Lakiernictwo i blacharstwo

Lakiernictwo i blacharstwo

4 dni temu  18.04.2025, ~ Administrator - ,   Czas czytania 5

Główny problem warsztatów? Zaniżone stawki roboczogodziny [WYWIAD]
Strona 1 z 2

– Serwis naprawczy ustala wysokość stawki względem poziomu kosztów, jakie posiada, oraz narzuconej marży, w celu wypracowania zysku. Ubezpieczyciel nie może być więc decydentem w tym zakresie – podkreśla w rozmowie z nami Magdalena Rok-Konopa, która prowadzi kancelarię obsługującą branżę motoryzacyjną w zakresie napraw powypadkowych i sporów z towarzystwami ubezpieczeniowymi.

Jakie są obecnie największe wyzwania, z którymi mierzą się warsztaty blacharsko-lakiernicze podczas współpracy z towarzystwami ubezpieczeniowymi? Czy różnią się one w zależności od skali działalności serwisu lub regionu?

Warsztaty blacharsko-lakiernicze niezmiennie borykają się z problemami korekt kosztorysów przez towarzystwa ubezpieczeń. Najczęściej dotyczy ona stawki roboczogodziny, zakresu czynności technologicznej naprawy, kosztów materiałów lakierniczych i czasochłonności napraw. Z mojego doświadczenia wynika, że skala niedopłat ma charakter globalny i nie jest zależna od regionu: mniejsze problemy w obszarze technologii naprawy zauważa się w autoryzowanych stacjach obsługi, większe w serwisach niezależnych. Korekta stawek roboczogodziny dotyczy natomiast wszystkich, którzy nie posiadają zawartej umowy lub porozumienia z ubezpieczycielem. 

Często słyszymy, że stawki za roboczogodzinę w lakiernictwie są zaniżane przez ubezpieczycieli. Czy Pani zdaniem to właśnie te stawki są dziś najbardziej kwestionowane, czy może są inne elementy kosztorysu, które równie często budzą spory?

Zdecydowanie tak. W 99% spraw, w których moja kancelaria reprezentuje serwisy, widoczny jest problem zaniżenia stawki za roboczogodzinę. Genezą tego zjawiska jest ustalanie przez ubezpieczycieli umownych stawek roboczogodziny z serwisami należącymi do sieci warsztatów współpracujących i próba narzucenia podmiotom niezwiązanym z towarzystwem takich samych stawek. Należy jednak pamiętać, że serwis naprawczy ustala wysokość stawki względem poziomu kosztów, jakie posiada, oraz narzuconej marży w celu wypracowania zysku. Ubezpieczyciel nie może być więc decydentem w tym zakresie. 

Jakie argumenty i dowody są najskuteczniejsze w dochodzeniu roszczeń za niedopłacone prace lakiernicze na drodze sądowej? Na co szczególnie warto zwrócić uwagę, aby zwiększyć szanse na pozytywne rozstrzygnięcie?

Zawsze powtarzam, że kompletna dokumentacja to klucz do skutecznej windykacji ubezpieczyciela. Musimy zadbać, aby teczka szkodowa była pełna: zlecenie naprawy, upoważnienie, cesja, dokumentacja fotograficzna z procesu naprawy, kosztorys i FV zbieżna z kosztorysem to podstawa. Kosztorys powinien odwzorowywać rzeczywiście wykonane czynności naprawcze, ich czasochłonność i numery użytych części zamiennych. Im lepsza dokumentacja, tym większa skuteczność windykacji. 

Czy w ostatnich latach dostrzega Pani zmiany w podejściu sądów do spraw dotyczących napraw lakierniczych? Na jakim poziomie jest dziś świadomość sędziów w zakresie specyfiki prac lakierniczych? Widzi Pani większą otwartość na argumenty przedstawiane przez warsztaty?

Tak. Kiedyś można było żartobliwie powiedzieć, że dopóki sędzia nie zmierzył się osobiście z likwidacją szkody, nie bardzo rozumiał proceder i wyzwania, przed jakimi stają zarówno poszkodowani, jak i serwisy naprawcze. Obecnie widać większą świadomość sądów w specyfice pracy serwisu blacharsko-lakierniczego. Zapewne jest to wynikiem rosnącej liczby sporów sądowych, wnoszonych przeciwko ubezpieczycielom do sądów. Co więcej, sądy wnikliwie badają obecnie zapisy Ogólnych Warunków Ubezpieczenia, uznając część z nich za niedozwolone, np. „średnie stawki za roboczogodzinę” czy „ceny usług warsztatów porównywalnej kategorii”. Dzięki większemu poczuciu zrozumienia serwisy chętniej oddają sprawy niedopłat do FV z tytułu kosztów naprawy do sądów. 

Czy Pani zdaniem w sytuacji zaniżonej wyceny prac lakierniczych lepiej próbować rozwiązać spór na drodze dialogu z ubezpieczycielem, czy raczej od razu skierować sprawę do sądu? Jakie są plusy i minusy tych dróg?

Każda z tych dróg może przynieść oczekiwane efekty. Osobiście jestem przeciwnikiem pisania któregoś z rzędu odwołania w tym samym tonie i otrzymywania identycznej odpowiedzi. Jeżeli stanowisko ubezpieczyciela nie zmieniło się na skutek naszego odwołania, postępowanie sądowe będzie jedyną skuteczną możliwością zwindykowania niedopłaty do FV. Nie należy z tym zwlekać, bowiem po złożonym pozwie ubezpieczyciel często realizuje nakaz zapłaty, czyli wypłaca 100% naszego roszczenia lub podejmuje próbę ugodowego zakończenia sporu, więc czas oczekiwania na pieniądze w tym przypadku może być krótszy niż próba przekonania ubezpieczyciela przez kilka miesięcy kolejnym odwołaniem o słuszności swoich racji.

Jakie są najczęstsze mity i nieporozumienia dotyczące sporów sądowych w kontekście prac lakierniczych, które warto obalić? Czy istnieją powszechne przekonania, nieznajdujące odzwierciedlenia w praktyce prawnej?

Obawy serwisów przed postępowaniem sądowym skupiają się na obszarach takich jak: czas trwania sprawy, wysokie koszty jej prowadzenia, poczucie niezrozumienia ich sytuacji. Czas trwania sprawy sądowej zależy oczywiście od rodzaju rozstrzygnięcia. Jeżeli po pozwie ubezpieczyciel zrealizuje nakaz lub zawrzemy ugodę, potrwa ona kilka miesięcy. Jeżeli postępowanie będzie się toczyć do wydania przez sąd wyroku, może to potrwać ok. roku, jednak z uwzględnieniem odsetek od roszczenia głównego, które są formą zadośćuczynienia za czas oczekiwania na należne serwisowi odszkodowanie. Koszty postępowań sądowych nie są dziś bardzo obciążające dla serwisów, tym bardziej że nasza kancelaria np. zaliczkuje opłaty od pozwu za klientów, aby odciążyć ich w udziale w postępowaniu windykacyjnym. Poczucie zrozumienia zagwarantuje natomiast pełnomocnik, mający doświadczenie w obsłudze branży blacharsko-lakierniczej, któremu nie trzeba tłumaczyć, że perła to nie biżuteria, a rodzaj materiału lakierniczego. 

Komentarze (0)

dodaj komentarz
    Nie ma jeszcze komentarzy...
do góry strony