Integra: w dzisiejszych czasach naprawa systemów elektronicznych pojazdu bez dostępu do schematów elektrycznych jest praktycznie niemożliwa
Pokusa użycia testera diagnostycznego bywa traktowana uszczypliwym komentarzem ze strony autorów programu telewizyjnego „Będzie Pan zadowolony”. A przecież kompleksowe wsparcie jest wymogiem czasów. Jest niezbędne, by realizować diagnostykę bez granic, by filtrując zasoby internetu, trafić na wskazówkę, która okaże się skuteczna, bo ktoś już poradził sobie z podobnymi symptomami czy przeszkodami.
Coraz więcej warsztatów poszukuje informacji dotyczących naprawy pojazdów w internecie. Trwałe nośniki pamięci ze schematami elektrycznymi i biuletynami technicznego wsparcia zdają się nie wytrzymywać próby czasu, gdy okres między debiutami kolejnych generacji samochodów uległ skróceniu, a sztab inżynierów w koncernie motoryzacyjnym jest coraz bardziej zorientowany na modelowanie architektury nadwozia. Rolą poddostawców jest dostarczyć części składowe układanki daleko zunifikowanych pod kątem mechanicznym pojazdów. Chodzi o to, by jeden układ – kierowniczy czy zawieszenia – trafił do typoszeregu pojazdów różniących się finalnie detalami karoserii. Różnica tkwi w szczegółach. Jest nią strojenie układu elektrycznego czy elektronicznego. Z każdym wdrożeniem ulepszonego komponentu (np. cichszej czy mniejszych gabarytów przekładni ESP) przez dostawców o różnym poziomie zaangażowania (np. Tier 1) debiutuje samochód (np. po face liftingu). Bywa czasem, że tylko i wyłącznie po numerach VIN można dojść, że taki a taki egzemplarz auta skrywa zmodyfikowany element, a jakże istotna różnica sprowadza się do schematu elektrycznego.
Kodowanie nowego elementu do konkretnego samochodu stanowi know-how koncernu i wiedzą o tym wszyscy, którym poza siecią ASO przyszło „nauczyć współpracy” części z siecią CAN pojazdu, gdy ten sygnalizuje kod błędu. Skoro producenci utrudniają dostęp do procedur diagnostyczno-naprawczych oraz danych, limitując go na różne sposoby i mnożąc liczbę bramek, to rośnie pokusa skorzystania z doświadczeń społeczności celującej w aktywności na rynku aftermarket. A nuż ktoś spotkał się z podobnymi objawami i zaproponował rozwiązanie, które warto powielić. Prosto i szybko. Dzięki zastosowaniu technologii Google mechanik wyszukuje i korzysta z obszernej bazy danych rozwiązań i procedur naprawczych dla problemów spotkanych wcześniej przez innych mechaników na całym świecie.
– Dość powiedzieć, że interaktywne biuletyny techniczne coraz częściej są opracowywane w oparciu o problemy odnotowane w międzynarodowych ośrodkach call center Texa, aby zastosować poprawne rozwiązanie oraz właściwą część zamienną – przybliża nowy trend Barbara Masłowska, dyrektor zarządzający Texa Poland Sp. z o.o. – Nasze call center? To sztab ludzi zaangażowanych w efektywne wsparcie swoich klientów na płaszczyźnie konstruktywnego przekazywania informacji pozyskiwanych z platform wsparcia technicznego Texa, opierającego się chociażby na innowacyjnej technologii przeszukiwania zasobów danych za pomocą Google search. Idziemy w kierunku wykorzystania narzędzia diagnostycznego do pobierania zewnętrznych danych, które konfigurują się w chmurze. Także autoryzacja dostępu odbywa się via internet. Wszystko po to, by realizować zdalne sesje naprawcze na komputerze warsztatu, czyli tak, jakby sztab naszych specjalistów był tam osobiście. Przede wszystkim chodzi nam o wsparcie naszych klientów, by mogli w maksymalny sposób wykorzystać możliwości swojego testera. Skoro obszary jego działania wymagają wysokiej specjalizacji, sztuką jest, by bez względu na egzotyczność pojazdu czy przypadku, z jakim się spotkał fachowiec branży warsztatowej, dostarczyć wsparcie wykraczające czasem poza obszar aktywności placówki, do jakiej trafił kierowca z niecierpiącą zwłoki usterką. Przesuwamy tym samym kolejne granice, także oczywiście barierę językową. Zgłaszane przez techników Texa z całego świata rozwiązania nowych przypadków diagnostycznych gromadzone są w globalnej bazie Texa, a następnie tłumaczone sukcesywnie na każdy język, poszerzając tym samym dostępność rozwiązanych przypadków diagnostycznych, z którymi spotkali się specjaliści z innych krajów.
Wspomniana nowość to RH+ (Remote Help plus), pozwalające na uzyskanie zdalnego wsparcia w przypadku wykonywania niejednokrotnie skomplikowanych funkcji specjalnych w pojeździe, w tym nowych funkcji, które zazwyczaj nie są dostępne w wielomarkowych narzędziach diagnostycznych. Dzięki tej funkcjonalności można wykonać dostosowywania i kodowania, opierając się o wiedzę i doświadczenie specjalisty branżowego.
Dzielenie się wiedzą przekracza kolejne bariery. Algorytmy poszukiwania, korzystające z implementacji silnika do wyszukiwania pełnotekstowego, indeksowanie bazy procedur naprawczych uwieńczonych powodzeniem, doskonalenie tłumaczeń (konwersji tekstów z języka źródłowego) – te i inne funkcjonalne wsparcie stanowi o walorach modułowego podejścia w budowaniu oferty wyposażenia w narzędzia diagnostyczne. Przełomem w zdalnej diagnostyce jest zestaw informacji zawartych w tzw. zamrożonej ramce, która wyświetla zestaw parametrów i danych pracy pojazdu w momencie wystąpienia usterki. A stąd już tylko krok, by naprawiać pojazdy zdalnie.
Komentarze (0)