Wydarzenia

ponad rok temu  19.11.2015, ~ Administrator - ,   Czas czytania 6 minut

Zmiany systemowe lekarstwem dla szkół o profilu samochodowym

„Sukces naszej firmy jest bezpośrednio powiązany z sukcesem warsztatu. Dlatego ten projekt (Młode Kadry – przyp. aut.) idealnie wpisuje się w to założenie. Warsztat cały czas musi się rozwijać, musi inwestować w przyszłych pracowników (...) Trzeba dostosować edukację do realiów rynkowych. Chcemy również zmienić wizerunek warsztatów oraz wizerunek mechanika”.

Słowa Macieja Bobrowskiego, kierownika Działu Szkoleń Technicznych Inter Cars, idealnie podsumowują dyskusję na temat sytuacji szkół o profilu samochodowym (i w ogóle zawodowym), dalekiej od ideału – jak zgodnie stwierdzili uczestnicy panelu dyskusyjnego poświęconego Młodym Kadrom, który odbył się w ramach konferencji zarządu Inter Cars na 15. targach.
Tymczasem z danych wynika, że już co drugi gimnazjalista chce wybrać szkołę o profilu zawodowym, a Unia Europejska przeznaczyła 1 mld euro na rozwój szkolnictwa zawodowego w Polsce w latach 2014-2020. Jednak co z tego, skoro tematem zainteresowane nie są odpowiednie resorty.


Praktyka, praktyka, praktyka
Pretekstem do dyskusji była część konferencji poświęcona Młodym Kadrom, w której udział wzięli przedstawiciele wszystkich zainteresowanych stron: pracodawcy, szkoły i uczniowie. Istotna była obecność tych ostatnich, stażystów pilotowanego przez Inter Cars programu – Wojtka Sadkowskiego i Sandry Głąb.
- Mój tata jest mechanikiem i na pewno mój wybór to w pewnym stopniu kontynuacja rodzinnych tradycji – przyznała uczennica szkoły w Opolu. - Został mi ostatni rok szkoły, obecnie jestem już po dwóch egzaminach, jestem mechanikiem i elektromechanikiem samochodowym. Moja szkoła daje mi naprawdę dobre przygotowanie, nie czuję różnicy pomiędzy tym, czego się uczę i co widzę w warsztatach. Na pewno duża w tym zasługa Inter Carsu i programu Młode Kadry, w ramach którego nasza szkoła została wyposażona w nowoczesny sprzęt.
A co z placówkami, którym nie udało się wziąć udziału w programie? Jak to właściwie jest z dostępnością do nowoczesnego sprzętu i wiedzy w szkołach?
- Z czego doskonale zdają sobie Państwo sprawę, jesteśmy zobligowani do nauczania według programu – zwrócił uwagę Krzysztof Król, wicedyrektor Zespołu Szkół Samochodowych w Bydgoszczy. - Staramy się ten program realizować, próbując jednocześnie zapewniać uczniom dostęp do nowoczesnych technologii, m.in. poprzez podpisywanie umów z nowoczesnymi warsztatami, do których kierujemy uczniów na praktyki. Ale oprócz uczniów musimy mieć też wyszkolonych nauczycieli, których kierujemy na szkolenia, m.in. w ramach programu Młode Kadry, dzięki któremu mają oni kontakt z nowoczesną technologią i rozwiązaniami.
Młodzież w bydgoskiej szkole może również realizować się w kółkach zainteresowań, dzięki czemu „ujawniają się” zdolniejsi – ci, którzy chcą dodatkowo powiększać swoje umiejętności i lepiej przygotować się do wejścia na rynek pracy. Jednak nie wszędzie tak jest, bowiem – na co zwracają uwagę zwłaszcza pracodawcy – szkoły przygotowują uczniów głównie pod względem teoretycznym.
- Niestety, rzeczywiście tak jest, że liczba godzin teoretycznych nie do końca pozwala na właściwą realizację podstawy praktycznej – stwierdził Krzysztof Król. - Tak samo kwalifikacje, które uczniowie muszą zdobyć, ograniczają dodatkowy czas na realizację części praktycznych. Muszą zatem poświęcać więcej czasu na przygotowania do egzaminów, które odbywają się co pół roku.

W czym problem?
Zbyt mała liczba zajęć praktycznych to tylko jeden z powodów, dla których wskazane są zmiany w programie nauczania. Zmienia się on bowiem rzadziej niż technologia, a to już zakrawa na kuriozum. Młode Kadry przychodzą z ratunkiem, ale nowoczesnym sprzętem i szkoleniami wspomóc są w stanie nielicznych – Inter Cars to nie resort. Liczy się jednak sam fakt, że przedsiębiorca ten zaczął w ogóle działać.
- Wystarczy wsłuchać się w głos środowiska, w którym się funkcjonuje i na niego reagować – wyjaśnił Robert Kierzek, prezes zarządu Inter Cars SA. - Od paru lat podczas rozmów z właścicielami warsztatów przewija się problem braku dobrze wykwalifikowanych młodych pracowników. Z jednej strony młodzież nie chce zabierać się za ten zawód, bo wydaje się niewdzięczny i trudny, a z drugiej właściciel warsztatu z góry zakłada, że taki młody człowiek po szkole nic nie umie. Gdy odwiedziłem kilka szkół, szokiem było dla mnie, że część z nich wygląda dokładnie tak, jak 30 lat temu, kiedy ja sam byłem uczniem. „Maluch” na stanowisku warsztatowym, na którym przeprowadza się egzamin? Absurd! Ja odnoszę wrażenie, że ludziom, którzy układają te programy nauczania, los młodzieży jest zupełnie obojętny.
Być może problemem jest to, że szkolnictwem w Polsce interesuje się tylko jeden resort? Tego zdania jest Krystyna Boczkowska, prezes zarządu firmy Robert Bosch Sp. z o.o., która jedynego rozwiązania problemu dopatruje się w zmianach systemowych.
- Wzorem dla nas powinien być system, który z powodzeniem funkcjonuje w takich krajach, jak Niemcy, Austria czy Szwajcaria – stwierdziła. - Mowa o szkolnictwie dualnym, o szkolnictwie technicznym średnim, które w tych krajach objęte jest szczególną opieką. W procesie nauczania biorą udział następujące strony: Ministerstwo Edukacji, Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Pracy i pracodawcy.
Na co zwróciła uwagę, w ww. krajach zupełnie inna jest również proporcja między szkolnictwem wyższym a zawodowym (na korzyść tego drugiego).
- Po roku 1989, kiedy w Polsce zmienił się ustrój i wszyscy uznali, że pora wszystko zmieniać (...), zaczęło się regularne niszczenie szkolnictwa zawodowego – zwróciła uwagę. - Szkoły średnie zawodowe straciły prestiż, stając się szkołami ostatniego wyboru. W międzyczasie pojawiła się olbrzymia liczba uczelni prywatnych, których w Polsce jest więcej niż w dwa razy bardziej zaludnionych Niemczech. Stworzyliśmy jakiś niesamowicie dziwny rynek, w którym mamy gigantyczną liczbę magistrów w przedziwnych kwalifikacjach, natomiast brakuje nam po prostu majstrów, ludzi, którzy obsłużą linie technologiczne itp. Czy zdają sobie Państwo sprawę, że kiedy Bosch uruchomił w zakładzie w Mirkowie nową linię technologiczną, nikt nie umiał jej obsłużyć?
Czy istnieje recepta na odbudowę szkolnictwa zawodowego? Sensownie brzmi ta, którą ma Krystyna Boczkowska.
- Po pierwsze, odbudowa prestiżu szkół. Szkoły zawodowe muszą przestać być traktowane jako szkoły ostatniego wyboru. Za tym musi iść akcja informacyjna do rodziców, którym trzeba pokazać przykłady nowoczesnych warsztatów, zakładów, które przypominają laboratoria itp. Po drugie, doradztwo zawodowe. Obecnie ono nie istnieje i gimnazjaliści nie wiedzą, że w Polsce jest aż 370 zawodów. Po trzecie: uaktywnić Ministerstwo Gospodarki i Pracy oraz przede wszystkim pracodawców, którzy powinni zapewnić młodzieży szkolenia, miejsca pracy itd. No i po czwarte – odpowiedni nauczyciele realizujący odpowiedni program nauczania.

Wyszkolić, zatrudnić
Światełkiem w tunelu jest postawa niektórych pracodawców, takich jak Robert Wójcik – właściciel warsztatu Auto-Robex z Piaseczna.
- Szkoła daje teorię, która jest bardzo ważna, ale która nigdy nie będzie równała się praktyce: rzadko idzie w parze, często się mija – przyznał. - Naszego zawodu najlepiej uczyć się na „żywym organizmie”, naprawiając samochód. Tym bardziej, że do warsztatów nie trafiają już Polonezy, do których obsługi wystarczył młotek i śrubokręt. Praca mechanika wygląda dziś „trochę” inaczej.
Aby zapewnić sobie wykwalifikowanych pracowników, właściciel serwisu w Piasecznie zatrudnia praktykantów.
- Chodzi o „wyprodukowanie” osoby, którą będziemy mogli później zatrudnić, z której będziemy zadowoleni – wyjaśnił.
Wydaje się, że dopóki nie ruszy się „na górze”, właśnie taką strategię powinni obrać pracodawcy, aby zapewnić sobie odpowiednich fachowców. Nie rozwiąże to jednak problemu szkolnictwa zawodowego, którego kryzys należy w końcu zażegnać – to wniosek, pod którym podpisujemy się i my.

Młode Kadry
Ideą stworzonego i pilotowanego przez Inter Cars programu jest wspieranie edukacji uczniów szkół o profilu motoryzacyjnym poprzez przekazywanie im nowoczesnego wyposażenia warsztatowego. W ten sposób młodzież może uczyć się na sprzęcie, który jest używany w profesjonalnych zakładach naprawczych. Program nazywany jest „trampoliną zawodową”, ponieważ ułatwia młodym ludziom start w życiu zawodowym.

Krzysztof Dulny


B1 - prenumerata NW podstrony

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony