielnie, tj. bez pojazdu ciągnącego, stać zaparkowana najwyżej dwa tygodnie! Po takim czasie musi zostać odholowana na parking specjalnie do tego celu wyznaczony. Na ciemnych, nieoświetlonych dostatecznie parkingach przy jezdniach musi ona być wyposażona w trójkąt odblaskowy dla przyczep, a parkując na jezdni niedostatecznie oświetlonej, tak jak inne pojazdy, w światła pozycyjne. Nie mogą one być w żadnym przypadku zaparkowane “pod włos”, czyli przy lewej stronie jezdni dwukierunkowej. Przy tej okazji chciałbym jeszcze raz baczną uwagę naszych gości z Polski zwrócić również na fakt, że w miastach bardzo często spotykamy pasy dla rowerzystów wyznaczone przy prawej krawędzi jezdni, tuż przy chodniku. Pewnego dnia, idąc w niedzielę jesienną porą na spacer, byłem świadkiem interwencji policji. Otóż, niefrasobliwy kierowca z Polski zaparkował swoją ciężarówkę z przyczepą na noc (było to ok. godz. 20.00), na głównej drodze obszaru zabudowanego, prawymi kołami na chodniku, a lewymi na jezdni. Pojazd całkowicie blokował przy tym pas dla rowerzystów wyznaczony przy prawej stronie jezdni. Kierowca, jak się później okazało, udał się na nocny spoczynek do rodziny mieszkającej za rogiem. Pojazd stał bez oświetlenia, mimo że ulica ta wcale nie była mocno oświetlona. Mieszkańcy tej ulicy wezwali policję, słusznie obawiając się, że w każdej chwili może dojść do wypadku. Interwencja policji, z użyciem megafonów radiowozu, jeżdżeniem po okolicznych uliczkach i wzywaniem kierowcy niefortunnego pojazdu, trwała chyba godzinę. O kosztach tego przedsięwzięcia, jakie z pewnością musiał ponieść kierowca, wolę nie myśleć. A komentarzy mieszkańców i policji na temat zdyscyplinowania Polaków nie przytoczę.

Adrian R. Sklorz: Wspominał Pan też o problemie rejestrowania pojazdów przez obywateli polskich dłużej przebywających w Niemczech.

Jacek Uberman: Policja niemiecka wyszukuje przy każdej okazji te przypadki. Problemy mają przeważnie ci polscy obywatele, którzy w Niemczech zarejestrowali samodzielną działalność gospodarczą i do tej działalności w Niemczech używają pojazdów na polskich numerach rejestracyjnych. Informuję więc, że tak jak polskie, tak i niemieckie przepisy mówią, że pojazd ma być zarejestrowany tam (w tej gminie), gdzie jest jego stałe miejsce garażowania. Ostatnie przypadki znane mi z mojej rzeczoznawczej praktyki zostały ujawnione przy rutynowej kontroli drogowej lub przy okazji kolizji drogowej. W takich wychwyconych przypadkach niemiecka policja sporządza doniesienie o przestępstwie podatkowym (sprawa karna!). Bowiem poprzez to, że ktoś użytkuje stale w Niemczech pojazd na polskich numerach rejestracyjnych, gminy niemieckie uważają się za poszkodowane w podatku drogowym, bo pojazd ten zużywa tutejsze drogi, zanieczyszcza środowisko itd. Złapani na “gorącym uczynku” muszą w pierwszej kolejności przerejestrować pojazd i zapłacić zaległy podatek drogowy od dnia, od którego przypuszczalnie pojazd użytkuje stale niemieckie drogi. W dalszej kolejności sprawa skierowana będzie do prokuratury z oskarżeniem o oszustwo podatkowe. Grożące kary są wysokie. Znacznie wyższe od “oszczędności” na niezapłaconym podatku. Do “porządkowania” spraw nieprzerejestrowanych pojazdów ostatnio próbują dołączyć się także niemieckie ubezpieczalnie. W przypadkach szkód w kolizji drogowej zaczynają odmawiać wypłaty odszkodowań z OC według cen niemieckich. Wyliczenia rzeczoznawców są przeliczane na polskie ceny z uzasadnieniem, że skoro pojazd jest zarejestrowany w Polsce, to poszkodowany (mimo że tu mieszka i prowadzi działalność gospodarczą) będzie z pewnością naprawiał go również w Polsce. Wówczas często szkoda wyliczona w Niemczech, np. na 4 tys. euro może spaść np. do 1 tys. euro. Tak więc, “oszczędność” na niemieckim podatku drogowym oraz niemieckim ubezpieczeniu może w końcowym efekcie okazać się dużą stratą. Powyższe uwagi dotyczą jedynie pojazdów zarejestrowanych w Polsce, ale w rzeczywistości eksploatowanych i garażowanych na stałe w Niemczech, natomiast nie dotyczą naturalnie pojazdów naszych gości z Polski. Podsumowuję przepisy: Zwolniony z obowiązku zameldowania i opodatkowania (podatkiem drogowym) jest pojazd zameldowany za granicą, użytkowany w Niemczech przez obcokrajowca tymczasowo (przez czas do jednego roku), jeżeli nie jest używany zarobkowo. Jeżeli odpada któremukolwiek z tych warunków, pojazd powinien być zameldowany w Niemczech od pierwszego dnia. Tak więc w każdym przypadku, gdy zachodzi choćby jedna z okoliczności:
- zagraniczny pojazd jest użytkowany w Niemczech przez krajowca (obywatela niemieckiego);
- zagraniczny pojazd jest użytkowany przez obcokrajowca, ale do celów zarobkowych (działalność gospodarcza);
- jest użytkowany przez obcokrajowca, choćby do celów niezarobkowych, ale przez czas dłuższy niż jeden rok.
- pojazd taki podlega obowiązkom zameldowania, ubezpieczenia i opodatkowania w Niemczech.

Adrian R. Sklorz: Dziękuję za obszerną i ciekawą wypowiedź dla “Nowoczesnego Warsztatu”, życzę sukcesów zawodowych i udanego wypoczynku. I może do zobaczenia po wakacjach?

Jacek Uberman: Ja także bardzo dziękuję za udostępnienie łamów na nasze spotkania. Sam dużo się dowiedziałem i chętnie będę się dalej dzielił doświadczeniami. Czytelnikom “Nowoczesnego Warsztatu” życzę bardzo udanych urlopów.

Adrian R. Sklorz: Dziękujemy
<468a.jpg>
ekspert z Niemiec Jacek Uberman Dipl.-Ing. Ingenieurbuero Uberman Solingen (www.uberman.de)
<467a.jpg>
analityk z Polski Adrian R. Sklorz AUTO-ELEMENTS (www.element.com.pl) Fundacja MULTI-EXPERT (www.expert.org.pl)
B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony