W najbliższym czasie auto będzie można obejrzeć we Wrocławiu
W branży lakierniczej Polacy od lat cieszą się dobrą opinią. Staranność wykonywanych prac, dbałość o detale i perfekcjonizm to wyróżniki naszych rodaków na tle specjalistów z Europy. Realizujemy wiele zaawansowanych renowacji czy odbudów, a wartość niektórych projektów często przekracza kilkanaście milionów euro. Jednym z takich projektów było polakierowanie Lamborghini Huracan, którego podjęły się dwie polskie firmy – Radical Customz i Novol.
Unikatowy pojazd i wzorowa współpraca
Auto samo w sobie jest wyjątkowe. Na świecie są tylko trzy samochody w tym bodykicie, stworzonym przez niemiecki Prior--Design – dwa w USA i jeden w Europie. Właścicielem europejskiego jest belgijski magazyn GR8, który od lat ma w swojej stajni niezwykłe samochody służące reklamie i szerzeniu pasji do motoryzacji.
GR8 uznało, że auto będzie swoistym dziełem sztuki. Poszukując artysty, który wykona mozolną pracę, natknęło się na Łukasza Łukasika, mieszkającego w Belgii Polaka – właściciela Radical Customz. Ponieważ jego firma od lat współpracuje z polskim Novolem, kooperacja przy realizacji tego projektu była jedynie formalnością.
Szacunki a rzeczywistość
Lamborghini trafiło do Radical Customz w połowie stycznia. Wówczas nikt jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jak rozbudowany i pracochłonny będzie ten projekt.
– Szacowaliśmy, że cały projekt powinien zamknąć się w 400 roboczogodzinach. Ostatecznie było to ponad 700 godzin – mówi Michał Kierczyński, odpowiedzialny za projekt ze strony Novola. – Czasu było niewiele, bo ostatecznym terminem był 27 kwietnia – dzień premiery samochodu na GR8 International Car Show. Duża impreza samochodów tuningowych w belgijskim Kortrijk przyciąga tysiące fanów motoryzacyjnych modyfikacji i udoskonaleń (nie tylko wizualnych). Kilkanaście nieprzespanych nocy i wiele godzin spędzonych przy komputerze w celu zaprojektowania ostatecznego wyglądu auta – tak wyglądały pierwsze dni pracy z lambo.
Skarb Azteków
Auto miało zwracać uwagę, a projekt miał być odważny i nietuzinkowy. Miało również pokazać przewagę rozwiązań lakierniczych nad folią. Głębia, połysk i świetlne refleksy to coś, czego folią nie da się uzyskać. Wybór padł na złoto utopione pod lakierami Novol – Spectral Klar 525-00 i Novol for Classic Car CSR Clearcoat.
Jeśli złoto, to na myśl od razu przychodzą Aztekowie i ich skarb. Cała historia przyprawia o dreszcz emocji, kiedy spojrzymy na maskę i azteckiego ducha, który w mitologii chroni skarby. Dla ekipy było to jeszcze bardziej ekscytujące, zwłaszcza kiedy w trakcie ostatecznego lakierowania auta w kabinie lakierniczej prawie 30 razy w ciągu 4 godzin zgasło światło.
– Po dziesiątym zapadnięciu mroku przestało nas to denerwować – jeden z nas stał przed kabiną i włączał światło – mówi Marcin Pawłowski, przyjaciel Łukasza, który postanowił przerwać pracę i pomóc mu przy wymagającym projekcie.
Prosty plan działania, skomplikowana realizacja
Harmonogram działań był rozpisany co do dnia, a nawet – jak się ostatecznie okazało – co do minuty. Jak już zaznaczyliśmy, nie obyło się bez pomocy przyjaciół: Marcin Pawłowski, Łukasz Foltyn i Marcin Augustyn – lakiernicy o ogromnych umiejętnościach i wielkim zapale do pracy pomogli przygotować auto do lakierowania, rozebrać karoserię i poskładać ją na nowo.
– Jestem im za to bardzo wdzięczny, wiem, że na tę ekipę zawsze można liczyć – mówi Łukasz Łukasik. Już w styczniu auto zostało rozebrane i przygotowane do lakierowania. Na początku lutego pokryto je srebrną bazą o grubym ziarnie z systemu Spectral Wave 2.0. Szybkość tego systemu i jego doskonałe krycie okazały się dużymi atutami przy tak ograniczonym czasie na realizację.
23-karatowe złoto i zegarmistrzowska robota
Po srebrze przyszedł czas na położenie złotych płatków. Duża wartość materiału i konieczność precyzyjnego ułożenia na karoserii nie ułatwiały zadania. Mikroskopijna grubość płatków i ich kruchość nie pozostawiały miejsca na błędy. Skupienie i koncentracja to podstawa przy wykonywaniu tego zadania. Projekt zakładał, że złoto będzie się „rozsypywać” po samochodzie w postaci liniowo ułożonych rombów. Ilość detali i konieczność wykonania ich z największą starannością, a także czasy odparowywania i schnięcia specjalnego kleju sprawiły, że ten etap trwał aż do połowy marca.
Aztecki duch – poczuj dreszcz
Aerografika wykonana na masce lamborghini długo nie dawała spokoju wykonawcom – ostatecznie postanowiono, że projekt musi być odważny i mimo tego, że może budzić kontrowersje, to nikt nie będzie mógł mieć zastrzeżeń co do ilości włożonej pracy i jej perfekcyjnego wykonania. Zrobienie grafik zajęło kolejne 2 tygodnie. Pod lakierem ukryte zostały cieniowane elementy azteckiego kalendarza, logotypy sponsorów i mieniące się różnymi odcieniami napisy lamborghini w dolnych częściach drzwi.
Po każdej warstwie lakieru wykonano tzw. międzyszlif, czyli zmatowienie lakieru celem lepszej przyczepności kolejnych warstw. Każde matowanie to następny dzień pracy dla dwóch osób.
Ostatecznie wszystkie warstwy lakiernicze trafiły na auto 25 kwietnia, wtedy rozpoczął się wielki wyścig z czasem.
Przedpremierowy szał
Mimo że prace lakiernicze zakończyły się, to oczekiwany efekt końcowy nie został jeszcze osiągnięty. Montaż elementów i spasowanie karoserii trwały cały czwartek (w sobotę premiera), równocześnie z matowaniem auta w celu idealnego wypolerowania powłoki lakierniczej. Cały piątek zajęły polerowanie, czyszczenie i mycie pojazdu wewnątrz i na zewnątrz. Ostatnim elementem było nałożenie powłoki ceramicznej, która miała trwale zabezpieczyć lakier – trwało to do 2:30 w sobotę, 27 kwietnia. Rano był czas tylko na szybką kawę i jazdę do oddalonego o 15 km Kortrijk – ustawienie auta w miejscu premiery miało się odbyć o 3:30. Udało się! Auto było na miejscu!
Huczna premiera i bardzo dobre recenzje
O 13:00 w Kortrijk EXPO zaprezentowano się nietuzinkowy pojazd. Mnóstwo pracy, potu i obaw zostało wynagrodzone w kilka chwil, a flaga Radical Customz i Novol dumnie powiewała nad maszyną. Ponad tysiąc osób oglądało premierę na żywo, a kilka tysięcy transmisje live w internecie. Pada bardzo dużo pytań o technikę wykonania, powłokę i sam pomysł na to auto, ekipy sponsorów starają się odpowiedzieć na wszystkie. W internecie i prasie pojawiają się pierwsze recenzje – bardzo pozytywne i często wspominające o genialnym efekcie sztabki złota oraz ogromie włożonej pracy.
– Cieszymy się, że mogliśmy być współautorami tego projektu, a jeszcze bardziej dumni jesteśmy z tego, że mogliśmy stworzyć wizytówkę polskiego lakiernictwa w świecie tuningu – komentują autorzy projektu.
Samochód można było obejrzeć na żywo w Polsce 5-7 lipca br. na jednym z największych zlotów supersamochodów w Europie – RACEISM 2019 we Wrocławiu.
Komentarze (0)