Pomoc drogowa

ponad rok temu  14.10.2020, ~ Administrator - ,   Czas czytania 4 minuty

Zlot Pomocy Drogowych – czwarta grupa ratownicza

Najbardziej zaawansowane technicznie są naczepy Pavelli, przeznaczone do transportu między innymi autobusów – tego nie da się zrobić 3,5-tonową autolawetą

Pierwszy Zlot Pomocy Drogowych w Polsce odbył się w Kórniku (15-16 sierpnia br.). Imprezę zorganizowali przedsiębiorcy zajmujący się profesjonalnym prowadzeniem tej działalności. Powodem zlotu była chęć zintegrowania branży, wypracowanie wspólnego stanowiska oraz walka z nieuczciwą konkurencją.

Organizatorami wydarzenia byli przedsiębiorcy z branży pomocy drogowej z Kórnika i Rawicza, a na ich zaproszenie odpowiedziało kilkadziesiąt firm z branży PPD (Profesjonalna Pomoc Drogowa) oraz wystawcy sprzętu i wyposażenia.
– Wspólnie z kolegami, będąc w zeszłym roku w Czechach na podobnym zlocie, stwierdziliśmy że czegoś podobnego jeszcze w Polsce nie było. Wpadliśmy na pomysł, żeby taki zlot zorganizować. Jako że nasza firma dysponuje potężnym zapleczem placowym, wypadło na Kórnik. Myślimy o wydarzeniu cyklicznym – mówi Paweł Walerczyk, Pomoc Drogowa Kórnik, współorganizator zlotu. – Baliśmy się oczywiście o frekwencję, jak to bywa w dobie koronawirusa. Okazało się, że koledzy z pomocy drogowych chcą przyjechać, pojawili się również wystawcy. Mamy nadzieję, że impreza się przyjmie.
Zlot zorganizowano w sierpniowy weekend, ale jak podkreślali organizatorzy, nie było łatwo, bo zawsze jest coś do zrobienia. Pomimo lepszych dróg w naszym kraju nadal dochodzi do wypadków i PPD ma dużo pracy. – Czym lepsze drogi i wyższe prędkości, tym bardziej fantazja ponosi kierowców – podkreśla Dezyderiusz Urbaniak, Pomoc Drogowa Kórnik. W Polsce od niedawna obowiązują nowe zasady tworzenia korytarza ratowniczego, ale kierowcy wciąż nie wiedzą, jak się zachować, gdy jedzie pomoc drogowa. – Kierowcy przepuszczają karetki, ale nas nie chcą. Musimy im tłumaczyć, że jak tego nie zrobią, to będą dalej stali w korku – opowiada Marek Chudzik, Pomoc Drogowa PDS24h.
Jednak największe problemy branży stanowią niskie stawki i nieuczciwa konkurencja. O tych kwestiach mówi się od dawna. Małe kwoty narzucone przez towarzystwa ubezpieczeniowe za usługi assistance są daleko poniżej kosztów. – Firmy ubezpieczeniowe mają cenniki sprzed 12 lat. Ja już od 2 lat nie jeżdżę dla firm assistance, bo mnie po prostu na to nie stać. A ich z kolei nie stać na moje usługi, bo nie liczą kosztów firmy, ubezpieczenia, eksploatacji pojazdów i tak dalej. Według ubezpieczalni koszt kilometra to 2 zł, a według naszych obliczeń to 4-5 zł – wylicza Marek Chudzik. W podobnym tonie wypowiadają się inni przedsiębiorcy. – W tej dziedzinie nic się nie zmienia. Są firmy, które współpracują tylko z ubezpieczalniami i bazują wyłącznie na tym. Ale jest coraz gorzej: ceny są zaniżone, a nasze koszty są bardzo duże i to powinno się zmienić – wyjaśnia Dezyderiusz Urbaniak. Warto wspomnieć, że koszty firmy to nie tylko paliwo czy kierowca. – To nie jest zwykły kierowca. To specjalista, który musi się na wszystkim znać: jak wymienić koło, jak naprawić samochód, bo tej w pracy są niespodzianki – dodaje. Dlatego uczestnicy zlotu chcą wspólnie walczyć o podniesienie stawek dla całej branży – ale co ważne – dla tej jej części, która pracuje uczciwie i profesjonalnie.
– Stawki to jedno, w ślad za stawkami idzie kwestia kadr. Wiadomo, że dobry pracownik musi kosztować. Trzeba mu odpowiednio zapłacić, żeby był zadowolony, by chętnie pracował. Dodałbym jeszcze sprawę nieuczciwej konkurencji, która omija kwestie licencji, omija ZUS – mówił Andrzej Kucz, Pomoc Drogowa Kucz Sp. z o.o. – Dlatego nie lubimy słowa laweciarz, ponieważ nie jesteśmy „laweciarzami”. My świadczymy usługi pomocy drogowej 24 godziny na dobę 365 dni w roku. Jesteśmy na telefon w świątek, piątek czy niedzielę. Większość z nas nie zajmuje się „laweciarstwem”, czyli wożeniem samochodów. Nie chcielibyśmy być identyfikowani z tą grupą, bo jej przedstawiciele niszczą nasz rynek swoimi działaniami – podkreśla Kucz. Stąd potrzeba integracji branży PPD i wspólne działanie. Zlot jest także okazją do prezentacji sprzętu – dodajmy profesjonalnego i sprawnego.
– Nasze sprzęty naprawdę wykonują ciężką pracę. Tego może nie widać, patrząc z boku. Mają więc krótką żywotność – wyjaśnia Dezyderiusz Urbaniak. Z myślą o takich potrzebach na zlocie wystawiały się firmy oferujące fachowe pojazdy i wyposażenie: autolawety, odzież roboczą czy środki smarne. – Osiągnęliśmy pewien poziom, zawodowcy wiedzą, że zabudowa musi swoje ważyć i tego nie przeskoczymy. Priorytetem jest jakość – tłumaczył Mariusz Dybisiak z firmy Magoot, budującej autolawety. W podobnym tonie wypowiada się Rafał Małaszek z firmy Masam: – Coraz więcej firm kupuje coraz lepszy sprzęt, mimo niskich stawek. Idą z duchem czasu i kupują dobre, sprawdzone konstrukcje, markowe zabudowy. I to cieszy, bo pokazuje, że w tej dziedzinie jesteśmy jako Polska ucywilizowani. Jednak do ideału droga jest daleka. Istnieje wiele pomysłów, jak rozwiązać problem niskich stawek, braków kadrowych i nieuczciwej konkurencji. Jednym z nich jest wprowadzenie standardu pojazdu 6,5-7,5 tony dopuszczalnej masy całkowitej – jako minimum. W ten sposób można wyeliminować „laweciarzy” z pomocy drogowej – i niech sobie dalej sprowadzają auta z zagranicy. Konieczność posiadania droższej ciężarówki, zatrudnienia kierowcy z prawem jazdy kategorii C i „bat” w postaci tachografu mogłyby skutecznie oczyścić rynek. A wtedy firmy PPD mogłyby „odczernić” swój wizerunek – „laweciarze” często robią im zły PR. Dobrze byłoby też nadać ciut większe uprawnienia profesjonalnym pomocom drogowym.
– Na Zachodzie pomoc drogowa jest czwartą grupą ratowniczą. W Polsce jesteśmy traktowani jak zło konieczne. Próbujemy już od paru lat lobbować za zmianami w tej kwestii – wyjaśnia Marek Chudzik. Trudno nie zgodzić się z takim tokiem rozumowania. Już nie raz bywało, że pomoc drogowa zjawiała się na miejscu wypadku jako pierwsza – przed strażą pożarną, policją i pogotowiem ratunkowym. Dlatego czwarta pozycja dla Profesjonalnych Pomocy Drogowych jest w pełni zasłużona i uzasadniona.

Grzegorz Teperek

GALERIA ZDJĘĆ

Profesjonalne pomoce drogowe to nie laweciarze. Mają fachowy sprzęt i kwalifikacje nie tylko do holowania, ale i dokonywania napraw na drodze
Zdaniem wielu firm PPD Iveco Daily jest pojazdem optymalnym, mógłby stanowić najmniejsze narzędzie pracy eliminujące złą konkurencję z branży
Czy można świadczyć usługi PPD pojazdem do 3,5 t? Tak, ale poprawnie zaprojektowanym i wykonanym. A to kosztuje…
Drobna awaria elektryczna na drodze? Nie ma problemu – wystarczy motocykl z wyposażeniem w walizkach
Paweł Walerczyk – rozmówca
Marek Chudzik – rozmówca
Dezyderiusz Urbaniak – rozmówca

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony